Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Świecka szkoła

245

Komentarz

  • edytowano październik 2015
    Obecne prawo w tej materii nie jest sprzeczne z Konstytucją RP, więc nie wiadomo w czym problem? Po co ta świecka szkoła????

    Chodzi nam o przeniesienie kosztów finansowania religii na organizację, która się tego podejmuje. Uważamy, że polska szkoła jest niedofinansowana, a środki, które w tej chwili są przeznaczone na ten cel, mogą zostać przeznaczone na inny cel edukacyjny - mówił przed budynkiem Sejmu Damian Raczkowski z inicjatywy "Świecka Szkoła".

    Jak organizacja ???
    I doprawdy nie rozumiem w czym tkwi sedno problemu, czyżby kasa, kasa i kolejny atak na Kościół ?
  • ja przyznam ze jest problem. religia jest w srodku zajec bo tylko córka nie chodzi.
    ----
    wdż tez jest w środku zajec i nie jojczę :P Synowie odrabiają w tym czasie lekcje, które sie odbyły i maja mniej w domu. :D A... Dodam jeszcze, ze TYLKO oni nie chodzą na wdż.
  • A ja uważam, że religia w szkole powinna mieć charakter czysto katechetyczny - czyli podawać twarde fakty, uczyć historii Kościoła i wpajać doktrynę. A druga godzina powinna się odbywać w salkach i mieć chcarakter formacyjny. Bo teraz jest kwadratura koła, czy uczyć czy formować czy co.

    Religia jednakowoż nie jest przedmiotem obowiązkowym. Projekt nie wnosi żadnej nowej propozycji, żadnej rewolucji, ot takie pogadywanie. Bo mi niekomfortowo, że tylko moje dziecko nie chodzi na religię, to zlikwidujmy religię i już mi nie będzie niekomfortowo.
    Ale może nie czuję problemu, bo pochodzę z rejonu, gdzie jest wielu protestantów, którzy oczywiście nie chodzą na religię szkolną, tylko do zboru. Nikt nigdy problemu z tego nie robił, ani oni ani my (w mojej klasie było pięcioro ewangelików).
    Dlatego lekko nie łapię tej niby-stygmatyzacji.
  • edytowano październik 2015
    @Marcelina u nas pojedyncze dzieci na religie nie chodzą i absolutnie nikt ich palcami nie wytyka. Nasze dzieci sie z nimi kolegują, bardzo serdecznie o nich mówią (jesli sa po prostu fajni). A mieszkamy na wiosce dość mocno związanej z kościołem.

    W szkole widzę uczenie konkretow-nazewnictwo przedmiotów w kościele, budowa Pisma Św, hierarchicznosc kościoła... Rzeczywiście w stosownych klasach jest przygotowanie do I Komunii Św i do biezmowania. Nie mniej formacja odbywa sie w domu, we wspólnocie, u spowiednika. Wcale nie odbieram lekcji religii jako miejsca formacji duchowej.
  • Odnoszę wrażenie, ze zwolennicy etyki tudzież zwolennicy niczego, bardzo sie troszczą o poziom naszych lekcji religii! Jakie to mile! :x
  • Od strony organizacyjnej jakoś kiepsko widzę organizacje religii tylko w ramach szkolek niedzielnych w kosciele.
    W mojej mejscowosci jest jeden kościół katolicki.
    W niedziele msze 7, 9, 10:30, 11:45, 15:00, 18.
    są też dwie szkoły (zespoły szkol) po 900 dzieci każda. W sumie prawie 2ts dzieci.
    Na religie nie chodzi średnio dwoje na 25os klasę.

