Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

A Wy, jak postrzegacie nowe przepisy o żywności w szkole?

1246

Komentarz

  • Nie na białym pieczywie, a razowe dla niektórych jest nie do przełknięcia. Moje dzieci odżywiają się dosyć zdrowo, ale np. razowca nie tkną, mimo że mają dobry wzór (ja jem tylko razowy).

    Ja mam w rodzinie osobę, która nie może jeść pieczywa żytniego ani razowego ani chleba dietetycznego chrupkiego. Nie wiem co to za choroba i proszę mnie tu nie wyśmiewać ale istnieje. Ona z pieczywa może tylko białe bułki i to też nie każde. Dlatego bułki grahamki też nie dla wszystkich są takie super.
  • Ja znam wiele osób które zle się czuje po razowym
  • W naszym sklepiku pani robiła pyszne kanapki. 2,3 rodzaje, czasami . Codziennie, ze świeżych produktów, niemal od ręki. Pieczywo białe i ciemne, z ziarenkami i bez. Dobre wędliny, ser żólty, twarozek, jajka. Do tego sporo warzyw-sałata, ogórki, szczypiorek, pomidory. Najpyszniejsze i cieszące się największym powodzeniem były kanapki z jajkiem, kapką majonezu, sałatą, szczypiorkiem. Moje ulubione, uczniowie też kupowali namiętnie.
    Cola też była, ale od conajmniej roku "spod lady", tylko dla nauczycieli
  • No, a teraz nie ma w sumie nic, a pani premier się cieszy, bo nie będzie ,,grubasków''.
  • Czy podjezdzanie food trackiem pod szkoly i sprzedawanie kanapek to tez przestepstwo wg ustawy?
  • Jeśli na teren szkoły wejdziesz, to tak. Jeśli staniesz poza terenem szkoły, to dzieciom nie wolno tam iść w czasie, gdy są pod opieką szkoły. Przynajmniej oficjalnie.
  • ja się cieszę...mimo, że dość radykalnie to poszło

    ale

    6 lat walczyłam z grupą rodziców w szkole w Mosinie by ze sklepiku zniknęły słodkie napoje gazowane , wielgachne ciepłe lody oblane suto czymś brązowym ( bo czekoladą bym tego nie nazwała) oraz miliony gatunków chipsów...a w zamian pojawiły się zdrowe kanapki , soki owocowe, owoce, woda...
    Walczyliśmy by blokowane były automaty z napojami energetycznymi w korytarzu prowadzącym do sal gimnastycznych ( u nas rządzi OSiR i są popołudniowe zajęcia dla dorosłych) w czasie, gdy na terenie szkoły przebywają nieletni, a którzy mają prosty dostęp do tych puszek i butelek...
    To było jak walka z wiatrakami.
    Dyrekcja traktowała nas z przymrożeniem oka ...dość lekceważąco delikatnie mówiąc


    Nie miałam kłopotu z własnymi dziećmi...nie marudziły, że chcą...
    Zawsze mieli "normalne" drugie śniadanie, sporadycznie jakiś mały słodycz.
    ...ale nauczyciele byli źli, że niektóre dzieci idąc na pierwszą lekcję wcinają te ciepłe lody i zapijają colą , a potem na lekcji usiedzieć nie mogą.
    Rodzice na zebraniach rozkładali bezradnie ręce, zupełnie nie wierząc w rodzicielskie możliwości wychowawcze, bo przecież "jak inne dziecko kupuje, to jak oni mają swojemu zabronić"

    A teraz proszę - problem się rozwiązał.

  • Mnie bawi koncepcja doskonałego dla zdrowia słodzenia miodem. Na pewno miodem light. I ci ajenci nie kupią najtańszego , chińskiego, ino z pasieki pana Mietka z Białowierzy. I jeszcze sprawdzą czy sie pszczoły zdrowo prowadziły.
  • @Katarzyna

