Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bojowa pieśń tygrysicy

11011131516

Komentarz

  • @Aniela- ja się "posiłkuję"takim wychowaniem, ale to wynika ze specyfiki naszej rodziny.Niekiedy mi pomaga, niekiedy muszę zwalczać.Mam w domu żywego "przedstawiciela" tamtejszego gatunku :D
  • edytowano sierpień 2015
    No ale pani sobie tak te wartości neguje, jednocześnie aktywnie wspierając Obamę?
    To nie jest kwestia wartości, tylko skuteczności, wychodzi jej, że chińskie skuteczniejsze i tyle.

    ------------------------
    Tak, tak, właśnie chińskie skuteczne jak klasyczne (e: to dobrze jeżeli wychowanie jest skuteczne), ale cel inny. Ile razy jeszcze będę powtarzać? ;)
  • @Marcelina jesli to do mnie - nie zastanawiam się nad sama autorka, co jej, jak to mówisz, wychodzi ( i czy pójdzie do piekła, mspanc). Mi ta ksiazka dużo dala do myślenia.
    Wartości takie jak indywidualizm, wolny/wlasny wybór, przyjemność, kreatywność, opór, umiarkowanie, niezależność są negowane.
    Nie chodzi o to, ze chce tak wychowywyac dzieci.
    Ale zyje w jakiejś kulturze, pewne rzeczy przyjmuje za oczywistość, a tu przychodzi itos z zewnątrz i demaskuje czesc mitów, w które wierze. A ze recepta Amy na (w skrocie) zlo zachodu nie działa - autorka miała odwagę to przyznać.
  • edytowano sierpień 2015
    @Aniela- jeśli chodzi o skuteczność chińskiego wychowania to wydaje mi się tak:

    najbardziej skuteczne to w danym kraju, wśród swoich
    potem wśród swoich, ale w obcym kraju
    ostatecznie w obcym kraju, gdy jednemu z rodziców zależy

    ojciec tych dziewcząt choć zgadzał się z matka i wspierał to był jednak z innej bajki

    myślę, ze tak samo można stopniować jeśli chodzi o pewne łamanie charakteru
    w kraju, wśród swoich dziecko nawet nie poczuje bo wszyscy tak robią
    na obczyźnie, ale w swoim środowisku tez jeszcze będzie ok
    ale tak jak zrobiła Amy Chua to może być jednak niefajne dla dzieci

    ja tak sobie tylko teoretyzuję
    to tylko książka i nie dowiemy się jak to tak naprawdę wszystko wygląda u nich

  • Wlasnie doszlam do psa - no jesli pani rzeczywiscie kupila sobie samojeda,ktorego ktos tu tlumaczy na psa arktycznego, ale wszystkie cechy na razie sie zgadzaja- to gratuluje rozeznania ;) Sami takiego mielismy - inteligentny byl, oczywiscie, ale na swoj sposob - przede wszystkim byl calkowicie niezalezny, o nauce regul mozna bylo zapomniec. Pol roku zajelo mu opanowanie zwieraczy , to chyba rekordy jesli chodzi o psy, a sprzety niszczyl do wysokosci swojej, stojacego na dwoch lapach - czyli np. wyciagal ksiazki z biblioteczki i rozrywal.... A tresura dzeci - jak na razie dość przerazajaca, choc mam nieodparte wrażenie, ze ksiazka specjalnie prowokuje, moze , zeby sie sprzedac?
    Podziękowali 1Katia
  • @Savia

    Aplauz, opinia ludzka itd.


    Całkowicie zgadzam się z Twoją opinią.
  • edytowano sierpień 2015
    @MartynaN nie pomyślałam o Urszuli Ledochowskiej. Bardziej przed oczami miałam Janka Bosco (który nota bene uznawany jest jako autorytet wychowawczy), który poza obowiązkami spedzal czas wśród kuglarzy i uczyl sie od nich sztuczek. Pasjonowal sie tym, a pozniej wykorzystywal do gloszenia kazan. :-) Myślałam jeszcze kilku innych świętych, którzy w dzieciństwie proporcje mieli dość wyważone poza chwilowymi zawirowaniami.

