Wychodzi na to, ze choinka jest symbolem Bożego Narodzenia ) A z tego co mozna wyczytać, taka przystrojona choinka jest pogańska, wywodzi sie z pogańskich obrzędów Myślałam, ze osoba wierząca nie podchodzi do Świat Bożego Narodzenia od strony choinkowo-kolędowej a jest to ważne wydarzenie, ważne święto - narodziny Jezusa Cóż niektórzy traktują taka choinkę jako element wystroju zgodny z pora roku cos jak bukiety z suszkow na jesień Konwalie, żonkile wiosna
Ale to nie o to w tym wątku chodzi Jeżeli jedni rodzice nie godzą sie na zajęcia WDŻ i są jakby nie było w mniejszości - co widać po ilości odmów dotyczących obecności ich dzieci na tych zajęciach i wg nich takich zajęć w ogole nie powinno być w szkole bo to dla nich ZUO w czystej postaci, To dlaczego zabronić takiego podejścia rodzicom którzy nie chcą lekcji religi w szkołach?
Jeśli ktoś nie chce pozwolić dziecku na uczestnictwo w lekcjach religii to niech nie pozwala. Od tego jest etyka lub zajęcia świetlicowe. Problemem dyrekcji jest tak zorganizować plan aby dzieci niechodzące na religię nie musiały siedzieć na korytarzu albo szwędać się pod szkołą. Dlaczego ktoś ma odebrać wielu innym dzieciom możliwość chodzenia na religię, tylko dlatego, że on swoich nie chce posyłać ? Też nie zawsze zgadzam się z treściami czy formą ich przekazu przez niektórych katechetów ( dotyczy to przypadku kilku świeckich katechetek) w młodszych klasach. Rozumiem ludzi obrażonych na kościół z jakiegoś względu, ale nie życzę sobie aby moim dzieciom zabierali religię bo taką mają ideę fix.
Ja nie zabraniam - niech głosują na swoich kandydatów itd. Jak przegłosują to też się nie załamię, uszanuję wolę większości. Albo będę sobie pod nosem przeklinać , no tak czy siak, nie widzę żeby to godziło w prawa mniejszości. Najwyżej żal mi dzieci od rodziców, którzy wysyłają je choć sami nie wierzą, po pierwsze uczą dzieci nieszczerości, po drugie narażają je na stres bo wszystkie te okropieństwa historyczne bez nadziei na niebo i wynagrodzenie nieszczęść są przytłaczające dla dziecka. Po trzecie uczą żeby bać się odrzucenia z powodu odmiennego zdania. Mnie tak wysyłano - wtedy do salek katechetycznych.
Mnie tak wysyłano - wtedy do salek katechetycznych.
Popieram. Do 7 klasy też chodziłam na religię do kościoła ( dość daleko od domu )przez park, no ale akurat bylam wierzącym osobnikiem,większość chyba chodziła sama z siebie, ale tak samo chodziły inne dzieci, które wcale nie miały zamiaru uczyć się religii, ale szły bo babcia kazała, bo trzeba było iść do I Komunii aby dostać wypasione prezenty ( wtedy rower, kasetowy kasprzak itp) a też istniała rewia mody jeśli chodzi o sukienki komunijne.Była komuna i nikt nikogo nie zmuszał. Później niektórzy szli do bierzmowania tez tylko aby się babka nie czepiała bo przestanie dawać kieszonkowe, bo wszyscy idą itd. a po bierzmowaniu, żegnaj religio.
Wygodniej i bezpieczniej. W miastach to może nie problem ale dzieciaki wiejskie gdzie nie ma parafii musiały by iść lub jechać rowerami kilka kilometrów wieczorem, po szosie z TIRami, w deszcz, w zimie, po ciemku, a to nie jest bezpieczne. Pół biedy jeśli chodzi o nastolatki, ale takie maluchy 0- 3 klasa ? Nie wyobrażam sobie. Nie wszyscy rodzice są w stanie dowozić na wyznaczoną godzinę swoje dzieci.
Nie wierzę po prostu w bezwyznaniowość. Prędzej czy później każda wytrzebiona nisza ekologiczna musi się czymś zapełnić. I nawet gdybym była ateistką to wolałabym mieć wokół siebie dominujące chrześcijańskie zasady i tradycje niż np. islam.
