Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak maskować ślady po pobiciu przez męża?

1235»

Komentarz

  • Ostatnio podczas dyskusji ze znajomymi doszliśmy do wniosku, że jak się uprzeć, to prawie każdy związek małżeński można uznać za nieważny. A to ktoś niedojrzały, a to zakochany, czytaj na miłosnym haju, a to wyrachowany, a to myślący o rozwodzie. Tylko czy za czasów Jezusa nie było podobnie? A ile było związków wbrew woli małżonków, a później musieli żyć w tym małżeństwie.
  • Wiem o tym i dlatego napisalam o wyjatkach.
    Piszesz raz o swoim krzywoprzysiestwie raz o jajach zrobionych przez druga strone. Naprawde trudno za tym nadazyc. Ja pasuję.
    Podsumuje tylko to co chcialam Ci przekazac.
    Bog mowi nie cudzoloz.
    Moj wniosek - jesli ktos cudzolozy to grzeszy. Jezeli ktos chce zachwac wiernosc Bogu nie bedzie wchodzil w kolejny zwiazek nie majac pewnosci, ze jego malzenstwo jest niewazne z konkretnych przeslanek. W trosce o jego dusze moge mu powiedziec, ze moim zdaniem wchodzenie w nowy zwiazek to grzech. Mam tez prawo do zachowywania dystansu wobec tej osoby w trosce o moja wlasna dusze. To nie oznacza, ze bede te osobe w jakikolwiek sposob przesladowac, czy potepiac czy niszczyc jej zycie. Nie jestem absolutnie od tego.


    Podziękowali 2mamababcia Odrobinka
  • edytowano grudzień 2016
    Tola powiedział(a):
    @Pioszo54 - z tą aktywną stroną i miłością do matki nie wiem o co chodzi, czy piszesz o jakiejś konkretnej sytuacji?


    myślę, że jest to bardzo ogólne zjawisko,
    że miłość do Matki każdemu z nas zaburza widzenie świata naszych rodziców, 
    co w konsekwencji prowadzi do nierównowagi w postrzeganiu win - facet zły, kobieta dobra 
  • Jako uzupełnienie naszej dyskusji zachęcam do zapoznania się z blogiem Piotra Parkera, deklarującym się chrześcijaninem. Na ile się orientuję facet należy do Kk.
    Podobne zresztą poglądy głosi inny "katolik" Janusz Korwin-Mikke. Obaj panowie znajdują liczne poparcie, nie tylko ze strony mężczyzn, ale i wśród kobiet.

    http://domowadyscyplina.blogspot.de/2013/09/dlaczego-powsta-ten-blog.html

    Tutaj znajdziemy bardzo ciekawy wykład:

    Lanie prewencyjne

    http://domowadyscyplina.blogspot.de/2014/05/lanie-prewencyjne.html
  • Klarcia- mam wrażenie ze u tego typu gosci ich upodobanie do bicia kobiet odzwierciedla jakies ich seksualne dewiacje (fantazje? Frustracje?) o czym swiadczy zdjecie dołączone do zalinkowanej przez ciebie notki...


  • Przeczytałam ten blog, w ogóle jest dziwaczny -  to jest taki model, że kobieta jest nieodpowiedzialna wprost ekscentrycznie, i zamiast sama nad sobą panować, przejmuje tą funkcję mąż poprzez bicie.. Odzwierciedla to pogląd z Islamu, że kobiety są głupie i trzeba je "trzymać w ryzach". To jest podwójnie złe, po pierwsze to bicie jako środek "wychowawczy", po drugie całkowity brak poszanowania woli, rozumu i wyborów kobiety.  
    Podziękowali 1Nika76
  • edytowano grudzień 2016
    ,
  • Nie jestem pewna czy zgłoszenie tego bloga coś da.
    Przy tym zwracam uwagę, że on ma naprawdę duże poparcie wśród osób deklarujących się katolikami. Swego czasu jego "mądrości" na forum Fronda zażarcie bronili wszyscy konserwatywni katolicy. Doszło wtedy do ostrej wymiany zdań pomiędzy "katolikami", a ateuszami.