    Możesz polecić mi jakas książke o swUrszuli, ktora mocno pokazywalaby ówczesne realia? Chetnie sięgnę.
  • Savia, muszę się zastanowić, bo dużo literatury tego typu się naczytalam i m chwilowy zanik tytułów. Nawet obecna codzienna lektura RM, którą jest właśnie pamiętnik z tego okresu, wydaje się być zachęcająca. Wprawdzie słucham tylko jak przypadkiem trafię, ale zdaje się, dzieciństwo i życie autora "w klimacie".
  • tak sobie jeszcze myślę
    tak, dobiera skuteczne jej zdaniem metody
    ma jakiś cel i chce go osiągnąć. Ocenia wartości zachodu w kontekście przydatności do osiągnięcia celu, i wychodzi jej na to, że są nieskuteczne
    Ja się zastanawiam, jak to rzeczywiście jest, czy te metody są skuteczne, jaki jest cel wychowania itd.
    Gdzie jest w tym wszystkim miejsce dla mnie, dla moich uczuć, dla uczuć dziecka.
    Czy katorżnicze ćwiczenia zabijają "to coś"?
    "Lenistwo człowieka podstawą rozwoju cywilizacyjnego" czy jakoś tak...
    W końcu to na tzw. zachodzie mierzy się, co ile pracownik musi mieć przerwę, pod jakim kątem ustawić fotel i jaki powinien mieć kolor ścian w biurze, żeby pracował najefektywniej.
    Być może ktoś grałby lepiej, jakby grał jednak godzinę mniej. Albo mógł się buntować. Albo sam wybrał instrument. Ale to jest właśnie dążenie do efektywności. Może sztuką jest właśnie posłuszeństwo?

    No i w ogóle, co to jest posłuszeństwo rodzicom? W jakim zakresie, stopniu, do kiedy? Na ile rodzice mogą decydować? O ubiorze? O sposobie spędzania wolnego czasu? O przyjaciołach? O kierunku studiów? O zamążpójściu?
    Ja do posłuszeństwa mam szczególne zamiłowanie, dlatego może ta książka mnie tak nie razi.

    Ja się zastanawiam nad tym na razie dość teoretycznie ,bo dziecko mam malutkie.
  • @In Spe
    Zgadzam się z Tobą.


    ale tak jak zrobiła Amy Chua to może być jednak niefajne dla dzieci

    -------------
    to jest także niefajne dla rodziców. Wspominałam, że jak Amy opowiadała w towarzystwie o swoich metodach wychowawczych (że nazwała córkę śmieciem, gdy ta źle się do niej odniosła), to jedna z pań zaczęła płakać i postanowiła wyjść z przyjęcia. Gospodyni musiała usprawiedliwiać Amy, bo wszystkim szczęki opadły. Nawet Amy zwątpiła i skłamała w towarzystwie, że to nie było skuteczne, chociaz w rzeczywistości było, ale Amy stwierdziła, że nie będzie się pogrążać.

    Niefajne jest też jak przedstawia się pedagogikę klasyczną i jest się wśród katolików wyśmiewanym. Są to oczywiście katolicy żyjący w postmodernistycznym świecie i przesiąknięci jego klimatem.

    Bardzo trudno iść pod prąd.
  • No ja bardzo przepraszam, ale nazywanie dziecka śmieciem jest wyżywaniem się, a nie wychowaniem.
    Jest również prostym chamstwem. Co to za wychowawca, który nie umie dobrać kulturalnych słów?
    Naprawdę, daleko mi do polityki "rób co uważasz", ale bardzo się staram być dla dzieci wzorem. Wzorowy dorosły nie nazywa innych ludzi śmieciami. Ani obcych, ani znajomych.
    Podziękowali 1Katia
  • Nie wyobrażam sobie, żeby wspomniani wyżej św. Jan Bosko czy św. Urszula nazwali któregokolwiek z wychowanków śmieciem. A mierzyli wysoko, bo chcieli ich wychować na świętych.

    Czytałam kiedyś wspomnienia Jadwigi Działyńskiej (w domu Ledóchowskich mogło być podobnie) - wychowanie dość surowe, ale te dzieciaki ciągnęło do naśladowania cnót. Jadwiga z bratem nieraz otrzymane przysmaki odkładali dla ubogich - nie że ich ktoś zmuszał, tylko sami chcieli, bo widzieli, że rodzice się dzielą z innymi.

    O Urszuli Ledóchowskiej i jej rodzinie najlepiej by opowiedziała @Pompejanka.
  • Ja pójdę dalej - nie wyobrażam sobie by św.Jan Bosco stosowal taki terror wśród wychowanków. A to dlatego, ze nie mial za cel sukces, ale świętość. A mial wielu zdolnych chłopaków. I odgornie proszono by poszli do seminarium, kariera stala otworem. A oni woleli spokojnie rozwijać sie by zostac Salezjanami.
  • "Albo religia albo kij" - mowil ksiądz Bosco.

    Jesli nie ma religii - wg ks.Bosco- to pozostaje wychowawcy albo przymus albo powrót do systemu represyjnego albo rezygnacja ze stawiania wymagan.

