[cite] Maciek:[/cite]Książka pani Jundziłl była wydana w 1986 roku, więc jeżeli powołuje się ona na jakieś badania (pomijam jej własne przekonania na temat kar i nagród), to są to publikacje dość prehistoryczne.
za to Pismo Święte zapewne doczekało sie wielu poprawek uwzględniających zmiany społeczne, cywilizacyjne, socjologiczne...
Nowy wspaniały świat bez rodziny Jan Maria Jackowski
Jak bumerang powraca dyskusja o tak zwanej przemocy w rodzinie. Towarzyszy jej kampania medialna, w której są przedstawiane, bardziej lub mniej prawdziwe, historie mające wstrząsnąć opinią publiczną. W tych doniesieniach często tworzone jest wrażenie, że państwo nie ma instrumentów, aby sobie radzić z takimi sytuacjami, co nie jest prawdą. Pierwszy i podstawowy instrument to Kodeks karny z całym rozdziałem "Przestępstwa wobec rodziny", jest też ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie (powstała w czasach rządu SLD, gdy ministrem była znana feministka Magdalena Środa) i ustawa o pomocy społecznej. Jeżeli organy ścigania i wymiar sprawiedliwości, a także służby socjalne nie robią tego, co powinny, to może trzeba coś w nich zmienić, a nie uderzać w rodzinę.
Zdarzające się, niestety!, przestępstwa wobec rodziny i przemoc domowa (najczęściej występują one w związkach nieformalnych) środowiska lewicowo-feministyczne traktują jako pretekst do zwiększenia kontroli państwa nad rodziną. Jest to pokłosie antyrodzinnej ideologii, która traktuje rodzinę jako środowisko z założenia "patologiczne" i "toksyczne", a rodziców chce pozbawić władzy rodzicielskiej. Sprzyjają temu liczne media, które patologie nierzadko przedstawiają jako normę, a normalną kochającą się rodzinę jako "patologiczną" i wzbudzającą podejrzenia. Przygotowany przez ministerstwo pracy projekt nowelizacji ustawy o przemocy w rodzinie drastycznie rozszerza możliwość ingerencji instytucji publicznych w życie rodziny, a rodzinie nie daje instrumentów obrony. Niejasna i wieloznaczna jest definicja "przemocy". Określa się ją jako jednorazowe lub powtarzające się umyślne działanie narażające "na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, niezaspokojenie podstawowych potrzeb ekonomicznych, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą". Już nie chodzi tylko o klapsa, ale jeżeli np. ojciec wyrzuci z domu dobierającego się do córki młodzieńca, może zostać ukarany, bo narusza jej "wolność seksualną". Za ograniczenie wolności może być uznany zakaz korzystania z komputera albo oglądania telewizji. W projekcie zawarto również zapisy, że zespoły interdyscyplinarne w gminie (policjant, pracownik socjalny, pedagog szkolny) mają podejmować działania i monitorować "rodziny, w których istnieje zagrożenie przemocą". Przy czym to "zagrożenie" nie jest zdefiniowane i jest pozostawione uznaniowości funkcjonariuszy państwowych. Do czego to prowadzi, można zaobserwować w Szwecji. We "Frondzie" (nr 37) został przeprowadzony wywiad ze Szwedką, której został odebrany 10-letni chory na epilepsję syn, gdyż pracownica socjalu uznała, że matka jest "nadopiekuńcza". Chłopiec został umieszczony w rodzinie zastępczej, gdzie był traktowy źle, a gdy ta rodzina się rozpadła, dano go pod opiekę osobie z problemem alkoholowym. Mimo uporczywego alarmowania przez zrozpaczoną matkę różnych instytucji nikt się nie zajmował chorobą dziecka, które wkrótce zmarło. Po jego śmierci matka wytoczyła proces pracownicy socjalu, lecz go przegrała i sąd obciążył ją kosztami procesu. Czy nie zmierzamy w stronę Nowego Wspaniałego Świata opisanego przez Aldousa Huxleya? Z jego krytycznej wobec utopijnych ideologii książki wyłania się niejako definicja ludzkiego szczęścia. Szczęśliwi ludzie to tacy, którzy nie są świadomi lepszych i większych możliwości, żyją we własnych światach, odpowiednio skrojonych do ich predyspozycji przez wiedzących lepiej urzędników.
>>Cytując tu jednego ojca zakonnego ,, najgorzej jak gówno przykryje się kościelnym sztandarem"<<
Wylałeś kolego już swe żale? Sądząc po wypowiedzi przemoc psychiczna wychodzi Ci lepiej. Leki zażyłem odpowiadam bo pytałeś . Albo masz kłopot z czytaniem ze zrozumieniem albo próbujesz zrównać "klaps" ze znęcaniem się nad bliskim. Tłumaczenie różnic przypomina sianie kwiatków na betonie bez kopania.
>>Mój szwagier, rektor znanego Seminarium Duchownego, przeglądał niektóre rzeczy na tym forum i podzielił się swoimi postrzeżeniami, niektórzy nie są na bieżąco. A ja jemu wierzę.<<
O co chodzi bo tym razem ja mam kłopot ze zrozumieniem tekstu. Czy mam zastosować powiedzonko jednego ojca zakonnego tu cytuję z pewną odrazą >>,, najgorzej jak gówno przykryje się kościelnym sztandarem"<<
PawleZ, a także Werko i inni. Rozumiem, że macie swoje zdanie na temat kar cielesnych i nie chcecie ich stosować. To jest całkowicie w porządku, bo każdy ma prawo do wyboru. Ale już nie jest w porządku Wasza agresywność wobec ludzi, którzy mają inne zdanie. Poproszę o odrobinę szacunku i kultury osobistej. Sami ośmieszacie swoją pozycję, jeżeli w dyskusji zachowujecie się tak, jak byście chcieli nas nawalić po mordach, ale tylko ułomność kontaktu przez internet Was przed tym hamuje. Chcecie nas zachęcić do łagodności i delikatności, to sami dawajcie dobry przykład.