    Nawet jeśli po pzeniesieniu katechezy do szkoly, połowa z tych 2tys by się wykruszyla. ..
    To jak ogarnąć ten tysiąc?
    W sali przy kościele mieści się maks 100 osób (krzesło przy krzesle).
  • Maura, w klasach 1-3 to religia jest świetnie nauczana w porównaniu z tym, co się dzieje w klasach gimnazjalnych i liceum. Sama jestem wychowawczynią klasy maturalnej i to co się dzieje na religii woła o pomstę do nieba. Uczniowie traktują te lekcje jako:
    - okazję do podwyższenia średniej (najniższa ocena u księdza to 4 i to wtedy, kiedy to ja wymusiłam mniej pobłażliwe traktowanie moich wychowanków)
    - czas na uczenie się innych przedmiotów, jedzenie, granie, itp.
    Dla mnie to masakra i świętokradztwo.
    Moje próby zadziałania w tej kwestii spotkały się z niechęcią księdza, który uznał to za zamach na swoje kompetencje.
  • A tu w Bawarii dzieci mają do wyboru religię katolicka, protestancka albo etykę. A i tak rok szkolny zaczyna i kończy się w Kościele a przed lekcjami w podstawówce się modlili. W przedszkolu jest podobnie i już. Kiedyś ktoś miał problem i chciał aby zdjęto Krzyże z miejsc publicznych i ze szkół też. To Bawaria wprowadziła przepis mówiący o tym że krzyż jest dlugowiekowa tradycją w Bawarii i nie wolno go ściągać. A wracając do lekcji religii w szkołach to to rozwiązanie wydaje mi się dobre, nawet jak się komuś ksiądz czy katecheta nie podoba to może wysłać na etykę i już.
  • edytowano październik 2015
    Gadacie z jakimś lewakem który jest niewierzący i najlepiej wie co katolikom jest potrzebne.
    Dajecie się wkręcać w dyskusję palikociarzy.

    Do zbanowania.
  • Nie rozumiem tego problemu.
    Religia w szkołach jest bo są dzieci które na nią chodzą. Gdyby nikt nie chodził, wtedy nie byłoby lekcji. To jak popyt i podaż.

    I po co robić gospodarkę centralnie planowaną. Sprawa reguluje się sama. Kto nie chce ten dziecka nie posyła. A jak nie chce to nie musi innym zabierać możliwości. Nawet gdy uważa że te lekcje są głupie (jak nie chodzi to nie jego problem w końcu).

    Co do szkółek niedzielnych, to była kwestia która w sposób szczególny (i nietypowy) zbliżyła mnie do Boga. Kiedyś usłyszałam rozmowę dorosłych, że chcą takie coś zorganizować w naszej miejscowości. To ja na to COOOOO? W niedzielę mam gdzieś na jakieś zajęcia chodzić? No i modliłam się codziennie żeby ich jednak nie zrobili. Wymodliłam.
  • Pewnie tylko do I komunii i pare miesięcy przed bierzmowaniem. Ale nie dziwie się, sama bym nie posyłała, chyba że samo by chciało.
  • Katecheza przy parafiach nadal istnieje, chociaż w wielu miejscach ogranicza się do tej okołosakramentalnej.
    Zdecydowanie uważam też, że państwo powinno finansować lekcje religii w szkole. Dodam, że każdej religii.
    Natomiast nie śledzę dokładnie jak wygląda sprawa podległości katechetów. Co do kwestii samej religii jasne jest, że uczą w zgodzie z magisterium Kościoła i za to odpowiada biskup, ale w sprawach pedagogicznych są podlegli dyrekcji i ewentualny status "świętej krowy" jest patologią systemu, którą trzeba korygować.
  • Nie wiem co tu ma do rzeczy motywacja. Dla mnie sprawa jest bardzo prosta: chodzą to mają. I czy posyłają zmotywowani, czy ot tak sobie to nie ma znaczenia. To nie powinien być cudzy problem.
  • @Silesia - troszkę nie tak, jak piszesz.
    Wiele dzieci chodzi "z rozpędu".
    Religia jest ujmowana jako przedmiot obowiązkowy w planie godzin, przy liczeniu etatów-przed rokiem szkolnym.
    Pod tym względem religia traktowana jest jak polski czy matematyka. Jest X klas, wiec katecheta albo ma etat, albo go nie ma. Każda klasa ma z góry ujętą religię w planie, często zajęcia są w środku. Zanim znana jest liczba osób faktycznie uczestniczących w zajęciach. Dzieci przychodząc 1 września dostają plan zajeć z religią. Od tego roku-z etyką dodatkową.e Etyka jest faktycznie po lekcjach, od razu dwie godziny. Dyrekcja wręczając kartki z deklaracją mamrocze, że rodzice sumienia nie mają i jeszcze dzieciaki na etykę pchają.
    Religia nie jest wiec potraktowana jako przedmiot dodatkowy. Poza tym w połowie września rodzice (na zebraniach) dostają karteczki, czy będą dzieci uczęszczać, czy nie-ale i tak,skoro religia jest w środku, dzieci chodzą i potem zostają.
    Co do etyki to wiem, jak to wygląda od środka-całe lata rodzice byli celowo dezinformowani, jak to jest z tą etyką, zniechęcani-bo dyrekcja na etat środków nie miała. Połączono szkoły-czy wspominałam? dla mojej szkoły etyka była przewidziana w srody 17.30-19.00 w szkole oddalonej o ok pól godziny autobusem (bez korków).
    Dyrekcja nie miała interesu, pomimo sypmatii dla idei. PO prostu szkoły zostały z tym same.
    Nad katechetami dyrekcja nie ma żadnej władzy, nei ma wpływu na to, kogo zatrudnia. I to jest dla mnie dziadostwo. Państwo płacąc za coś-nie ma mocy decyzyjnej. Niemoralne to i proszę nie udowadniać, ze jest inaczej.
    W mojej szkole, już wielokrotnie wspominałam-mamy cudownych katechetów, młodzież ich uwielbia. To właśnie katecheci "robią" statystyki. W innym wypadku liczbę nieuczęszczających szacuję na kilkadziesiąt sztuk.
    Uczniowie nieuczęszczający na religię faktycznie plączą się gdzieś po szkole, tak naprawdę nikt nad nimi nie panuje, nie ogarnia.
    Wiem też, jak wygląda sprawa panoszeniu się ketechetów w innych , choćby sąsiedzkich szkołach. W jednej z nich szkołą, rodzice, dyrekcja itp od lat walczą o zmianę katechetki, bezskutecznie. Były skargi do biskupa, kurii. Jak było bardzo ostro-katechetka poprwaiała się na jakiś czas, po czym po jakimś czasie wracała do swych praktyk

