Ja myślałam, że zwierzęta wszystko rozumieją tylko nie potrafią mówić. Pamiętam jak nawracałam kanarka i długo mu codziennie coś mówiłam o Panu Jezusie.
Ja myślałam że karetki , wozy strażackie i policyjne to takie specjalne samochody , a świecący kogut i sygnał to takie jakby turbo dopalnie dzięki temu szybciej jadą.
- tablice drogowe z nazwą miejscowości i liczbą oznaczają, ile godzin się jedzie do danej miejscowości. Jak widziałam np. 67 to wprawdzie nie ogarniałam takiego bezmiaru czasu, ale byłam bezgranicznie załamana, że to tak daleko i jęczałam od samego początku drogi. Moi rodzice chyba nigdy nie wpadli na to, jaka była przyczyna mojego zawodzenia.
- jak się zje ogryzek to w brzuchu wyrośnie drzewo. Empirycznie sprawdziłam, że nieprawda, ale wizja z początku była kusząca
- dorośli mają mnóstwo wolnego czasu, bo jak wracają z pracy to nie muszą odrabiać lekcji
- wszyscy mają rodzinę na wsi, a ta rodzina na pewno ma wszystkie zwierzęta gospodarskie i no way, że ktoś nigdy nie doił krowy
- wszyscy ludzie mieszkający na wsi są rolnikami. Przeżyłam szok, jak w wieku 22 lat poszłam na pielgrzymkę z Krakowa na Jasną Górę i po drodze nie było żadnych gospodarstw.
- dorośli zawsze mówią prawdę, nie mają żadnych wad i nigdy się nie mylą - ewentualnie skłonna byłam przyznać wyjątek dla moich rodziców i kilku nielubianych przedszkolanek
- ludzie, którzy mówią do dzieci piskliwym głosem i zdrabniając muszą być ograniczeni umysłowo
- każdy ma wielką rodzinę z mnóstwem wujków, ciotków i pociotków i nie ma opcji, że ktoś nie był nigdy na weselu. Dopiero po dwudziestce przekonałam się, że to w ogóle możliwe
- jedyne słuszne miejsce do życia to (nie bijcie!) Warszawa, ewentualnie mazowiecka wieś (bo stamtąd pochodzi rodzina). Bardzo współczułam tym biednym ludziom, którzy nie mieszkają w Warszawie i pełna politowania słuchałam, że są całkiem zadowoleni mieszkając w innym miejscu. Wiedziałam przecież, że mówią tak tylko dlatego, że: a) nigdy nie mieszkali w Warszawie i nie wiedzą, co tracą b) sami oszukują siebie i innych. Skonfrontowałam ten pogląd z rzeczywistością jak w 5. klasie dołączyła do nas koleżanka z Torunia, po roku byłam skłonna uwierzyć, że poza Warszawą i Mazowszem Toruń też nadaje się do życia. Nadal pałam sympatią do Piernikowa
- umiejętność gotowania wysysa się z zupą matki. Jak w wieku 18 lat na babskiej imprezie żadna z koleżanek nie umiała zrobić naleśników to myślałam, że żartują.
- ludzie za granicą tak naprawdę mówią po polsku, tylko jak my do nich przyjeżdżamy to sobie z nas żartują i wymyślają jakieś niestworzone języki. Niemców posądzałam o wybitnie złośliwe poczucie humoru. Pierwszy wyjazd za granicę, który odbyłam w wieku 12 lat był na Słowację, tylko mnie utwierdziło w przekonaniu, że jak chcą to po polsku umieją tylko sobie dla jaj tak śmiesznie gadają. Dopiero jak rok później pojechałam na dłużej do Irlandii zmuszona byłam zmienić zdanie. Nie było tam jeszcze tylu Polaków...
Ja myślałam, że zwierzęta wszystko rozumieją tylko nie potrafią mówić. Pamiętam jak nawracałam kanarka i długo mu codziennie coś mówiłam o Panu Jezusie.
Wierzyłam że ruiny domu w pobliskim zagajniku to dom czarownicy tylko że ją miejscowi spalili i rozwalili dom. Że nad stawem u babci mieszkają dwa potwory Aa i ozwa i uciekają jak się zmówi Ojcze nasz. Że jak się wsiada do pociągu to się świat przesuwa. Że druga babcia ma na strychu złotego słonia w karawce bo tak wujek mi mówił a że nie wiedziałam co to jest karawka to wyobrażałam sobie go w postaci takiej broszki ze sloniem zatopionym w bursztynie. Że mnie ufo porwalo i wszyscy ludzie mają maski z ludzkimi twarzami żeby mnie oszukać a tak naprawdę to mają żółte głowy w kształcie rozciągniętego serca i nie mają oczu, ust i nosa tylko porozumiewaja się telepatycznie. I te maski mają smolą przyklejone do tych sercowatych głów. Że jak ksiądz mówi: w górę serca to wiernym którzy już byli do I komunii podnoszą się te serca do góry, tak odginają się.
