A co ze sklepami mięsnymi? Skoro los zwierząt jest nam podobnie bliski, jak staruszków i niemowląt, to chyba nie możemy dłużej tolerować zjadania naszych braci mniejszych?
Maćku, przeczytaj proszę jeszcze raz co napisałam o ZNĘCANIU się nad zwierzętami i profilu taiego sadysty. proszę nie odwracaj kota ogonem.
No i sa poza tym osoby, które właśnie z tego powodu nie jały mięsa. Ale ja w tej kwestii jestem tylko teoretykiem, myślę, że są na tym forum osoby, które mają, bądź miały z tematem więcej wspólnego.
Ale zwierzęta też dopuszczają się między sobą aktów agresji. Koty zabijają myszy, pies naszego sąsiada zabija ptaki. Dlaczego wobec tego mamy traktować zwierzęta lepiej, niż one traktują się między sobą?
[cite] Werka:[/cite]... Piszę o tym, bo w nim żyję i nieodmiennie traktuje mnie okrucieństwa wobec ludzi i zwierząt, popełniane często przez ludzi, którzy wycierają sobie twarze religijnymi frazesami.
Ci, którzy nie wycierają sobie twarzy tym lub owym są już bardziej akceptowalni?
Bolko, wydaje mi się, że argument, nawet nie o 90 % katolików, ale o 95% słyszy się dość często.
Religia w szkole, bo 95% katolików, krzyże w instytucjach publicznych bo 95% katolików, zakaz rejestrowania par tej samej płci (mnie i Werkę to boli najbardziej), bo 95% katolików i tysiąc innych przykłądów. To w końcu jak to jest, ilu jest katolików w Polsce?
Janusz Korczak w getcie pisze pamiętnik. Wyraża tam jasną ideę służenia dziecku, które obrał za przedmiot zainteresowania i pracy w swoim życiu. W pamiętniku stwierdza również, że mając czternaście lat, osiągnął dojrzałość religijną. Słowa te budzą wiele pytań, tym bardziej że Korczak nie opowiedział się w życiu za żadnym wyznaniem. Był ponad Synagogą i religią chrześcijańską. Jeden z bursistów Domu Sierot z lat 1929â??1932, Józef Arnon, który po opuszczeniu Polski i osiedleniu się w Palestynie, regularnie korespondował z Korczakiem, uważał go za ateistę. Napisał: "Traktował [Korczak] religię jako cząstkę duchowego życia człowieka, jako subiektywną potrzebę ludzi w każdym wieku i w każdej sytuacji â?? stwierdzam to stanowczo. Myli się jednak ten, kto uważa, że sam Korczak był religijny, a zwłaszcza myli się ten, kto ujmuje religię w jej postaci instytucjonalnej"22.
Podobnego zdania był Kazimierz Dębnicki, współpracownik Korczaka w "Małym Przeglądzie". W swojej książce Korczak z bliska stwierdza: "Korczak â?? racjonalista â?? nie był w moim głębokim przekonaniu człowiekiem religijnym. Religijność Korczaka nie była tożsama ani z religią, ani z jakimś Bogiem. Była szukaniem. To zaś jest czymś racjonalnym z istoty... Poszukiwanie jest ponadto zawsze wynikiem niewiary"23. (...)
Definitywnie opowiedział się za pokrzywdzonym dzieckiem w 1911 r., ruszając w podróż do Londynu. Podjął tam decyzję wiążącą na całe życie. Po kilkunastu latach wspominał o tym wydarzeniu w liście do Mieczysława Zylbertala: "Mój kochany Mietku. To dobrze, że macie dziecko. Pamiętam, jak postanowiłem nie zakładać rodziny. Jakże uroczyście i naiwnie. Było to w Hagan koło Londynu: Â?Niewolnik nie ma prawa do dziecka: polski Żyd pod zaborem rosyjskimÂ?. I natychmiast potem odczułem to jako samobójstwo. Narzuciłem sobie takie życie, które pozornie było nieuporządkowane â?? samotny i obcy. Starałem się stworzyć ideę służby dziecku i jego sprawie. Pozornie przegrałem"26.
Od tej chwili Korczak przyjął prawie zakonny styl życia. Wszystko, co posiadał, oddał dziecku, usuwając w cień wszystkie inne sprawy. Obrona pokrzywdzonego dziecka stała się dla niego ideą świętą. Na służbę dziecku oddał swój talent pisarski, skromne środki materialne, wiedzę medyczną i doświadczenie. (Źródło)
Ważne jest to zdanie, które pogrubiłem. Dla Korczaka bogiem stało się dziecko, a obrona dziecka - czynem religijnym. To chyba właśnie jest to podejście, które widać w naszych sporach, kiedy idea "zwalczania przemocy domowej" jest traktowana z fanatycznym oddaniem.