Rozumiem jakby chodziło o to aby dzieciaki katolickie, ponieważ są w większości nie dokuczały tym co nie chodza na religię. Ale z tego co wiem to nauczyciele pilnują, aby do takich incydentów nie dochodziło. Sama tak wychowuję dzieci aby nigdy nie dogadywały niewierzącym czy innowiercom z tego powodu. Tylko... w dzisiejszych czasach mimo iż komuna dawno się skończyła to katolicy muszą się tłumaczyć ze swojej wiary. Np. syn pod koniec gimnazjum zbierał bęcki od kolegów dlaczego na religii staje po stronie księdza czy katechetki jak wszyscy z niej,, drą łacha". dlaczego taki z niego świętojebliwy katol, wręcz katotalib, bo na rozpoczęcie roku i zakończenie poszedł sobie na Mszę o 8 rano.
Dla mnie to tez rozdmuchany problem. Szczególnie ze dla wielu ateistów chodzenie ich dziecka na religie nie stanowi problemu bo mówi wprost maja to w dupie. Gorzej z innymi wyznaniami ale tez bym nie przeginala. Jak sie mieszka w kraju w 90% katolickim a wyznaje inna wiarę to ponosi sie pewne koszty z tym związane jak siedzenie godzinę w świetlicy. Tak samo jak sie ma 120 wzrostu a zyje w kraju gdzie średni wzrost to 170 cm. Tez wszystko za wysokie. Takie życie.
@andora te 90% o którym piszesz to chyba dotyczy ilości ochrzczonych z tym, że sporo chrzci swoje dzieci .....bo co ludzie powiedzą, rodzina zakracze, a i potem komunia, bierzmowanie bo pewno slub kościelny będą chciały dzieci kiedyś wziąć! w sumie to by wyszło nawet ponad 90% z tym, że chrzest "dla innych", komunia i bierzmowanie - bo się kiedyś przyda to nie zrobią z automatu wierzącego katolika z każdego człowieka! jak przychodzi co do czego - jak choćby tutaj, zeby szkoła zwykła państwowa nie stawała sie szkołą wyznaniową to się pisze, ze Polska to kraj katolicki, tu cały kraj to katolicy ale jak wytyka, ze w Polsce są przepełnione są wiezienia, że podziemie aborcyjne ma się całkiem dobrze, że stosowanie antykoncepcji też na wysokim poziomie, to zaraz się pojawia głos, ze przecież w Polsce to nie sami katolicy mieszkają, są tez ateiści, innowiercy i cała rzesza "patałajstwa", więc ktoś te statystyki robi w tym dobrym, katolickim kraju
Ty piszesz, że ta mniejszość niechodząca na religię w szkole mozę "pocierpieć" za resztę (tych chcących religii)- to czemu tak bardzo jesteście (piszę jesteście, bo większości ludzi wierzących nie podoba się lekcja wdż, bo to seks i dżender) przeciwni tym lekcjom w ogóle, nie patrząc na tych, którzy są uczestniczyć na tych zajęciach.Przecież nic by się nie stało, jakby ten który nie chce pochodzić na te zajęcia posiedział sobie na świetlicy no nic by się nie stało! ot, trzeba ponieśc koszt
we wczorajszej Angorze wyczytałam w artykule przedrukowanym z "Gazety Lubuskiej" taki kwiatek: " W jednej ze szkół w Opolu uczennice, które dostarczą od ginekologa poświadczenie dziewictwa, nagradzane są szóstką. Nie z WDŻ co prawda, a z religii." Artykuł jest napisany na podstawie badań, które przeprowadził Instytut Badań Edukacyjnych. Badania dotyczyły wiedzy na temat seksualności oraz tego jakie są oczekiwania wobec prowadzonych w szkole zajęć WDŻ.
Nie wiem na ile ta informacja jest prawdziwa- dla mnie już samo to, ze ktoś takie coś pisze jest niepokojące, bo moze doprowadzić iż takie "kwiatki" ktoś zechce wprowadzić rzeczywiści (jeśli to plotka). Jeśli jest to prawda, to ja dziękuję za taką religię w szkole!!!!! gdzie o stopniach z przedmiotu decyduje fałd błony śluzowej - jego posiadanie czy też brak. Zresztą jak widzę zeszyt z religii mojej siostrzenicy (klasa IV) to nic innego niż "lekcja, temat, data, rysunek, tekst piosenki" tam nie ma. W szkole u syna (wcześniej gimnazjum, teraz w liceum - ten sam prowadzący zajęcia), zaś każdy robi co chce, bo same uczestnoictwo na religii daje już ocenę bardzo dobrą. Ot żeby była jakaś ocena to jest zapowiedziany sprawdzian "10 przykazań bozych"!!, Ocena za prowadzenie zeszytu, i tak każdy jeden miał ocenę bardzo dobrą na koniec Ministranci czy Marianki - oni mieli celujący na koniec, za aktywność! No więc nie wiele trzeba, zeby mieć bdb dodatkowe na świadectwie!