    Od lat obserwuję, jak to też z tą religijnością i wiarą rodziców. Wiem, ile "sztuk" w kościele na cotygodniowej mszy, wiem, jak wyglądają spotkania przedkomunijne, pielgrzymki w rocznicę I komunii św.

    Co ciekawe-ci wierzący i praktykujący rodzice nei mają dobrego zdania o idei religii w szkole
  • @Maura - lekawiem co i raz dostawałam między oczy
    przywykłam
    na szczęśćie są tu i tacy, którzy ze znajomości ze mną i spotkań, rozmów nie spowiadają się i nie dostają "za mnie" pokuty ;)
  • @kociara

    Dyrekcja wręczając kartki z deklaracją mamrocze, że rodzice sumienia nie mają i jeszcze dzieciaki na etykę pchają.
    Religia nie jest wiec potraktowana jako przedmiot dodatkowy. Poza tym w połowie września rodzice (na zebraniach) dostają karteczki, czy będą dzieci uczęszczać, czy nie-ale i tak,skoro religia jest w środku, dzieci chodzą i potem zostają.


    Rozumiem, że to doświadczenia z Twojej szkoły, ale:

    mamrotanie dyrekcji świadczy tylko o tym, że brak jej klasy;

    religia jest przedmiotem dobrowolnym, bo oświadczenie składa się o woli uczestniczenia w zajęciach

    fakt, że dzieci, które nie chodzą jednak chodzą, to zła organizacja pracy. W szkole, którą znam przebywają w biblitece, w której jest mini czytelnia i możliwość korzystania z komputera.
  • W całej sprawie sens ma tylko pytanie, czy państwo powinno finansować coś, co nie dotyczy wszystkich.

    Ale na to pytanie ja odpowiadam tak:

    1. na religię nie chodzi 100% dzieci, ale chodzi powiedzmy 85%, co starczy by uznać płacenie za ten przedmiot przez państwo za zasadne.