  • Myślę, że warto dyskutować, bo wielu panów uważa, że jak się powstrzyma od przemocy to już jest bohaterem swojego domu. A nie rozumie, że kobieta to człowiek już dorosły i wychowywać się może najwyżej sama (rozwijać duchowo). Mężczyzna i kobieta mogą się wspierać w tym rozwoju, rozmawiać o tym co czują w związku z danym zachowaniem, ale nie da się zmusić kogoś do poprawy, to niszczy miłość. 
    Podziękowali 2Klarcia Odrobinka
  • Bardzo wielu mężczyzn tak uważa tylko się nie chwali, w szczególnych sytuacjach się ujawniają.
  • Niestety im więcej postów Klarci czytam tym bardziej zgadzam się z Tola. To jakis skrajny ekshibicjonizm cxy co...
  • Rzuciłam okiem na ten blog - to jakiś zboczeniec pisze. 
    Podziękowali 2draconessa Milagro
  • Diadem zamiast popiołu” Rola wiary i nauki Kościoła w sytuacji przemocy domowej s. Katarzyna Kubica Niebieska Linia nr 2 / 2012 Osoby doświadczające przemocy to nierzadko członkowie rodzin chrześcijańskich, najczęściej katolickich. Religijność, jako znaczący fakt życia psychospołecznego może ułatwiać lub utrudniać proces ujawniania przemocy i szukania pomocy. Warto zatem, aby profesjonaliści w swoich czynnościach zawodowych, respektując system wartości religijnych klienta, zwrócili uwagę na te postawy i przekonania religijne klientów, które przyczyniają się do hamowania procesu pomagania. Istotne jest także, aby w spotkaniu z klientem pomagający wyjaśniali, na czym polega dojrzała religijność, jakie jest stanowisko Kościoła wobec przemocy, czego rzeczywiście pragnie Bóg, w którego wierzą. Przemoc a nauczanie Kościoła Jan Paweł II w dokumencie Familiaris Consorcio[1] dotyczącym rodziny chrześcijańskiej podkreśla, że przemoc jest zamachem na trwałość, równowagę, szczęście i na prawdziwe dobro człowieka i rodziny (por. FC 76). Papież zwraca uwagę kapłanom, aby ich zaangażowanie duszpasterskie było „bardziej […] wielkoduszne, bardziej jeszcze pełne mądrości i roztropności, na wzór Dobrego Pasterza […] w stosunku do tych rodzin, które – często niezależnie od własnej woli czy pod naciskiem wymogów różnej natury – muszą stawić czoło sytuacjom obiektywnie trudnym” (FC 77). To wielkoduszne duszpasterstwo obejmuje „rodziny, które doświadczają przemocy” (FC 77), a jego podstawy znajdujemy w Biblii: Pan jest wrogiem kochających przemoc, wrogiem przemocy (por. Ps 11, 5) i w innym miejscu: Ja Pan kocham prawość i nienawidzę bezprawia i krzywdy![2] (Iz 61, 8). Istotne okazuje się także wskazanie osobom doświadczonym przemocą, że Kościół, do którego należą, patrzy na przemoc jako na grzech przeciwko życiu. Grzech, który powinien zostać nazwany po imieniu i potępiony, ponieważ godzi w Boga mieszkającego w krzywdzonej osobie. W przypadku przemocy domowej potrzebne jest przekazanie informacji o możliwości wystąpienia o separację kościelną i cywilną dla ochrony słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku[3], gdy występują: wykroczenia przeciw miłości małżeńskiej (jeśli niewinny nie potrafi zdobyć się na przebaczenie po cudzołóstwie), poważne niebezpieczeństwo dla duszy lub dla ciała jednego z małżonków, które ma źródło w zachowaniach drugiej strony, poważne niebezpieczeństwo dla dzieci, powodowane przez jednego z małżonków bądź w sytuacji, gdy wspólne życie jest zbyt uciążliwe z winy współmałżonka (Kan. 1151)[4]. Ochrona praw osoby i fizyczne rozstanie może nastąpić także w wyniku stwierdzenia, że małżeństwo od samego początku było nieważne. Bóg wobec przemocy O tym, jaki jest stosunek Boga do przemocy dowiadujemy się z lektury Pisma Świętego. Nie brakuje jednak dowodów na to, że w wyniku dosłownego odczytywania Biblii, bez uwzględniania uwarunkowań kultur sprzed tysięcy lat i pomijając Ducha, który ożywia Słowo, w chrześcijanach mogą kształtować się fałszywe przekonania o stosunku Boga do przemocy. Osoba skrzywdzona jest wtedy w sytuacji podobnej do tej z raju czy kuszenia Jezusa na pustyni, kiedy