Szwagrowi z seminarium przekaż Pawle ode mnie, że jak będę chciał być "na bieżąco", to się przeniosę do protestantów, którzy tak zmieniają swoją doktrynę, żeby zawsze była zgodna ze światowymi modami. Katolik nie musi być "na bieżąco", bo stoi za nim dwa tysiące lat istnienia Kościoła i może czerpać z mądrości dziesiątek pokoleń.
[cite] Werka:[/cite]. Za kolejne wiele lat wypleni się to przywolenie na naruszanie godności małego człowieka.
Werko, o jakim naruszaniu godności małego człowieka opowiadasz??? Czy dostawałaś klapsy w dzieciństwie i rzuciło się to cieniem na Twoje poczucie godności, czy też może nie dostawałaś, a po prostu Twoja wyobraźnia Cię zwodzi?
Ja osobiście dostawałam klapsy, zazwyczaj słusznie. Nie czułam nigdy i nie czuję dziś po latach, by w jakikolwiek sposób odbiło się to na moim poczuciu godności. Zawsze czułam się kochana i akceptowana przez moich rodziców i szczerze mówiąc nigdy nie miałam do nich w tej kwesti żalu. Oczywiście każde dziecko jest inne i nie wykluczam możliwości, że któreś może klapsy przeżywać bardziej niż ja, ale właśnie dlatego zgadzam się, że to rodzice (a nie urzędnicy) znają swe dzieci najlepiej i wiedzą, jakie sposoby przemówienia dziecku do rozsądku są najskuteczniejsze.
Natomiast jeśli chodzi o agresywność Twoich wypowiedzi, to sprawa jest prosta - stawiasz się w pozycji ofiary, atakowanej przez Maćka-despotę, który rzekomo chce na siłę wszystkim narzucić swoje zdanie. Prawda jest taka, że Tobie nikt nie zabrania stosowania zasad wychowawczych, które uważasz za słuszne i nie każe Ci stosować kar cielesnych -jednym słowem, możesz dzieci wychowywać jak chcesz. Ty natomiast takiego prawa nie chcesz dać tym rodzicom, którzy podobnie jak Maciek uznają klapsy za skuteczną metodę wychowawczą. Kto więc w tym gronie jest despotą??? Uważasz, że jak przeczytałaś kilka książek nowoczesnych psychologów, to już wszystko o wychowywaniu cudzych dzieci wiesz najlepiej???
Werko, wiele Twoich wpisów zawierało szyderstwa i niemiłe uwagi pod adresem rozmówców. Jeżeli uważasz swój brak tolerancji i zamknięcie się na ludzi o odmiennych przekonaniach za cnotę, to mogę tylko współczuć.
Co do Korwina Mikke, to żyje on w szczęśliwym związku od wielu lat i dochował się szóstki dzieci. Umówmy się, że będziesz go oceniać dopiero wtedy, kiedy sama będziesz mogła pochwalić się podobnym sukcesem.
A skoro się licytujemy na głosy duchownych, to wkleję wypowiedź afirmującą kary cielesne:
KARY FIZYCZNE SĄ SKUTECZNE
Ks. Andrzej Bafeltowski, pallotyn, pracuje z rodzinami wielodzietnymi we wspólnotach nokatechumenalnych
Według mnie, klaps wymierzony z miłością jest dopuszczalny i jest skuteczną metodą wychowawczą. Potwierdzają to także opinie moich znajomych, którzy mają dzieci, często nawet kilkoro. Oczywiście kary fizyczne są skuteczne tylko do pewnego wieku, dopóki dziecko nie jest w stanie zrozumieć tego, czego wymaga rodzic. Starszemu dziecku potrzebne są inne metody wychowawcze, dzięki którym można coś wytłumaczyć i liczyć z jego strony na współpracę. Rodzice, którzy preferują tzw. wychowanie bezstresowe, bez jakichkolwiek kar, bywają często wobec swoich dzieci bezradni.
[cite] Maciek:[/cite]Co do Korwina Mikke, to żyje on w szczęśliwym związku od wielu lat i dochował się szóstki dzieci. Umówmy się, że będziesz go oceniać dopiero wtedy, kiedy sama będziesz mogła pochwalić się podobnym sukcesem.
A to nie jego drugie "małżeństwo" przypadkiem? Ja bym tego za chlubę nie uznał...
wiecie, tak czytam i czytam, i jednak politycy w Polsce prezentują tzw. myślenie magiczne "wymyśliliśmy nowe, lepsze i od teraz będzie cudownie" - i tak zamiast egzekwowania prawa mamy kolejną jego zmianę, kolejne zaostrzenie i jeszcze bardziej mgliste przepisy, o których już na starcie wiadomo, że w obecnej sytuacji ją nie do wyegzekwowania, wprowadza się nowe przepisy do których przez pół roku albo dłużej nie ma przepisów wykonawczych... no, ale jest "spektakularny sukces" np. boisko w każdej gminie (w której i tak, lepsze lub gorsze było), laptop dla każdego gimnazjalisty (a nie lepiej rodzicom zmniejszyć podatki? sami kupią dziecku, to czego potrzebuje), a teraz zabrali się za "przeciwdziałanie przemocy w rodzinie". A co to da, jeśli zmienią przepisy, a nie zmienią niewydolnego systemu w którym te przepisy mają funkcjonować?