    2. państwo finansuje również stadiony piłkarskie, wyjazdy polskich sportowców, sale koncertowe, hale jakieś tam itd., a z tego też nie wszyscy korzystają.
  • Dla mnie problem jest totalnie sztuczny. I jest próbą wywalenia religii ze szkoły. Co do gimnazjalistów to jednak tu rodzice mają decydujący głos w sprawie czego się dziecko będzie uczyć a nie uczeń. Można próbować podnieść jakość nauczania. Mozna próbować stworzyć ogólny program nauczania religii od strony teoretycznej, można formacyjna część przerzucić na Kościół i rodziców ale czemu od razu wywalić ze szkół nie pojmuję.
  • Nie wiem czy religia powinna pozostać w szkołach czy też przenieść się w inne miejsce, ale z pewnością jest problem z lekcjami religii. Nie oszukujmy się, bardzo dużo dzieci wykorzystuje religię do odrabiania innych lekcji, czytania gazet itp.
    Moim zdaniem, jeśli religia ma w szkole zostać to powinna być bezwzględnie lekcją pierwszą lub ostatnią - ci, co odrabialiby na niej lekcje pójdą do domu i nie będą przeszkadzać gadaniem tym, którzy naprawdę chcą coś z religii wynieść i czegoś się dowiedzieć. Czy powinna być finansowana przez państwo? Uważam, że powinna być finansowana w taki sam sposób, jak inne przedmioty nieobowiązkowe - np. wspomniany już chyba tutaj WDŻ (czy jakkolwiek tego nie nazwać). Jeśli to jest finansowane przez państwo to religia też powinna, jeśli nie jest - to imo religia powinna być też finansowana przez organizację zewnętrzną.
    IMO jeśli lekcje religii odbywają się w szkołach to bezwzględnie przełożonym katechety powinien być dyrektor szkoły, to on powinien decydować kogo zatrudnia, kogo zwalnia itp.
    Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji żeby np. nauczyciel przygotowania do życia w rodzinie nie podlegał dyrektorowi i mógł przedstawiać treści, jakie sam zechce, w formie, którą sam wybiera i żeby nie mógł być przed dyrektora zwolniony. Czemu katechetów ta zasada miałaby nie obowiązywać?
    Wydaje mi się sprawiedliwym, że jeśli realizuje się coś, za czyjąś kasę, w czyimś miejscu (upraszczam trochę) to normalne jest, że ten ktoś może wyrazić niezadowolenie i powinien móc wprowadzać pewne zmiany (np. zmianę katechety).
  • Podtrzymuję opinię, że od treści nauczania (słusznie) jest biskup. Natomiast nadzór pedagogiczny w ręku dyrektora jest niezbędny. Czy brak możliwości zwolnienia katechety to prawo czy tylko utarta praktyka? Byłem przekonany, że katecheta, który podpada na płaszczyźnie wychowania może zostać usunięty/poddany odpowiedzialności dyscyplinarnej. BTW "zwykłego" nauczyciela po mianowaniu nie jest wcale łatwo usunąć nawet jeśli mocno nawywija.
  • edytowano listopad 2015
    .
  • No dla mnie też to sprawa do rozwiązania ta podleglosc katechety
    Powinien być zależny od dyrekcji szkoły jak każdy nauczyciel. Chyba że religia odbywa się poza szkołą.
    Co do szykan to w nie nie bardzo wierzę. U nas sporo osób na religię nie chodziło, część była protestantami, świadkami Jehowy i prawosławnymi. Żadnych szykan nie pamiętam a miasteczko małe jakieś10 tys. mieszkańców.
    Co do religii na poziomie wczesnej podstawówki czemu nie może być w szkole? Dla niektórych to jedyny kontakt z jakimiś wartościami. Nie widzę w tym niczego złego.
  • Ja uczę w domu, więc płacę za coś z czego nie korzystam ;-)
  • Ale nie rozumiem czemu całkiem usuwać zamiast poprawić?
  • Nie wiem na czym polegają u Ciebie. U mnie polegały między innymi na przekazywaniu roznych tradycji katolickich, np co znaczy ubieranie choinki, dlaczego święcimy pokarmy, było też o różnych nabożeństwach w Kościele np.skąd się wziął różaniec i dlaczego październik, maj i sierpień są miesiącami poświęconymi Matce Bożej. Było też o tym co jest dobre a co złe, co to jest grzech i kiedy się grzeszy, dlaczego warto być dobrym i co to znaczy, z dużym naciskiem na szacunek i pomoc rodzicom.
    Skoro u Ciebie to malowanie obrazków to trzeba poprawić jakość nauczania religii w klasach początkowych.
  • Ja nie jestem za usunięciem (chyba że wszystkich nieobowiązkowych), ale uważam, że wszystkie przedmioty nieobowiązkowe powinny być traktowane równo. Wszystkie powinny być na początku/końcu zajęć.