szatan, posługując się rzekomo słowem Boga, wypacza je i zniekształca rzeczywistość. Bóg jawi się wtedy jako przeciwnik człowieka. Takie wypaczone rozumienie słów Biblii może utrudniać szukanie pomocy, gdyż nie pozwala odróżnić słowa Boga od słowa pokusy, dobra prawdziwego od pozornego. Słowo Boga jest prawdą, obroną i wsparciem, i tylko szatan posługuje się nim w celu zastraszania ludzi. Warto zatem zwracać uwagę, że Bóg nie zsyła cierpienia. Bóg daje tylko dobro i zachęca do mądrej, sprawiedliwej i konsekwentnej miłości: „Jeden jest tylko dobry”. W Księdze Ezechiela Bóg mówi: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę […] i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne. Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko […]. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie (Ez 34,11-12.15-17). Bóg, jak siewca z przypowieści, zasiewa tylko dobre ziarno. W nocy natomiast przychodzi nieprzyjaciel i zatruwa w umysły kąkolem i chwastem zła, czyniąc Słowo Boga brzemieniem nie do uniesienia. Bóg mówi, że okazuje nam dobro, gdy otaczają nas ludzie sprawiedliwi (por. Ps 142, 8b). Warto podkreślać, że dobroć Boga staje się odczuwalna w konkretnej sytuacji wsparcia i pomocy ze strony krewnych, przyjaciół i osób profesjonalnie zajmujących się pomaganiem w sytuacji przemocy: psychologów, prawników, duchownych.
    Podziękowali 2mamababcia Klarcia
  • Krzyż a przemoc Niektórzy chrześcijanie doświadczający przemocy, na skutek otrzymanego wychowania religijnego identyfikują się z Jezusem jako samopoświęcające się ofiary. Myślą, że tego chce Bóg i rezygnują tym samym z aktywnego przeciwstawienia się spirali cierpienia i przemocy. Sądzą, że jeżeli zaczną szukać pomocy, to zdradzą Boga, porzucą krzyż. Konsekwencją takich przekonań jest uległość względem sprawcy, tłumienie strachu, gniewu, poczucia krzywdy. Kluczowe jest zatem rozróżnienie między cierpieniem z powodu przemocy a cierpieniem Zbawiciela. Jezus nie przyszedł na świat, aby dźwigać krzyż i na nim umrzeć. Śmierć krzyżowa była konsekwencją Jego misji. Ludzie, którym nie podobały się słowa Jezusa o godności ludzi, o miłości prawdziwej, mądrej, miłosiernej, postanowili go zabić. Warto osobom skrzywdzonym przypomnieć, jaka jest misja Jezusa. Jezus mówi kilka razy o celu przyjścia na świat: Duch Pański […] namaścił i posłał mnie, abym ubogim głosił dobrą nowinę, […] abym opatrzył rany złamanych na duchu, abym ogłosił więźniom wyzwolenie, a zniewolonych uczynił wolnymi, […] abym pocieszał wszystkich pogrążonych w żałobie, niósł radość opłakującym […], Bóg daje człowiekowi diadem, zamiast popiołu, płaszcz chwały zamiast przygnębienia (por. Łk 4, 18-19, por. Iz 61, 1n). I w innym miejscu: Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości (J 10,10). Chrystus nie mówi: ja na to zostałem posłany, aby dźwigać ciężki krzyż, aż do skonania. Chrystus mówi przed Piłatem: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie […] (J 18, 37). Prawdzie o czym? O tym, że: królestwo Boże jest pośród nas (Łk 17, 20). A Królestwo Boże to[...] sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym (por. Rz 14,17). Królestwo Jezusa jest Królestwem Prawdy, a więc usunięcia wszelkiego fałszu, całego oszustwa szatana np. przekonania, że broniąc swojej godności i zgłaszając przestępstwo na policji niszczę dobro rodziny. Cała jego działalność publiczna ujawnia różnorakie przejawy kłamstwa w ludzkim życiu. Jezus tłumaczy, że ci są jego uczniami, którzy są z prawdy i nie okłamują samych siebie, nie nazywają zła dobrem a dobra złem, ale nazywają przemoc przemocą (por. J 18, 37; Iz 5, 50a). Ci niosą Jego krzyż, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, czyli walczą z przemocą i kłamstwem. Niesienie krzyża to „wierność sprawiedliwości i człowieczeństwu w każdej okoliczności, nawet w cierpieniu i śmierci”[5]. Treścią krzyża Jezusowego nie jest bycie