recenzja oraz małe studium propagandy:
"Który artysta najskuteczniej zaszczepił w nowożytnej kulturze mit okrutnego i głupiego wieśniaka polskiego, nienawidzącego wszystkiego co żydowskie?
Zanim odpowiem na to pytanie przypomnę fragment losów bohatera powieści, bo o powieść tu chodzi, który z racji pochodzenia żydowskiego musi się w trakcie wojny ukrywać wystawiony na łaskę i niełaskę wspomnianych głupich chłopów. Pewnego dnia obserwuje on jak w głównej izbie chaty cała rodzina po kolei kopuluje z kozłem. Przy pomocy podobnych historii autor dalej buduje rzeczywistość żydowskiego chłopca, który w polskim piekle nieustannie ociera się o śmierć. Wymowy całości dopełnia metafora malowanego ptaka - tytuł powieści. Ptak oprawiony przez wieśniaków kolorową farbą, wypuszczony później na wolność, zostaje ostatecznie zadziobany.
Przyjęcie książki w USA, gdzie się ukazała, było bardzo przychylne, a powieść ostatecznie osiągnęła status bestseleru. Można śmiało powiedzieć, że historia malowanego ptaka stała się ogólnoświatową metaforą losu ukrywających się podczas II wojny światowej w Polsce Żydów.
W "Idzie" cała rzeczywistość głównej bohaterki (a może dwóch głównych bohaterek) została zdeterminowana wydarzeniami niemalże bliźniaczo podobnymi do tych, które opisuje Kosiński. Chodzi bowiem o tych samych głupich i okrutnych polskich chłopów. Chłopi z filmu Pawlikowskiego zarąbali siekierami całą rodzinę żydowską, w tym małego żydowskiego chłopca, a następnie zagarnęli majątek ofiar. Ida przeżyła ponieważ wyglądała bardziej aryjsko niż reszta i trafiła do klasztoru na wychowanie u sióstr.
Tu uwaga, ponieważ chłopi jako jedyni w filmie reprezentują tubylców możemy przyjąć, że reprezentują wszystkich Polaków (muzycy w "Idzie" to pół-cyganie).
Teoretycznie dopuszczalną byłaby teza, co podnosi wielu recenzentów, że film opowiada o zawieszeniu głównej bohaterki pomiędzy rzeczywistością klasztoru a światem, który dla młodej nowicjuszki zaczyna mienić się pełnią barw - pierwsza miłość, zetknięcie ze sztuką (jazz) i jej trudnym w związku z tym wyborem, do którego na końcu filmu chyba jest już gotowa. I tak by było pięknie, i tak by było wspaniale, kino skupione na wnętrzu, przez to wyciszone, operujące szczególną estetyką - wysmakowane czarno-białe zdjęcia, jednak przeczy temu prosta mechanika filmu. Sprężyną całej intrygi, losów dwóch głównych bohaterek, jest bowiem ich żydowskość. To żydowskość Idy stawia pod znakiem zapytania całe jej dotychczasowe życie. Poważny dylemat: chrześcijaństwo - judaizm. Jeżeli rodzice Idy byli ortodoksyjnymi Żydami to czy chcieliby mieć córkę zakonnicę? Co do konfliktu światów, reżyser mocno gra na uwypuklenie tej różnicy - reprezentantką świata żydowskiego jest tu ciotka Idy. W filmie przedstawiana jako życiowa babka, mieszkająca w luksusowym mieszkaniu, posiadająca własny samochód, co w tamtych czasach świadczyło o wysokim statusie (nie nadęta jednak bynajmniej). W ogóle wizerunek ciotki zmierza w ciągu historii ku maksymalnemu ociepleniu, okazuje się na końcu wrażliwą i kochającą głęboko istotą.
Na przeciwnym biegunie znajduje się rzeczywistość Idy. Sztywne rytuały sióstr, zimno, milczenie tak bardzo kontrastujące z luźnym, patrz ludzkim, zachowaniem ciotki. Siostra przełożona rozmawiająca z Idą przed jej wyjazdem robi w ogóle wrażenie kata. A i sama aktorka grająca Idę podbija to wrażenie sztywności modląc się w sposób jakby ktoś jej dokładnie nie poinstruował.
Przedłużeniem rzeczywistości nieżydowskiej - polskiej (już poza Idą), są chłopi. Tu autorzy scenariusza się nie patyczkowali. Chłopi polscy są przedstawieni jako tchórze, złodzieje i mordercy o obmierzłych gębach.
