Mąż mi przypomniał, że panie, wychodząc, powiedziały: "nie godzimy się na rozwiązanie problemu "po waszemu", nie będzie "po waszemu". Strasznie to trudne.
Myślę sobie, że gdyby problem dotyczył mojej mamy, to sugerowałabym jej: a może przestawimy jednak tę budę (dla świętego spokoju), a może będziesz go na dłużej spuszczać z łańcucha (dla świętego spokoju), tymczasem one ją podjudzają do walki z nami.
Jej córki też powiedziały, że ich mama ciągle mówi o psie (przez nas), a już nawet nie pyta o wnuki...i one są za to na nas złe, że jej głowa jest zajęta problemem z nami. Tym bardziej bym na ich miejscu sugerowała mamie powyższe "dla świętego spokoju".
Prawda jest taka, że my też ciągle mówimy o tym psie, pytanie od przyjaciół i rodziny: no i co z tym psem, uspokoił się - ale my już o tym nie wspomnieliśmy.
Nie wiem, czy pamiętacie, ale pisałam w tym wątku, że wprowadzili się sąsiedzi z bardzo szczekliwym głośnym psem. Przy bliższym poznaniu okazali się bardzo mili i przepraszają, że w dzień często hałasuje. Za to na noc biorą go do domu i wypuszczają dopiero po 9, żeby się wszyscy sąsiedzi wyspali... No i można żyć, dobrze, że akurat wszystkie dzieci wyrosły z dziennych drzemek, bo zawsze spały mi w wózku przy domu, a przy tym psie byłoby to niemożliwe.
Ciekawe że panie corki sąsiadki nie godzą się na rozwiązanie problemu po waszemu ale nie przedstawiły swojej propozycji, bo propozycja ocieplenia domu się nie liczy chyba że zamierzają ja sfinansowac, ale i tak jest bez sensu bo zapewne macie okna i resztę normatywne w zakresie ochrony przed hałasem.
@nowa ja na odwrót nie mogłam spać w mieście bo ciągle auta jeździły, w dzień jak wracam to mi głowę rozsadza od tego hałasu miejskiego więc chyba bym udusiła psa sąsiadki choc z natury nie jestem agresywna, to nerwicy można się nabawić
Pani sąsiadka jest zdecydowanie odrobinke zaburzona..o czym świadczy relacja córek, że zamiast o wnukach rozmawia o psie. Oczywiscie wg niej jest ofiarą w całej tej sytuacji.Cale życie była ofiara przy mężu pijaku to dlaczego na starość miało by się jej odmienić . To taki utrwalony mechanizm.
Natalnika, a próbowałaś sobie głośno i do lustra powiedzieć "ważniejszy jest dla mnie komfort sąsiadki i jej psa niż dobro mojej rodziny"? Może to Ci uświadomi, w jakim patologicznym układzie tkwisz?
Chyba każdy starszy człowiek ma na koncie sporo przykrych doświadczeń. Nie znaczy to, ze należy pobłażać i godzić się na coś wbrew sobie. Tu ważniejszym jest komfort Twój i Twoich najbliższych. Nie daj się wbijać w poczucie winy, bo do tego dąży starsza pani i jej córki. Jesli ktoś nie potrafi zadbać o zwierze, o jego komfort, komfort ludzi w najbliższym otoczeniu to może po prostu nie powinien mieć zwierza w domu/koło domu. Nie ma obowiązku mieć psa do pilnowania domu. Ale obowiązkiem -jeśli się już go posiada, jest dbanie o niego i również dbanie o otoczenie, sąsiedztwo.
Wychowanie dziewczynek żeby były grzeczne rodzi potem problemy z asertywnościa ale na własnym przykładzie wiem, że najtrudniejsze są pierwsze razy a jak człowiek się wprawi z obroną swoich granic tym będzie łatwiej. Życzę sił aby wyjść z tej trudnej sytuacji
@Natalinka, to nie jest normalne zachowanie społeczne. Pies, który szczeka cale noce, a właściciel temu nie zaradzi.
Przepraszam za brutalność, ale tu trzeba działania.