okaleczanym, poniżanym, wyśmiewanym, bitym. Taki krzyż nie zbawia, nie uwalnia do godności dziecka Bożego. Krzyżem Jezusowym, trudem i cierpieniem jest kroczenie drogą sprawiedliwości, która może się wielu osobom nie podobać i podzielić nawet złączonych więzami rodzinnymi: Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu nawet mąż przeciw żonie, rodzice przeciw dzieciom (por. Łk 12,51-53). Krzyż to przyznanie się do wstydliwej prawdy, ryzyko zatelefonowania do pogotowia dla ofiar przemocy, zgłoszenie przestępstwa, zdecydowanie się na separację, znoszenie niezrozumienia ze strony najbliższych. To wszystko jest trudne, jest drogą krzyżową, która jednak prowadzi do wyzwolenia siebie i najbliższych z pętli złego. Czego pragnie Bóg od osoby doświadczającej przemocy? Bóg chce, byśmy mu ufali, ale on także w nas pokłada zaufanie. Ufa, że skorzystamy z Jego daru rozumu i wolności i dokonywanie rozsądnych wyborów. Bóg chce aktywnej miłości: „nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” (1J 3, 18). Kitty Chappel, ofiara przemocy, w swojej książce daje takie porównanie: „załóżmy, że ktoś waży o trzydzieści kilogramów za dużo i prosi Boga, ażeby mu pomógł zrzucić nadwagę. Nie ćwiczy, ani nie zmienia swoich żywieniowych nawyków. Ale codziennie się modli, błagając Boga, żeby pomógł mu schudnąć. Ciekawe, ile też kilogramów schudnie taki człowiek. W czym problem? Czyżby nie wierzył w skuteczność modlitwy? Bóg pomoże nam zrobić to, co zrobić powinniśmy, ale nie zrobi tego za nas” (s. 234)[6]. Bóg mówi: wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: „Oto jestem!" Jeśli u siebie usuniesz jarzmo […]. Słowa te ukazują kolejność w współpracy z Bogiem: On kształtuje postawę na modlitwie, ale usuwanie jarzma zostawia nam. Bóg nie chce, by cierpienie było spowite w chrześcijańskich domach uświęcającym milczeniem. Sam przekonuje: Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! Podnoś głos twój jak trąba! Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy! Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. (Iz 58, 1.4a). Bóg nie chce, by człowiek wierzył, że jego zadaniem jest „zwiesić głowę jak trzcina” (por. Iz 58, 5), ale chce, by rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać (Iz 58, 6-7). Tylko to jest źródłem zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego człowieka: Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. […] (Iz 58,8). Dlaczego Bóg nie reaguje? Osoby doświadczające przemocy nierzadko zadają sobie pytania: „Dlaczego mnie to spotkało? Gdzie byłeś Boże, dlaczego nic nie zrobiłeś? Dlaczego moja miłość nie zmieniła mojego męża, ojca, brata?”. Bóg wysłuchuje naszych modlitw, posyła dobre natchnienia Ducha Świętego. Jednocześnie szanuje nasze wybory. Gdyby nas zmuszał do miłości i manipulował nami, to stosowałby wobec nas… przemoc. Bóg prosi: Tylko to […]: Słuchajcie mojego głosu […]. Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca; odwrócili się plecami, a nie twarzą. […] posyłałem do was wszystkich moich sług, proroków, każdego dnia, bezustannie, lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali swych uszu (Jr 7, 23-27). Bóg stoi przed drzwiami ludzkiego serca i szanuje wybory człowieka. Mówi: […] kładę przed wami życie i śmierć, […]. Wybierajcie więc życie, abyście żyli (Pwt 30, 19-20). Kitty Chappel po wielu latach okrutnej przemocy uświadamia sobie, że Bóg nie opuszczał jej ojca i był nieustannie przez Niego przekonywany do dobrego, ale nie zdecydował się na zmianę życia. „Sprawcy przemocy najczęściej znają Pismo Święte i znają wolę Boga, a zmagając się ze słowami pokusy, w końcu dokonują wyboru. Sprawcy przemocy nie zawsze celowo wybierają zło, ale w większości ich wyborów decyduje doraźna potrzeba, egoizm i […] obsesyjne kontrolowanie własnego otoczenia. Ojciec decydował się na wszystko, co tylko dawało widoki na osiągnięcie rezultatów, na których mu zależało” (Chappel 2008, s. 182)[7].