Z wyglądu film jest realizowany trochę w duchu "Winter Light" Bergmana. Podobnie dotyczy rzeczywistości duchowej, trudnych wyborów. U Bergmana nie ma jednak w ogóle kwestii rasowych. Nie istotne jest kto jest Żydem, kto Szwedem. Bergman chce w czysty sposób ukazać dylemat ludzki, tragedię zwątpienia, kryzys wiary. Dlaczego zatem film Pawlikowskiego, który teoretycznie opowiada o tym samym, z kwestii rasowej robi cały motor historii?
Odpowiedź może być tylko jedna: bo to jest temat tego filmu. Los Żydów w Polsce. Jak zatem on wygląda w filmie "Ida"? Żydzi zostali wymordowani przez Polaków a ich majątek został zagrabiony. W celu pogłębienia przekazu przedstawiono winnego, którym jest okrutny, prymitywny Polak. Aby nie tworzyć dysonansu o kogo tu chodzi, autorzy filmu zdecydowali się także, aby ani razu nie użyć słowa Niemiec, czy hitlerowiec.
Wróćmy jednak do Kosińskiego. Jego historię ciekawie poprowadziło życie. Zadebiutował "Malowanym Ptakiem" i od razu stał się wielką gwiazdą literatury amerykańskiej. Jego sukces przygwoździła osobista tragedia życiowa, którą było 5 lat życia w ukryciu podczas wojny na polskiej wsi, tak barwnie opisanej w "Malowanym Ptaku". Traf jednak chciał, że gdy Kosiński przyjechał do Polski owi okrutni, kopulujący z kozłem wieśniacy, postanowili się z nim spotkać. Opisuje to w swojej książce nieoceniona Joanna Siedlecka. Cóż się zatem wydarzyło? Jurek, jak go nazywali wieśniacy, nie chciał ku ich konsternacji z nimi w ogóle rozmawiać. Stał zażenowany i coś tam burczał pod nosem, a oni przecież przybyli z daleka i to licznie…
Wtedy dopiero wyszło na jaw, że ci okrutni i cwani podludzie z narażeniem życia, swego i swoich dzieci, przechowali całą rodzinę Kosińskich do momentu wyzwolenia. W tym także małego malowanego ptaka.
Jeżeli motorem filmu Pawlikowskiego są kwestie rasowe to można zadać pytanie po co on ten film zrobił? Niech poszlaką będzie tu fakt nominacji tego obrazu przez Polskę do nagrody Oskara. Ten właśnie bowiem film jest lansowany jako nasza, najbardziej udana, tegoroczna produkcja. A zatem kwestie rasowe pompuje się w polskiej kinematografii na pierwsze miejsce. Jeżeli zaś kwestie rasowe to oznacza, że chodzi tu o kwestie historyczne, a to oznacza ni mniej ni więcej, że padnie pytanie: kto tu jest winien?
Dla widza nie znającego historii terroru niemieckiego na terenie Polski w trakcie II wojny światowej (a w sferze pop widz bez obycia historycznego to norma), winnym zagłady Żydow i ich ograbienia są durni, okrutni Polacy. I ten przekaz jest w tej chwili lansowany w postaci nominacji do Oskara przez polski rząd w postaci Ministerstwa Kultury i podlegający mu PISF.
Możemy zadać pytanie, dlaczego pompuje się winę Polaków? Czy chodzi tu o sławetną pedagogikę wstydu, czy o coś innego?
Zostawię to pytanie bez odpowiedzi, dodam od siebie, że podobna perfidia, która była udziałem Kosińskiego nie kończy się dobrze. Autor "Malowanego Ptaka" po odkryciu jego faktycznych losów w Polsce został wykluczony z establishmentu amerykańskiego i popełnił samobójstwo.
W filmie Pawlikowskiego perfidia idzie jednak dalej, bo ocieplając wizerunek ciotki kosztem reszty rzeczywistości filmowej "Idy" scenarzysta próbuje usprawiedliwić poczynania prokurator stalinowskiej. Znowu tłumaczenie idzie po linii rasowej. Jak wiemy Wolińska nie popełniła samobójstwa a Polakami gardziła do swej późnej starości, której dożyła będąc poza zasięgiem polskiego wymiaru sprawiedliwości i do 2005 odbierając stalinowską emeryturę."
całość, (bo się nie zmieściło)
http://nieliniowy.salon24.pl/611840,ida-kwestie-rasowe-najwazniejsze
Komentarz
A ZYD, biedna, bezbronna ofiara...
Jak dlugo tak bedzie? Z tysiac lat? :-&
Logiczne?
Ew w Pasji Gibsona...
Zydzi zawsze utalentowani (Pianista) i przesladowani.
Rodziewiczowna zm 1944. @Katarzyna
***
To nie jest wiodący temat omawianego filmu.
