http://www.blogojciec.pl/dzieci/dzien-w-ktorym-moj-syn-ze-mnie-zrezygnowal/Aby docenić dramatyzm sytuacji, warto przeczytać całość. W skrócie:
Autorka co wieczór kąpała swojego kilkuletniego synka, kładła go do łóżka, czytała bajkę, przytulała i wychodziła, a on prosił, żeby przyniosła mu wodę i raz jeszcze przytuliła. Matka w natłoku wieczornych obowiązków, mimo nawoływań syna (!), przynosiła mu rzeczoną wodę z opóźnieniem (!) a przytulenie było krótkie i zdawkowe (!). Po dwóch latach (!) syn przestał o to prosić a przerażona matka doszła do następujących wniosków:
"Mój syn ze mnie zrezygnował, jednak uświadomiłam sobie to dość wcześnie, aby udało mi się to naprawić. Przechodzi mnie dreszcz na myśl, jak nasze życie mogłoby się potoczyć, gdybym zrozumiała to zbyt późno.”
Uszczypnijcie mnie! Chyba jednak
@Aniela miała trochę racji...