A fragmenty "12a.1.W sytuacji, kiedy istnieje bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia dziecka, pracownik socjalny wykonujący obowiązki służbowe ma prawo odebrać dziecko z rodziny i umieścić je w rodzinie zastępczej lub w całodobowej placówce opiekuńczo â?? wychowawczej. Zasady umieszczania dzieci w rodzinie zastępczej lub w całodobowej placówce opiekuńczo â?? wychowawczej lub regulują odrębne przepisy." i "3. Osoba wykonująca czynności, o których mowa ust.1, ma obowiązek niezwłocznego powiadomienia sądu o odebraniu dziecka z rodziny i umieszczeniu go w rodzinie zastępczej lub w całodobowej placówce opiekuńczo â?? wychowawczej." uważam stanowczo za niebezpiecznie niesprecyzowane.
Werko-
-jesteś pewnie zbyt krótko na tym forum, aby wiedzieć, ze kiedy brak jest innych argumentów, oponenci Maćka posuwają sie do sztyderstw, chamstwa, trollują, są agresywni w swych wypowiedziach,ale tylko dlatego, że sami są atakowani(tzn. zdaniem Maćka)
natomiast jak pod swoim adresem słyszysz pisane tekstem "wprost" obraźliwe epitety, to to się nazywa, ze obrażający zrobił to, bo:
a)ma ostry jązyk i podobno wzbogaca dyskusję i nie jest już jałowo, tylko z ikrą
b)został przez np. Ciebie sprowokowany i obrażony
lub w ostateczności:
c) Maciek doprawdy niczego złego, lub niepoprawnego nie widzi w takim działaniu
do tego:
1)naucz się, że na raczej niewygodna pytania zadawane przez Ciebie nie uzyskasz odpowiedzi
za to:
2)będą Cię dręczyć i wypominać, żeś nie odpowiedziała na zadane przez innych pytanie, podobno kluiczowe dla określonej dyskusji
3)czasami posty znikają
4)prowadzisz dyskusjie niemarytoryczne, trollujesz i pewnie nie masz pojęcia, o czym piszesz
@PawełZ
Jak mówi mądre przysłowie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Ty się zajmujesz dziećmi z rodzin patologicznych (nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale takie wnioski nasunęły się przy czytaniu Twoich postów), natomiast większość z nas ma do czynienia z własnymi rodzinami, czyli zdrowymi i szczęśliwymi, gdzie klaps nie jest tym samym, co katowanie dziecka w rodzinach patologicznych. Stąd zapewne trudność w porozumieniu. Zauważ jednak, że rodziny patologiczne stanowią niewielki procent wszystkich rodzin - aczkolwiek dla tych, którzy pracują z takimi rodzinami może się istotnie wydawać, że wszystkie takie są...:sad:
@ kociara:
no wiesz, to co napisałaś w ostatnim poście jakoś nie wygląda mi na merytoryczne uwagi, raczej na chwyty poniżej pasa wynikające zapewne z goryczy, że jesteś w mniejszości jeśli chodzi o kwestię stosowania kar cielesnych. Ale przecież to jest tylko forum, wymieniamy swoje poglądy bez konieczności przyjmowania na siłę, tego co uważają inni. Ja też nie zawsze w 100% zgadzam się z uwagami wymienianymi w niektórych wątkach, ale po co od razu złośliwości???
@ Werka
ja nie napisałam, że wszystkie dzieci są jak ja - wręcz przeciwnie (może nie doczytałaś???). Ale to, że niektóre dzieci reagują źle na kary, to nie powód by ich zakazywać względem wszystkich dzieci. Idąc Twoim tokiem, jeśli odkryjesz u swoich dzieci alergię na cytrusy, to będziesz postulowała o ustawę zakazującą podawania wszystkim dzieciom cytrusów??? Pozwól rodzicom wychowywać dzieci, a nie urzędnikom, którzy żadnych konsekwencji moralnych za tego typu wychowanie nie ponoszą.
Powiem jedno - jako nastolatka spędziłam rok w środowisku, gdzie dzieci nie dostawały klapsów - zarówno dzieci w rodzinie, w której mieszkałam, jak i dzieci, które przychodziły w odwiedziny. Po prostu to było takie nowoczesne środowisko, gdzie nie wolno było dziecka uderzyć. Relacje z tymi dziećmi i atmosfera panująca w tym środowisku była traumą, zwłaszcza w przypadku dzieci starszych, które miały wtedy już ok 16 lat. Rok ten do dziś śni mi się w moich koszmarach nocnych
Zawsze będę powtarzała, że czym innym jest katowanie dziecka, znęcanie się fizyczne czy psychiczne, a czym innym klaps dyscyplinarny. Niestety często są ze sobą utożsamiane...
Jestem przeciwna biciu dzieci. Już uzasadniałam, można poszukać w archiwum. I ni piszcie, że pozwalacie każdemu robić w swojej rodzinie co chce. Bo tym samym dajecie przyzwolenie na aborcję.
Gdzie porównuję bicie do aborcji? Chyba mnie z kimś mylisz. Aborcja to zabijanie dzieci na które nie można pozwolić. Nawiązałam do części wypowiedzi Maćka w której pisze o wolności wyboru. Otóż nie można zostawiać możliwości wyboru rodzicom we wszystkich kwestiach.