Po recenzjach i komentarzach tzw. prawej strony, widzę, że absolutnie nie zrozumiano treści "Idy". A może nie chciano zrozumieć, całą uwagę koncentrując jedynie na "antypolskości"?
Poniżej przedstawiam recenzję katolickiego księdza, moim zdaniem - bardzo trafną:
„Oskar” dla „Idy” cieszy, bo został nagrodzony film wybitny, ascetyczny w środkach wyrazu, a jednocześnie podejmujący trudne problemy z naszej przeszłości, zadający podstawowe pytania egzystencjalne i religijne
"Ida" Pawła Pawlikowskiego ma w sobie siłę rozbrajającą. Film zrealizowany najprostszymi środkami porusza widza i długo nie daje mu spokoju. Akcja dzieje się w 1963 roku w czarno-białej, zgrzebnej, siermiężnej i biednej Polsce, żyjącej powojennymi i stalinowskimi traumami. Bohaterkami są dwie kobiety. Ida, młodziutka postulantka z zakonu, która przed ostatnimi ślubami wysłana zostaje „w świat” przez mądrą przełożoną, aby poznać swoją przeszłość. I ciotka dziewczyny, w czasach stalinowskich prokurator, słynna „krwawa Wanda”, czyli zbrodniarka odpowiedzialna za śmierć „wrogów ludowej ojczyzny”. Obie kobiety są Żydówkami, przeżyły piekło Holocaustu. Całą rodzinę Idy ze strachu zamordowali Polacy, ją – wówczas niemowlę – oszczędzono i podrzucono na plebanię, a ksiądz znalazł dla niej lokum w pobliskim klasztorze, gdzie przechowały ją siostry, ratując dziecku życie. Niemcy zapewne nie oszczędziliby maleńkiej Idy. Obydwie kobiety należą osiemnaście lat po wojnie do różnych światów, między którymi jest tylko przepaść. Czy możliwy jest powrót do wspólnej tożsamości? Czy możliwe jest jej odkrycie na nowo?
Całość pod:
http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x86711/ks-luter-o-idzie-wybitna-stawia-podstawowe-pytania-egzystencjalne/
***
Sprowokowana wrzawą wokół "Idy", pozwolę sobie zaprezentować dokument pt.:"Miejsce Urodzenia":
Pośród Polaków byli różni ludzie - byli tacy, co narażając życie ukrywali Zydów, ale byli też i inni.
Oczywiście trudno jest oczekiwać, wymagać, aby ktoś wykazując heroizm ratował osoby ze społeczności skazanej na zagładę.
Jednak, dla szubrawców nie ma usprawiedliwienia. Nie można też usprawiedliwić społeczności, która znając morderców nie zrobiła nic, poza okazaniem im swojej pogardy, choć raczej wątpliwym jest aby tak było, bo ci, którzy mieli jeszcze sumienie zwyczajnie się o własne życie obawiali.
Na kanwie powyższego powiem - nie dziwmy się współczesnym Ukraińcom, że reagują tak, a nie inaczej, bowiem spora grupa polskiego społeczeństwa zachowuje się podobnie.
Jestem zdania, że dopiero wtedy, gdy do końca rozliczymy się z polską bolesną przeszłością, gdy potrafimy stanąć w prawdzie, będziemy mogli wymagać tego samego od innych.
Możesz jaśniej wyłożyć - o co Ci chodziło odnośnie Amerykanów?
http://gosc.pl/doc/2366298.Problem-z-Ida
http://nczas.com/publicystyka/ida-czyli-zaklamana-wolinska/
Oscar czarno-biały
Po raz pierwszy polski film zdobył Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Jak najbardziej zasłużenie.
Film wywołał w Polsce kontrowersje nie w momencie premiery kinowej, ale w chwili, kiedy otrzymał nominację do Oscara. Mało kto kwestionował walory artystyczne filmu. Pojawiły się natomiast oskarżenia, że film jest antypolski, bo przedstawia Polaków jako antysemitów żądnych krwi swoich żydowskich sąsiadów. Nie zgadzam się z podobnymi opiniami. Wątek żydowski został zarysowany w filmie w sposób wyważony, a stosunek reżysera do swoich bohaterów nacechowany jest chrześcijańską wrażliwością.
„Ida” miała znaczącego rywala w „Lewiatanie” Zwiagincewa, ale Oscara otrzymała jak najbardziej zasłużenie. Pawlikowski, sięgając do trudnych tematów historycznych, potrafił przedstawić je poprzez sylwetki uwikłanych w nią ludzi bez wielkich słów i ideologizowania.