A jeśli nie Policja, to może jakiś TOZ? Albo może macie wśród znajomych kogoś kto się zna na zwierzętach? Kto mógłby porozmawiać, doradzić, ale będąc osobą z poza konfliktu? Jeszcze taka ścieżka, jeśli te zdecydowane kroki Was nie przekonują.
Np. dobór słów w rozmowie: nie chcesz wzywac straży ale jesteś zmuszona wobec nie zastosowania żadnych innych sposobów skutecznego uspokojenia psa. No i straż nie będzie przyjeżdżać jeśli te sposoby liczne nak czytam do wyboru zostaną skutecznie zastosowane. Wybór należy do pani sąsiadki czy poradzi sobie a jako właściciel odpowiedzialność za to na niej spoczywa a nie na innych, czy nic nie zrobi i wtedy w trosce o zdrowie dzieci będziesz zmuszona do wezwania organów które juz raz przy pomocy mandatu wytłumaczył przepisy prawa w tum temacie
Ale ty już chyba były próby rozmów, było kupno obroży antyszczekowej. Checi współpracy nie ma. Jest wbijanie w poczucie winy -dzieci starszej pani nachodzą i tez wbijają w poczucie winy. I działania w stylu- mogę mieć psa, pies szczeka i co zrobisz? Wygłusz se chałupę jak ci przeszkadza. Po dobroci -moim zdaniem- już się wyczerpało.
O jednym chyba zapominamy. Tu nie chodzi o to o kogo bardziej się dba tylko jak sprawę załatwić bez większych strat dla siebie właśnie. Różni są ludzie i wejście na wojenną ścieżkę z sąsiadem może być gorsze od szczekania psa dla całej rodziny. Naogladalam się zemst sąsiedzkich. To nie chodzi o komfort tej pani, czy mojej rodziny, tylko żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę. Jak czytam, że @natalnika nie dba o rodzinę, bo nie dzwoni, to może nie jest to takie oczywiste.
Ale czasem boimy sie zareagować bo strach że od razu będzie wojenna ścieżka. Wiadomo że trzeba stopniowac działania, natomiast nie można się bać i warto walczyć przynajmniej o jakąs normalnośc
Wiecie. Kiedys pojechalam z moim burkiem na wakacje. Duzy teren ogrodzony. Psa pierwszej nocy wypuscilismy na posesje zeby czuc sie bezpiecznie. Jednak nad ranem gdy zwierzyna podchodzila rozjazgotal sie bardzo. Sasiedzi grzecznie poprosili by pies nie zaklocal spokoju. Kolejne noce pies spedzil w domu. Dla nas bylo to oczywiste ze spokoj innych jest nie mniej wazny od naszego. A to naprawde nie wymaga duzego wysilku.
Niestety sa ludzie ktorych tylko stach przed konsekwencjami ginansowymi otrzezwi. Mielismy sasiada ktory palil syfem w piecu. Zima nie dalo sie otworzyc okna. Sytuacja sie zmienila diametralnie po tym jak do jego drzwi zapukali staznicy miejscy. Musial sie ostro tlumaczyc. Za pierwszy raz chyba nie dostal mandatu tylko ostrzezenie. A powietrze jest juz czyste.
Dziękuję za wszystkie słowa. Oficjalne pismo do strazy miejskiej poszło. Mam około 30 nagran od 5 minut po 4 godziny. Chcę je udostępnić. Macie rację, że sąsiadka mnie zmanipulowała. Rzeczywiście to nie oba tu jest ofiarą. Dziwnie się czuję, będąc na ścieżce wojennej z własną sąsiadką. Pewnie to uczucie długo mnie będzie wyżerać wewnętrznie. W tym momencie jednak wiem , że chcę sie wysypać w nocy. Chcę się czuć dobrze w swoim domu.
O jednym chyba zapominamy. Tu nie chodzi o to o kogo bardziej się dba tylko jak sprawę załatwić bez większych strat dla siebie właśnie. Różni są ludzie i wejście na wojenną ścieżkę z sąsiadem może być gorsze od szczekania psa dla całej rodziny. Naogladalam się zemst sąsiedzkich. To nie chodzi o komfort tej pani, czy mojej rodziny, tylko żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę. Jak czytam, że @natalnika nie dba o rodzinę, bo nie dzwoni, to może nie jest to takie oczywiste.
