Tak, na przykład retinoidy stosowane w pewnych chorobach skóry mają silne działanie teratogenne. Pewna pani dermatolog przechwalała się, że nawet zakonnicę zmusiła do brania hormonalnej antykoncepcji zanim zastosowała retinoidy.
@Maura - wybacz, ale moim zdaniem w tej sytuacji pacjent może stosować naturalne (dopuszczalne przez Kościół) metody antykoncepcji albo po prostu powstrzymać się od współżycia. Jakim prawem lekarz zmusza go do stosowania niemoralnych metod?
"Nie znam sprawy, ale jesli chodzi o dzialanie wczesnoporonne czy teratogenne to zakonnica i tak zyje w celibacie wiec czy jest jakis powod dla ktorego nie moze brac hormonow o dzialaniu anty?" - A czy jest jakiś powód dla którego powinna je brać?
Trzeba zastosować lek teratogenny. I teraz są dwie opcje: 1. Lekarz stawia warunek, że pacjentka MUSI brać hormonalną antykoncepcję zanim ten teratogenny lek przepisze. 2. Lekarz takiego warunku nie stawia. Oczywiście informuje o wpływie leku na potencjalną ciążę itd, ale pozwala pacjentowi wybrać moralnie akceptowalny sposób nie zachodzenia w ciążę.
I teraz moje pytanie - po kiego ch*** zakonnica ma brać hormonalną antykoncepcję w celu uniknięcia ciąży przy stosowaniu leków teratogennych?
Mój mąż usłyszał w radio, że... Wanda Nowicka (?) chce wywalenia dr Chazana, bo swoich pracowników "zmusza" do podpisania deklaracji (pewnie zrobił zebranie i poinformował ich o takiej możliwości). I jeszcze straszy, że poda arcybiskupa Hosera do prokuratury, że nawołuje, by tę klauzulę podpisać. Ciekawe, czemu za nawoływanie do różnych świństw nie poda Palikota
"oswiadczaja ze maja w d* czesc oczekiwan ludzi ktorzy placili za ich ksztalcenie." -------------------- przypomnę że te "oczekiwania" części ludzi to aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie, eutanazja - właśnie tego chcą odmawiać lekarze-katolicy
Poza tym nie nakrecajmy sie ze lekarze ZMUSZAJA do brania antykoncepcji hormonalnej, nikt nikomu tabletek do gardla nie wpycha.
Niby nikt nie wpycha ale szantażują moralnie czasami. Niestety mnie też naciskano na branie tabletek szczególnie po 4 cc, ale jak powiedziałam , że w takim razie skoro nie tyle sama ciąża co np. zużyty i niefunkcjonujący narząd pozostawiony w brzuchu może mnie w końcu zabić to lepiej go wyciąć oni sie kłócili, że to niemoralne jestem jeszcze młodą ( ?!) kobietą, ale ciąż kategorycznie nie nigdy, ze względu na możliwość śmierci oraz skoro jestem wierząca to Bóg nie chce aby kobiety rodził przez brzuch bo jakby chciał to by im powstawial zamki. Ale tabletki jak najbardziej moralnie ok. Nawet te mogące powodować poronienia. No wiec ja sie pytam gdzie tu moralność i uczciwość czy logika?
Jeśli chodzi o reumatyzm to leki mogą powodować poronienie i być może potworkowatość ale ciężki reumatyzm w ciąży także może spowodować wady wrodzone, nieprawidłową budowę szkieletu, ciężkie wady serduszka....Tak więc i tak źle i tak niedobrze.
Teraz tak, jeśli chodzi o wartości chrześcijańskie - jak najbardziej jestem za, dlaczego sumienie lekarza czy pielęgniarki ma być gwałcone, kiedy np. są zmuszeni do wykonania lub asystowania w aborcji? Ale jeżeli np. będą wierzący w matkę naturę ...to czarno wiedzę, pomoc chorym i słabym.
Jeżeli lekarz pyta się pacjentki: "przepisać pani antykoncepcję?" to już jest pewnego rodzaju nacisk. Czułam się w obowiązku wytłumaczyć lekarzowi dlaczego "nie". Dla mnie to było zawsze obraźliwe, no bo dlaczego lekarz, który ma leczyć proponuje mi coś szkodliwego?
Wyobraźmy sobie taką (mocno hipotetyczną) sytuację, że żyjemy w państwie katolickim i wprowadzono u nas przepis, wedle którego lekarz po wyczerpaniu wszystkich możliwych środków winien kierować chorych do Lourdes i jechać tam razem z nimi.
Czy gdyby wprowadzono klauzulę sumienia dla niewierzących w cuda, ci, co ją podpisali, zostaliby uznani za wyłudzaczy państwowego wykształcenia?
A ta analogia i tak jest niedoskonała, bo taka podróż (mimo związanego z nią mniejszego lub większego ryzyka) nie jest jednoznaczna z zabiciem człowieka. W zasadzie jest nieszkodliwa, także z punktu widzenia myślącego ateisty. Więcej, nawet dla niewierzącego lekarza wpływ psychiki na organizm jest oczywisty.
