Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bezpieczeństwo w szkole?

Mam do was prośbę o radę. Zostałam dzisiaj wcześniej wezwana do szkoły po moją córkę (mały wypadek- nauczycielka przez przypadek wsadziła jej palca w oko. Oko było czerwone ale nic z nim się teraz nie dzieje, odzyskało normalny kolor.) Zaobserwowałam kilka sytuacji, które niezbyt mi się spodobały. Dzieci 5 i 6 letnie w czasie przerwy obiadowej biegły same na jadalnie. Na jadalni nikt z tymi dziećmi nie był. Wybiegały do szatni same. Pytałam się czy ktoś z nimi chodzi na te obiady. Jeden z chłopców odpowiedział, że sami sobie tak biegają. Do tej zerówki uczęszcza dwójka moich dzieci. Zastanawiam sie nad rozmową z dyrektorem...Co radzicie?
«134

Komentarz

  • Jak to nikt na jadalni nie byl? A kto im posiłki wydawał?
  • edytowano października 2015
    BTW I potem dzieci, takie jak moje, nie mogą samodzielnie oddychac w szkole, nie mogą sie ubrac tak jak chca, nie moga same isc do biblioteki, bo rodzice przychodzą z pretensjami. Wiec cala klase trzymają na smyczy. Sorry, ulalo mi sie przy tej okazji, bo dzieci samodzielne z automatu traktuje sie jak nierozgarniete. Tak zbiorowo.

    Swoja droga... W naszym przedszkolu starsze grupy biegly samodzielnie na jadalnie, i rodziców to nie dziwilo. Do wc tez chodzily same i nim ich tam nie pilnowal. I tez nie przypominam sobie by mnie ktos odprowadzal na stolowke w przedszkolu w starszakach czy w 1-3.
  • Dom niebezpieczny. Więc jak mogłoby być bezpieczniej w szkole?
  • Ponieważ jestem nauczycielem z wykształcenia i praktyki, wiem trochę o obowiązkach.
    Nauczyciel ma obowiązek być z dziećmi. Jest z tego rozliczany. Dzieciom różne pomysły przychodzą do głowy np. karmienie innych czy wymachiwanie sztućcami w czasie posiłku. Chyba żadna z Was nie chciałaby żeby jej dziecko dostało widelcem w oko. Dziwię się trochę temu, co piszecie. Twierdzę, że nie jest miarą samodzielnośći przebiegnięcie z klasy do jadalni z efektownym upadkiem na oba kolana i "zaryciem" głową we framugę drzwi , bo właśnie takie rzeczy też się zdarzają gdy nie ma obecności i czujności nauczyciela. Chodzi mi o poradę, jak rozmawiać z dyrektorem , bo takiej rozmowy jeszcze w swojej karierze nie miałam. Chyba, że najpierw porozmawiać z nauczycielkami....?
  • w naszej podstawówce:
    - dzieci z zerówki idą na obiad z opiekunem (ich obiad jest wydawany wcześniej, w trakcie normalnych lekcji, żeby mogły zjeść bez pośpiechu)
    - dzieci z pierwszej klasy przez pierwszy tydzień są prowadzane do stołówki, potem radzą sobie same
    - dzieciom ze świetlicy (te które w trakcie wydawania obiadów przebywają na świetlicy), przypomina się, że idą na obiad (panie mają rozpiskę i wiedzą kto je obiady)

    pozostałe radzą sobie same

    na stołówce jest dwóch opiekunów/nauczycieli na dyżurze (przerwy obiadowe są dwie), jest też rozpiska które klasy kiedy jedzą

    dzieci w szkole biegają, krzyczą i żyją :)
  • edytowano października 2015
    I upadają. To tez wpisane w dzieciństwo. Nawet na dwa kolana ;-) i nawet w ścianę. Dzieci spadają z drzew, z trzepakow, z huśtawek. Czasem sie skalecza albo wręcz rozkwasza. Czy mam synowi nie pozwalac grac w piłkę, bo bardzo realne ze sobie cos zlamie? Czy mam zabronić wchodzić na drabinki? Czy mam zabronic jeździć na rowerze, bo mnie kiedys pomylily sie hamulce i przycielam ręcznym wpadając do ogródka w roze? 8-}
  • Chodzi o to, że nie było przy nich nauczyciela. Nauczyciel ma obowiązek jak już wcześniej pisałam BYĆ z dziećmi i WIDZIEĆ. W razie upadku, złamanej ręki, skręcenia itp itd. mam kogo zapytać z dorosłych: Co się stało?
  • Czy chodzi o to by zapobiegać wypadkom czy by nauczyciel mogl opowiedzieć jak doszlo do dramatu?
  • @Savia Dobry trop. Chodzi właśnie o to, żeby zapobiegać wypadkom. ;;)
  • edytowano października 2015
    Nie zapobiegna. Nie ma szans. Dzieci sa szybsze niz mysli nauczyciela. ;-)

    Chyba, ze dzieciom nie bedzie wolno sie poruszać.
  • edytowano października 2015
    Jedyny sposób-postawić przy każdym dziecku nauczyciela i to takiego, który przewidzi, co dziecko może zrobić i na czas zapobiec temu, co sobie dziecko wymyśliło.