    Podziękowali 2mamababcia Klarcia
  • Prawdziwa miłość chrześcijańska Jak kochać? Ile razy nadstawiać drugi policzek? Jak długo milczeć i tłumić gniew? Pismo Święte pokazuje jak przez setki lat zmieniało się rozumienie pojęcia sprawiedliwości. W Księdze Rodzaju Lamek, potomek Kaina, mówi wprost: „Zabiję mężczyznę za ranę, a dziecko za siniec. Jeśli Kain ma być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy” (Rodz. 4, 23b-24). Zemsta Lameka ma monstrualne rozmiary. Bóg jednak nadal cierpliwie kształtuje serca ludzi. Mojżeszowe prawo odwetu „oko za oko” już nie pozwalało na dowolne zadawanie gwałtu i zemstę nieproporcjonalną do krzywdy: jaką krzywdę planował agresor, takiego odwetu fizycznego musiał się spodziewać. Prawo nakładało kaganiec na rozszalały żywioł, ale było niedoskonałe. Tak jak nauka alfabetu przygotowuje do czytania i rozumienia, tak odwet fizyczny przybliżał do ewangelicznej sprawiedliwości i w pewnym momencie utracił swoją prawomocność[8]. Jezus mówi: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu, lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (Mt 5, 38). Czy mamy się nie sprzeciwiać złu? Oczywiście, że nie! Nowe tłumaczenie tych słów lepiej oddaje oryginalny sens wypowiedzi Chrystusa: Słyszeliście, że powiedziano: oko za oko, ząb za ząb. A ja wam mówię: Nie zwalczajcie zła złem […]. Jezus chce sprzeciwu wobec każdego zła w naszych rodzinach, w życiu społecznym, politycznym. Problemem jest tylko forma sprzeciwu. Jezus chce by jego uczniowie nie byli mściwi jak Lamek i położyli kres złu bez stosowania przemocy i odwetu. „Nie wolno […] odpowiadać nienawiścią na nienawiść, [mamy] jednak prawo do godnej obrony (J 18, 23) i zwalczania zła w świecie” (Pismo Święte 2005, s. 21439)[9]. Powstrzymanie zła rozpoczyna się od oddania sprawiedliwości, pokoju i przebaczenia. Jezus wskazuje na kolejne etapy pojednania: Jeżeli twój brat zgrzeszy przeciw tobie… (Mt 18, 15) upomnij go w cztery oczy, przy świadkach, lub oddaj sprawę społeczności i władzy Kościoła. Komentarze do tego fragmentu mówią wyraźnie: „Wspólnota musi właściwie reagować na zło, tzn. mieć na względzie dobro grzesznika czyli zażegnanie niebezpieczeństwa utraty zbawienia. Miłość i wyrozumiałość Jezusa nigdy nie polegała na tolerowaniu zła […]” (Pismo Święte, 2005, s. 2179). Jezus chce, abyśmy nie mieli żadnych wątpliwości, że osoba stosująca przemoc robi coś bardzo złego i nie ma dla takiego zachowania żadnego usprawiedliwienia, że należy szukać pomocy specjalistów, aby dzięki nim życie chrześcijańskie – jak mówi Sobór Watykański II – nabrało „bardziej dojrzałego i pełniejszego wymiaru”[10]. Miłość osoby doświadczającej przemocy, która chce pojednania, może być jednak w dramatyczny sposób wielokrotnie odrzucona. Jak ma wtedy postąpić chrześcijanin? Miłość nie więzi, nie zmusza, pozwala wybrać. Jezus jest świadomy, że głoszenie słowa nadziei i prawdy musi być głoszone roztropnie, z należnym szacunkiem – i do tego samego zachęca swoich uczniów. Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł przed świnie, bo je podepczą, a potem rzucą się, aby was rozszarpać ( Mt 7,6). Świnia i pies symbolizują w Biblii ludzi pogrążonych w nałogach, kłótliwych i złośliwych. Jezus chce nas uratować od jeszcze głębszych zranień. Chce chronić nasze granice wobec tych, którzy uparcie trwają w złym i nie przyjmują dobra i przebaczenia, które im chcemy dać. Tak jak On milknie przed Herodem i Piłatem, tak nadchodzi czas, by osoba skrzywdzona oddała wewnętrzne nawrócenie sprawcy