Nie rozumiem ale dobra. Lekarze, którzy podpisali deklarację powinni wywieszać taką informację na drzwiach. Wtedy wiadomo, że nie ma się co pchać na skrobankę do doktora katolika bo on jej nie wykona. Za to można być pewnym że katolicki lekarz jak ma przepisać anytybiotyk, gdy już nie ma innego skutecznego leku,to nie będzie wciskał heomeopatycznych środków placebo czy odprawiał czarów.
Maura, widzisz każda pacjentka jest inna i lekarz też nie wie kto do niego trafia i jak rozmawiać by nie obrazić. Ja nie lubię się tłumaczyć z zabezpieczeń czy raczej ich braku ani dyskutować o religii i czy to jest rozsądne czy nie. Po prostu jak jestem chora albo czuję się źle chciałabym być wyleczona, żeby normalnie funkcjonować.
Jeśli lekarz pyta pacjentkę "czy przepisać antykoncepcję" to jest to już nacisk .
Rozumiem, ze jak lekarz zapyta czy przepisać syrop na kaszel, to rownież naciska na pacjenta. Leki maja to do siebie, ze maja rożne skutki uboczne .
Wiec czemu nacisk akurat miałby dotyczyć tylko i wyłącznie pytania o antyki? Na upartego mozna uznać ze każde pytanie o przepisanie jakiegoś tam leku ma formę nacisku
obrażanie uczuć religijnych to jest jak lekarz sie wyśmiewa, najlepiej razem z położną i pyta czy to ksiądz będzie pacjentce te kolejne dzieci utrzymywał, albo sugreuje psychiatryk.
Czyli lekarze zapisują środki antykoncepcyjne tym, którzy chcą skutków antykoncepcyjnych, motywując to chęcią uregulowania cyklu?
Moje pytanie bierze się stąd, że @hipolit podaje analogię: jeśli lekarz proponuje ci syrop, to też wywiera nacisk. Ale przecież chory na kaszel poszedł do lekarza właśnie po lekarstwo na kaszel.
Przychodzi do lekarza zdrowa kobieta i nie prosi o receptę na żadne tabletki. Jaką chorobę ginekolog chce u niej leczyć antykoncepcją hormonalną?
Nie chcę się wdawać w dyskusje, aby znowu nie być posądzaną o lewactwo czy złe intencje ale, Wdrw i Katarzyno, czasem kobiety zgadzają się na przyjmowanie hormonów po to aby uregulować sobie jak mają kompletnie rozjechane i nie można wyłapać kiedy owulacja a kiedy sie zacznie coś lać bo wtedy jest wstyd i wtopa i okropne plamy na ubraniu. Zwyczajnie dają się namówić, że jak chcą stosować npr ( wiem że dla większośći na forum to zło nie chcieć ciąży i nie marzyć o dziecku) ale są zupełnie rozregulowane, nieraz od samego początku, to muszą przez dłuższy czas przyjmować te tabletki a wtedy wszystko się unormuje jak w zegarku i będą sobie już mogły liczyć i sprawdzać na inne sposoby tzw. naturalne. Tylko, że to jest trochę pic na wodę i fotomontaż, bo tak nie działa. Pomijam, że te tabletki nieraz wywołują przykre dolegliwości, opuchlizny, wymioty, bóle brzucha, udary, migreny, otępienie, plątanie języka , zaburzenia równowagi,niezborność ruchów a lekarze nawet nie zastanawiają się czy dana pacjentka nie jest na coś chora co uniemożliwia przyjmowanie tego świństwa.
"Wiec czemu nacisk akurat miałby dotyczyć tylko i wyłącznie pytania o antyki? Na upartego mozna uznać ze każde pytanie o przepisanie jakiegoś tam leku ma formę nacisku" ------------------------------- A temu nacisk, że antykoncepcja nie leczy, ale niszczy cykl płodności
Komentarz
Pewna pani dermatolog przechwalała się, że nawet zakonnicę zmusiła do brania hormonalnej antykoncepcji zanim zastosowała retinoidy.
@Maura - wybacz, ale moim zdaniem w tej sytuacji pacjent może stosować naturalne (dopuszczalne przez Kościół) metody antykoncepcji albo po prostu powstrzymać się od współżycia. Jakim prawem lekarz zmusza go do stosowania niemoralnych metod?
"Nie znam sprawy, ale jesli chodzi o dzialanie wczesnoporonne czy teratogenne to zakonnica i tak zyje w celibacie wiec czy jest jakis powod dla ktorego nie moze brac hormonow o dzialaniu anty?" - A czy jest jakiś powód dla którego powinna je brać?
Nie rozumiemy się.
Trzeba zastosować lek teratogenny. I teraz są dwie opcje:
1. Lekarz stawia warunek, że pacjentka MUSI brać hormonalną antykoncepcję zanim ten teratogenny lek przepisze.
2. Lekarz takiego warunku nie stawia. Oczywiście informuje o wpływie leku na potencjalną ciążę itd, ale pozwala pacjentowi wybrać moralnie akceptowalny sposób nie zachodzenia w ciążę.