    Z tym pytaniem możesz isć do dyrekcji. Ktoś te posiłki dzieciom wydawać musiał.

    Niektórzy myślą, że sama obecność nauczyciela zapobiegnie określonym wydarzeniom. I przyznam, ze jestem zaskoczona Twoim podejściem-skoro jak sama piszesz jesteś nauczycielem praktykiem.
    Tak jak w domu, tak i w szkole wypadki się zdarzają. Po prostu.


    edit: czy wypadek pod okiem dyżurującego nauczyciela ma mniejszą "moc" niż ten sam bez obecności nauczyciela?

  • Dzieci powinny być pod opieką nauczyciela w trakcie lekcji, na przerwach, w trakcie przemieszczania się po szkole, podczas posiłków, na świetlicy itp. szczególnie takie 5 czy 6 latki, które co dopiero do szkoły przyszły. Kiedy dziecko przekracza próg szkoły szkoła bierze za nie odpowiedzialność. Nie widziałam w naszej szkole, żeby tak małe dzieci były bez opieki. Jedno z moich 6 letnie jest odroczone i chodzi do szkoły do zerówki, zerówka ma osobną salę, z własną łazienką, osobną szatnię, osobną świetlicę, kiedy w stołówce 6 latki jedzą nie ma starszych klas a nauczyciel jest z nimi wszędzie - jak się chce to można.

    Ja bym na Twoim miejscu porozmawiała najpierw z nauczycielkami, a jeśli to nie przyniesie skutku zostaje dyrektor czy poruszenie tematu na radzie rodziców.
  • edytowano października 2015
    milamama ze tak zapytam... Jak dziecko idzie do toalety to nauczyciel z nim czy jednak mu znika z oczu?




    Dzieci powinny być pod opieką nauczyciela w trakcie lekcji, na przerwach, w trakcie przemieszczania się po szkole, podczas posiłków, na świetlicy itp.
    ----
    Ja rozumiem, ze takie jest prawo i o ochronę własnego tylka musza sie troszczyć sami nauczyciele. Ale jako rodzic patrzę na to inaczej, tak jak napisałam wyzej. Kwestia perspektywy.
  • nauczyciel jest z nimi wszędzie - jak się chce to można.
    ---
    A ja bym nie chciała by moje dziecko bylo traktowane jak upośledzone skoro nie jest. Ono nie wymaga specjalnej troski. Jakby bylo chore to byłabym wdzięczna za stala obserwacje.
  • Ps. Milamama a jak dziecko z wc zawola bo ma problem to kto zostaje w klasie z dziecmi? He?
  • @savia odpowiadając to w toalecie zgodnie z poszanowaniem prywatności w trakcie tej jakby nie było jednak intymnej sytuacji jednak znika, chociaż ja jestem dość tolerancyjna i nie miałabym nic przeciwko jakby skontrolował czy wszystkie procedury zostały zachowane ....


    co do kwestii perspektywy to jako rodzic znasz swoje dziecko i wiesz na ile jest rozsądne, na ile możesz mu pozwolić, rodzic może np. 7 letniemu dziecku pozwolić wracać samemu ze szkoły 2 km., i zakładając, że twoje dziecko akurat jest samodzielne i rozsądne nie możesz założyć, że inne dzieci tak mają, a na pewno nie wie tego nauczyciel po miesiącu nauki, które z dzieci 5 czy 6 letnich takie jest.
  • Ale w toalecie mozna wody nachlapac i orla wywinac, lamiac sobie cos lub rozbijajac glowe.


    BTW. Zadne z moich dzieci nie jest na tyle rozsądne bym dala sobie cos uciąć ;-) Zresztą, one rosną, zmieniaja sie i dzis są takie, a jutro moze im cos do głowy strzelić. ;-) Bo są dziecmi. I chuchanie, dmuchanie, calodobowe Security nic nie da. Nasz syn, jako 5latek, spadl z sofy na moich oczach i przez ponad miesiąc nosil kolnierz na szyi.

    No i ostatnio zauwazam, ze czesto dzieci są ostrozniejsze jak nie czuja pilnujących oczu.
  • edytowano października 2015
    Tu chodzi o zapobieganie, ale też i to przede wszystkim o właściwą reakcję gdyby coś niebezpiecznego wydarzyło się.
    Do szatni po skończonych zajęciach odprowadza dzieci nauczyciel, który miał tego dnia z nimi ostatnia lekcję i musowo dyżury na stołówkach. Panie z kuchni są od wydawania posiłków a nie od sprawdzania czy ktoś nie rzuca widelcem.