sporo osób nie chodzących na religię w kl I, II (gim) na religię zaczęo chodzić w kl III, to samo liceum - ostatni rok, na lekcjach religii tłumy! nawrócili się? czy potrzebne lepiej wygladające świadectwo?
Mnie samej nie zależy na tym, zeby wywalić religię ze szkoły, choć gdyby w salkach była prowdzona, to byliby tam TYLKO ci, którym zalezy na czymś więcej niż ładnie wyglądające świadectwo a i sposób prowadzenia lecji coś by wnosił - a uczestnicy wynosiliby z tych zajęc- niż kolorowanki czy sprawdziany z "Ojcze Nasz" co mnie o śmiech przyprawia jeśli dotyczy klas wyżej niż pierwsza czy druga klasa podstawówki
Jestem za tym, zeby religia - jako przedmiot nieobowiązkowy- nie była prowadzona w środku zajęć, pomiędzy innymi przedmiotami!!!! Nie interesuje mnie, ze jak kto nie chodzi ma ponosić jakiś tam koszt! Koszt to niech ponoszą CHĘTNI!!!! - tak jak na innych zajęciach nieobowiązkowych, Jest wiele zajęć nieobowiązkowych w szkołach i te są zazwyczaj prowadzone na lekcji "zerowej" bądź w godzinach "po lekcjach" I wbrew temu co się słyszy o frekwencji na takich zjęciach, to jednak takie zajęcia przyciągają naprawdę sporą rzeszę chętnych! Więc gadaninę o niedogodności - dojazd do szkoły etc- można wsadzić sobie w ....kieszeń Zresztą jak czytam o ilości zajęć - nieobowiązkowych- pozalekcyjnych i że sobie bardzo dobrze rodzice radzą z dojazdami to tym bardziej jestem za tym, zeby i religia- nieobowiązkowy przedmiot- była tak samo traktowana.
Tylko publiczna w dużej mierze określa ze dostosowana do dóbr większości bo inaczej sie nie da. Tak jak komunikacja publiczna, do kogoś idealna dla innych bez uzyteczna a tez publiczna. Na religie chodzi większość.
ale jaka większość? No jasne sporo chodzi osób, z tym, ze i Ty i ja wiemy jak te lekcje w zwykłej publicznej szkole wygladają. Co robią dzieciaki na tych lekcjach, co jest oceniane. Spora część chodzi, bo ......do tej pory chodzili, więc co im szkodzi dalej chodzić, z tym że właśnie przez takich te lekcje wygladają jak wyglądają. jeśli religia jest w salkach to ci, którzy do tej pory olewali ale chodzili bo.... juz chodzić nie będą, więc zostaną tylko ci, którzy NAPRAWDĘ chcą uczestniczyć, chcą coś konkretnego z tych zjaęć wynieść. Podobnie jeśli te lekcje były by prowadzone jako ostatnia lekcja w planie- zostaliby tylko Ci, którym naprawdę zależy na uczestnictwie! Czasem myślę, ze niektórym nie chodzi o JAKOŚĆ tych lekcji, o dobro własnych dzieci tylko o to, ze skoro "my w większości" to MUSI być NASZE na wierzchu a reszta tatałajstwa niech wie, ze większość ma rację! coś w stylu "uj, sama pocierpię ale satysfakcji innemu nie dam"
Nasunęło mi się jeszcze tak a'propo tej "większości" lektura - Harry Poter - czy jak się to tam pisze. Większość czyta, "przerabia" lekturę, ale są tacy, którzy mówią stanowcze NIE tej książce, bo magia, czary i inne hokus-pokus i ich dziecko nie będzie się babrać w tym, co im nie pasuje. A gdzie chęć większości, hę? Podobnie z Halołin W każdej jednej szkole z którą miałam do czynienia to większość była ZA, za balem pzrebierańców, za luźniejszym dniem jeśli chodzi o zajęcia, za wtrącanie halołinu na lekcjach języka obcego (choćby na angielskim) Tylko jednostki było PRZECIW za to był to głośny sprzeciw, plujący na tych, którzy są za ZA
Czy w tym przypadku juz zasada " za inność ponosi się pewne koszty" nie obowiązuje? Tu już hasło "bo większość jest za" nie działa no bardzo wybiórcze to
@Maura Wczoraj przeczytałam w Angorze Mnie zatkało, mam nadzieję, ze to totalna bzdura, i mam też nadzieję, ze nikt pomysłu nie podchwyci i nie wprowadzi
Hipolit, ja akurat bardziej w drugiej opcji. Nie chodziłam na religie od liceum, pochodze z domu ateistycznego. Wiec pisanie o kosztach dotyczy tez mnie. A co do Helloween to troche inna bajka. Religia w naszym kraju jest tez naszym dziedzictwem a helloween to pewien nabytek. Co nie zmienia faktu ze w większości przedszkoli jakie znam byly bale helloween (jestem na etapie przedszkola). I chyba nikt sie nie przejal. Osobiście nie lubię tego święta ale zupełnie z innego powodu niż wiekszosc na forum.
