"Aha. Czyli teraz jako ofiara przemocy domowej okazałam się nagle hipostazą, bytem urojonym. No dopsz."
Powoływanie się na własne doświadczenia nic nie wnosi. Ja mogę napisać, że przemoc nie istnieje, bo u mnie w rodzinie jej nie ma. Ale tak nie piszę. Owszem, istnieje, ale obiektywnie w skali znacznie mniejszej, niż w innych krajach. Mamy na szczęście nasz etos rycerski, którego feministki nie zdołały jeszcze wykorzenić. Damskich bokserów traktuje się z pogardą, a nie z uznaniem.
znam rodzinę ,która mieszka 33lata w Niemczech. I czasem rozmawiamy o tym właśnie co wyżej napisane i oni mówią ,że to się bardzo zmienia ostatnio. Szanują Polaków.
Przecież to idzie śledzić; np. na terapiach dorosłych z rodzin dysfunkcyjnych, jak duży jest odsetek przemocy niezgłoszonej.
Mnie kiedyś znajomy doktorek psychologii zaskoczył, jak mu się w we własnym gabinecie potwierdziło, że mniej więcej 1/3 kobiet doświadczyła jakiejś formy wykorzystania seksualnego. Oczywiście klienci gabinetów psychoterapeutycznych to nadpopulacja, ale nie tego rzędu.
Sadysci to moze nie, chociaż mnie osobiście to brzydzi na szczęście juz rzadko się z tym spotykam.
A bardziej serio, to przecież jako psycholog powinieneś dobrze wiedzieć czym jest syndrom ofiary czy wyuczona bezradność, tak w temacie nie zglaszania przemocy. Nie wspominajac o takich czynnikach jak strach przed zemsta meza, braku niezaleznosci finansowej czy przekonaniu ze dzieci powinny miec w domu ojca choćbyi potworem byl.
Nikt nie twierdzi ze kazdy Polak bije zone tylko dobrze się z tym kryje, ale doprawdy, wiara ze przypadkow przemocy czy gwaltow jest tyle ile zgloszone na policje to jakas skrajna naiwność. Aborcji tez jesttylko tyle ile zgodnie z prawem?
Wiesz co, Anawim, zrobilam do magisterki badania dziewczyn homoseksualnych. Na 30 z nich 16 mialo ojca alkoholika a14 bylo wykorzystanych seksualnie. W grupie kontrolnej odpowiednio 3 i 2. Ta nadreprezentacja moze byc ogromna w niektorych grupach. Ale jeszcze raz: nigdy w zyciu nie spotkalam sie w Polsce z twierdzeniem, ze jakakolwiek przemoc fizyczna wobec kobiety to cos dobrego albo zrozumialego albo normalnego. A film jest zrobiony w konwencji pelnej akceptacji - cos jak propozycja makijazu po nieprzespanej nocy.
"Wspomnieliśmy już, Czcigodni Bracia, że największą przeszkodę dla upragnionego przez Chrystusa Odkupiciela odnowienia i udoskonalenia małżeństwa stanowi wzmagająca się co dzień łatwość w uzyskaniu rozwodów. Owszem, zwolennicy nowopogańskiego poglądu na świat, nie pouczeni smutną rzeczywistością, z dnia na dzień zawzięcie nacierają na świętą nierozerwalność małżeństwa i na ustawodawstwo nad nią czuwające. Cel, do którego dążą, jest uchwalenie dopuszczalności rozwodów i zastąpienie przestarzałego ustawodawstwa nowym, bardziej ludzkim.