Moze wroce do tematu. Mi tez nie podoba sie ogólnikowość i zyczeniowosc sformułowan. Co do tego, ze jesli jestesmy w porzadku, to nie ma sie czego obawiac. I na podstawie istniejacego prawa rózne instytucje podejmowaly bywalo, ze dyskusyjne decyzje. A to, czy jestesmy bez winy wg. ewentualnej nowej ustawy wyjdzie w praniu. Np. to zostawianie dzieci w samochodzie. Ja np. jak nabieram ropy zostawiam dzieci w samochodzie i jak ide placic, to wlasciwie sa bez opieki. Zdarzalo mi sie np. kilka razy, ze zostawilam 2,5 latka na kilka doslownie minut, bo byla juz spozniona do szkoly po starszego, wiec szybko lecialam do srodka , zeby powiedziec, ze juz jestem i odebrac dziecko, potem spowrotem do samochodu. A juz nagminnie zostawiam na 5 do 15 min malych w samochodzie z najstarszym jak odbieram reszte z przedszkola, czy szkoly. Pisze tak szczególowo, bo formalnie ktos moglbny sie mocno przyczepic, ze nie zapewniam dziecku opieki caly czas i sprowadzam na nie zagrozenie. Wg. mojej oceny nic za bardzo im nie grozi, ale cóz. Mam wrazenie, ze "obroncy" projektu za bardzo wczuwaja sie w ekstremalne sytuacje katowania dzieci, ktorych mam wrazenie i tak ustawa nie wyeliminuje, a nie widza takich róznych niuansow.
Też uważam, że bardziej dziecko będzie narażone jak będzie leciało ze mną do szkoły po resztę przez zatłoczoną ulicę niż jak prześpi się chwilę w samochodzie (oczywiście pod warunkiem, że w cieniu i nie jest gorąco).
Ale przypadek (na szczęście póki co nie z Polski) Agnieszki pokazuje, że nawet bardzo ostrożna matka (bo taką zdecydowanie okazała się Agnieszka) nie ma co liczyć na wyrozumiałość WłADZY, która to władza ma pojęcie o przepisach, ale nie ma pojęcia o dzieciach najwyraźniej. Wg. mnie należałoby nadgorliwców pozwać do odpowiedzialności za spowodowanie zagrożenia dla zdrowia (bądź co bądź chorych) i poczucia bezpieczeństwa dzieci. I jeśli to wyglądało tak jak Agnieszka opisała to szanse na wygraną sprawę myślę, że są duże. Ale pewnie noralny człowiek nie ma czasu ani energii na wojowanie z bezsensownym systemem. Natomiast siły wykonawcze bezsensownego systemu są opłacane właśnie za to, że energię do walki z obywatelem wykazują, więc ją mają:sad:
Tak więc uważam ten projekt ogromnie nieprecyzyjnej ustawy za bardzo niebezpieczny. Szczoteczkę i piżamę spakowałam...
[cite] Bolka:[/cite]Werka, Ty na prawdę nie rozumiesz, czy nie chcesz rozumieć. Tam masz liczbę ochrzczonych. Dobrze o tym wiesz, że w Polsce chrzci się niemal wszystkie dzieci, bo taka tradycja (niestety). Każdy ochrzczony liczony jest jako katolik, chociaż tak na prawdę niewielu z nich praktykuje coś więcej poza wspominanym już święceniem jaj. Pisałam Ci o tym wcześniej, ale rozumiem, że wygodniej jest nie przyjmować tych prostych faktów do wiadomości.
to co prawda było do Werki, ale jeśli pozwolisz-ja także cos na ten temat powiem
pytasz, skąd tyle tych katolików bierze sie w statystykach?
to właśnie słyszy sie jako uzasadnienie(o tych krzyżach i religii Anka już napisała) w wielu bardzo spornych kwestiach
zgadzam się z Tobą w 100%, ze te dane być może powinny być formułowane nie jako 95% katolików, tylko "ochrzczonych", ponieważ wszyscy wiemy, jak sprawa wygląda
wystarczy posłuchać niektórych chocby polityków czy biskupów, jak "wypominają", ze w katolickim kraju......., w kraju, gdzie mamy ponad 90% katolików........, nasz naród, jako naród katolicki.......... itp, itd
a co do zwierząt-nie na darmo gadają, ze nasz stosunek do braci mniejszych jest miarą stosunku do ludzi i miernikiem człowieczeństwa
[cite] kociara:[/cite]a co do zwierząt-nie na darmo gadają, ze nasz stosunek do braci mniejszych jest miarą stosunku do ludzi i miernikiem człowieczeństwa
Różne głupoty ludzie gadają i ta akurat nie jest jakaś wyjątkowa.
