Czytam właśnie bardzo ciekawą książkę Pawła Skibińskiego na temat I Pielgrzymki JP2 do Polski. Jest tam rozdział o działaniach dezintegracyjnych prowadzonych przez SB wobec Kościoła:
Bezpieka wydawała specjalne pismo "Ancora", które kreowało się na przodownika reform soborowych i z tej pozycji podważało zaufanie katolików do biskupów.
Ale przecież podobny cel można osiągać z pozycji tradycjonalizmu. Też można wydawać pisma, czy prowadzić strony internetowe, które gromadzą "zatroskanych" wiernych, dla których biskupi są za mało katoliccy. Znamy takie tytuły? Znamy. Ciekawe, jaka bezpieka za nimi stoi.
Komentarz
Zieeeeew...
Formacja Drogi została napisana dla ludzi stojących daleko od Boga i Kościoła.
Osoby te nie chodziły na nabożeństwa, bo "porządni katolicy" odsuwali się od nich ze wstrętem.
"Pobożne dusze" nie mają czego tam szukać.
Czy to zaproszenie?
Niedawno usłyszałem u Ziemkiewicza, że ZSRR zawsze wspierał skrajne ruchy we wrogich sobie państwach, finansował zarówno Czarne Pantery, jak i Ku Klux Klan. Wspierał też wszystkich secesjonistów, dlatego czy to Szkoci, czy Katalończycy są teraz skrajnie lewicowi. Jest w tym logika, bo niezależnie od ideologii tacy ekstremiści zawsze osłabiają spójność państwa.
A z "Lewej Nawy" w końcu mnie wyrzucili za obronę abpa Jędraszewskiego.
Jeżeli ktoś agituje za czymś, co z tymi poglądami jest sprzeczne, to gdzie on jest względem Kościoła?
Nie trzeba tarzać się w błocie, żeby poczuć marność swego istnienia ..można rozważać to rozumowo.
Odbiję jednak piłeczkę: czy Pan Jezus i Apostolowie grali na pierwszej Mszy na gitarkach?
Nie, na organach piszczałkowych, które nosili w chlebakach.
Bo to pytanie jest równie mądre, jak domaganie się od przechodnia na ulicy, aby tłumaczył się z zakazu noszenia przyłbic. Przechodnie o tym nie decydują, podobnie jak neoni nie decydują o tym, jakie formy liturgiczne dopuszcza Kościół.
Na pewno pewne zasady są inspirowane kultem Starego Przymierza, na przykład zakaz wstępu kobiet do prezbiterium, czy traktowanie księży jako wyższej kasty. Ale czy jest sens w tym akurat Żydów naśladować? Czy kobiety są nieczyste przez to, że mają inne narządy płciowe? Moim zdaniem to bez sensu.
> wspolnota tworzy liturgię?
Oczywiście, Pan Jezus nie ustanowił Eucharystii w samotności na pustyni, ale w gronie swoich uczniów. Zresztą nawet Mszy Trydenckiej nie można odprawić bez ministranta, który reprezentuje wspólnotę.
2. Czyli skoro o tym jak, jaka i gdzie jest Msza decyduje hierarchia, to czemu neo nie slucha kongregacji, ktora wymagała pare lat temu wyjscia z salek do kosciola, a przynajmniej zachowania wymogow Mszalu?
3. Ślepe patrzenie na przelozonego bylo dobre za feudalizmu, ktory nie dziala.
Jesli proboszcz, czy biskup zezwala na cos na co nie zezwala kongregacja czy papież, to o jakiej hierarchii i jakim posluszenstwie tu mowa?
Bo nie musi.
Dykasterie Kurii Rzymskiej wspierają papieża w zarządzaniu Kościołem, tak jak ministerstwa wspierają Prezesa Rady Ministrów. Bez autoryzacji papieża wypowiedzi dykasterii są tylko świstkami papieru, tak jak w tym przypadku. Franciszek, podobnie jak i Jego Poprzednicy, nie ma zastrzeżeń do modyfikacji mszału wprowadzonych w neokatechumenacie, ani do organizacji liturgii dla wspólnot poza kościołami. W tym momencie można zapytać, czemu dykasteria wypowiedziała się wbrew Papieżowi znając jego zdanie. Uważam to za przejaw nielojalności. To taka sytuacja, jak gdyby jakiś minister obecnego rządu w oficjalnym dokumencie skrytykował 500+. Powinien się wówczas pożegnać ze stanowiskiem.