Jak byłam mała, to wierzyłam, że mnie dziadzio rozerwie jak żabe. Dziadek brałb mnie za noge i reke i przy tym mowił, że mnie rozerwie jak żabe. Strasznie sie tego bałam.
W koledzie Jezus malusienki jest werset "bo uboga byla, rabek z glowy zdjela..." a ja jak bylam mlodsza myslalam, ze brzmi:"bo u Boga byla, rabek z glowy zdjela" i zastanawialam sie po co Maryja szla do Boga, jak dopiero co Jezusa urodzila :-?
Jak byłam mała to myślałam że po za Trójmiastem to tylko wsie są, bo jak jechaliśmy to albo do rodziny w Trójmieście mieszkającej, albo do Zgierza który był dla mnie nie do końca miastowy albo do rodziny na wieś.
To bo u Boga była to chyba większość tak słyszała-ja też... Przednim czołem też tak myślałam.. Jeszcze. I z Duchem Twoim to się dziwilam co ciągle o tym instrumencie ale jakoś tak niegramatycznie... A komunia św. To myślałam że dla starszych głównie starszych Pan bo za długo bez jedzenia nie wytrzymaja(moi rodzice nie przyjmowali wtedy, mama była przed pierwsza) że to taki ogórek kiszony plasterek i trzeba podstawiac dlatego to złote bo z niego kapie na pewno..
Jak byłam mala, myślałam, ze mieszkania to straszne marnotrawstwo. Dzieci powinny mieszkać w szkole, rodzice w pracy, babcie w kościele powinny być wielkie stolowki, jedzenie wydawane jak na taśmie produkcyjnej. Wymyśliłam tez kilka innych ustrojów... same totalitarne... Mój starszy brat po latach powiedzial mi, ze byl przerażony kierunkiem, w jaki zmierzają moje przemyślenia
Dawno temu myślałam, że Tarzan czyta się tak jak się pisze, przez "rz". A nazywa się tak dlatego, że zapewne w czymś się tarza.
Tak Tarzan, bardzi chcialam obejrzec, zapamiętałam, ze będzie lecial w poniedziałek, a potem patrzę w program tv,a tam Tarzan,czytany tarzan a nie tar zan i pomyślałam, co za głupi piszą tarzan, to na pewno nie ten film co chcialam obejrzeć...
U nas Jan i Janusz to jedno i to samo uzywane zamiennie. Jak byla mala to jadlam koniczyne cztetolistna zeby przyniosla szczescie, myslalam ze mojemu ogromnemu psowi pluszowemu jest zimno (w nocy bralam go do swojego lozka - tofel waski do spania no i w efekcie ja spalam bokiem na skrawku i marzlam a pies sie grzal - to poczatek podstawowki byl).
Nie wiem, czy już pisałam.o tym: jak byłam mała to myślałam,.że dom publiczny to rodzaj hotelu i raz oznajmiłam mamie, że.mam zamiar w takim czymś zamieszkac
Nie ja, ale mój syn, wówczas 8latek, słuchaliśmy wtedy czesto na jesieni w samochodzie pieśni patriotycznych. M zapytał, czemu w jednej z piesni śpiewają "Ojcze zwęglony"? A to był fragment "ojczyznę wolną, racz zachować, Panie".
M_Monia a jak myślałam że podpaski nosi się na ramionach (np. w niektórych marynarkach są takie wypełnienia w miejscach ramion). A dzidziuś się rodzi przez pępek.
Komentarz
Jak byłam dzieckiem, to myślałam, że:
- tablice drogowe z nazwą miejscowości i liczbą oznaczają, ile godzin się jedzie do danej miejscowości. Jak widziałam np. 67 to wprawdzie nie ogarniałam takiego bezmiaru czasu, ale byłam bezgranicznie załamana, że to tak daleko i jęczałam od samego początku drogi. Moi rodzice chyba nigdy nie wpadli na to, jaka była przyczyna mojego zawodzenia.
- jak się zje ogryzek to w brzuchu wyrośnie drzewo. Empirycznie sprawdziłam, że nieprawda, ale wizja z początku była kusząca
- dorośli mają mnóstwo wolnego czasu, bo jak wracają z pracy to nie muszą odrabiać lekcji
- wszyscy mają rodzinę na wsi, a ta rodzina na pewno ma wszystkie zwierzęta gospodarskie i no way, że ktoś nigdy nie doił krowy
- wszyscy ludzie mieszkający na wsi są rolnikami. Przeżyłam szok, jak w wieku 22 lat poszłam na pielgrzymkę z Krakowa na Jasną Górę i po drodze nie było żadnych gospodarstw.
