[cite] Honorata:[/cite]dziwne. w przychodni ktora regularnie odwiedzalam 3 lata temu, tylko bycie ciezarna lub uierajaca pozwalalo zapisac sie na wizyte na ktorszy termin niz za 3 mies. ba jak dochtor kazali to i na za tydzien zapisali
10 razy wydaje sie stanowczo za duzo przy zdrowej fizjologicznej ciazy
tak własnie ..ja jako cięzarna się nie zapisuje bo terminy odległe i przychodze kiedy mam wyniki badań i jest nas więcej więc robimy tłok... a Panie po "recepte" spychane są na koniec kolejki
hmm glupota. w sensie organizacyjnym.
u nas bylo tak ze na wizycie lekarz dawal skierowanie na badania, po wizycie zapisywalam sie powiedzmy za miesiac czy jak tam pani dochtór zaordynowala i zrobic badanie przychodzilam 2-3 dni przed spodziewana wizyta. wynikow i tak nie wydawali do rak pacjenta tylko musialy przejsc przez rece lekarza ktory skierowanie wystawil
tez troche bez sens bo po glupie wyniki badan trzeba bylo sie na wizyte do lekarza zapisywac, ale przychodnia wychodzila ze skadinad slusznego zalozenia ze to lekarz skierowujacy musi wyniki zinterpretowac
wcale nie fajnie jest byc tak spychanym na koniec kolejki i wcale nie musze sie calej poczekalni spowiadac ze ja nie po recepte tylko mnie boli swedzi, poronilam, czy w ogole nie wiem co mi jest
A najlepiej jeszcze kobiety obarczyć taką odpowiedzialnością, żeby w trosce o dziecko buliły ciężką kasę za prywatne wizyty + badania laboratoryjne też prywatne co ? Bo państwowo to prowadzić ciąż lekarze nie chcą za bardzo.
[cite] Jadwiga:[/cite]Mnie jak dotąd nie zdarzył się żaden chamski lekarz. Chodzę do "państwowych", nawet nie mam wyboru, bo zwykle tylko jeden przyjmuje w poradni. Przy 5 ciąży lekarz pyta mnie żartem, ile jeszcze dzieci planujemy mieć. Ja na to, że nie wiem, jeszcze nie zastanawialiśmy się i na tym temat się zakończył.
Przychodzę do innego lekarza w I trymetrze 8 ciąży. Mówię mu, że przyszłam na pierwsze badanie w ciąży. Zdziwiony lekarz pyta, a skąd ja wiem, że jestem w ciąży. Więc ja stwierdzam, że m.in. po utrzymującej się podwyższonej temperaturze. Zrobił jedynie tak:shocked:.
Żaden z lekarzy nigdy nie komentował w żaden sposób mojej dzietności, czy moich dalszych planów (niektóre położne owszem). Żaden też nie proponował antykoncepcji (pielęgniarki i położne owszem)
No to miałaś szczęście bo mnie wszyscy opierniczali za brak antykoncepcji ( dla nich NPR a nawet gumy to nie prawdziwa antykoncepcja) zarówno lekarze jak i położne.
A o tym , że się nie karmiło z cyca ( choć większości na forum ten problem nie dotyczy ) to na wizytach lepiej się nie przyznawać bo nie dość , że się oburzają to traktują gorzej niż babsko co przychodzi na skrobankę. mam to w nosie i nie chodzę do gina.
I tak sobie doszłam do wniosku, że jeśli znowu zajdę w ciążę to nie będę prowadzić ciąży sama sobie poprowadzę i do szpitala przyjdę na cc. Chyba mnie za to nie zamkną i nie zabiorą dziecka do sierocińca , mam nadzieję , że nie mają jeszcze takich uprawnień.