[cite] Maciek:[/cite]PawleZ, a także Werko i inni. Rozumiem, że macie swoje zdanie na temat kar cielesnych i nie chcecie ich stosować. To jest całkowicie w porządku, bo każdy ma prawo do wyboru. Ale już nie jest w porządku Wasza agresywność wobec ludzi, którzy mają inne zdanie. Poproszę o odrobinę szacunku i kultury osobistej. Sami ośmieszacie swoją pozycję, jeżeli w dyskusji zachowujecie się tak, jak byście chcieli nas nawalić po mordach, ale tylko ułomność kontaktu przez internet Was przed tym hamuje. Chcecie nas zachęcić do łagodności i delikatności, to sami dawajcie dobry przykład.
Magdo, zagadka dla Ciebie: dlaczego w tych krajach, w których najsurowiej tępi się stosowanie kar cielesnych istnieje jednocześnie wielkie przyzwolenie na aborcję i inne sprzeczne z etyką chrześcijańską zachowania?
a ja dopiszę własne zdanie na temat klapsów, zdarzyło mi się kilka razy i zawsze było to spowodowane moją bezsilnością, albo zabrakło mi cierpliwości, albo uważałam, ze już nic innego nie umiałam zrobić. I dlatego ich nie lubię, teraz mam metodę wychodzę z pokoju az się nie uspokoję i na chwilę całkowocie olewam dziecko (dla dziecka to chyba kipsko, ale ja szybciej wracam do porządku dziennego nad "problemowymi kwestiami")
[cite] Maciek:[/cite]Magdo, zagadka dla Ciebie: dlaczego w tych krajach, w których najsurowiej tępi się stosowanie kar cielesnych istnieje jednocześnie wielkie przyzwolenie na aborcję i inne sprzeczne z etyką chrześcijańską zachowania?
To może jakaś konluzja? Wszystko wyszło od projektu Ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i innych Ustaw. Nie podoba się Wam ona bowiem zbyt rozszerza pojęcie przemocy? To Waszym zdaniem spowoduje nagminne odbieranie dzieci z porządnych, kochających się rodzin, które jednak stosują kary fizyczne? Jeżeli ta kara fizyczna to ma być klaps to podchodzi pod naruszenie nietykalności fizycznej, do tej powy bezprawność tego czynu była wyłączona w przypadku rodziców i opiekunów, którzy dopuszczali się go w stosunku do własnych dzieci, uważając go jako metodę wychowawczą. A teraz taka sprawa, że nie będzie można "klapsować" własnego dziecka, tak samo jak dziecka sąsiadów, o sąsiadce nie wspominając. Tylko pytanie co się stanie jeżeli jednak taki klaps się zdarzy, a nadgorliwy sąsiad doniesie? Ano nic się nie stanie, bo przestępstwo to jest ścigane z oskarżenia prywatnego, W imieniu dziecka może je wnieść rodzic, przeciwko sobie? lub prokurator. Już nwidzę tabuny prokuratorów, którzy to robią. To przestęstwo co do zasady nie jest zagrożone karą pozbawienia wolności. Pytanie też, czy w takiej sytuacji sąd będzie stosował środek zapobiegawczy w postaci odebrania dziecka? Oczywiście to absurd. W takiej sytuacji nie ma bowiem bezpośredniego zagrożenia dla życia lub zdrowia dziecka.
Można by tak pisać jeszcze długo. Naprawdę nie rozumiem Waszych obaw. Dla mnie stosowanie jako metody wychowawczej kar cielesnych, krzyków, poniżania dziecka - to totalna porażka. Moim ideałem jest unikanie tego, choć niestety zdarzyło mi się dać klapsa, o nakrzyczeniu nie wspominając. Zawsze potem o tym rozmawiamy, nigdy nie zostawiam dzieci w przekonaniu, że moje postęowanie było dobre, ale też rozmawiamy o ich zachowaniu, które pośrednio do mojego doprowadziło.
@Moniko, to naprawdę przedziwna sytuacja, że w domu gdzie nie było kar cielesnych przeżyłaś taki koszmar? Chociaż pewnie to msui być szok, jak okazuje się, ze z dzieckiem trzeba rozmawiać, tłumaczyć i być KONSEKWENTNYM, w sumie dać klapa jest o wiele prościej.:devil:
Nie przypomninam sobie, abym ujęła się za pijanym "bydlakiem", z klapsa zbrodni nie robię, więc może jaśniej Tomaszu. Jestem raczej ścisłym umysłem, wieć chętnie w punktach przeczytam, który przepis i dlaczego waszym zdaniem może skutkować odebraniem Wam dzieci?
Na razie czytam same ogólniki, żadnych konkretów, unikanie odpowiedzi na wprost postawione pytania.
A czy mógłbyś napisać nam Tomku, przy okazji, jak to wygląda w Szwajcarii?
A ja nie potępiam Anetki i Anki za klapsy. Nie uważam, aby stosowanie kar fizycznych mogło być dla kogokolwiek pretekstem do wytykania "porażki", czy "bezsilności". Porażką i bezsilnością by było raczej zignorowanie problemu, brak zainteresowania dzieckiem, czy wręcz przyzwolenie, aby robiło co mu przyjdzie do głowy. Jeżeli rodzic angażuje sie w wychowanie dziecka, to nikt obcy nie ma prawa krytykować jego postępowania i dopasowywać do swojego modelu.
Na Wyspach Brytyjskich rośnie liczba polskich dzieci zaniedbanych oraz ofiar przemocy w rodzinie - alarmuje dziennik "Polska".
Miejscowe służby socjalne odbierają je patologicznym rodzicom. Już ponad sto maluchów znajduje się pod opieką brytyjskich służb socjalnych. Problem narasta. Tylko w tym roku służby konsularne interweniowały w tego typu sprawach 10 razy.