Przeróżne i liczne przytaczają powody w obronie rozwodów. Jedne wynikające z wad lub win ludzkich, drugie wypływające ze stosunków wewnętrznych (tamte nazywają podmiotowymi, te zaś przedmiotowymi), poza tym wszystko to, co wspólne życie rodzinne utrudnia i uprzykrza. Słuszność tych powodów i pożądanych ustaw pragną udowodnić w przeróżny sposób. Najpierw ze względu na dobro obojga małżonków: jeśli jedna strona jest bez winy, skorzystać może z prawa opuszczenia strony winnej, a jeśli zawiniła ciężko, może być wyłączona ze związku, dla drugiej strony wstrętnego i wymuszonego. Inny powód przytacza się ze względu na dobro dzieci, które albo całkiem nie doznają prawidłowego wychowania, albo u których wychowanie będzie bezskuteczne z tego powodu, że zgorszone waśniami rodziców lub innym jakimś złym przykładem, zbyt łatwo schodzą z drogi uczciwości. Ostatnim powodem ma być ogólne dobro społeczeństwa, które wymaga zniesienia tych małżeństw, które naturalnego swego zadania spełnić już nie mogą. Poza tym ustawy winny udzielać rozwodów dla zapobiegania przestępstwom, których słusznie obawiać się należy wskutek dobrowolnego czy wymuszonego współżycia oraz by nie wystawiać coraz bardziej na pośmiewisko sądów i powagi ustaw; małżonkowie bowiem, celem uzyskania upragnionego rozwodu, dopuszczają się umyślnie zbrodni, dla których sędzia w myśl ustaw małżeństwo rozwiązać może, albo kłamią zuchwale przed sędzią, dobrze stan rzeczy rozumiejącego, że przestępstw owych się dopuścili i potwierdzają to krzywoprzysięstwem. Stąd bredzi się, że należy koniecznie ustawodawstwo do takich konieczności, do nowych warunków, do opinii publicznej, do stosunków i obyczajów nowoczesnych państw dostosować. Każdy z tych powodów z osobna, tym bardziej zaś razem wzięte mają niezbicie przemawiać za koniecznością rozwodów. (...)
Wszelako, Czcigodni Bracia, naprzeciw tym szalonym pomysłom stoi niewzruszenie owo przykazanie Boże, przez Chrystusa w całej rozciągłości potwierdzone, którego żadne ustawy ludzkie, żadne narodów uchwały ani ustawodawcy wola obalić nie mogą:"Co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza". Gdyby zaś człowiek bezprawnie to rozłączał, byłoby to zupełnie bez znaczenia. Słusznie więc, jak tylokrotnie widzieliśmy, zapewnił Chrystus sam: "Wszelki, który opuszcza żonę swą, a drugą pojmuje, cudzołoży: a kto od męża opuszczoną pojmuje, cudzołoży". A słowa Chrystusowe odnoszą się do każdego małżeństwa, nawet do czysto naturalnego; każdemu bowiem małżeństwu prawdziwemu przysługuje owa nierozerwalność, która, o ile chodzi o rozwiązanie węzła, wyjęta jest z pod uznania stron i z pod wszelkiej władzy świeckiej.
Na pamięć przywieść należy jeszcze uroczyste orzeczenie, które Sobór Trydencki pod karą wyklęcia w ten sposób potępił: "Jeśliby ktoś twierdził, że z powodu kacerstwa albo przykrego pożycia albo umyślnego oddalenia się od żony węzeł małżeński rozerwany być może, niech będzie wyklęty": I dalej: "Jeśliby ktoś twierdził, że Kościół się myli, kiedy nauczał i naucza, że według nauki Ewangelii i apostołów węzeł małżeński z powodu cudzołóstwa jednej strony rozerwanym być nie może i że druga strona, choćby niewinna, która powodu do cudzołóstwa nie dała, za życia drugiej strony innego małżeństwa zawrzeć nie może, dalej, że dopuszcza się cudzołóstwa, kto niewierną zwalnia i bierze inną, że także ta się dopuszcza cudzołóstwa, co męża opuściwszy, za innego wychodzi: niech będzie wyklęty".
Nie mylił się Kościół i nie myli się tak nauczając. Jest zatem rzeczą zupełnie pewną, że węzeł małżeński, nawet z powodu cudzołóstwa rozerwanym być nie może. Z tego wynika niewątpliwie, że wszelkie inne powody, słabsze jeszcze, zwykle na korzyść rozwodów przytaczane, mniej jeszcze mają wagi i pominięte być mogą."
tez mi się wydawało ze przemocowe zachowania to margines. A jednak nie. Była bardzo blisko żeby uwiklac się w taki związek i tak na prawdę przypadek zawazyl ze do tego nie doszło. A czemu nie rozsadek? Bo kochal, uwielbial, miał trudne dzieciństwo, bo nie zdarzało się często, bo w wielu sytuacjach byl jak rycerz. Wiec niestety rozumiem takie kobiety. A obok mnie obserwuje wielu facetów, którzy może nie tluka ale znęcaj się psychicznie w tak podły sposób ze czasto ciężko mi na to patrzeć. A zony i to nie katolickie trwaja. Niestety rozumiem czemu.
W dobrej dzielnicy Warszawy, zgłoszone przypadki przemocy dotyczyły często rodzin ponad przecietnie wykształconych i zamożnych. Zdarzały się prawdziwe VIPy... Niesłusznie przemoc przypisuje się zawsze biednym "kibolom". Są osoby które nie korzystają z pomocy finasowej OPS ale korzystają z pomocy w formie pracy socjalnej z powodu przemocy. Zgłaszają się same, badz są zgłaszane przez policje, ośrodki zdrowia i inne instytucje. Nikt nie kwestionuje że przemocy w rodzinie nie ma, tylko nie jest ona powszechnie akceptowana.