    Dla przykładu, u mnie w ogólniaku było wdż i ja na nie nie chodziłam. Byłabym zła, gdyby ono było pomiędzy matmą, a biologią i musiałabym siedzieć w szkole i czekać. Ale ono zawsze było jakoś po lekcjach, chyba nawet nie od razu, chyba się na to czekało.
    I uważam, że dzieci, które nie chodzą na religię albo powinny mieć w tym czasie zajęcia zamienne - czyli etyka, filozofia, nie wiem, ale coś w tym rodzaju - albo to powinno być 1 lub ostatnie. Siedzenie w bibliotece nie jest rozwiązaniem. Myślę, że gdyby wdż było w środku dnia i ktoś by zaproponował rodzicom, że dzieci mają w tym czasie siedzieć w bibliotece to byłoby większe oburzenie, niż jest w sprawie religii. Tak samo, jak oburzenie byłoby gdyby nauczyciel od wdż nie podlegał dyrektorowi (i słusznie byłoby oburzenie, żeby nie było, uważam, że powinien podlegać jak najbardziej, tak samo zresztą jak katecheta).

    Poziom religii na pewno by się nie podniósł od tego (nie czytałam o tej inicjatywie, ale jeśli tam pada taki argument, to jest on słaby wg mnie), ale może przynajmniej nie byłoby tyle dzieci, które przeszkadzają innym, czy to gadaniem, czy to przeszkadzaniem katechecie i psuciem lekcji.
  • W ogóle jak dla mnie to religia katolicka w gimnazjum to powinny być przede wszystkim fakty z historii Kościoła, nauczanie w sprawach dogmatycznych i moralnych. Czcza dyskusja filozoficzna bez takiej podbudowy nie ma sensu w sensie nauczania religii. Sumienie kształtuje spowiedź i komunia święta, uczestnictwo w formacjach parafialnych a nie dyskusje w szkole.
  • Odrobinka
    W Teojej szkole dzieci niechodzące na religie nie były szykanowane. Wiec nie wierzysz, ze takie akcje są w innych szkołach.
    Mojego dziecka ze strony w dumie tez nie szykanowano.
    Ba nawet przez kilka lat plan lekcji był taki, ze religia była na pierwszej bądź ostatniej godzinie.
    Nie udało sie tulko w kl III kiedy to dzieciaki szły do Komuni . Rok wcześniej i rok pózniej sie dało.
    Rodzice na zebraniach bardzo ubolewali nad moim dzieckiem, ze będzie poszkodowane bo ich dzieci dostaną komputery, tablety, rowery i bedą sie tum głośno chwalić :))
    Cóż moje dziecko nie musiało pójść do Komuni żeby dostać takie prezenty ;)
    Jak widać prezenty dość ważne dla tych rodziców ;)
    W gim takich problemów nie było.
    Ja byłam wręcz zdziwiona ilością dzieciaków nie chodzących na religie.
    To rodzice zdecydowali i głośno mówili, ze forma prowadzenia lekcji im nie odpowiada.
    W liceum jeszcze mniej dzieciaków uczestniczy
    Powody jak wyżej
    Z tym ze tutaj yo już pojawiały sie dodatkowe głosy, ze zamiast religii to powinno być zdecydowanie więcej zajęć przedmiotoeych pomagających w przedmiotach maturalnych
    Wiec tak to na "dziś" wyglada

    Za moich czasów
    Było ciut inaczej
    Każdy niechodzący na religie miał łatkę "kocia wiara", wytykano te osoby palcami, były szykanowane nawet przez dorosłych - choćby nauczycieli
    Stad nawet koledzy którzy rzeczywiście byli sj na lekcje chodzili, siedzieli w kacie, czytali książki czy cokolwiek ale byli obecni
    A do Komuni to większość szła bo.... zło ludzie powiedzą, kiedyś do ślubu będzie potrzebne etc p
  • No ale sama mówisz że szykanowanie było kiedyś a nie teraz.
  • Ale przecież szykanowanie niechodzących dzieci, upiorne zakonnice i zajęcia z etyki na końcu lekcji to nie są problemy systemu tylko konkretnych placówek.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.