Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Cele małżeństwa

24

Komentarz

  • Turturek powiedział(a):
    Nie wiem czy byś zrezygnowała, ale na pewno oszczędziłoby Tobie wiele nieporozumień i wyjaśniło wiele niejasności. Z doświadczenia powiem, że małżeństwa w których wiara małżonków mocno odbiegała od siebie, zazwyczaj rozpadały się. Chociaż znam wyjątki. Nie powinniśmy jednak budować naszego życia na oczekiwaniu, że jest się wyjątkiem.

    Znam tylko jedno  małżeństwo z wiarą małżonków na podobnym poziomie 
  • A jak oceniać poziom wiary ? Da się to zrobić?
  • To z rozmowy wynika, najczęściej mąż bywa niedzielnym katolikiem i dosyć blisko mu do antyklerykała a żona całkiem inny poziom...
  • Niedzielny katolik to nie jest człowiek wierzący.
  • edytowano sierpień 2021
    Jest wierzący, wierzy że Bóg istnieje i że trzeba chodzić do Kościoła/raz do roku do spowiedzi żeby nie trafić do piekla - na takim poziomie wiary jest, jeszcze nie dane mu było bardziej poznać Boga po prostu 
  • Agmar powiedział(a):
    Jest wierzący, wierzy że Bóg istnieje i że trzeba chodzić do Kościoła/raz do roku do spowiedzi żeby nie trafić do piekla - na takim poziomie wiary jest, jeszcze nie dane mu było bardziej poznać Boga po prostu

    Przecież to banialuki 
  • A ja myślę że ci co ze sobą nie rozmawiają. Znam kopę ludzi niewierzących więc i nie modlących się wspólnie i są razem a o rozwodach nie myślą.
    Fajnie by było gdyby to było takie proste jak piszesz @Prayboy.

  • Jakie to proste, wystarczy wspólnie się modlić i małżeństwo jest trwałe niczym piramidy ;) 
  • edytowano sierpień 2021
    Turturek powiedział(a):
    Nie wiem czy byś zrezygnowała, ale na pewno oszczędziłoby Tobie wiele nieporozumień i wyjaśniło wiele niejasności. Z doświadczenia powiem, że małżeństwa w których wiara małżonków mocno odbiegała od siebie, zazwyczaj rozpadały się. Chociaż znam wyjątki. Nie powinniśmy jednak budować naszego życia na oczekiwaniu, że jest się wyjątkiem.
    Mam całkiem inne spostrzeżenia w tym temacie. Rozpadają się małżeństwa gdzie jest walka o władzę, znaczenie, brak zrozumienia i chęci poznania drugiej osoby. Nastawienie na wygodę i korzystanie z usług drugiej osoby... Czyli egoizm. I brak kompromisu. I walka o rację. Brak dawania sobie nawzajem wolności. 
    Małżeństwo moich rodziców ma już 45 lat.
    Tata twierdzi że stracił wiarę, mama przeciwnie. Tata jest alkoholikiem czynnym. Moja mama go nie zostawi bo wie że jest w nim dobro tylko gdzieś je zagubił, a tata kocha mamę i jest jej wdzięczny, mimo że nie daje rady przestać pić. 
    Moim zdaniem kluczowe jest chcenie bycia ze sobą.
    A w rozwodach brak logiki, bo zaczynanie z kimś nowym po powiedzmy 15 latach związku jest bardziej skazane na porażkę niż zaczynanie od nowa po 15 latach związku z tym samym mężem. I tu i tu praca podobna ale brak tych 15 wspólnych lat, wspomnień. Czasem serio wystarczy przejrzeć album rodzinny, żeby zobaczyć że ten nowy pan/ pani jest tylko iluzją i skoro w pierwszym związku brakło nam sił na kontynuację to czemu zakładamy naiwnie że tym razem nam jej wystarczy na całe życie? I czemu akurat łatwiej nam zaufać obcemu niż mężowi? Poza ewidentnymi przypadkami to często jest naszeniedogadanie się i życie obok siebie ale nie ze sobą. 
  • edytowano sierpień 2021
    Turturek powiedział(a):
    Nie wiem czy byś zrezygnowała, ale na pewno oszczędziłoby Tobie wiele nieporozumień i wyjaśniło wiele niejasności. Z doświadczenia powiem, że małżeństwa w których wiara małżonków mocno odbiegała od siebie, zazwyczaj rozpadały się. Chociaż znam wyjątki. Nie powinniśmy jednak budować naszego życia na oczekiwaniu, że jest się wyjątkiem.
    Jak możesz ocenić poziom cudzej wiary? Jedyne co widać to co jest na zewnątrz. Nie mnie oceniać jak kto wierzy i czy odbiega ode mojej jego wiara. 
    Ktoś może być ekstrawertykiem a inny introwertykiem także w kwestii wiary.