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Polskie placówki dyplomatyczne zawiadamiane są przez władze brytyjskie, gdy w grę wchodzi pozbawienie lub ograniczenie praw rodzicielskich. Według szacunków organizacji polonijnych problem jest dużo poważniejszy. Dotyczy co najmniej 500 dzieci.
Scenariusz dramatu zwykle jest taki sam. Dzieci wyjeżdżają z rodzicami w poszukiwaniu lepszego życia. Po kilku miesiącach bezowocnego poszukiwania stałego zajęcia okazuje się, że Wyspy to nie Eldorado. Wówczas - nierzadko - gorzki smak porażki rodzice topią w alkoholu czy narkotykach. Cierpią na tym najmłodsi.
O bitych i pozbawionych opieki dzieciach coraz częściej informują nas brytyjskie sądy - mówi Michał Mazurek, konsul RP w Londynie. Zanim jednak do tego dojdzie, dziecko diagnozuje lekarz.
Jeśli stwierdzi jakiekolwiek obrażenia lub sińce, powiadamia służby socjalne, a te kierują sprawę do sądu. Sędzia decyduje o odebraniu rodzicom praw rodzicielskich. O interwencję proszony jest konsulat. Sprawdzamy, czy w Polsce ma się kto zająć dzieckiem, kontaktujemy się z polską opieką społeczną i organizacjami kościelnymi. Zwykle okazuje się, że nikt na dziecko nie czeka. Pozostaje więc umieścić je w angielskiej rodzinie zastępczej - opowiada konsul Mazurek.
Kiedy policja zabiera dzieci od biologicznych rodziców, przeżywają dramat. Nie znają angielskiego, a trafiają pod opiekę anglojęzycznych opiekunów. Na Wyspach nie ma polskich rodzin zastępczych - potwierdza Marzena Konarzewska z kancelarii adwokackiej Aston Clark w Londynie. A psycholog Beata Matys-Wasilewska nie ma wątpliwości, że oddzielenie dziecka od rodziców wpływa negatywnie na jego psychikę.
Prawdziwa sielanka zgotowana dzieciakom przez brytyjski system opieki społecznej. Oczywiście o tym, aby pomóc rodzicom nikt nie pomyśli.
[cite] Maciek:[/cite]Magdo, zagadka dla Ciebie: dlaczego w tych krajach, w których najsurowiej tępi się stosowanie kar cielesnych istnieje jednocześnie wielkie przyzwolenie na aborcję i inne sprzeczne z etyką chrześcijańską zachowania?
Scenariusz dramatu zwykle jest taki sam. Dzieci wyjeżdżają z rodzicami w poszukiwaniu lepszego życia. Po kilku miesiącach bezowocnego poszukiwania stałego zajęcia okazuje się, że Wyspy to nie Eldorado. Wówczas - nierzadko - gorzki smak porażki rodzice topią w alkoholu czy narkotykach. Cierpią na tym najmłodsi.
O bitych i pozbawionych opieki dzieciach coraz częściej informują nas brytyjskie sądy - mówi Michał Mazurek, konsul RP w Londynie. Zanim jednak do tego dojdzie, dziecko diagnozuje lekarz.
Jeśli stwierdzi jakiekolwiek obrażenia lub sińce, powiadamia służby socjalne, a te kierują sprawę do sądu. Sędzia decyduje o odebraniu rodzicom praw rodzicielskich. </font>O interwencję proszony jest konsulat. Sprawdzamy, czy w Polsce ma się kto zająć dzieckiem, kontaktujemy się z polską opieką społeczną i organizacjami kościelnymi. Zwykle okazuje się, że nikt na dziecko nie czeka. Pozostaje więc umieścić je w angielskiej rodzinie zastępczej - opowiada konsul Mazurek.
Czyli chodzi o dzieci rodziców upijających się i używających narkotyków, tak?
I jest robota do zrobienia, jak wynika z wypowiedzi konsula. Trzeba coś zrobić, żeby ktoś na te dzieci w Polsce jednak czekał.
O, to się Małgorzato nie bój - admin na pewno Cię nie zbanuje.
Niestety Twoja wypowiedź nie jest dla mnie jasna, bo nie za bardzo rozumiem dlaczego ta ustawa zrównuje Ciebie z patologią - nigdzie takiego zapisu nie zauważyłam, no chyba, że stosujesz przemoc, a twoje działania wychowawcze bezpośrednio zagrażają życiu lub zdrowiu dziecka?:shocked:
Stosowanie tak dużej liczby wykrzykników i znaków zapytania nie sprawia, że wypowiedź staje się bardziej precyzyjna i logiczna.
A słowa typu "wpier...anie" znam, aczkowliek uważam, że nie kazdy potrafi używać wulgaryzmy z klasą.
Komentarz
Jan Maria Jackowski
Jak bumerang powraca dyskusja o tak zwanej przemocy w rodzinie. Towarzyszy jej kampania medialna, w której są przedstawiane, bardziej lub mniej prawdziwe, historie mające wstrząsnąć opinią publiczną. W tych doniesieniach często tworzone jest wrażenie, że państwo nie ma instrumentów, aby sobie radzić z takimi sytuacjami, co nie jest prawdą. Pierwszy i podstawowy instrument to Kodeks karny z całym rozdziałem "Przestępstwa wobec rodziny", jest też ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie (powstała w czasach rządu SLD, gdy ministrem była znana feministka Magdalena Środa) i ustawa o pomocy społecznej. Jeżeli organy ścigania i wymiar sprawiedliwości, a także służby socjalne nie robią tego, co powinny, to może trzeba coś w nich zmienić, a nie uderzać w rodzinę.