    Przepraszam. To chyba było tak: robiło się w garnku na gazie, mleko w proszku musiało do tego być, kakao, masło, cukier i wylewało się na blaszkę, by zastygła.
  • UlaUla
    edytowano wrzesień 2015
    U nas sklepik z tego co wiem przestal dzialac, obiady z jakiegos powodu sa normalne. Możliwe, ze jako szkoła sportowa łapiemy sie na inne przepisy, ale to musiałabym sprawdzic.
    Wiecie co , sciągnełam sobie to rozporzadzenie i po kolei czytam. I np. juz doszłam na samym poczatku, ze nie łapia sie jogurty smakowe, czyli z owocami, bo maja powyzej 10 g cukru na 100 gr (12, 13 itp.).
    Dalej jest o opakowaniach do 100 g owoców suszonych i bakalii, oraz do 330 ml dla soków. Woda ma tylko wpisane opakowania jednostkowe, wiec niby jak rozumiem wprost z rozporządzenia - wieksze tez moga byc butelki, bo i 0,5 l i 1,5 l jest opakowaniem jednostkowym.
    I na koncu czesci o sklepikach - napoje, oczywiscie kawa tylko zbożowa i to wszystko słodzone wyłacznie miodem pszczelim naturalnym. (jakby jakies lobby pszczelarskie mialo szczególnie dobre przełozenie w ministerstwie, a np. taki ksylitol nie tuczy, a jest w miare naturalny...)
    Ja akurat nie słodze, ale sama do tego doszłam w pewnym wieku.
    Co do soli - nalezy uwzglednic, (wg. rozporzadzenia) ze norma spozycia to 5 g na osobe na dzien. Czyli jesli obiad ma stanowic 30 % zapotrzebowania, jak okreslono, to na obiad na jedna osobę to 1,5 g Czyli na jedna osobe na cały obiad powinna wychodzic wg. rozporzadzenia ok. 1/4- 1/5 ŁYŻECZKI soli, tak naprawde szczypta. Na 100 osób - pół szklanki (150 g). Na obiad dla mojej rodziny - 10,5 g czyli PÓŁ łyżeczki. Wydaje mi sie, ze nie solę duzo, ale np. do ziemniaków czy makaronu wrzucam z lyzeczke, a co z dosoleniem warzyw, miesa , zupy itp.?
  • jo! powinno się odliczać ile soli wylewa się z wodą od gotowania ziemniaków czy makaronu :)
  • 10,5g to chyba raczej pól łyżki?
  • Lyżki i łyżeczki różne są, wg przelicznika znalezionego w sieci łyżeczka to 6g.
    Ta czy siak zwykle używam więcej gotując obiad i też nie przesalam.
  • Masz racje, pół łyzki. Ale to dwa dania - zupa i drugie, mieso, dodatki, warzywa. Jak mówie, nie sole duzo, niektorym nasze jedzenie wydaje sie niedosolone, ale jednak na całośc wychodzi wiecej. Tez pomyslalam o tym odlewaniu ;)
    No i nie wiem, jak ma sie "słoność" soli zalecanej, czyli sodowo-potasowej do zwykłej.
    A wiecie, czym gorozi nadmiar potasu w organizmie?? Mialam przykłady u seniorów w naszej rodzinie, oczywiscie po zle ustawionych lekach, zeby nei lapać sie za słowka.
  • Ciekawa jestem, czy jesli ktos juz zrobi nalesniki, to wyklucza wszelkie kotlety w danym tygodniu? bo i jedno i drugie smazone.
  • UlaUla
    edytowano wrzesień 2015
    . powtórka
  • @Diana - a u nas jest. W szkole syna starszego, w średniej. I są jakieś badziewne batoniki, też ponoć owoce. A dzieci mogą sobie pójść do sklepu, jak chcą. W podstawowych nie, ale w średniej już tak.
  • Jak widać, część osób nie bardzo rozumie, o czym w ogóle jest ta dyskusja. Otóż nie chodzi wcale o wyższość soli nad cukrem czy odwrotnie.

