U tradsow też raczej są trwałe małżeństwa i wielodzietne rodziny. Można powiedzieć że porównywalne do Neo. Jest też sporo powołań i duża liczba mlodych wierzących księży oraz mlodych ludzi. Jeśli to są według Was owoce to i w tradycyjnym katolicyzmie ich sporo. Np w Szwajcarii z dużymi rodzinami i pełnymi podczas mszy świętej kosciolami spotkałam się tylko w Bractwach Piusa X i Piotra.
Odrobinka, to z pewnością są dobre owoce. Ale warto zadać sobie pytanie, czy to środowisko działa "z Kościołem", czy "obok Kościoła", albo nawet "wbrew Kościołowi". Bo naprawdę można się zachwycać tradycyjną liturgią, żyć pobożnie i przekazywać wiarę dzieciom bez polemizowania z Papieżem i biskupami. Ten schizmatycki duch jest nieznośny. Tradycjonalizm powinien oznaczać wierność, a nie bunt. Bunt to znak rewolucji, postawa z gruntu obca chrześcijaństwu, A jeszcze ten obłudny sos "synowskiej troski", którym polewa się dowolne brednie wypisywane przeciwko hierarchom Kościoła. To mędrkowanie, co Papież powinien zrobić, a czego nie zrobił. Zarzucanie biskupom zdrady, albo "tylko" wyrażanie się o nich z lekceważeniem,
Komentarz
Jeśli to są według Was owoce to i w tradycyjnym katolicyzmie ich sporo. Np w Szwajcarii z dużymi rodzinami i pełnymi podczas mszy świętej kosciolami spotkałam się tylko w Bractwach Piusa X i Piotra.