Wejście na wojenna ścieżkę byłoby wtedy, gdyby bez rozmów, bez próśb i pomysłów na rozwiązanie problemu, uderzać z grubej rury. A to -jak wiemy z lektury wpisów, zostało praktycznie wyczerpane. Ile można prosić, ile można znosić olewanie problemu. Do tego jeszcze dochodzi ze wbija się w poczucie winy, bo starsza pani, bo pani nie miała lekkiego życia, a może wina hałasów leży po stronie narzekającego na hałas?
Masz rację, mam nadzieję, że ta sąsiadka nie przypomina sąsiadki mojej koleżanki. Wiem tylko, że dla niektórych osób nieważne co ty uważasz za wejście na wojenną ścieżkę. Oni zaczynają brudna walkę i już. A dużo świństw można sąsiadowi zrobić jak się ktoś uwezmie. Ale ja po takich doświadczeniach może jestem za ostrozna, za bardzo się boję takiej wojny. Niestety są sytuacje, kiedy trzeba reagować.
Mysle ze nikt dla hecy nie wchodzi z sąsiadami na wojenna ścieżkę. Ja tez mam „przeprawę jedna” z sąsiadami -to jedyni najbliżsi sąsiedzi, tacy płot w płot. Zgodzilam się na ich wytyczne żeby wojny nie było. Ale ich żądania posuwały się po tym coraz śmielej. I w takim momencie zaczęło być mi wszystko jedno, czy będzie wojna czy nie. Ja nie zaczęłam wojowac. Byly wtedy zgrzyty, ale okazały się chwilowe. Nie zepsuły naszych relacji. Gdynym ustąpiła żądaniom dla świetego spokoju to dzus bardzo bym tego żałowała. Istota -dla mnie- jest żeby nie robić niczego złośliwie, nie zapierać się usilnie przy swoim, ale tez nie pozwolic sobie na to, żeby to innym było dobrze kosztem mnie samej. Trzeba postawić jasne granice.
Normalni ludzie nie chcą wojny i jak widzą , że ktoś jest zdecydowany, to idzie się dogadać, gorzej jak się trafi jakiegoś socjopatę, co woli sobie zniszczyć byle i sąsiad miał gorzej.
Normalni ludzie nie chcą wojny i jak widzą , że ktoś jest zdecydowany, to idzie się dogadać, gorzej jak się trafi jakiegoś socjopatę, co woli sobie zniszczyć byle i sąsiad miał gorzej.
Jak trafisz na taki egzemplarz to choćbyś stawała na głowie ignorowała a nawet dogadzala to i tak Ci żyć nie da, tu niedaleko są tacy, współczuję ich sąsiadowi z przodu, nic chłop nie robi przeciw nim a i tak życia nie ma
Tylko w tej sytuacji to sąsiadka nie zyskuje niczego gdy pies jest na dworze od strony @Natalnika, ona nie ma lepiej przez to. Nie ma też gorzej gdy pies jest w domu. Ot, po prostu tak jest. Więc tym bardziej jej zachowanie warto ukrócić, bo to ani jej konieczność ani nic dla jej dobra. A zła wola i maksymalne lekceważenie innych - jak najbardziej widać cały czas.
A kilka lat temu zjechano mnie, jaka niedobra matka, że dzieciom psa nie kupię. Dlaczego nie kupię? Bo mi się by nie chciało przy nim robić. Och, jaka byłam samolubna matka... Dla dzieci nic nie zrobi.... Właśnie dlatego, żeby nie mieć tak poważnych problemów, jak i bardziej przyziemnych związanych z odpowiedzialnoscia nas zwierzeciem.
To nie w temacie watka. Tylko tak na marginesie. Tylko teraz wszyscy o odpowiedzialności, a jak ja napisałam raz że za leniwa jestem na to by opiekować się zwierzeciem, to mnie zrugano.
To tak mi się przypomniało.