A co do wpisów osób, które zawodowo zajmują się pomocą ofiarom przemocy. Jest takie coś, jak syndrom załogi karetki pogotowia. Wydaje im się, że każdy dzień to niekończące się pasmo wypadków, chorób i zgonów. Ale to tylko wycinek rzeczywistości, z którym mają do czynienia.
Nie odnosilam się do zawodu tylko wiedzy i wykształcenia, ale abstrahując juz od tego, warto sobie doczytac czym jest syndrom ofiary czy wyuczona bezradność. Bo chyba trzeba nie wiedziec by negowac fakt ze czesc kobiet przemocy nigdzie nie zglasza.
"Nie odnosilam się do zawodu tylko wiedzy i wykształcenia"
O których podobnie - nic nie wiesz
"czesc kobiet przemocy nigdzie nie zglasza"
Ja też nie zgłaszam, gdy ktoś jadący z przeciwka wyprzedza na trzeciego, czy wymusza pierwszeństwo. To kwestia kalkulacji kosztów i zysków. Tym samym jednak nie mogę uważać się za pokrzywdzonego czyimś niebezpiecznym zachowaniem.
Każdy sam ocenia, jaka sytuacja budzi w nim poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Dlatego jedynym wiarygodnym kryterium do oceny skali przemocy są statystyki zgłoszonych przypadków, wszelkie ekstrapolacje czy szacunki są bezwartościowe.
Niestety nie jest to takie proste. Rownie dobrze mozna zamknac oczy i wierzyc ze nie ma zadnych aborcji poza tymi przeprowadzanymi legalnie, zaprzeczyc istnieniu szarej strefy, etc. cos co nie jest ujete w statystykach policyjnych nie istnieje albo istnieje ale jest nieistotne...wow.wyparcie level hard
Stary dobry sposób. Widać nadal działa. Obśmiać, osmieszać, żarcik rzucić, mądry cytacik wkleić. I już jest wesoło hahaha i już jest luzacko. Temacik dryfuje, szermierka słowna, łapanie za słówka, pokazowe oburzanko, potem znowu dowcipnie, luzacko. I ufffff Spokojnie można nie myśleć i nie zaprzestać sobie głowy problemem Zaraz zaraz. .. jakim problemem? Jest jakiś problem? Ależ nie. Przecież atmosfera wątka w ogóle nie wskazuje hahaha ze istnieje jakikolwiek problem. Juz to ustalono. Ze nie ma i nie było problemu. Problemem jest jedynie twierdzenie bzdur, że w ogóle jakikolwiek probLem istnieje. No jak można ludziom humory psuć jakąś kurcze przemocą co to tylko patologii i arabusow dotyczy
kociara powiedział(a): No jak można ludziom humory psuć jakąś kurcze przemocą co to tylko patologii i arabusow dotyczy
Ale własnie dotyczy patologii, bo normalnym, tego nie mozna nazwać? A że różne patologie zdarzają się tam, gdzie często tego nie widać? Prawda. Jednak to nie znaczy, że wszystko, czego nie widać jest patologią. Ani nawet że owa patologia zdarza się nagminnie.
Środowiska lewicowe dążą do sprowadzenia do Europy jak największej liczby muzułmanów. Doszło do tego, że we Włoszech policja siłą rekwiruje pensjonaty na ich domy. To jest rzeczywistość, do której musimy się przygotowywać. Także do wprowadzenia norm, w których mężczyzna może traktować kobietę gorzej, niż psa. I nie liczmy na to, że jak już w naszych miastach pojawią się tłumy śniadych mężczyzn, to feministki będą bronić kobiet. Przeciwnie - jak to robią w Niemczech i Szwecji - będą stręczyć im kolejne ofiary.
Środowiska lewicowe dążą do sprowadzenia do Europy jak największej liczby muzułmanów. Doszło do tego, że we Włoszech policja siłą rekwiruje pensjonaty na ich domy. To jest rzeczywistość, do której musimy się przygotowywać. Także do wprowadzenia norm, w których mężczyzna może traktować kobietę gorzej, niż psa. I nie liczmy na to, że jak już w naszych miastach pojawią się tłumy śniadych mężczyzn, to feministki będą bronić kobiet. Przeciwnie - jak to robią w Niemczech i Szwecji - będą stręczyć im kolejne ofiary.