    Pisał ktoś o dzieciach niepełnosprawnych. Czy naprawdę sądzicie, że przy każdym z osobna stoi nauczyciel? Otóż nie, standardowo jest więcej dyżurów, oczywiście jeśli jest taka potrzeba to inny nauczyciel sprawuje dyżur jeden na jeden.
  • tak gwoli uzupełnienia - zrobili tak u nas, bo jest przepełnienie - w szkole na 450-500 dzieciaków, uczy się ich przejściowo 850. (za dwa lata się rozluźni)
  • Jeszcze niedawno było o ..... nieszczęśliwych dzieciach co to im matki na klęczkach w przedszkolu buty zakładają, ze potem to takie mameje niesamodzielne wyrastają

    :))
    :))
  • Moja Mama jest nauczycielka i jeszcze pare lat temu mowila, ze wypuszczanie dzieci do toalety na lekcji jest niezgodne z prawem, bo dziecko nie znajduje sie pod opieka. Uczy w liceum.
  • edytowano października 2015
    Docelowo dzieci nie powinny biegać po szkolnych korytarzach.
    Ten kto nie widział wybitych zębów i potłuczonej głowy dziecka, bo komuś zachciało się dziko hasać po zatłoczonym korytarzu to może upierać się, że jego dziecko musi biegać.
    Ja to widzę inaczej. W szkole są inni ludzie, a przy takim nieważnym bieganiu po zatłoczonym korytarzu łatwo o wypadek.
  • @Savia @Malgorzta Nauczyciel pilnujący dzieci zapobiegnie dajmy na to 4 z 10 niebezpiecznych przypadków, czy jakie tam można sobie wymyślić statystyki, jeżeli tylko np. 4 to należy w ogóle zostawić dzieci samopas bez jakiejkolwiek opieki? Z własnego doświadczenia np. wiem, że w klasie syna było skrajnie nadpobudliwe dziecko, wbijające innym dzieciom widelce i ołówki i inne pomysły, nauczycielki poznały dziecko i skupione było w głównej mierze na pilnowaniu tego chłopca, żeby nie zrobił krzywdy innym, i tak było wiele wypadków ale gdyby ich tam nie było byłoby dużo gorzej. Zgadza się nauczycielki sobie nie poradziły, ich wnioski do dyrektora i skargi rodziców spowodowały (nie śmiejcie się) zatrudnienie dodatkowego nauczyciela, który zajmuję się tylko tym uczniem.

    Ogólnie dla takich 5,6 latków szczególnie to pilnujący ich nauczyciel to chyba dobra rzecz ;) aczkolwiek toleruję odmienne zdania............
  • Być może inni mają inaczej ale ja jestem spokojniejsza jak wiem, że moja 6 latka ma zapewnioną opiekę w szkolę, na luz to mogę sobie pozwolić jak dzieci są pod moją opieką i sama decyduję jakie są granice tego luzu.
  • @milamama2+3 Jak się cieszę, że mnie rozumiesz :x
  • wypuszczanie dzieci do toalety na lekcji jest niezgodne z prawem, bo dziecko nie znajduje sie pod opieka
    ----
    bo to prawo jest chore. Tylko czy my rozmawiamy z perspektywy nauczyciela czy rodzica?
  • Karolinka, mam trzech synów, wiele widziałam. Rozcięte luki brwiowe i plucie krwią i zębami tez. I o ironio - wypadki nie z biegających przerw, ale z lekcji pod okiem nauczyciela.
  • Ale ja nie rozumiem nauczyciel ma obowiązek byćz dziećmi i tyle.
    Zapobiegać i przewidywać.
    Znane mi przypadki jak to uczniowie na drugim piętrze kamienicy w klasie pozostali bez nauczyciela i wymyślili że się przewietrzą siadąc na zewnętrznym parapecie zwieszając nogi za zawnątrz. Czy gdyby jedno z nich spadło byłoby to zrozumiałe?
    Czym innym jest zapobieganie potknięciom, przewacaniu się, czy poślizgnięciom się a i wtedy obecność nauczyciela jest konieczna aby np zakazać wstawać gdy np dziecko przewróci się uderzy się w głowę, ale nauczyciel ma zapobiegać zachowaniom generującym zagrożenia.
    I uwierzcie mnie można mieć super samodzielne i grzeczne dziecko ale szklanka może mu się rozbić i rozciąć rękę a niegrzeczny kolega ukłuć wiedelcem itp. a kucharka jest od gotowania i to nie jej działka.
  • A to chyba po prostu wypadek, czy nie?

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.