> świętym, do tego tylko przeznaczonym
"42 Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba11 i w modlitwach. 43 Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. 44 Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne12. 45 Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. 46 Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. 47 Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia."
Liturgia pierwotnej Mszy jest trudna do zrekonstruowania ze względu na ograniczoną liczbę źródeł historycznych. Rzymianin Pliniusz, zajmujący się śledztwem przeciwko chrześcijanom z poruczenia Trajana, w 113 r. pisał w liście do cesarza, że chrześcijanie spotykają się w wyznaczony dzień przed wschodem słońca. W czasie swoich rytuałów śpiewają hymny ku czci Chrystusa, swojego Boga. Mają dwa spotkania, a ich wieczorne spotkanie jest wspólnym posiłkiem. Pomimo tego, że Pliniusz nie rozumiał obrzędów chrześcijańskich, jego przekaz jest bardzo ważny, bo stanowi pierwszą wzmiankę poganina o liturgii chrześcijańskiej. Biorąc pod uwagę przekaz Pliniusza, spotkanie o wschodzie słońca, w "Dzień Słońca" (św. Justyn) było tzw. synahtentes, czyli spotkaniem eucharystycznym. Było otoczone tajemnicą, przez co Pliniusz nie był w stanie zbyt wiele o nim napisać, ale chrześcijańskie źródło Nauka dwunastu apostołów (Didache ton dodeka apostolon) z końca I w. zawiera również lakoniczne informacje na jego temat. Możemy z nich jednak wywnioskować, że spotkanie było tożsame z Mszą Wieczernika. Fragmenty Dziejów Apostolskich (Dz Ap 20, 7-11; 27, 35) sugerują, że Ofiary sprawowano w tzw. kościołach domowych - "(...) i łamiąc chleb po domach, pożywali pokarm z radością i w prostocie serca" (Dz Ap 2, 46). Msze nie były sprawowane przy stołach znanych nam z "nowoczesnych" kościołów, a zaczerpniętych z arsenału protestanckich pomysłów. Ówczesne stoły były okrągłe lub w kształcie litery sigma (półkole). Miejsce honorowe, które w Wieczerniku zajmował Chrystus, a później Apostołowie, znajdowało się "in cornu dextro", z prawego krańca stołu, co możemy zobaczyć na pochodzącej z ok. 500 r. mozaice z kościoła San Apollinare z Rawenny, przedstawiającej Ostatnią Wieczerzę (patrz wyżej). Uczestnicy siedzieli lub leżeli na sofach, co było możliwe zważywszy na maksymalną liczbę zgromadzonych, nie przekraczającą 15 osób. Msze w domach odprawiano przy drewnianych ołtarzach, jak pisze K. Gamber. Popołudniowe spotkania, tzw. agapy, odrębne od Mszy, były wpisaną w tradycję żydowską ucztą wszystkich wiernych. Podczas tych spotkań, związanych z wspólnym spożyciem pokarmów z okazji chrztu, pogrzebu, wesela, rocznicy śmierci, zbierano środki na pomoc dla najuboższych. Abp Nowowiejski pisze: "Schodzono się więc na agapę nie tyle po to, aby pić i jeść, lecz raczej aby oszczędności swoje złożyć na dobre uczynki, na pogrzeby ubogich, na sieroty, na braci więźniów itd.". Jako że agapa nie była powszechna i obowiązkowa, z biegiem czasu poczęła zanikać. Być może wiązało się to z pojawieniem się herezji wczesnochrześcijańskich, zwalczanych przez ówczesne duchowieństwo (np. św. Pawła), widzące w agapach niebezpieczne odchylenia żydowskie (Gal 2, 11-21)."
Zawsze wierni nr 6 (37), listopad-grudzień 2000
„Wasz charyzmat jest wielkim darem Boga dla Kościoła naszych czasów. Dziękujemy Panu za te pięćdziesiąt lat. Wpatrując się w Jego pełną miłości wierność nigdy nie traćcie ufności: On się wami zaopiekuje, zachęcając jednocześnie do wyjścia do wszystkich narodów z pokorną prostotą, tak jak ukochani uczniowie”
Dopóki nie jest to dokument z jego podpisem to moze sobie mówić co chce. Nic to nie zmieni.
Swoją drogą ciekawy się wyłania Twój obraz Kościoła, jako wielkiego urzędu. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Kościół jest wspólnotą uczniów Chrystusa. Jego biurokratyczna część to tylko interface do kontaktów ze światem doczesnym.