przemocy w dłonie Boga. W człowieku doświadczającym przemocy pojawia się także uczucie gniewu i głęboki smutek. Nie da się jednak w nieskończoność utrzymywać grzechu w tajemnicy. Jezus mówi: nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano (Mt 10, 26). Słowa: Błogosławieni cisi źle interpretowane mogą okrywać „świętym milczeniem” dramat przemocy i tłumić gniew. Należy zatem podkreślać, że w międzynarodowym tłumaczeniu słowa Jezusa brzmią dosłownie: Błogosławieni, którzy nie posługują się przemocą… (Mt 5, 5). Bycie cichym i łagodnym nie sprowadza się do bycia zabawką w czyichś rękach. „Bóg pragnie osób, a nie rzeczy. Człowiekiem nie posługującym się przemocą jest ten, kto potrafi być twardy wobec ciemiężyciela, kto potrafi podnieść głos w obliczu niesprawie­dliwość […]”[11]. O tym, by bronić swoich praw informuje nas uczucie gniewu. Święty Paweł powie: Gniewajcie się, ale nie grzeszcie (Ef 4, 26). Uczucie gniewu jest darem Boga i spełnia funkcję ochronną nienaruszalności człowieka, daje możliwość obrony przed złym traktowaniem przez otoczenie. Gniew to „wróg krzywdy i niesprawiedliwości, oręż dobra przeciw złu”[12]. Stoicyzm, który przeniknął w starożytności do chrześcijaństwa przyczynił się w pewien sposób do tego, że ludzie boją się gniewu i nie dopuszczają go do świadomości. Gniew nie jest ani dobry ani zły. Złem staje się wtedy, gdy przeradza się w ustawiczną agresję i rozpamiętywanie krzywd: Przeklęty ten ich gniew, gdyż był gwałtowny, i ich zawziętość, gdyż była okrucieństwem” (Rdz 49, 7). Złem jest także nieużywanie gniewu, gdy jest to konieczne. Święty Tomasz przypomina, że odczuwanie gniewu jest cechą bycia człowiekiem. Jak się gniewać uczy nas Jezus, który nie jest osobą potulną, ale np. złości się na obłudę faryzeuszów, niszczy plac targowy przed świątynią.
    Podziękowali 2mamababcia Klarcia
  • Droga do przebaczenia Sprawiedliwość i gniew nie są sprzeczne z odzyskaniem wewnętrznego spokoju i przebaczeniem. „Przebaczenie jest przeciwieństwem żywienia urazy i pragnienia zemsty, ale nie sprawiedliwości. Prawdziwy pokój jest w rzeczywistości (Iz 32, 17)”[13]. Do przebaczenia nie można siebie zmusić. Trudno się na nie zdecydować, ponieważ można mieć poczucie, „jakby wszystkie krzywdy, [stały się] nagle nieistotne, jakby wszystko było w porządku, jakby nigdy ich nie było i że w związku z tym, [sprawca] nie ma za co ponosić kary”. Wybaczając, chrześcijanie mogą czuć się zmuszeni zamieszkać ze sprawcą przemocy pomimo strachu, orzeczenia sądu. Mogą sądzić, że nie powinni sprawcy już unikać. Odmawianie wybaczenia może dawać poczucie wymierzania sprawcy części kary. Może się wydawać, że sprawca też będzie cierpiał jeśli się mu nie wybaczy. W swojej książce Kitty Chappel pisze, jak bardzo się myliła, myśląc w ten sposób, ponieważ to ona pozostawała nieszczęśliwa „Jestem pewna, że moje żale nawet jednej nocy nie spędzały mu snu z powiek. A mnie owszem. Spędzały. Wiele było takich bezsennych nocy, kiedy przewracałam się z boku na bok, trawiona trucizną nienawiści, która niszczyła mnie od środka”. „To było tak […] jak zażyć trutkę na szczury, a potem oczekiwać, że zdechnie nie kto inny, tylko szczur”[14]. Bez decyzji o wybaczeniu cierpiący z powodu przemocy pozostaje zamknięty w więzieniu nienawiści i goryczy, w umysłowym piekle, które niszczy też zdrowie ciała. Nie można kontrolować sprawcy, nawet przez wybaczenie, ponieważ jest wolnym człowiekiem. Można się nauczyć jednak kontrolować myśli i działania w sobie. „Tak, byłoby łatwiej, gdyby ci, którzy