Komentarz
Powoływanie się na własne doświadczenia nic nie wnosi. Ja mogę napisać, że przemoc nie istnieje, bo u mnie w rodzinie jej nie ma. Ale tak nie piszę. Owszem, istnieje, ale obiektywnie w skali znacznie mniejszej, niż w innych krajach. Mamy na szczęście nasz etos rycerski, którego feministki nie zdołały jeszcze wykorzenić. Damskich bokserów traktuje się z pogardą, a nie z uznaniem.
Ale
znam rodzinę ,która mieszka 33lata w Niemczech.
I czasem rozmawiamy o tym właśnie co wyżej napisane i oni mówią ,że to się bardzo zmienia ostatnio.
Szanują Polaków.
- Ciekawe czy Amerykanie wiedzą, że u nas na setkach jest Waryński.
Oczywiście, są jeszcze ci sadyści, którzy całują kobiety w rękę.
Mnie kiedyś znajomy doktorek psychologii zaskoczył, jak mu się w we własnym gabinecie potwierdziło, że mniej więcej 1/3 kobiet doświadczyła jakiejś formy wykorzystania seksualnego. Oczywiście klienci gabinetów psychoterapeutycznych to nadpopulacja, ale nie tego rzędu.
A bardziej serio, to przecież jako psycholog powinieneś dobrze wiedzieć czym jest syndrom ofiary czy wyuczona bezradność, tak w temacie nie zglaszania przemocy. Nie wspominajac o takich czynnikach jak strach przed zemsta meza, braku niezaleznosci finansowej czy przekonaniu ze dzieci powinny miec w domu ojca choćbyi potworem byl.
Nikt nie twierdzi ze kazdy Polak bije zone tylko dobrze się z tym kryje, ale doprawdy, wiara ze przypadkow przemocy czy gwaltow jest tyle ile zgloszone na policje to jakas skrajna naiwność. Aborcji tez jesttylko tyle ile zgodnie z prawem?
Ale jeszcze raz: nigdy w zyciu nie spotkalam sie w Polsce z twierdzeniem, ze jakakolwiek przemoc fizyczna wobec kobiety to cos dobrego albo zrozumialego albo normalnego. A film jest zrobiony w konwencji pelnej akceptacji - cos jak propozycja makijazu po nieprzespanej nocy.
Przeróżne i liczne przytaczają powody w obronie rozwodów. Jedne wynikające z wad lub win ludzkich, drugie wypływające ze stosunków wewnętrznych (tamte nazywają podmiotowymi, te zaś przedmiotowymi), poza tym wszystko to, co wspólne życie rodzinne utrudnia i uprzykrza. Słuszność tych powodów i pożądanych ustaw pragną udowodnić w przeróżny sposób. Najpierw ze względu na dobro obojga małżonków: jeśli jedna strona jest bez winy, skorzystać może z prawa opuszczenia strony winnej, a jeśli zawiniła ciężko, może być wyłączona ze związku, dla drugiej strony wstrętnego i wymuszonego. Inny powód przytacza się ze względu na dobro dzieci, które albo całkiem nie doznają prawidłowego wychowania, albo u których wychowanie będzie bezskuteczne z tego powodu, że zgorszone waśniami rodziców lub innym jakimś złym przykładem, zbyt łatwo schodzą z drogi uczciwości. Ostatnim powodem ma być ogólne dobro społeczeństwa, które wymaga zniesienia tych małżeństw, które naturalnego swego zadania spełnić już nie mogą. Poza tym ustawy winny udzielać rozwodów dla zapobiegania przestępstwom, których słusznie obawiać się należy wskutek dobrowolnego czy wymuszonego współżycia oraz by nie wystawiać coraz bardziej na pośmiewisko sądów i powagi ustaw; małżonkowie bowiem, celem uzyskania upragnionego rozwodu, dopuszczają się umyślnie zbrodni, dla których sędzia w myśl ustaw małżeństwo rozwiązać może, albo kłamią zuchwale przed sędzią, dobrze stan rzeczy rozumiejącego, że przestępstw owych się dopuścili i potwierdzają to krzywoprzysięstwem. Stąd bredzi się, że należy koniecznie ustawodawstwo do takich konieczności, do nowych warunków, do opinii publicznej, do stosunków i obyczajów nowoczesnych państw dostosować. Każdy z tych powodów z osobna, tym bardziej zaś razem wzięte mają niezbicie przemawiać za koniecznością rozwodów. (...)