@xzxzxz wiele rzeczy wydających się nieprawdopodobnymi okzywało się realnymi napisałam, że już samo to, ze ktoś coś takiego napisał jest niepokojące, kto wie, czy nie znajdzie sie chętny wprowadzenia pomysłu Nie chcę nawet myśleć, że powyższe jest prawda!
Westchnienie, tak na marginesie jak by mnie ktos za kazde piwo, kazdy pikantny zart i kazde zachowanie ocenial jak ty to robisz to nie mialabym o takiej osobie dovrego zdania. A co ty zrobilas ostatnio dla innich? Tak po ludzku, zeby ktos sie usmiechnal?
Nie w tym watku ale w jak sie poznaliscie robisz to. Sadzac po komentarzach nie tylko ja mam takie odczucie. Zamachy w Paryzu mialay miejece przez fanatyzm religijny. Fanatyzm religijny bierze sie miedzy innymi z postawy ze na sile chcemy zmieniac innych ludzi i odnosimy sie do nich z pogarda... Ku przemusleniu.... Zmianiac i nawracac ludzi mozna ale okazujac im szacunek, milosc. Bez tego nikogo sie nie zmieni i chyba z taka postawe bedziesz odpowoadac przed Bogiem.
Komentarz
A z tego co mozna wyczytać, taka przystrojona choinka jest pogańska, wywodzi sie z pogańskich obrzędów
Myślałam, ze osoba wierząca nie podchodzi do Świat Bożego Narodzenia od strony choinkowo-kolędowej a jest to ważne wydarzenie, ważne święto - narodziny Jezusa
Cóż niektórzy traktują taka choinkę jako element wystroju zgodny z pora roku cos jak bukiety z suszkow na jesień
Konwalie, żonkile wiosna
Ale to nie o to w tym wątku chodzi
Jeżeli jedni rodzice nie godzą sie na zajęcia WDŻ i są jakby nie było w mniejszości - co widać po ilości odmów dotyczących obecności ich dzieci na tych zajęciach i wg nich takich zajęć w ogole nie powinno być w szkole bo to dla nich ZUO w czystej postaci,
To dlaczego zabronić takiego podejścia rodzicom którzy nie chcą lekcji religi w szkołach?
Dlaczego ktoś ma odebrać wielu innym dzieciom możliwość chodzenia na religię, tylko dlatego, że on swoich nie chce posyłać ? Też nie zawsze zgadzam się z treściami czy formą ich przekazu przez niektórych katechetów ( dotyczy to przypadku kilku świeckich katechetek) w młodszych klasach. Rozumiem ludzi obrażonych na kościół z jakiegoś względu, ale nie życzę sobie aby moim dzieciom zabierali religię bo taką mają ideę fix.
Popieram. Do 7 klasy też chodziłam na religię do kościoła ( dość daleko od domu )przez park, no ale akurat bylam wierzącym osobnikiem,większość chyba chodziła sama z siebie, ale tak samo chodziły inne dzieci, które wcale nie miały zamiaru uczyć się religii, ale szły bo babcia kazała, bo trzeba było iść do I Komunii aby dostać wypasione prezenty ( wtedy rower, kasetowy kasprzak itp) a też istniała rewia mody jeśli chodzi o sukienki komunijne.Była komuna i nikt nikogo nie zmuszał. Później niektórzy szli do bierzmowania tez tylko aby się babka nie czepiała bo przestanie dawać kieszonkowe, bo wszyscy idą itd. a po bierzmowaniu, żegnaj religio.