Zdarzające się, niestety!, przestępstwa wobec rodziny i przemoc domowa (najczęściej występują one w związkach nieformalnych) środowiska lewicowo-feministyczne traktują jako pretekst do zwiększenia kontroli państwa nad rodziną. Jest to pokłosie antyrodzinnej ideologii, która traktuje rodzinę jako środowisko z założenia "patologiczne" i "toksyczne", a rodziców chce pozbawić władzy rodzicielskiej. Sprzyjają temu liczne media, które patologie nierzadko przedstawiają jako normę, a normalną kochającą się rodzinę jako "patologiczną" i wzbudzającą podejrzenia.
Przygotowany przez ministerstwo pracy projekt nowelizacji ustawy o przemocy w rodzinie drastycznie rozszerza możliwość ingerencji instytucji publicznych w życie rodziny, a rodzinie nie daje instrumentów obrony. Niejasna i wieloznaczna jest definicja "przemocy". Określa się ją jako jednorazowe lub powtarzające się umyślne działanie narażające "na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, niezaspokojenie podstawowych potrzeb ekonomicznych, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą".
Już nie chodzi tylko o klapsa, ale jeżeli np. ojciec wyrzuci z domu dobierającego się do córki młodzieńca, może zostać ukarany, bo narusza jej "wolność seksualną". Za ograniczenie wolności może być uznany zakaz korzystania z komputera albo oglądania telewizji. W projekcie zawarto również zapisy, że zespoły interdyscyplinarne w gminie (policjant, pracownik socjalny, pedagog szkolny) mają podejmować działania i monitorować "rodziny, w których istnieje zagrożenie przemocą". Przy czym to "zagrożenie" nie jest zdefiniowane i jest pozostawione uznaniowości funkcjonariuszy państwowych.
Do czego to prowadzi, można zaobserwować w Szwecji. We "Frondzie" (nr 37) został przeprowadzony wywiad ze Szwedką, której został odebrany 10-letni chory na epilepsję syn, gdyż pracownica socjalu uznała, że matka jest "nadopiekuńcza". Chłopiec został umieszczony w rodzinie zastępczej, gdzie był traktowy źle, a gdy ta rodzina się rozpadła, dano go pod opiekę osobie z problemem alkoholowym. Mimo uporczywego alarmowania przez zrozpaczoną matkę różnych instytucji nikt się nie zajmował chorobą dziecka, które wkrótce zmarło. Po jego śmierci matka wytoczyła proces pracownicy socjalu, lecz go przegrała i sąd obciążył ją kosztami procesu.
Czy nie zmierzamy w stronę Nowego Wspaniałego Świata opisanego przez Aldousa Huxleya? Z jego krytycznej wobec utopijnych ideologii książki wyłania się niejako definicja ludzkiego szczęścia. Szczęśliwi ludzie to tacy, którzy nie są świadomi lepszych i większych możliwości, żyją we własnych światach, odpowiednio skrojonych do ich predyspozycji przez wiedzących lepiej urzędników.
naszdziennik.pl
Wylałeś kolego już swe żale? Sądząc po wypowiedzi przemoc psychiczna wychodzi Ci lepiej. Leki zażyłem odpowiadam bo pytałeś . Albo masz kłopot z czytaniem ze zrozumieniem albo próbujesz zrównać "klaps" ze znęcaniem się nad bliskim. Tłumaczenie różnic przypomina sianie kwiatków na betonie bez kopania.
O co chodzi bo tym razem ja mam kłopot ze zrozumieniem tekstu. Czy mam zastosować powiedzonko jednego ojca zakonnego tu cytuję z pewną odrazą >>,, najgorzej jak gówno przykryje się kościelnym sztandarem"<<
Szwagrowi z seminarium przekaż Pawle ode mnie, że jak będę chciał być "na bieżąco", to się przeniosę do protestantów, którzy tak zmieniają swoją doktrynę, żeby zawsze była zgodna ze światowymi modami. Katolik nie musi być "na bieżąco", bo stoi za nim dwa tysiące lat istnienia Kościoła i może czerpać z mądrości dziesiątek pokoleń.
Ja osobiście dostawałam klapsy, zazwyczaj słusznie. Nie czułam nigdy i nie czuję dziś po latach, by w jakikolwiek sposób odbiło się to na moim poczuciu godności. Zawsze czułam się kochana i akceptowana przez moich rodziców i szczerze mówiąc nigdy nie miałam do nich w tej kwesti żalu. Oczywiście każde dziecko jest inne i nie wykluczam możliwości, że któreś może klapsy przeżywać bardziej niż ja, ale właśnie dlatego zgadzam się, że to rodzice (a nie urzędnicy) znają swe dzieci najlepiej i wiedzą, jakie sposoby przemówienia dziecku do rozsądku są najskuteczniejsze.
Natomiast jeśli chodzi o agresywność Twoich wypowiedzi, to sprawa jest prosta - stawiasz się w pozycji ofiary, atakowanej przez Maćka-despotę, który rzekomo chce na siłę wszystkim narzucić swoje zdanie. Prawda jest taka, że Tobie nikt nie zabrania stosowania zasad wychowawczych, które uważasz za słuszne i nie każe Ci stosować kar cielesnych -jednym słowem, możesz dzieci wychowywać jak chcesz. Ty natomiast takiego prawa nie chcesz dać tym rodzicom, którzy podobnie jak Maciek uznają klapsy za skuteczną metodę wychowawczą. Kto więc w tym gronie jest despotą??? Uważasz, że jak przeczytałaś kilka książek nowoczesnych psychologów, to już wszystko o wychowywaniu cudzych dzieci wiesz najlepiej???