- dorośli zawsze mówią prawdę, nie mają żadnych wad i nigdy się nie mylą - ewentualnie skłonna byłam przyznać wyjątek dla moich rodziców i kilku nielubianych przedszkolanek
- ludzie, którzy mówią do dzieci piskliwym głosem i zdrabniając muszą być ograniczeni umysłowo
- każdy ma wielką rodzinę z mnóstwem wujków, ciotków i pociotków i nie ma opcji, że ktoś nie był nigdy na weselu. Dopiero po dwudziestce przekonałam się, że to w ogóle możliwe
- jedyne słuszne miejsce do życia to (nie bijcie!) Warszawa, ewentualnie mazowiecka wieś (bo stamtąd pochodzi rodzina). Bardzo współczułam tym biednym ludziom, którzy nie mieszkają w Warszawie i pełna politowania słuchałam, że są całkiem zadowoleni mieszkając w innym miejscu. Wiedziałam przecież, że mówią tak tylko dlatego, że: a) nigdy nie mieszkali w Warszawie i nie wiedzą, co tracą b) sami oszukują siebie i innych. Skonfrontowałam ten pogląd z rzeczywistością jak w 5. klasie dołączyła do nas koleżanka z Torunia, po roku byłam skłonna uwierzyć, że poza Warszawą i Mazowszem Toruń też nadaje się do życia. Nadal pałam sympatią do Piernikowa
- umiejętność gotowania wysysa się z zupą matki. Jak w wieku 18 lat na babskiej imprezie żadna z koleżanek nie umiała zrobić naleśników to myślałam, że żartują.
- ludzie za granicą tak naprawdę mówią po polsku, tylko jak my do nich przyjeżdżamy to sobie z nas żartują i wymyślają jakieś niestworzone języki. Niemców posądzałam o wybitnie złośliwe poczucie humoru. Pierwszy wyjazd za granicę, który odbyłam w wieku 12 lat był na Słowację, tylko mnie utwierdziło w przekonaniu, że jak chcą to po polsku umieją tylko sobie dla jaj tak śmiesznie gadają. Dopiero jak rok później pojechałam na dłużej do Irlandii zmuszona byłam zmienić zdanie. Nie było tam jeszcze tylu Polaków...
@Zuzapola - a ja myślę, że kanarek wie
Że nad stawem u babci mieszkają dwa potwory Aa i ozwa i uciekają jak się zmówi Ojcze nasz.
Że jak się wsiada do pociągu to się świat przesuwa.
Że druga babcia ma na strychu złotego słonia w karawce bo tak wujek mi mówił a że nie wiedziałam co to jest karawka to wyobrażałam sobie go w postaci takiej broszki ze sloniem zatopionym w bursztynie.
Że mnie ufo porwalo i wszyscy ludzie mają maski z ludzkimi twarzami żeby mnie oszukać a tak naprawdę to mają żółte głowy w kształcie rozciągniętego serca i nie mają oczu, ust i nosa tylko porozumiewaja się telepatycznie. I te maski mają smolą przyklejone do tych sercowatych głów.
Że jak ksiądz mówi: w górę serca to wiernym którzy już byli do I komunii podnoszą się te serca do góry, tak odginają się.
Dziadek brałb mnie za noge i reke i przy tym mowił, że mnie rozerwie jak żabe. Strasznie sie tego bałam.
a ja jak bylam mlodsza myslalam, ze brzmi:"bo u Boga byla, rabek z glowy zdjela" i zastanawialam sie po co Maryja szla do Boga, jak dopiero co Jezusa urodzila :-?
Myślałam też że życie to sen i kiedyś się obudzę.
Świetnie się ubawiłam czytając ten wątek
Tak Tarzan, bardzi chcialam obejrzec, zapamiętałam, ze będzie lecial w poniedziałek, a potem patrzę w program tv,a tam Tarzan,czytany tarzan a nie tar zan i pomyślałam, co za głupi piszą tarzan, to na pewno nie ten film co chcialam obejrzeć...
A znów Beata Kozidrak śpiewała bajkę o "ojcu Pędziwietrze"
Jak byla mala to jadlam koniczyne cztetolistna zeby przyniosla szczescie, myslalam ze mojemu ogromnemu psowi pluszowemu jest zimno (w nocy bralam go do swojego lozka - tofel waski do spania no i w efekcie ja spalam bokiem na skrawku i marzlam a pies sie grzal - to poczatek podstawowki byl).