Ida i Wanda reprezentują dwie skrajnie różne postawy rzeczywistości. Ida jest osobą głębokiej wiary. Wanda kiedyś wierzyła w system. Ida w filmie jest bardziej obserwatorką niż uczestniczką wydarzeń, ale wiara pozwala jej zachować spokój i pokorę wobec straszliwych wydarzeń z przeszłości, o których dowiaduje się na końcu tej podróży. Popełnia błąd, ale końcowe sceny filmu jednoznacznie sugerują, jaką wybrała drogę.
Wanda wierzyła w system, któremu poświęciła wszystko, nawet swoje dziecko. Po II wojnie była prominentną funkcjonariuszką aparatu represji, wydawała wyroki śmierci na członków antykomunistycznego podziemia. Teraz zatraca się w seksie, chcąc zagłuszyć swoje rozczarowanie systemem. Tak naprawdę już w nic nie wierzy i sama wydaje na siebie wyrok. Czarno-białe zdjęcia znakomicie oddają nostalgiczną tonację filmu i klimat czasu, w jakim się rozgrywa. Jednocześnie zwracają naszą uwagę na to, co dzieje się w duszach bohaterek, które prawie przez cały czas znajdują się na pierwszym planie.
http://gosc.pl/doc/2366110.Oscar-czarnobialy
Jeden z komentarzy:
Aneta 2015-02-23 15:23
Płakałam na Idzie ponad rok temu w kinie, kiedy nikt jeszcze nie myślał o jej szansach na jakiekolwiek nagrody. Dziś w nocy też się wzruszyłam. Mam wrażenie, że najgłośniej film krytykują ci, którzy w imię własnych zasad nigdy na niego nie pójdą i nigdy go nie obejrzą, a swoją opinię o nim zbudowali jedynie na zasadzie tego, co gdzieś usłyszeli.
Pana krótka recenzja w punkt oddaje mój odbiór obu bohaterek.
Trafne.
Kto nie czuje jak jest film odbierany na świecie i po co, niech sobie przeczyta ten wywiad z amerykanskim profesorem, autorem m.in. książki zapomniany holokaust:
http://www.bibula.com/?p=62190
A dlaczego nie? Przecież realia wtedy były takie, chodzi mi o mentalność znacznej grupy polskiego społeczeństwa, szczególnie tych osób, które moralnie i intelektualnie wyrobione nie były.
"Polactwo" przetrwało i nadal w pewnych kręgach trzyma się mocno.
Zobrazuję to pewnym przykładem, z czasów nam obecnych.
" Naszym wrogiem nie jest Rosja, nie są Ukraińcy. Naszym wrogiem jest Międzynarodowy Żyd z siedzibą w USA i w UE, jest żydo-reżimowa władza, ich syjonistyczna polityka niszcząca narody i państwa, dążąca do wywołania III wojny światowej.
Jedynym państwem, które może powstrzymać światowy terroryzm Międzynarodowego Żyda jest Rosja pod rządami W.Putina. "
Zachęcam, żeby przeczytać całość:
https://wiernipolsce1.wordpress.com/2015/02/23/dosc-klamstw-holokaustu-potrzebny-film-o-ludobojstwie-zydow-na-polakach/#more-1534
Czymże różni się mentalność Dariusza Kosiura, od tej jaką przedstawiają role filmowe "Idy"?
PS: Zmęczona już bardzo jestem, chyba pora iść spać. W tym temacie przesiedziałam całą dzisiejszą noc.
szkoły nie pójdą ?
a poza tym wystarcza czasami, by była "elitarna" - np. w rozumieniu elity gazowowyborczej
Oczywiście że nie, sztuka jest po to, żeby tę rzeczywistość kreować... sztuka niemal od zawsze ściśle wiązała się z pieniędzmi, a w związku z tym bardzo poddawała się naciskom politycznym itp - i służyła konkretnym środowiskom, prezentowała konkretne poglądy... sztuka to bardzo dobre medium do manipulacji i propagandy! "sztuka dla sztuki" to mit, ale oczywiście chętnie propagowany, natomiast chociażby niewielka wiedza w zakresie historii sztuki rozwiewa go momentalnie (co nie znaczy, że sztuka dla sztuki nie istnieje w ogóle - ale to naprawdę jakiś margines, wyjątek potwierdzający regułę...). Sztuka zawsze służyła konkretnym celom, (oczywiście nieraz były to cele dobre - np. religijne). Nie ma się co oszukiwać, że obecnie jest inaczej. A już kinematografia jest szczególnie podatna na tego rodzaju naciski - ze względu na duże zapotrzebowanie na środki finansowe. Ale to przecież oczywiste...?
kamyczek do ogródka antypolonizmu - patrz link z Bibuły zapodany wyżej