Co do Korwina Mikke, to żyje on w szczęśliwym związku od wielu lat i dochował się szóstki dzieci. Umówmy się, że będziesz go oceniać dopiero wtedy, kiedy sama będziesz mogła pochwalić się podobnym sukcesem.
A skoro się licytujemy na głosy duchownych, to wkleję wypowiedź afirmującą kary cielesne:
KARY FIZYCZNE SĄ SKUTECZNE
Ks. Andrzej Bafeltowski, pallotyn, pracuje z rodzinami wielodzietnymi we wspólnotach nokatechumenalnych
Według mnie, klaps wymierzony z miłością jest dopuszczalny i jest skuteczną metodą wychowawczą. Potwierdzają to także opinie moich znajomych, którzy mają dzieci, często nawet kilkoro. Oczywiście kary fizyczne są skuteczne tylko do pewnego wieku, dopóki dziecko nie jest w stanie zrozumieć tego, czego wymaga rodzic. Starszemu dziecku potrzebne są inne metody wychowawcze, dzięki którym można coś wytłumaczyć i liczyć z jego strony na współpracę. Rodzice, którzy preferują tzw. wychowanie bezstresowe, bez jakichkolwiek kar, bywają często wobec swoich dzieci bezradni.
A to nie jego drugie "małżeństwo" przypadkiem? Ja bym tego za chlubę nie uznał...
P
A fragmenty "12a.1.W sytuacji, kiedy istnieje bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia dziecka, pracownik socjalny wykonujący obowiązki służbowe ma prawo odebrać dziecko z rodziny i umieścić je w rodzinie zastępczej lub w całodobowej placówce opiekuńczo â?? wychowawczej. Zasady umieszczania dzieci w rodzinie zastępczej lub w całodobowej placówce opiekuńczo â?? wychowawczej lub regulują odrębne przepisy." i "3. Osoba wykonująca czynności, o których mowa ust.1, ma obowiązek niezwłocznego powiadomienia sądu o odebraniu dziecka z rodziny i umieszczeniu go w rodzinie zastępczej lub w całodobowej placówce opiekuńczo â?? wychowawczej." uważam stanowczo za niebezpiecznie niesprecyzowane.
-jesteś pewnie zbyt krótko na tym forum, aby wiedzieć, ze kiedy brak jest innych argumentów, oponenci Maćka posuwają sie do sztyderstw, chamstwa, trollują, są agresywni w swych wypowiedziach,ale tylko dlatego, że sami są atakowani(tzn. zdaniem Maćka)
natomiast jak pod swoim adresem słyszysz pisane tekstem "wprost" obraźliwe epitety, to to się nazywa, ze obrażający zrobił to, bo:
a)ma ostry jązyk i podobno wzbogaca dyskusję i nie jest już jałowo, tylko z ikrą
b)został przez np. Ciebie sprowokowany i obrażony
lub w ostateczności:
c) Maciek doprawdy niczego złego, lub niepoprawnego nie widzi w takim działaniu
do tego:
1)naucz się, że na raczej niewygodna pytania zadawane przez Ciebie nie uzyskasz odpowiedzi
za to:
2)będą Cię dręczyć i wypominać, żeś nie odpowiedziała na zadane przez innych pytanie, podobno kluiczowe dla określonej dyskusji
3)czasami posty znikają
4)prowadzisz dyskusjie niemarytoryczne, trollujesz i pewnie nie masz pojęcia, o czym piszesz
:bigsmile::bigsmile::bigsmile:
Kociaro rzeczywiście poniektórych konkretnych odpowiedzi jakoś nie można było się doczekać.
Jak mówi mądre przysłowie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Ty się zajmujesz dziećmi z rodzin patologicznych (nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale takie wnioski nasunęły się przy czytaniu Twoich postów), natomiast większość z nas ma do czynienia z własnymi rodzinami, czyli zdrowymi i szczęśliwymi, gdzie klaps nie jest tym samym, co katowanie dziecka w rodzinach patologicznych. Stąd zapewne trudność w porozumieniu. Zauważ jednak, że rodziny patologiczne stanowią niewielki procent wszystkich rodzin - aczkolwiek dla tych, którzy pracują z takimi rodzinami może się istotnie wydawać, że wszystkie takie są...:sad:
@ kociara:
no wiesz, to co napisałaś w ostatnim poście jakoś nie wygląda mi na merytoryczne uwagi, raczej na chwyty poniżej pasa wynikające zapewne z goryczy, że jesteś w mniejszości jeśli chodzi o kwestię stosowania kar cielesnych. Ale przecież to jest tylko forum, wymieniamy swoje poglądy bez konieczności przyjmowania na siłę, tego co uważają inni. Ja też nie zawsze w 100% zgadzam się z uwagami wymienianymi w niektórych wątkach, ale po co od razu złośliwości???
@ Werka
ja nie napisałam, że wszystkie dzieci są jak ja - wręcz przeciwnie (może nie doczytałaś???). Ale to, że niektóre dzieci reagują źle na kary, to nie powód by ich zakazywać względem wszystkich dzieci. Idąc Twoim tokiem, jeśli odkryjesz u swoich dzieci alergię na cytrusy, to będziesz postulowała o ustawę zakazującą podawania wszystkim dzieciom cytrusów??? Pozwól rodzicom wychowywać dzieci, a nie urzędnikom, którzy żadnych konsekwencji moralnych za tego typu wychowanie nie ponoszą.
