u nas ciasto z jednym jajem i też wychodzi mięciutkie i sprężyste, sekret tkwi we wrzątku - robię jak sylwia1974 a poza tym mam azbestowe łapki i tylko wydaję z siebie krótkie syki
Uszka robię z ciasta jak na pierogi, ale farsz tylko z suszonych grzybów ugotowanych w wywarze na barszcz, a potem pokrojonych bardzo drobniutko i usmażonych z drobno posiekaną cebulką. Przyprawione solą i pieprzem. Kapusty do uszek nie daję. Do uszek nie trzeba dużo farszu, bo one maleńkie są. Ja robię po ok. 10 sztuk na osobę.
@nowa dobrze wytlumaczone ciasto na pierogi jest na stronie olga smile jak zrobić ciasto na pierogi. Tam jest na 1 kg mąki typ 450, 400 ml goracej wody, zagotowanej i odstawiobej na2-5 minut, 120 ml olejui szczypta soli. Wychodzi fajne elastyczne. Żeby się nie poparzyc to rozsypuję mąkę dość szeroko, z wałem macznym dookoła i polewam tą wodą, tak zeby zaparzyć duzo mąki, mieszam chwilkę łyżką, to bardzo szybko stygnie i można wyrabiać.
Ja robię ciasto parzone na pierogi tak, że mąkę wsypuję do szerokiej miski, zalewam wrzątkiem z olejem i zostawiam. Jak woda jest na tyle ciepła, że mogę włożyć rękę to dopiero wtedy zagniatam.
Zalewasz owoce wieczorem, dzień prze Wigilią + laska cynamonu + kilka goździków.. Rano nastawiasz gotowanie, by do Wieczerzy ostygło. U nas patentem jest dolewanie do kompotu z suszu kompotu z wiśni i gruszek, susz to tylko część kompotu ( mojej teściowej najbardziej smakuje wigilijny kompot u mnie
@annabe - jedzą wszystkie dzieci. Nawet jedno moje grymaśne dziecko, co pierogów nie rusza (bo tam jest kapusta, a ona się kapusty brzydzi) uszka z grzybami wcina radośnie. To w kwestii smakowitości było. Ale może Ty pytasz o kwestie zdrowotne? Jakoś ja jestem dzieckiem wychowanym w lesie i grzyby jadałam od maleńkości i nie daję się przekonać tym nowomodnym teoriom, że grzyby są bezwartościowe, szkodliwe i ciężkostrawne.
To mnie oświeciłas. Zawsze mi się wydawało ze jak dziecko zje grzyba to moja wizja- będzie się skręcało z bólu.. mówisz ze nie...? To chociaż bym zrobiła z farszu na dorosłe pierogi- trochę kapusty plus grzyby..
No, nie chciałabym Cię na manowce sprowadzić jakieś żywieniowe, bo według oficjalnej wykładni, dzieciom do lat 8 grzybów leśnych podawać nie wolno. Ja tam jestem zdania, że grzyby w lesie zebrane własnoręcznie znacznie są zdrowsze niż większość tego, co można gotowe w sklepie kupić. Ale to moja prywatna teoria Na szczęście, ja dorastałam w czasach, gdy ludzie karmili swoje dzieci tak, jak ich w dzieciństwie karmiono i nikt się jakimiś mądrościami nie przejmował. Sama po grzybach nigdy nie chorowałam i moim dzieciom też nigdy nic złego się nie działo. Inna sprawa, że tych grzybów jakoś na tony im nie daję - są dodatkiem tylko. Nawet jak uszka są z grzybami, to ileż tych grzybów się tam w takim uszku zmieści? Mam taką obserwację, że ostatnio nawet media głównego nurtu coraz częściej przebąkują, że jednak w grzybach coś wartościowego jest i warto je jadać. Ale, oczywiście, dzieciom - pod żadnym pozorem! Lepiej żelkami witaminowymi nakarmić...