A sytuacji wspolczuje. Mam sąsiadkę która stara się swoje psy jakoś ulozyc, gdzieś tam poza zasięgiem ludzi trzymac. Ja tych psow nawet nie slysze i malo widuję. Ale wiem że ona się bardzo boi je stracić jakby ktos doniosl.
Niestety będzie coraz gorzej, bo teraz zwierzę ma więcej praw niż człowiek i niejedna walnięta będzie się upierać, że pies szczekać musi. Słyszałem, że w Niemczech nie ma takich dyskusji, cisza nocna jest święta i taki właściciel, który pozwala psu długotrwałe szczekać miałby błyskawicznie grzywnę. Tęsknię za takim podejściem u nas.
Nieprawda,ze pies szczekac ( ciagle) musi. Pies szczeka w okreslonych sytuacjach. Natomiast jezeli szczeka nonstop to znaczy,ze cos złego sie dzieje,pies zyje w stresie itp. Nieustanne szczekanie jest niekorzystnw dla zdrowia i psychiki psa A to juz argument dla tych "niejednych walnietych".
A swoja drogą pamiętacie, ktoś tu kiedyś pisał, że w którymś kraju (Holandii?) psy w ogóle nie szczekają bo... podcina się im struny głosowe. Pojęcia nie mam ci na to "niejedne walnięte" plus ekolodzy. Dla mnie to bylo szokujące.
Nie wiem, czy sie te struny głosowe podcina, ale w czasie dnia mozna usłyszeć szczekania. Moze to po prostu niemieckie psy i tez lubią ordnung Sprawa jest tez taka, ze sporo ludzi wynajmuje, a nie kupuje domu/ mieszkania, a zeby moc miec zwierze typu kot/ pies potrzeba zgody wlasciciela mieszkania, czasem zgody wspólnoty mieszkańców, wiec automatycznie ich mniej. Ale apropos tematu co ludziom przeszkadza, to jedna sąsiadka raz poskarżyła sie nam, ze nasz kot po nocach głośno miałczy i ona spac nie moze A to, kurcze marzec był, No jak tu kota tresować?
Komentarz
Myślę sobie, że gdyby problem dotyczył mojej mamy, to sugerowałabym jej: a może przestawimy jednak tę budę (dla świętego spokoju), a może będziesz go na dłużej spuszczać z łańcucha (dla świętego spokoju), tymczasem one ją podjudzają do walki z nami.
Jej córki też powiedziały, że ich mama ciągle mówi o psie (przez nas), a już nawet nie pyta o wnuki...i one są za to na nas złe, że jej głowa jest zajęta problemem z nami. Tym bardziej bym na ich miejscu sugerowała mamie powyższe "dla świętego spokoju".
Prawda jest taka, że my też ciągle mówimy o tym psie, pytanie od przyjaciół i rodziny: no i co z tym psem, uspokoił się - ale my już o tym nie wspomnieliśmy.
Oczywiscie wg niej jest ofiarą w całej tej sytuacji.Cale życie była ofiara przy mężu pijaku to dlaczego na starość miało by się jej odmienić .
To taki utrwalony mechanizm.
Tu ważniejszym jest komfort Twój i Twoich najbliższych. Nie daj się wbijać w poczucie winy, bo do tego dąży starsza pani i jej córki.
Jesli ktoś nie potrafi zadbać o zwierze, o jego komfort, komfort ludzi w najbliższym otoczeniu to może po prostu nie powinien mieć zwierza w domu/koło domu. Nie ma obowiązku mieć psa do pilnowania domu. Ale obowiązkiem -jeśli się już go posiada, jest dbanie o niego i również dbanie o otoczenie, sąsiedztwo.
Przepraszam za brutalność, ale tu trzeba działania.
A jeśli nie Policja, to może jakiś TOZ? Albo może macie wśród znajomych kogoś kto się zna na zwierzętach? Kto mógłby porozmawiać, doradzić, ale będąc osobą z poza konfliktu? Jeszcze taka ścieżka, jeśli te zdecydowane kroki Was nie przekonują.
Checi współpracy nie ma. Jest wbijanie w poczucie winy -dzieci starszej pani nachodzą i tez wbijają w poczucie winy.