megi wiesz, nie miej za złe. oni tak z troski. serio, intencje mieli dobre - w ich mniemaniu ty po tylu cc bardzo duzo ryzykujesz, nie wiem, moze mysleli ze ty nie wiesz ze mozna sie przed ciaza 'zabezpieczyc'
twardym trza byc nie mietkim. do lekarza chodzic wyedukowanym, w razie potrzeby zadawac pytania, duzo pytan, wchodzic w dyskusje, ale miec swiadomosc ze sama sie nie zbadasz i ze pewne rzeczy to jednak lekarz wykryc moze zycie twoje i dzieciatka ratujac. w koncu po cos ci lekarze sa a ze bładzą i zaufania w Bogu nie maja, no zdarza sie, moze w koncu trafisz do takiego co cie zrozumie a tymczasem glowa do gory i do przodu. staraj ie zakladac ze oni dobrze chca a zobaczysz swiat w cieplejszych barwach
Ja właśnie mam lekarza, ktory uważa, że o każde życie trzeba walczyć i nie proponuje antykoncepcji. Idąc do niego mam pewność, że nie będzie komentował kolejnej ciąży.
Ja chodziłam do lekarza często, może nawet więcej jak 10 razy. Chociażby po to, aby upewnić się, że wszystko jest ok. Wiele razy nasłuchałam się, że jestem nieuświadomiona, nieodpowiedzialna itp. A co tam! Oni mówili, ja robiłam swoje. Urodziłam, wychowałam i wychowuję nadal i nie wyobrażam sobie życia bez moich skarbów. A pomnożyć to razy 14, to jestem bardzo bogata!
Ponieważ nie jestem matką, więc nie mam doświadczeń - sprawę znam z relacji koleżanek - mam wierzących. Myślę, ze jak lekarz ginekolog usłyszy z ust świeżo upieczonej matki odmowę antykoncepcji, to jak to usłyszy od różnych niewiast i parę razy, to może się zdziwi, ale może i w końcu zastanowi się :shocked:.
Zresztą w końcu to są inteligentni ludzie i przecież nie chcą tracić prywatnych pacjentek, więc chodźby tylko z takich względów nie będą proponować tego, co mogłoby je zniechęcić z bycia ich pacjentką...
Ja bym chętnie prowadziła ciążę u położnej. Katarzyna nie skusisz się na ten kursik prowadzenia ciąży?
Ja miałam genialnego lekarza, nospa 3 razy dziennie całą ciążę (wzięłam raz w dzień porodu, żeby sprawdzić, czy to to, położna mi tak poradziła), a jak brzuch boli to nawet częściej (no i nie wierzył mi, że może nie boleć jednak, a nawet jak boli to da się przeżyć), antybiotyki nie wiadomo na co, pan doktor robił tajemnicze miny i nie chciał zdradzić, recepty lądowały w koszu. Wszystko konsultowałam z położną, od lekarza to tylko skierowania na badania brałam. W fizjologicznej ciąży to ja nie wiem, po co komu te 10 wizyt...
Czy ktoras z was miała zakładane pessarium ?
Mam 31 tc i mam jutro isć do szpitala na założenie
Lekarz mi mniej wiecej opowiedział o co chodzi ale może jakies osobiste doświadczenia?
dodam jeszcze: zakładanie nie boli, nie jest przyjemne, ale mieści się w normie wizyt u gina.
Zdejmowanie bardziej nieprzyjemne, ale też zasadniczo nic czego należałoby się obawiać. Samego pessara nie czuć poza tym, że ogólnie poprawia się samopoczucie. Także głowa do góry, będzie dobrze
:bigsmile:
[cite] Predikata:[/cite]Ja bym chętnie prowadziła ciążę u położnej. Katarzyna nie skusisz się na ten kursik prowadzenia ciąży?
Bardzo chętnie bym się skusiła. Nie wiem wprawdzie, o jakim kursiku piszesz, ale większy problem stanowi dla mnie to, że ktoś musiałby mnie zatrudnić jako położną, a jakoś chętnych nie widzę a namawiać różnych instytucji nie mam śmiałości.
A o kursiku z początku wątku :) ktoś wspomniał, że podobno już się takie odbywają. Ale mogłam mieć problemy z czytaniem ze zrozumieniem, bo coś ostatnio niedospana jestem. I pomyśleć, że mam tylko jedno dziecko...No tak, doczytałam, tu o kursach usg dla położnych było. Człowiek jednak czyta kreatywnie :D
Ciekawe jest to, że większość rodzących marzy o świadomych położnych, za to dla szpitali są one wielce niewygodne, bo godzą w światłych dochtorów.