    Cóż mogla począć biedna Chinka? My cale szczęście mamy religie i to jest bardzo skuteczny sposób motywowania podopiecznych.
  • edytowano sierpień 2015
    @Marcelina dzięki za wpis. Poruszyłaś ważną kwestię: chamstwo/pomiatanie innymi/poniżanie dla idei. Nie wiem jak można się tym zachwycać. :-??
  • No pacz Ori, a nas i nasze dzieci Pan Bóg wychowuje - dając nam wytyczne, dodając odwagi, wybaczajac w sakramencie pojednania, rozbudzajac w nas dobre pragnienia, mówiąc ze czeka na nas...

    Normalnie WY-CHO-WU-JE!
    I w dodatku do MEGA SUKCESU! :>
  • @kawusiowa, zdecydowanie autorka mnie odrzuca. Natomiast nie mogę tego powiedzieć o niektórych elementach, na które zwraca uwagę i które kiedyś były oczywiste nie tylko w Chinach, a dla nas dziś wydają się wstrząsające.
  • edytowano sierpień 2015
    które kiedyś były oczywiste nie tylko w Chinach, a dla nas dziś wydają się wstrząsające.
    ----
    @MartynaN rozwiniesz?
  • Np. Restrykcyjne zagospodarowanie czasu, wymaganie posłuszeństwa, nie spełnianie zachcianek, wiodący głos rodziców w wyborze różnych aktywności, wysokie stawianie poprzeczki.
    Ja się obracam w dużym stopniu wśród ludzi zamierzonych,,jak na polskie warunki, których świeżo dorosłe dzieci,, rosnące w teoretycznym morzu możliwości, mają wszystko gdzieś. A wychowywane były bardzo zachodnio, bez nacisku na formację religijną również
  • @MartynaN, to chyba kwestia tego, w jaki sposób się to robi.
    A nie spełnianie chociażby wszystkich zachcianek jest chyba normalne...
  • @kawusiowa, dla ciebie normalne, a dla wielu osób to obowiązek rodziców skoro ich stać. Powinni dać.dzieciom wszystko.
  • @Savia, a np. hartowanie dzieci przez spanie w niewygodnych łóżkach nie jest dla ciebie dość szokujące?
  • @MartynaN no nie jest... Sama miałam niewygodne ;) i nikt się tym nie przejmował. Ale wiesz, ja za komuny chowana, nas było pięcioro w domu, rodzice byli anty-partyjni. Wielu rzeczy nie mieliśmy i to nas wzmacniało.
  • chamstwo/pomiatanie innymi/poniżanie dla idei. Nie wiem jak można się tym zachwycać.
    -------------
    Savio, ale ja się tym nie zachwycam, dziwi mnie tylko nadwrażliwość niektórych. O złapali ją na gorącym uczynku, jak ona mogła! Nie każdy jest święty jak Jan Bosco.
  • Ale zaraz, piszesz, że ona opowiadała o tej sytuacji innym - jako o części swojej metody wychowawczej - czyli nie widziała niczego złego w nazwaniu swojej córki śmieciem!

    Nie wiem, jak można nazywać nadwrażliwością negatywną reakcję na tego typu zachowanie, tego typu metody wychowawcze.
  • @Savia, ja nawiązuje do tego artykułu o św. Urszuli, która miała niwygodny materac i poduszkę z włosia, w celach wychowawczych. I to nie była komuna:-)
  • edytowano sierpień 2015
    Oki, ja miałam inne rzeczy w celach wychowawczych. Moje dzieci np. mają jeść wszystko w celach wychowawczych, bo co będzie jak Pan Bóg ich wyśle na misje gdzie trzeba robale wciągać? :P Zawsze mogą obrzydliwy kotlet zjeść w intencji dusz czyśćcowych. :D

    Kiedyś może dzieci na jedzenie nie narzekały to im łóżko niewygodne dano. Wszystko trzeba dostosować do realiów w których się żyje, a niekoniecznie wracać do metod za króla ćwieczka ;)
  • Savio, ale ja się tym nie zachwycam,
    -----
    Dwukrotnie cytowałaś scenę śmieciową, nie zauważyłam by z oburzeniem, a raczej z pewną dozą fascynacji (?) a może jako przykład do naśladowania... Wybacz jeśli się mylę.
  • Interesuje mnie Wasza ocena zachowania tygrysicy w czasie, gdy młodsza córka zmniejsza intensywność ćwiczeń na skrzypach ze względu na tenis. Dziewczyna zaczyna trenować, matka nic nie wie o tenisie, więc się doucza. Lulu dowiaduje się o tym i mówi;

    - Zostaw to, nie psuj mi tenisa, jak zepsułaś mi skrzypce. Dam sobie radę sama.


    Matka cierpi, lecz obiecuje, że nie będzie ingerować. Robi to po kryjomu. Kontaktuje się z trenerem poprzez sms-y, które potem kasuje, by nie było o nich śladu.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.