nas ranią, przyjęli za to odpowiedzialność, zrozumieli swoją winę, i prosili nas o wybaczenie. […] Mówiąc, że nasze uleczenie zależy od tego, czy ten, kto nas zranił, wyrazi chęć uczestniczenia w terapii grupowej i przyzna się do wszystkiego, […] i weźmie na siebie odpowiedzialność za nasze cierpienie, wydaje nas na powrót w ręce naszego prześladowcy. A co się stanie jeśli on odmówi współpracy? Mój ojciec nigdy nie przyznał, że dręczył mnie fizycznie i psychicznie, ale to był jego problem – nie mój. On jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje czyny, ja jestem odpowiedzialna za moje. Nic, co zrobił lub czego zaniedbał nie może ograniczyć mojej zdolności racjonalnego myślenia” (s. 231). Ojciec natomiast, ponieważ stosował przemoc, […] umrze z powodu własnej winy (por. Ez 18, 20). Poruszone w tym artykule treści, choć nie wyczerpują do końca tematu wiary i nauki Kościoła w obszarze przemocy domowej, mogą ułatwić profesjonalistom pracę z osobami doświadczającymi przemocy. Mogą pomóc nie tylko przetrwać, ale przede wszystkim przezwyciężyć traumę trudnych doświadczeń. http://www.niebieskalinia.pl/pismo/wydania/dostepne-artykuly/4795-diadem-zamiast-popiolu-rola-wiary-i-nauki-kosciola-w-sytuacji-przemocy-domowej
    Podziękowali 1mamababcia
  • @Nika , @LacertaViridis Ten tekst , co powyżej wklejony, to tak dla Was - ku pokrzepieniu. Nie przejmujcie się głupotami, które niektórzy ludzie wygadują. I posłuchajcie jeszcze księdza Dziewieckiego w temacie przemocy oraz chrześcijańskiego traktowania krzywdzicieli.
  • edytowano grudzień 2016
    Kobieta powiedział(a):
    muzulmanin ma prawo bić żonę. To nie podlega dyskusji, bo pozwala na to koran. jedynie o co się spierają to o sposób upominania niegrzecznej małżonki. Czy lekko, czy cięzko i jakie przedmioty można używać. Była nawet swojego czasu dyskusja na temat na forum polskich muzulmanek. Normalnie nie dało zdzierżyć.
    Dzisiaj właśnie natknęłam się na GN na taki filmik
     
    Podziękowali 1Klarcia
  • katarzynamarta powiedział(a):
    olgal dla mnie Twoj przyklad zwraca uwage na kolejny absurd, bo rozumiem ze pod pojeciem nie grzesza rozumiesz seks. Jesli tak, to w mojej ocenie, jest to beznadziejne, ze zezwala sie (ksieza to proponuja nawet) na tzw biale malzenstwa.
    Mozecie tworzyc rodzine z wszystkimi jej powiedzmy konsekwencjami poki sie nie seksicie, bo wtedy to grzech i basta!
    Przeciez rodzina to przede wszystkim bezpieczenstwo, bliskosc, radosc wychowania (gdy nam dane), wspieranie sie itp a seks to tylko jedna ze skladowych.
    Tak czy siak tacy ludzie porzucili/zostali porzuceni przez swoich "prawowitych" malzonkow.
    Malzenstwo to nie tylko seks.

    No właśnie.jest w tym jakas niekonsekwencja. Małżeństwo nie opiera się przecież tylko na seksie, to nie jest jedyna rzecz ktora oddziela milosc, zwiazek od przyjazni. W przypadku rozwodnikow powtorny zwiazek jest ok czyli mozna zyc razem, zapewniac sobie bliskosc, czulosc, bezpieczeństwo, itd,pozornie tworzyc  zwyczajne małżeństwo  (bo skad obcy maja miec wiedze co ta para robi w łóżku ) i wszystko gra dopoki nie ma seksu bo wtedy to grzech i porobstwo :-P jakas schiza. Wszystko inne nieważne, liczy się tylko seks i od niego zalezy zbawienie? I dlaczego dopiero seks po rozwodzie miałby być zlamaniem przysięgi, co z częścia "bede cie kochac az do śmierci "  
    Podziękowali 2Milagro Subiektywna
  • Joanna36 powiedział(a):
    Bardzo wielu mężczyzn tak uważa tylko się nie chwali, w szczególnych sytuacjach się ujawniają.