Ja już stwierdziłam, że, jeśli Pan Bóg pozwoli mi po raz trzeci być w ciąży, i jeśli nie będzie to ciąża wysokiego ryzyka, to prowadzić ją będę u położnej. Chyba każda położna ma na to uprawnienia?
Asiao miałam zakładany pessar w gabinecie u lekarza mnie nic nie bolało zdejmowanie rownież. Miałam zdejmowany prawie przed samym porodem. Nic strasznego.
[cite] Kerima:[/cite]Ja już stwierdziłam, że, jeśli Pan Bóg pozwoli mi po raz trzeci być w ciąży, i jeśli nie będzie to ciąża wysokiego ryzyka, to prowadzić ją będę u położnej. Chyba każda położna ma na to uprawnienia?
@Witek - nie musi! Uprawnienia daje samo prawo wykonywania zawodu. Tyle, że taka położna musi być gdzieś zatrudniona - może ją zatrudniać ktoś (np. przychodnia lub szpital) albo może mieć indywidualną praktykę.
Katarzyna, ja też w kolejce :bigsmile: tylko najpierw w ciążę trzeba zajść. Nigdy więcej prowadzenia ciąży u gina (i tak wszystko z położną obgadywałam), przyda się do wydawania skierowań jedynie :wink: o ile oczywiście wszystko będzie jak za pierwszym razem.
@Honorata - jakby położna pracowała w instytucji, co ma kontrakt z NFZem, to wtedy refundowana. A i skierowania na badania mogą być honorowane. Kwestia układu.
Co do L4 - tylko lekarz ale to chyba zrozumiałe, bo kobieta w ciąży fizjologicznej(a tylko taką może prowadzić samodzielnie położna) nie ma przeciwwskazań do pracy.
Teraz jest taka moda wśród ciężarnych, że biorą L4 na całą ciążę mimo, że wszystko jest w porządku z dzieckiem i z nimi samymi.
Spotykałam sytucje w których dziwiona się mnie, że pracuję w ciąży i to chyba było jak byłam w 2 miesiącu. A pracowałam praktycznie do końca. 15 czerwca zdawałam w pracy egzamin, a na 1 lipca miałam termin i do 23.06. jeszcze chodziłam (jeździłam pociągiem) do pracy.
A moja ciąża była przepełniona wymiotami i okropnymi migrenami od 3 do 9 miesiąca. Chcieć, to móc!
@gigi - no, sęk w tym, że oficjalnej definicji ciąży fizjologicznej nie ma Jednak gdyby m miała tak w najkrótszych słowach ją sama zdefiniować, to powiedziałabym, że jest to przebiegająca bez komplikacji pojedyncza ciąża u zdrowej kobiety.
MonikaN - ja w pierwszej ciąży też pracowałam ile się da - aż okazało się ok. 2 miesiące przed terminem porodu , że praktycznie mam już zgładzoną szyjkę macicy. A wcześniej było wszystko w porządku. Druga ciąża zaczęła się silnym krwawieniem połączonym ze skurczami - prawie całą spędziłam na L4. W trzeciej już nie ryzykowałam i dość szybko poszłam na zwolnienie. W czwartej znowu chciałam się trochę wykazać w pracy a tu się okazało , że mi się torbiel zrobiła na jajniku i skrę ciła - skończyło się poważną operacją w połowie ciązy i do końca już nie pracowałam. Reasumując - lepiej w ciąży trochę się pooszczędzać a nie próbować udowadniać otoczeniu , że jesteśmy super pracownikami pomomo ciąży. I tak tego nie docienią a dobro dziecka jest najważniejsze.