To ja jednak z frakcji anty-grzybnej w takim razie jestem wątroba małych dzieci jest mniej wydolna, ja tam się boję grzybków u maluchów. Nie twierdzę, że nie mają wartości, ale na pewno nie są niezastąpione
Jakoś nie mam przekonania, że grzyby bardziej obciążają wątrobę niż paracetamol. A tego ostatniego często dzieciom rodzice i lekarze nie skąpią. Moi nie jedzą paracetamolu, bo mają wolne rezerwy wątrobowe na trawienie grzybów w wigilijnych uszkach Mam jednak pełną świadomość, że na własną odpowiedzialność taką decyzję podejmuję.
Ilość grzyba w grzybie nie jest standaryzowana ja tam tego też zresztą skąpię akurat ale właśnie też pomyślałam o tym, że jednak część dzieci żre i paracetamol, i grzybki na Wigilię - pierwsze, bo jak to chore na Wigilię, a drugie, no jak to tak bez grzybka
U nas od malego w domu krolowaly grzyby bo z grzybiarskiej rodziny pochodze. Na Wigilie mama zawsze robila tony uszek - rekord cos ponad 900 i potem przez pare dni jedlismy a i tak malo bylo tego dla nas tak uwielbiamy. Nikogo nigdy brzuch po tym nie bolal. Sama moim dzieciom juz od roczku na Wigilie daje i tez ok. sie czuja i bardzo lubia.
Tak na marginesie, ponoć prawdziwki (borowiki szlachetne), to jedne z najlżej strawnych grzybów. Dodatkowo, suszenie i długie gotowanie jeszcze poprawia ich strawność. Widać, moja mama wie, co robi, z uporem susząc dla mnie tylko prawdziwki. Mam w spiżarni kilka litrowych słoików wypełnionych suszonymi prawdziwkami. Tak babcia dba o wnuczęta
Może ot, ale jak słyszę "żelki witaminowe, albo żelki z witaminkami", to śmiech mnie pusty ogarnia... Cukier proszę bardzo, ale umiarkowaną ilość... A ja te witaminki chciałabym zobaczyć
Katarzyna - u nas identycznie uszka się robi - tylko z suszonych prawdziwków, wcześniej moczonych, potem obgotowanych, posiekanych i uduszonych na maśle z odrobiną cebulki - uszka są maluśkie i w barszczu na zakwasie są zachwycające
susz owocowy - jak pisze sylwia1974, też moczę (zalewam wrzątkiem) wieczorem przed wigilią i oczywiście dodaję sporo goździków, a kompot gotuję na następny dzień rano
w tym roku próbuję tylko z suszonymi jabłkami, bo choć śliwki suszone uwielbiam i kompot z nich też, to dzieciaki się krzywią i tylko z moim ojcem ten kompot pijemy a jabłkowy uwielbiają, może to jakiś kompromis będzie
Komentarz
u nas ciasto z jednym jajem i też wychodzi mięciutkie i sprężyste, sekret tkwi we wrzątku - robię jak sylwia1974 a poza tym mam azbestowe łapki i tylko wydaję z siebie krótkie syki
U nas patentem jest dolewanie do kompotu z suszu kompotu z wiśni i gruszek, susz to tylko część kompotu ( mojej teściowej najbardziej smakuje wigilijny kompot u mnie
@Katarzyna te uszka z grzybami jedza u Was wszstkiendzieci?
Mam taką obserwację, że ostatnio nawet media głównego nurtu coraz częściej przebąkują, że jednak w grzybach coś wartościowego jest i warto je jadać. Ale, oczywiście, dzieciom - pod żadnym pozorem! Lepiej żelkami witaminowymi nakarmić...
Mam jednak pełną świadomość, że na własną odpowiedzialność taką decyzję podejmuję.
Katarzyna - u nas identycznie uszka się robi - tylko z suszonych prawdziwków, wcześniej moczonych, potem obgotowanych, posiekanych i uduszonych na maśle z odrobiną cebulki - uszka są maluśkie i w barszczu na zakwasie są zachwycające
susz owocowy - jak pisze sylwia1974, też moczę (zalewam wrzątkiem) wieczorem przed wigilią i oczywiście dodaję sporo goździków, a kompot gotuję na następny dzień rano
w tym roku próbuję tylko z suszonymi jabłkami, bo choć śliwki suszone uwielbiam i kompot z nich też, to dzieciaki się krzywią i tylko z moim ojcem ten kompot pijemy a jabłkowy uwielbiają, może to jakiś kompromis będzie