Zwierzęta mi nie wadzą, ale niezbyt rozumni ludzie czasem tak. Nasz stosunek do zwierząt jest miarą stosunku do zwierząt i niczego więcej. Nie ma to żadnego związku z człowieczeństwem.
Wymyśliłem taki bąmot: "Stosunek zwierząt do ludzi jest miarą stosunku do zwierząt i miernikiem zwierzęcości". Tys piknie :bigsmile:
[cite] kociara:[/cite]
a co do zwierząt-nie na darmo gadają, ze nasz stosunek do braci mniejszych jest miarą stosunku do ludzi i miernikiem człowieczeństwa
:bigsmile:
E, chyba to niezupełnie racja. Już dawno zauważyłam, że najgorliwski obrońcy zwierząt są jednocześnie bardzo gorliwymi zwolennikami aborcji. Można bardzo kochać zwierzątka, ale ludzkich dzieci już nie. :sad:
Dla mnie mistrzostwem świata jest deklaracja na stronie prozwierzęcego stowarzyszenia Empatia:
Empatia działa na rzecz WSZYSTKICH zwierząt:
- domowych
- gospodarskich
- wykorzystywanych do celów rozrywkowych, sportowych i specjalnych
- w ogrodach zoologicznych
- wolno żyjących (dzikich)
- wykorzystywanych do doświadczeń
- ludzi
>DAJCIE MI CZŁOWIEKA, A JA JUŻ ZNAJDĘ NA NIEGO PARAGRAF - to zasada działania sowieckiego prokuratora generalnego A. Wyszyńskiego powstała w irracjonalnym komunizmie radzieckim dla skasowania opozycji. Aktualnie wykorzystywana często w krajach realnego socjalizmu, dawnego obozu państw zależnych od ZSRR - w tym oczywiście w Polsce.<<
Przeczytałaś świadectwo Agnieszki? Przecież trzeba być totalnym debilem, aby zarzucać coś matce, która zostawia chore dziecko w samochodzie idąc tuż obok do apteki. A jednak zrobiono z tego wielką aferę i grożono jej najsurowszymi konsekwencjami. Widocznie policjant miał w tym miesiącu za mało wykrytych przypadków przemocy domowej i chciał sobie poprawić statystykę.
Komentarz
No i sa poza tym osoby, które właśnie z tego powodu nie jały mięsa. Ale ja w tej kwestii jestem tylko teoretykiem, myślę, że są na tym forum osoby, które mają, bądź miały z tematem więcej wspólnego.
Ci, którzy nie wycierają sobie twarzy tym lub owym są już bardziej akceptowalni?
Religia w szkole, bo 95% katolików, krzyże w instytucjach publicznych bo 95% katolików, zakaz rejestrowania par tej samej płci (mnie i Werkę to boli najbardziej), bo 95% katolików i tysiąc innych przykłądów. To w końcu jak to jest, ilu jest katolików w Polsce?
Janusz Korczak w getcie pisze pamiętnik. Wyraża tam jasną ideę służenia dziecku, które obrał za przedmiot zainteresowania i pracy w swoim życiu. W pamiętniku stwierdza również, że mając czternaście lat, osiągnął dojrzałość religijną. Słowa te budzą wiele pytań, tym bardziej że Korczak nie opowiedział się w życiu za żadnym wyznaniem. Był ponad Synagogą i religią chrześcijańską. Jeden z bursistów Domu Sierot z lat 1929â??1932, Józef Arnon, który po opuszczeniu Polski i osiedleniu się w Palestynie, regularnie korespondował z Korczakiem, uważał go za ateistę. Napisał: "Traktował [Korczak] religię jako cząstkę duchowego życia człowieka, jako subiektywną potrzebę ludzi w każdym wieku i w każdej sytuacji â?? stwierdzam to stanowczo. Myli się jednak ten, kto uważa, że sam Korczak był religijny, a zwłaszcza myli się ten, kto ujmuje religię w jej postaci instytucjonalnej"22.