Nie ma się co denerwować
A dynia symbolem
Halloween
I ten kto ma kompozycje z dynia pod chałupa ten wampir i satanista
A, no i niektórzy księża wreszcie będą musieli dupsko ruszyć, bo na dziadostwo na salki nie każdy będzie chciał chodzić.
te 90% o którym piszesz to chyba dotyczy ilości ochrzczonych
z tym, że sporo chrzci swoje dzieci .....bo co ludzie powiedzą, rodzina zakracze, a i potem komunia, bierzmowanie bo pewno slub kościelny będą chciały dzieci kiedyś wziąć!
w sumie to by wyszło nawet ponad 90%
z tym, że chrzest "dla innych", komunia i bierzmowanie - bo się kiedyś przyda to nie zrobią z automatu wierzącego katolika z każdego człowieka!
jak przychodzi co do czego - jak choćby tutaj, zeby szkoła zwykła państwowa nie stawała sie szkołą wyznaniową to się pisze, ze Polska to kraj katolicki, tu cały kraj to katolicy
ale jak wytyka, ze w Polsce są przepełnione są wiezienia, że podziemie aborcyjne ma się całkiem dobrze, że stosowanie antykoncepcji też na wysokim poziomie, to zaraz się pojawia głos, ze przecież w Polsce to nie sami katolicy mieszkają, są tez ateiści, innowiercy i cała rzesza "patałajstwa", więc ktoś te statystyki robi w tym dobrym, katolickim kraju
Ty piszesz, że ta mniejszość niechodząca na religię w szkole mozę "pocierpieć" za resztę (tych chcących religii)- to czemu tak bardzo jesteście (piszę jesteście, bo większości ludzi wierzących nie podoba się lekcja wdż, bo to seks i dżender) przeciwni tym lekcjom w ogóle, nie patrząc na tych, którzy są uczestniczyć na tych zajęciach.Przecież nic by się nie stało, jakby ten który nie chce pochodzić na te zajęcia posiedział sobie na świetlicy
no nic by się nie stało!
ot, trzeba ponieśc koszt
we wczorajszej Angorze wyczytałam w artykule przedrukowanym z "Gazety Lubuskiej" taki kwiatek:
" W jednej ze szkół w Opolu uczennice, które dostarczą od ginekologa poświadczenie dziewictwa, nagradzane są szóstką. Nie z WDŻ co prawda, a z religii."
Artykuł jest napisany na podstawie badań, które przeprowadził Instytut Badań Edukacyjnych. Badania dotyczyły wiedzy na temat seksualności oraz tego jakie są oczekiwania wobec prowadzonych w szkole zajęć WDŻ.
Nie wiem na ile ta informacja jest prawdziwa- dla mnie już samo to, ze ktoś takie coś pisze jest niepokojące, bo moze doprowadzić iż takie "kwiatki" ktoś zechce wprowadzić rzeczywiści (jeśli to plotka).
Jeśli jest to prawda, to ja dziękuję za taką religię w szkole!!!!! gdzie o stopniach z przedmiotu decyduje fałd błony śluzowej - jego posiadanie czy też brak.
Zresztą jak widzę zeszyt z religii mojej siostrzenicy (klasa IV) to nic innego niż "lekcja, temat, data, rysunek, tekst piosenki" tam nie ma.
W szkole u syna (wcześniej gimnazjum, teraz w liceum - ten sam prowadzący zajęcia), zaś każdy robi co chce, bo same uczestnoictwo na religii daje już ocenę bardzo dobrą.
Ot żeby była jakaś ocena to jest zapowiedziany sprawdzian "10 przykazań bozych"!!,
Ocena za prowadzenie zeszytu,
i tak każdy jeden miał ocenę bardzo dobrą na koniec
Ministranci czy Marianki - oni mieli celujący na koniec, za aktywność!
No więc nie wiele trzeba, zeby mieć bdb dodatkowe na świadectwie!
sporo osób nie chodzących na religię w kl I, II (gim) na religię zaczęo chodzić w kl III, to samo liceum - ostatni rok, na lekcjach religii tłumy!
nawrócili się? czy potrzebne lepiej wygladające świadectwo?