Powiem jedno - jako nastolatka spędziłam rok w środowisku, gdzie dzieci nie dostawały klapsów - zarówno dzieci w rodzinie, w której mieszkałam, jak i dzieci, które przychodziły w odwiedziny. Po prostu to było takie nowoczesne środowisko, gdzie nie wolno było dziecka uderzyć. Relacje z tymi dziećmi i atmosfera panująca w tym środowisku była traumą, zwłaszcza w przypadku dzieci starszych, które miały wtedy już ok 16 lat. Rok ten do dziś śni mi się w moich koszmarach nocnych
Zawsze będę powtarzała, że czym innym jest katowanie dziecka, znęcanie się fizyczne czy psychiczne, a czym innym klaps dyscyplinarny. Niestety często są ze sobą utożsamiane...
Statystyki, dowody badania? Poproszę.
Nie wyreczaj mnie Tomaszu.
Można by tak pisać jeszcze długo. Naprawdę nie rozumiem Waszych obaw. Dla mnie stosowanie jako metody wychowawczej kar cielesnych, krzyków, poniżania dziecka - to totalna porażka. Moim ideałem jest unikanie tego, choć niestety zdarzyło mi się dać klapsa, o nakrzyczeniu nie wspominając. Zawsze potem o tym rozmawiamy, nigdy nie zostawiam dzieci w przekonaniu, że moje postęowanie było dobre, ale też rozmawiamy o ich zachowaniu, które pośrednio do mojego doprowadziło.
@Moniko, to naprawdę przedziwna sytuacja, że w domu gdzie nie było kar cielesnych przeżyłaś taki koszmar? Chociaż pewnie to msui być szok, jak okazuje się, ze z dzieckiem trzeba rozmawiać, tłumaczyć i być KONSEKWENTNYM, w sumie dać klapa jest o wiele prościej.:devil:
Na razie czytam same ogólniki, żadnych konkretów, unikanie odpowiedzi na wprost postawione pytania.
A czy mógłbyś napisać nam Tomku, przy okazji, jak to wygląda w Szwajcarii?
No i czy rozwydrzenie jest wynikiem braku klapsów? Czy może jednak braku konsekwencji, rozmów, wspólnego spędzania czasu?
Na Wyspach Brytyjskich rośnie liczba polskich dzieci zaniedbanych oraz ofiar przemocy w rodzinie - alarmuje dziennik "Polska".
Miejscowe służby socjalne odbierają je patologicznym rodzicom. Już ponad sto maluchów znajduje się pod opieką brytyjskich służb socjalnych. Problem narasta. Tylko w tym roku służby konsularne interweniowały w tego typu sprawach 10 razy.
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Polskie placówki dyplomatyczne zawiadamiane są przez władze brytyjskie, gdy w grę wchodzi pozbawienie lub ograniczenie praw rodzicielskich. Według szacunków organizacji polonijnych problem jest dużo poważniejszy. Dotyczy co najmniej 500 dzieci.
Scenariusz dramatu zwykle jest taki sam. Dzieci wyjeżdżają z rodzicami w poszukiwaniu lepszego życia. Po kilku miesiącach bezowocnego poszukiwania stałego zajęcia okazuje się, że Wyspy to nie Eldorado. Wówczas - nierzadko - gorzki smak porażki rodzice topią w alkoholu czy narkotykach. Cierpią na tym najmłodsi.
O bitych i pozbawionych opieki dzieciach coraz częściej informują nas brytyjskie sądy - mówi Michał Mazurek, konsul RP w Londynie. Zanim jednak do tego dojdzie, dziecko diagnozuje lekarz.
Jeśli stwierdzi jakiekolwiek obrażenia lub sińce, powiadamia służby socjalne, a te kierują sprawę do sądu. Sędzia decyduje o odebraniu rodzicom praw rodzicielskich. O interwencję proszony jest konsulat. Sprawdzamy, czy w Polsce ma się kto zająć dzieckiem, kontaktujemy się z polską opieką społeczną i organizacjami kościelnymi. Zwykle okazuje się, że nikt na dziecko nie czeka. Pozostaje więc umieścić je w angielskiej rodzinie zastępczej - opowiada konsul Mazurek.
Kiedy policja zabiera dzieci od biologicznych rodziców, przeżywają dramat. Nie znają angielskiego, a trafiają pod opiekę anglojęzycznych opiekunów. Na Wyspach nie ma polskich rodzin zastępczych - potwierdza Marzena Konarzewska z kancelarii adwokackiej Aston Clark w Londynie. A psycholog Beata Matys-Wasilewska nie ma wątpliwości, że oddzielenie dziecka od rodziców wpływa negatywnie na jego psychikę.
Prawdziwa sielanka zgotowana dzieciakom przez brytyjski system opieki społecznej. Oczywiście o tym, aby pomóc rodzicom nikt nie pomyśli.
Niestety Twoja wypowiedź nie jest dla mnie jasna, bo nie za bardzo rozumiem dlaczego ta ustawa zrównuje Ciebie z patologią - nigdzie takiego zapisu nie zauważyłam, no chyba, że stosujesz przemoc, a twoje działania wychowawcze bezpośrednio zagrażają życiu lub zdrowiu dziecka?:shocked:
Stosowanie tak dużej liczby wykrzykników i znaków zapytania nie sprawia, że wypowiedź staje się bardziej precyzyjna i logiczna.
A słowa typu "wpier...anie" znam, aczkowliek uważam, że nie kazdy potrafi używać wulgaryzmy z klasą.
nie wiem, oto odpowiedź, za to chciałabym wiedzieć, o których krajach mówisz i na jakiej podstawie.