    I co jest bardzo ciekawe - tacy mają bardzo duże powodzenie u kobiet.
    Klasycznym, powszechnie znanym wzorem, jest Korwin-Mikke.
  • Tola powiedział(a):
    Generalnie to, co ktoś sobie myśli, jest mało ważne, o ile nie przechodzi do czynów. Jeśli ktoś jest zakompleksiony i uważa za zasługę, że się na kimś nie wyżyje i podnosi w ten sposób swoją samoocenę, to jego problem. Natomiast promowanie w internecie swojej dewiacji i znajdowanie dla niej uzasadnień, wciąganie w to innych i jeszcze podpieranie się autorytetem Kościoła (który absolutnie czegoś takiego nie głosi) to syf i zło i trzeba to piętnować.

    W pełni się zgadzam, że tego rodzaju postawy należy piętnować - Klarcia wcale tego nie pochwala.
    Wrzuciłam jako ciekawostkę, aby pokazać pewne zjawisko. Na Frondzie jest więcej podobnych "katolików" - dowiedziałam się o tym w klubie, w  którym większość stanowią osoby niewierzące. Było to pokazane, jak bardzo zryte pod beretem mają katoliccy mężczyźni, o Korwinie też dyskutowano.
  • Kiedy się mówi o tym że to kobieta powinna odejść i dalej sobie radzić, otwiera mi się scyzoryk. Nikt nie proponuje tego przemocowcowi tylko ofierze. On bije i jeszcze zostaje mu wolna chata, a ona musi się tułać. Zawsze mnie denerwowały takie rady. To spychologia - po co kłopoty: ona się wyniesie i spokój. Dla innych, nie dla niej.
  • Gdyby wygonienie takiego osobnika bylo takie proste czy w ogole mozliwe, chyba nikt by nie bral pod uwagę ucieczki...
    Podziękowali 2Nika76 Coralgol
  • Nie chodzi mi o kobietę. Ona jest w stresie i nie widzi innego rozwiązania. Chodzi mi o tych, którzy mają pomóc. Psycholog, policjant, kto tam jeszcze interweniuje. Oni nie pomagają inaczej jak"dobrą radą". Bo to im upraszcza sprawę.
    Podziękowali 1Nika76
  • A czy kobiecie jest łatwo żyć kiedy czasami odchodzi w tym co ma, tuła się żyje na cudzej łasce? A on ? On ma łatwo. W końcu prawo można zmienić i zastosować jakieś środki przymusu.
    Podziękowali 1Nika76
  • edytowano grudzień 2016
    Katarzynamarta tak ocenia nas, katolików, mówi o wadach. Może warto pamiętać, że to sprawa Pana Boga, bo to On dał Syna, bo to Jego Syn na krzyżu widział wszystkie nasze niegodziwości i zbawił nas. Niech każdy swoje własne wady zamienia w cnoty, pomaga innym uzyskać niebo bezpośrednio przez napominanie i modlitwę kochając ich ze wszystkich sił. Resztę zostawmy Panu Bogu.
  • To mozna miec pretensje do policji ktora powinna miec uprawnienia by agresora usunac na dluzej z domu, w dalszej czesci zabrac mu prawo do powrotu.
  • Nie wiem czy policji czy prawa. Do tego namawiają ci, do których sprawa trafi. Myślą że coś zrobili dla ofiary, ale tak naprawdę robią to dla siebie. Nawet myśleć im się nie chce, jak faktycznie pomóc tylko jak pozbyć się problemu. Takie właśnie maskowanie problemu.
  • Ida powiedział(a):
    @Nika , @LacertaViridis Ten tekst , co powyżej wklejony, to tak dla Was - ku pokrzepieniu. Nie przejmujcie się głupotami, które niektórzy ludzie wygadują. I posłuchajcie jeszcze księdza Dziewieckiego w temacie przemocy oraz chrześcijańskiego traktowania krzywdzicieli.
    Nie przejmuje się juz... Wspólnota katolicka Sychar wraz z prowadzącym Księdzem mi dała fundament :)
    Podziękowali 2Klarcia Ida
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.