Wszelako, Czcigodni Bracia, naprzeciw tym szalonym pomysłom stoi niewzruszenie owo przykazanie Boże, przez Chrystusa w całej rozciągłości potwierdzone, którego żadne ustawy ludzkie, żadne narodów uchwały ani ustawodawcy wola obalić nie mogą:"Co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza". Gdyby zaś człowiek bezprawnie to rozłączał, byłoby to zupełnie bez znaczenia. Słusznie więc, jak tylokrotnie widzieliśmy, zapewnił Chrystus sam: "Wszelki, który opuszcza żonę swą, a drugą pojmuje, cudzołoży: a kto od męża opuszczoną pojmuje, cudzołoży". A słowa Chrystusowe odnoszą się do każdego małżeństwa, nawet do czysto naturalnego; każdemu bowiem małżeństwu prawdziwemu przysługuje owa nierozerwalność, która, o ile chodzi o rozwiązanie węzła, wyjęta jest z pod uznania stron i z pod wszelkiej władzy świeckiej.
Na pamięć przywieść należy jeszcze uroczyste orzeczenie, które Sobór Trydencki pod karą wyklęcia w ten sposób potępił: "Jeśliby ktoś twierdził, że z powodu kacerstwa albo przykrego pożycia albo umyślnego oddalenia się od żony węzeł małżeński rozerwany być może, niech będzie wyklęty": I dalej: "Jeśliby ktoś twierdził, że Kościół się myli, kiedy nauczał i naucza, że według nauki Ewangelii i apostołów węzeł małżeński z powodu cudzołóstwa jednej strony rozerwanym być nie może i że druga strona, choćby niewinna, która powodu do cudzołóstwa nie dała, za życia drugiej strony innego małżeństwa zawrzeć nie może, dalej, że dopuszcza się cudzołóstwa, kto niewierną zwalnia i bierze inną, że także ta się dopuszcza cudzołóstwa, co męża opuściwszy, za innego wychodzi: niech będzie wyklęty".
Nie mylił się Kościół i nie myli się tak nauczając. Jest zatem rzeczą zupełnie pewną, że węzeł małżeński, nawet z powodu cudzołóstwa rozerwanym być nie może. Z tego wynika niewątpliwie, że wszelkie inne powody, słabsze jeszcze, zwykle na korzyść rozwodów przytaczane, mniej jeszcze mają wagi i pominięte być mogą."
Ojciec Święty Pius XI, Casti Connubii
Nikt nie kwestionuje że przemocy w rodzinie nie ma, tylko nie jest ona powszechnie akceptowana.
To do mnie? Nie jestem psychologiem. Jak chcesz komentować czyjś zawód, to najpierw się dowiedz czym się zajmuje.
O których podobnie - nic nie wiesz
"czesc kobiet przemocy nigdzie nie zglasza"
Ja też nie zgłaszam, gdy ktoś jadący z przeciwka wyprzedza na trzeciego, czy wymusza pierwszeństwo. To kwestia kalkulacji kosztów i zysków. Tym samym jednak nie mogę uważać się za pokrzywdzonego czyimś niebezpiecznym zachowaniem.
Ze niby jakie zyski sa w pokornym znoszeniu przemocy I nie zglaszaniu?
http://www.niebieskalinia.pl/pismo/wydania/dostepne-artykuly/4988-czy-policja-moze-nam-pomoc
Widać nadal działa.
Obśmiać, osmieszać, żarcik rzucić, mądry cytacik wkleić.
I już jest wesoło hahaha i już jest luzacko. Temacik dryfuje, szermierka słowna, łapanie za słówka, pokazowe oburzanko, potem znowu dowcipnie, luzacko.
I ufffff
Spokojnie można nie myśleć i nie zaprzestać sobie głowy problemem
Zaraz zaraz. .. jakim problemem?
Jest jakiś problem?
Ależ nie. Przecież atmosfera wątka w ogóle nie wskazuje hahaha ze istnieje jakikolwiek problem.
Juz to ustalono. Ze nie ma i nie było problemu.
Problemem jest jedynie twierdzenie bzdur, że w ogóle jakikolwiek probLem istnieje. No jak można ludziom humory psuć jakąś kurcze przemocą co to tylko patologii i arabusow dotyczy
Ale własnie dotyczy patologii, bo normalnym, tego nie mozna nazwać?
A że różne patologie zdarzają się tam, gdzie często tego nie widać?
Prawda.
Jednak to nie znaczy, że wszystko, czego nie widać jest patologią. Ani nawet że owa patologia zdarza się nagminnie.