    Jak widać, część osób uważa, że takie przepisy są dobre. Jeżeli są dobre, to dlaczego sobie żałować czegoś dobrego? Może powinno się również ustalić przepisy określające normy żywienia dzieci w ogóle? Dlaczego by nie? Przecież chodzi o zdrowie, a dla zdrowia każdy jest gotów do najwyższego poświęcenia. Oczywiście, ktoś będzie musiał to kontrolować. Powstaną nowe miejsca pracy w Sanepidzie i specjalni kontrolerzy będą sprawdzać, co się gotuje w domu. To na pewno bardzo się spodoba. Przecież jeżeli ktoś gotuje zdrowo, to nie musi się niczego obawiać. Ci gotujący niezdrowo będą się musieli przestawić. Idźmy jednak dalej. Co jest dobre dla dzieci, jest również dobre dla dorosłych, a dlaczego żałować sobie czegoś dobrego? Dobrego jak najwięcej. Może ustalić w ogóle podobne przepisy dla dorosłych. Na początek można by np. odmawiać leczenia w NFZ osobom niestosującym się do tych przepisów (świadomie narażają się na choroby), a później, no cóż, grzywna lub kara pozbawienia wolności. Zresztą, kto się zdrowo odżywia, nie musi się niczego obawiać i bez lęku pokaże inspektorowi spiżarnię i garnki. Oczywiście, jeżeli za 10 lat ktoś stwierdzi, że aktualne trendy żywieniowe były błędne, nikt nie poniesie za to odpowiedzialności, bo przecież "wszyscy chcieli dobrze".
  • J&B, zobacz, co się na forum dzieje, mamy wątek "co jedliście na obiad" raczej nie widzę w nim opisów golonka ziemniaki kapusta zasmażana - albo już nikt tego nie je ( też dawno nie jadłam) albo stydno napisać coś innego niż dynia, ale urządników do kuchni nie wpuszczę! karabin kupię, a nie wpuszczę, wolnoć Tomku w swoim domku a Skatarzynom w kuchni!
  • Jeżeli są dobre, to dlaczego sobie żałować czegoś dobrego?
    ---
    Bo co za dużo, to niezdrowo.
  • Przecież chodzi o zdrowie, a dla zdrowia każdy jest gotów do najwyższego poświęcenia.


    Obie części zdania wątpliwe.

    Wydaje się, że w kwestii zdrowia można było zrobić dawno różne inne rzeczy, np. ograniczyć sprzedaż papierosów i alkoholu.


    Co do najwyższego poświęcenia dla zdrowia - wielu woli życ krócej a ciekawiej niż
    usychać powoli żując zdrowe coś tam.




    Rozumiem jednakowoż, że to ironicznie było napisane.
  • Np. ograniczy do niektórych placówek. Znacznie podnieść ceny. Są metody, gdy by komuś zależało.
  • To ja mam przykład pozytywnego rozwiązania. U córki w gimnazjum sklepik podwoił sprzedaż, a zaczęli sprzedawać same zdrowe przekąski i kanapki. Jak ktoś chce to może sprzedawać coś zdrowego i smacznego dla dziecka. Jak dla mnie, to większość problemów to włoski strajk obliczony na to, że rodzice się zbuntują. Powstał za to nowy problem, podobno w wielu szkołach uczniowie zaczęli handlować zakazanymi rzeczami.
  • To chyba jakaś nowa legenda się tworzy @Zuzapola. Podobno? Jakieś linki?
    Poza tym jest zakaz sprzedawania, nie posiadania. Nie widzę problemu - rodzic może nawet cały plecak dziecku słodyczy zapakować
  • U nas w szkole jest minus 50 punktów za sprzedaż na terenie szkoły i problemu nie ma, piszę podobno, bo mąż mówił że o tym czytał. Ale to prawda nie sprawdzonych informacji lepiej nie posyłać dalej.
  • He, he, moje dzieci nie chodzą do szkoły, nie oglądają telewizji, nie czytają wiadomości - piszę o młodszych szkolnych - wczoraj Maciek (lat 8.) zrobił teatrzyk pluszakowy o wydaleniu ucznia z placówki za nielegalne posiadanie cukierków i dilowanie nimi :D
  • Moze jasnowidz jaki? ;)
  • "Powstał za to nowy problem, podobno w wielu szkołach uczniowie zaczęli handlować zakazanymi rzeczami"

    Socjalizm jest ustrojem bohatersko zwalczającym problemy nieznane w innych ustrojach.
  • co się na forum dzieje, mamy wątek "co jedliście na obiad" raczej nie widzę w nim opisów golonka ziemniaki kapusta zasmażana -


    Gdyż albowiem golonka nieczysta jest z wieprzowiny
  • Wigilia, jak nic ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.