Podobnego zdania był Kazimierz Dębnicki, współpracownik Korczaka w "Małym Przeglądzie". W swojej książce Korczak z bliska stwierdza: "Korczak â?? racjonalista â?? nie był w moim głębokim przekonaniu człowiekiem religijnym. Religijność Korczaka nie była tożsama ani z religią, ani z jakimś Bogiem. Była szukaniem. To zaś jest czymś racjonalnym z istoty... Poszukiwanie jest ponadto zawsze wynikiem niewiary"23. (...)
Definitywnie opowiedział się za pokrzywdzonym dzieckiem w 1911 r., ruszając w podróż do Londynu. Podjął tam decyzję wiążącą na całe życie. Po kilkunastu latach wspominał o tym wydarzeniu w liście do Mieczysława Zylbertala: "Mój kochany Mietku. To dobrze, że macie dziecko. Pamiętam, jak postanowiłem nie zakładać rodziny. Jakże uroczyście i naiwnie. Było to w Hagan koło Londynu: Â?Niewolnik nie ma prawa do dziecka: polski Żyd pod zaborem rosyjskimÂ?. I natychmiast potem odczułem to jako samobójstwo. Narzuciłem sobie takie życie, które pozornie było nieuporządkowane â?? samotny i obcy. Starałem się stworzyć ideę służby dziecku i jego sprawie. Pozornie przegrałem"26.
Od tej chwili Korczak przyjął prawie zakonny styl życia. Wszystko, co posiadał, oddał dziecku, usuwając w cień wszystkie inne sprawy. Obrona pokrzywdzonego dziecka stała się dla niego ideą świętą. Na służbę dziecku oddał swój talent pisarski, skromne środki materialne, wiedzę medyczną i doświadczenie. (Źródło)
Ważne jest to zdanie, które pogrubiłem. Dla Korczaka bogiem stało się dziecko, a obrona dziecka - czynem religijnym. To chyba właśnie jest to podejście, które widać w naszych sporach, kiedy idea "zwalczania przemocy domowej" jest traktowana z fanatycznym oddaniem.
Tak więc uważam ten projekt ogromnie nieprecyzyjnej ustawy za bardzo niebezpieczny. Szczoteczkę i piżamę spakowałam...
to co prawda było do Werki, ale jeśli pozwolisz-ja także cos na ten temat powiem
pytasz, skąd tyle tych katolików bierze sie w statystykach?
to właśnie słyszy sie jako uzasadnienie(o tych krzyżach i religii Anka już napisała) w wielu bardzo spornych kwestiach
zgadzam się z Tobą w 100%, ze te dane być może powinny być formułowane nie jako 95% katolików, tylko "ochrzczonych", ponieważ wszyscy wiemy, jak sprawa wygląda
wystarczy posłuchać niektórych chocby polityków czy biskupów, jak "wypominają", ze w katolickim kraju......., w kraju, gdzie mamy ponad 90% katolików........, nasz naród, jako naród katolicki.......... itp, itd
a co do zwierząt-nie na darmo gadają, ze nasz stosunek do braci mniejszych jest miarą stosunku do ludzi i miernikiem człowieczeństwa
:bigsmile:
szczególnie, jeśli mają INNE poglądy niż ty?
Wymyśliłem taki bąmot: "Stosunek zwierząt do ludzi jest miarą stosunku do zwierząt i miernikiem zwierzęcości". Tys piknie :bigsmile:
E, chyba to niezupełnie racja. Już dawno zauważyłam, że najgorliwski obrońcy zwierząt są jednocześnie bardzo gorliwymi zwolennikami aborcji. Można bardzo kochać zwierzątka, ale ludzkich dzieci już nie. :sad:
Empatia działa na rzecz WSZYSTKICH zwierząt:
- domowych
- gospodarskich
- wykorzystywanych do celów rozrywkowych, sportowych i specjalnych
- w ogrodach zoologicznych
- wolno żyjących (dzikich)
- wykorzystywanych do doświadczeń
- ludzi
@Werka
Dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie.
Kto to powiedział?
>DAJCIE MI CZŁOWIEKA, A JA JUŻ ZNAJDĘ NA NIEGO PARAGRAF - to zasada działania sowieckiego prokuratora generalnego A. Wyszyńskiego powstała w irracjonalnym komunizmie radzieckim dla skasowania opozycji. Aktualnie wykorzystywana często w krajach realnego socjalizmu, dawnego obozu państw zależnych od ZSRR - w tym oczywiście w Polsce.<<