I teraz moje pytanie - po kiego ch*** zakonnica ma brać hormonalną antykoncepcję w celu uniknięcia ciąży przy stosowaniu leków teratogennych?
I jeszcze straszy, że poda arcybiskupa Hosera do prokuratury, że nawołuje, by tę klauzulę podpisać.
Ciekawe, czemu za nawoływanie do różnych świństw nie poda Palikota
A aborcja wg niej to nie jest zabicie dziecka. Normalnie myślałam,ze zwymiotuję.
--------------------
przypomnę że te "oczekiwania" części ludzi to aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie, eutanazja - właśnie tego chcą odmawiać lekarze-katolicy
Niby nikt nie wpycha ale szantażują moralnie czasami. Niestety mnie też naciskano na branie tabletek szczególnie po 4 cc, ale jak powiedziałam , że w takim razie skoro nie tyle sama ciąża co np. zużyty i niefunkcjonujący narząd pozostawiony w brzuchu może mnie w końcu zabić to lepiej go wyciąć oni sie kłócili, że to niemoralne jestem jeszcze młodą ( ?!) kobietą, ale ciąż kategorycznie nie nigdy, ze względu na możliwość śmierci oraz skoro jestem wierząca to Bóg nie chce aby kobiety rodził przez brzuch bo jakby chciał to by im powstawial zamki. Ale tabletki jak najbardziej moralnie ok. Nawet te mogące powodować poronienia. No wiec ja sie pytam gdzie tu moralność i uczciwość czy logika?
Ale jeżeli np. będą wierzący w matkę naturę ...to czarno wiedzę, pomoc chorym i słabym.
Dla mnie to było zawsze obraźliwe, no bo dlaczego lekarz, który ma leczyć proponuje mi coś szkodliwego?
Czy gdyby wprowadzono klauzulę sumienia dla niewierzących w cuda, ci, co ją podpisali, zostaliby uznani za wyłudzaczy państwowego wykształcenia?
A ta analogia i tak jest niedoskonała, bo taka podróż (mimo związanego z nią mniejszego lub większego ryzyka) nie jest jednoznaczna z zabiciem człowieka. W zasadzie jest nieszkodliwa, także z punktu widzenia myślącego ateisty. Więcej, nawet dla niewierzącego lekarza wpływ psychiki na organizm jest oczywisty.
Lekarze, którzy podpisali deklarację powinni wywieszać taką informację na drzwiach.
Wtedy wiadomo, że nie ma się co pchać na skrobankę do doktora katolika bo on jej nie wykona.
Za to można być pewnym że katolicki lekarz jak ma przepisać anytybiotyk, gdy już nie ma innego skutecznego leku,to nie będzie wciskał heomeopatycznych środków placebo czy odprawiał czarów.
Ja nie lubię się tłumaczyć z zabezpieczeń czy raczej ich braku ani dyskutować o religii i czy to jest rozsądne czy nie. Po prostu jak jestem chora albo czuję się źle chciałabym być wyleczona, żeby normalnie funkcjonować.
Rozumiem, ze jak lekarz zapyta czy przepisać syrop na kaszel, to rownież naciska na pacjenta.
Leki maja to do siebie, ze maja rożne skutki uboczne .
Wiec czemu nacisk akurat miałby dotyczyć tylko i wyłącznie pytania o antyki?
Na upartego mozna uznać ze każde pytanie o przepisanie jakiegoś tam leku ma formę nacisku
antykoncepcyjnych, motywując to chęcią uregulowania cyklu?
Moje pytanie bierze się stąd, że @hipolit podaje analogię: jeśli lekarz
proponuje ci syrop, to też wywiera nacisk. Ale przecież chory na kaszel
poszedł do lekarza właśnie po lekarstwo na kaszel.
Przychodzi do lekarza zdrowa kobieta i nie prosi o receptę na żadne tabletki. Jaką
chorobę ginekolog chce u niej leczyć antykoncepcją hormonalną?
:-?
Zwyczajnie dają się namówić, że jak chcą stosować npr ( wiem że dla większośći na forum to zło nie chcieć ciąży i nie marzyć o dziecku) ale są zupełnie rozregulowane, nieraz od samego początku, to muszą przez dłuższy czas przyjmować te tabletki a wtedy wszystko się unormuje jak w zegarku i będą sobie już mogły liczyć i sprawdzać na inne sposoby tzw. naturalne. Tylko, że to jest trochę pic na wodę i fotomontaż, bo tak nie działa.
Pomijam, że te tabletki nieraz wywołują przykre dolegliwości, opuchlizny, wymioty, bóle brzucha, udary, migreny, otępienie, plątanie języka , zaburzenia równowagi,niezborność ruchów a lekarze nawet nie zastanawiają się czy dana pacjentka nie jest na coś chora co uniemożliwia przyjmowanie tego świństwa.
Na upartego mozna uznać ze każde pytanie o przepisanie jakiegoś tam leku ma formę nacisku"
-------------------------------
A temu nacisk, że antykoncepcja nie leczy, ale niszczy cykl płodności