Mnie samej nie zależy na tym, zeby wywalić religię ze szkoły, choć gdyby w salkach była prowdzona, to byliby tam TYLKO ci, którym zalezy na czymś więcej niż ładnie wyglądające świadectwo a i sposób prowadzenia lecji coś by wnosił - a uczestnicy wynosiliby z tych zajęc- niż kolorowanki czy sprawdziany z "Ojcze Nasz"
co mnie o śmiech przyprawia jeśli dotyczy klas wyżej niż pierwsza czy druga klasa podstawówki
Jestem za tym, zeby religia - jako przedmiot nieobowiązkowy- nie była prowadzona w środku zajęć, pomiędzy innymi przedmiotami!!!!
Nie interesuje mnie, ze jak kto nie chodzi ma ponosić jakiś tam koszt!
Koszt to niech ponoszą CHĘTNI!!!! - tak jak na innych zajęciach nieobowiązkowych,
Jest wiele zajęć nieobowiązkowych w szkołach i te są zazwyczaj prowadzone na lekcji "zerowej" bądź w godzinach "po lekcjach"
I wbrew temu co się słyszy o frekwencji na takich zjęciach, to jednak takie zajęcia przyciągają naprawdę sporą rzeszę chętnych!
Więc gadaninę o niedogodności - dojazd do szkoły etc- można wsadzić sobie w ....kieszeń
Zresztą jak czytam o ilości zajęć - nieobowiązkowych- pozalekcyjnych i że sobie bardzo dobrze rodzice radzą z dojazdami to tym bardziej jestem za tym, zeby i religia- nieobowiązkowy przedmiot- była tak samo traktowana.
ale jaka większość?
No jasne sporo chodzi osób, z tym, ze i Ty i ja wiemy jak te lekcje w zwykłej publicznej szkole wygladają.
Co robią dzieciaki na tych lekcjach, co jest oceniane.
Spora część chodzi, bo ......do tej pory chodzili, więc co im szkodzi dalej chodzić, z tym że właśnie przez takich te lekcje wygladają jak wyglądają.
jeśli religia jest w salkach to ci, którzy do tej pory olewali ale chodzili bo.... juz chodzić nie będą, więc zostaną tylko ci, którzy NAPRAWDĘ chcą uczestniczyć, chcą coś konkretnego z tych zjaęć wynieść.
Podobnie jeśli te lekcje były by prowadzone jako ostatnia lekcja w planie- zostaliby tylko Ci, którym naprawdę zależy na uczestnictwie!
Czasem myślę, ze niektórym nie chodzi o JAKOŚĆ tych lekcji, o dobro własnych dzieci tylko o to, ze skoro "my w większości" to MUSI być NASZE na wierzchu a reszta tatałajstwa niech wie, ze większość ma rację!
coś w stylu "uj, sama pocierpię ale satysfakcji innemu nie dam"
Nasunęło mi się jeszcze tak a'propo tej "większości"
lektura - Harry Poter - czy jak się to tam pisze.
Większość czyta, "przerabia" lekturę, ale są tacy, którzy mówią stanowcze NIE tej książce, bo magia, czary i inne hokus-pokus i ich dziecko nie będzie się babrać w tym, co im nie pasuje.
A gdzie chęć większości, hę?
Podobnie z Halołin
W każdej jednej szkole z którą miałam do czynienia to większość była ZA, za balem pzrebierańców, za luźniejszym dniem jeśli chodzi o zajęcia, za wtrącanie halołinu na lekcjach języka obcego (choćby na angielskim)
Tylko jednostki było PRZECIW
za to był to głośny sprzeciw, plujący na tych, którzy są za ZA
Czy w tym przypadku juz zasada " za inność ponosi się pewne koszty"
nie obowiązuje?
Tu już hasło "bo większość jest za" nie działa
no bardzo wybiórcze to
Wczoraj przeczytałam w Angorze
Mnie zatkało, mam nadzieję, ze to totalna bzdura, i mam też nadzieję, ze nikt pomysłu nie podchwyci i nie wprowadzi
wiele rzeczy wydających się nieprawdopodobnymi okzywało się realnymi
napisałam, że już samo to, ze ktoś coś takiego napisał jest niepokojące,
kto wie, czy nie znajdzie sie chętny wprowadzenia pomysłu
Nie chcę nawet myśleć, że powyższe jest prawda!