I działania w stylu- mogę mieć psa, pies szczeka i co zrobisz? Wygłusz se chałupę jak ci przeszkadza.
Po dobroci -moim zdaniem- już się wyczerpało.
Niestety sa ludzie ktorych tylko stach przed konsekwencjami ginansowymi otrzezwi. Mielismy sasiada ktory palil syfem w piecu. Zima nie dalo sie otworzyc okna. Sytuacja sie zmienila diametralnie po tym jak do jego drzwi zapukali staznicy miejscy. Musial sie ostro tlumaczyc. Za pierwszy raz chyba nie dostal mandatu tylko ostrzezenie. A powietrze jest juz czyste.
Macie rację, że sąsiadka mnie zmanipulowała. Rzeczywiście to nie oba tu jest ofiarą.
Dziwnie się czuję, będąc na ścieżce wojennej z własną sąsiadką. Pewnie to uczucie długo mnie będzie wyżerać wewnętrznie. W tym momencie jednak wiem , że chcę sie wysypać w nocy. Chcę się czuć dobrze w swoim domu.
A to -jak wiemy z lektury wpisów, zostało praktycznie wyczerpane.
Ile można prosić, ile można znosić olewanie problemu.
Do tego jeszcze dochodzi ze wbija się w poczucie winy, bo starsza pani, bo pani nie miała lekkiego życia, a może wina hałasów leży po stronie narzekającego na hałas?
Ja tez mam „przeprawę jedna” z sąsiadami -to jedyni najbliżsi sąsiedzi, tacy płot w płot.
Zgodzilam się na ich wytyczne żeby wojny nie było. Ale ich żądania posuwały się po tym coraz śmielej.
I w takim momencie zaczęło być mi wszystko jedno, czy będzie wojna czy nie. Ja nie zaczęłam wojowac.
Byly wtedy zgrzyty, ale okazały się chwilowe. Nie zepsuły naszych relacji.
Gdynym ustąpiła żądaniom dla świetego spokoju to dzus bardzo bym tego żałowała.
Istota -dla mnie- jest żeby nie robić niczego złośliwie, nie zapierać się usilnie przy swoim, ale tez nie pozwolic sobie na to, żeby to innym było dobrze kosztem mnie samej. Trzeba postawić jasne granice.
Właśnie dlatego, żeby nie mieć tak poważnych problemów, jak i bardziej przyziemnych związanych z odpowiedzialnoscia nas zwierzeciem.
To nie w temacie watka. Tylko tak na marginesie. Tylko teraz wszyscy o odpowiedzialności, a jak ja napisałam raz że za leniwa jestem na to by opiekować się zwierzeciem, to mnie zrugano.
To tak mi się przypomniało.
A sytuacji wspolczuje. Mam sąsiadkę która stara się swoje psy jakoś ulozyc, gdzieś tam poza zasięgiem ludzi trzymac. Ja tych psow nawet nie slysze i malo widuję. Ale wiem że ona się bardzo boi je stracić jakby ktos doniosl.
Słyszałem, że w Niemczech nie ma takich dyskusji, cisza nocna jest święta i taki właściciel, który pozwala psu długotrwałe szczekać miałby błyskawicznie grzywnę.
Tęsknię za takim podejściem u nas.
Pies szczeka w okreslonych sytuacjach.
Natomiast jezeli szczeka nonstop to znaczy,ze cos złego sie dzieje,pies zyje w stresie itp. Nieustanne szczekanie jest niekorzystnw dla zdrowia i psychiki psa
A to juz argument dla tych "niejednych walnietych".
Moze to po prostu niemieckie psy i tez lubią ordnung Sprawa jest tez taka, ze sporo ludzi wynajmuje, a nie kupuje domu/ mieszkania, a zeby moc miec zwierze typu kot/ pies potrzeba zgody wlasciciela mieszkania, czasem zgody wspólnoty mieszkańców, wiec automatycznie ich mniej.
Ale apropos tematu co ludziom przeszkadza, to jedna sąsiadka raz poskarżyła sie nam, ze nasz kot po nocach głośno miałczy i ona spac nie moze A to, kurcze marzec był, No jak tu kota tresować?