Komentarz
u nas bylo tak ze na wizycie lekarz dawal skierowanie na badania, po wizycie zapisywalam sie powiedzmy za miesiac czy jak tam pani dochtór zaordynowala i zrobic badanie przychodzilam 2-3 dni przed spodziewana wizyta. wynikow i tak nie wydawali do rak pacjenta tylko musialy przejsc przez rece lekarza ktory skierowanie wystawil
tez troche bez sens bo po glupie wyniki badan trzeba bylo sie na wizyte do lekarza zapisywac, ale przychodnia wychodzila ze skadinad slusznego zalozenia ze to lekarz skierowujacy musi wyniki zinterpretowac
wcale nie fajnie jest byc tak spychanym na koniec kolejki i wcale nie musze sie calej poczekalni spowiadac ze ja nie po recepte tylko mnie boli swedzi, poronilam, czy w ogole nie wiem co mi jest
A o tym , że się nie karmiło z cyca ( choć większości na forum ten problem nie dotyczy ) to na wizytach lepiej się nie przyznawać bo nie dość , że się oburzają to traktują gorzej niż babsko co przychodzi na skrobankę. mam to w nosie i nie chodzę do gina.
I tak sobie doszłam do wniosku, że jeśli znowu zajdę w ciążę to nie będę prowadzić ciąży sama sobie poprowadzę i do szpitala przyjdę na cc. Chyba mnie za to nie zamkną i nie zabiorą dziecka do sierocińca , mam nadzieję , że nie mają jeszcze takich uprawnień.
twardym trza byc nie mietkim. do lekarza chodzic wyedukowanym, w razie potrzeby zadawac pytania, duzo pytan, wchodzic w dyskusje, ale miec swiadomosc ze sama sie nie zbadasz i ze pewne rzeczy to jednak lekarz wykryc moze zycie twoje i dzieciatka ratujac. w koncu po cos ci lekarze sa a ze bładzą i zaufania w Bogu nie maja, no zdarza sie, moze w koncu trafisz do takiego co cie zrozumie a tymczasem glowa do gory i do przodu. staraj ie zakladac ze oni dobrze chca a zobaczysz swiat w cieplejszych barwach
Zresztą w końcu to są inteligentni ludzie i przecież nie chcą tracić prywatnych pacjentek, więc chodźby tylko z takich względów nie będą proponować tego, co mogłoby je zniechęcić z bycia ich pacjentką...
Przeczytałam o "magicznych dropsach" i się poturlałam. Chyba zacznę używać tego określenia.
Ja miałam genialnego lekarza, nospa 3 razy dziennie całą ciążę (wzięłam raz w dzień porodu, żeby sprawdzić, czy to to, położna mi tak poradziła), a jak brzuch boli to nawet częściej (no i nie wierzył mi, że może nie boleć jednak, a nawet jak boli to da się przeżyć), antybiotyki nie wiadomo na co, pan doktor robił tajemnicze miny i nie chciał zdradzić, recepty lądowały w koszu. Wszystko konsultowałam z położną, od lekarza to tylko skierowania na badania brałam. W fizjologicznej ciąży to ja nie wiem, po co komu te 10 wizyt...
Mam 31 tc i mam jutro isć do szpitala na założenie
Lekarz mi mniej wiecej opowiedział o co chodzi ale może jakies osobiste doświadczenia?
dodam jeszcze: zakładanie nie boli, nie jest przyjemne, ale mieści się w normie wizyt u gina.
Zdejmowanie bardziej nieprzyjemne, ale też zasadniczo nic czego należałoby się obawiać. Samego pessara nie czuć poza tym, że ogólnie poprawia się samopoczucie. Także głowa do góry, będzie dobrze
:bigsmile:
Ciekawe jest to, że większość rodzących marzy o świadomych położnych, za to dla szpitali są one wielce niewygodne, bo godzą w światłych dochtorów.
..co daje Katarzynie czas na kursik
Co do L4 - tylko lekarz ale to chyba zrozumiałe, bo kobieta w ciąży fizjologicznej(a tylko taką może prowadzić samodzielnie położna) nie ma przeciwwskazań do pracy.
Spotykałam sytucje w których dziwiona się mnie, że pracuję w ciąży i to chyba było jak byłam w 2 miesiącu. A pracowałam praktycznie do końca. 15 czerwca zdawałam w pracy egzamin, a na 1 lipca miałam termin i do 23.06. jeszcze chodziłam (jeździłam pociągiem) do pracy.
A moja ciąża była przepełniona wymiotami i okropnymi migrenami od 3 do 9 miesiąca. Chcieć, to móc!