    Podziękowali 1Elf77
  • To się moim zdaniem w ogóle nie przekłada. Ze on niedzielny, a ona codziennie rano i wieczorem pacierz, to ona ma większą wiarę. Czasem człowiek próbuje stanąć w prawdzie i taki niedzielny może być bliżej tej prawdy niż zaangażowany. 
    Podziękowali 1Odrobinka
  • edytowano sierpień 2021
    Teorii jest wiele. Słyszałam np o tym że tam gdzie żona bardziej wykształcona, albo lepiej zarabia od męża powoduje rozpad związków. Albo że zgubny wpływ ma liczba partnerów przed ślubem.
    A moim zdaniem kluczowa jest wolność i uswiadomienie sobie że małżeństwo to nie jest uzależnienie i spełnianie swoich wzajemnych oczekiwań ale chęć bycia razem, kompromis w sprawach, które są dla drugiej strony nie do zniesienia, akceptowanie swoich wad i szacunek do drugiej połówki. To się buduje przez robienie różnych rzeczy razem, przez poznawanie się nawzajem i odkrywanie wspólnych zainteresowań, pasji, choćby dotyczyła.ona tylko wychowania dzieci. Przez nie traktowanie swojej wizji świata jako jedynie słusznej ale słuchanie też współmałżonka i próba zrozumienia sposobu jego myślenia. Usługiwanie sobie nawzajem i pomaganie w trudnościach, chorobach itd. bo razem jest łatwiej przez wiele spraw przejść.
    Jeśli się przy tym wspólnie modlą to wspaniałe. Aczkolwiek małżeństwo, przynajmniej podstawowe jego reguły są bardziej pierwotne od chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo tylko je wzbogaciło i podniosło do rangi sakramentu, bo tak odczytało naukę Chrystusa.
    I słusznie.
    Ale to nie jest zadanie.z konkretnymi rozwiązaniami czy też komendami dla każdego. Z małżeństwem jest jak z wiarą. Też samemu nie da się jej ani zbudować ani utrzymać jeśli się o nią nie dba. I bardzo dużo zależy od tego jak mnie na tym zależy. Na byciu razem czy to z mężem czy to z Bogiem.
    Podziękowali 3Pioszo54 agatak Monira
  • Jesli tak ma się sprawa z żoną to po co się żenić ... powiedzieli na to apostołowie 
    A On na to u ludzi to niemożliwe ale u Boga wszystko jest możliwe.


  • edytowano sierpień 2021
    Przeciwnie. Nie  o tym mowa patrz szerzej. To apostołowie wąsko rozumieli Jezusa.
  • Bo łatwiej w pewnych sprawach być samemu. Z dochodzącą Panią/ Panem z którymi.laczy nas tylko seks i wyjście do kina/knajpy/wyjazd na wczasy. Tylko nie o to chodzi. 
  • Odrobinka powiedział(a):
    Jak możesz ocenić poziom cudzej wiary?
    Jeżeli jestem z żoną tak blisko jak powinienem być, to mogę. Oczywiście jest to tylko szacunek, bo prawdziwy test wiary przechodzimy w ekstremalnych sytuacjach. Myślę jednak, że każde małżeństwo jakieś mniejsze lub większe ekstrema przechodzi, zatem jeśli rozmawia się o swojej religijności ze współmałżonkiem, to można dbać o podobne tempo rozwoju duchowego.

    Jeśli chodzi o chcenie bycia ze sobą, to kluczowe jest doprecyzowanie czy chcemy trwać nawet kiedy nie jesteśmy szczęśliwi, czy robimy wszystko aby być szczęśliwymi przez cały czas małżeństwa. Być ze sobą można ze względu na dobro innych, na poczucie obowiązku, ze względu na korzyści materialne i z wielu innych powodów. Wspólne szczęście jednak wymaga, aby obie strony miały coś co je spaja wzajemnie i powoduje rozkwit tej drugiej.

    Sytuacja w której jedna osoba jest głęboko wierząca, a druga nie, powoduje konieczność poświęcania się jednej ze stron. Następuje jednak wyłom w jedności i stopniowe oddalanie się, bo coraz więcej czasu są osobno. Inne światopoglądy to też coraz mniej rozmów, bo żeby się nie kłócić, trzeba ograniczyć tematy. Wiele ludzi tak żyje, ale czy są naprawdę szczęśliwi, albo inaczej, czy nie mogliby być jeszcze bardziej szczęśliwi?
  • Są też małżeństwa, gdzie jedna ze stron jest niewierząca od samego początku, a istnieją latami.

    Przyjemnie jest widzieć tylko proste zależności. 
  • Trochę off top, ale:

    Ksiądz rekolekcjonista zwierzył się, że trudność posługi kapłańskiej polega na tym, że rzeczy, o których ma nauczać są tajemnicze same w sobie, a z drugiej strony są żywi ludzie z rozmaitymi historiami życiowymi. To go uczy pokory.
  • Turturek powiedział(a):
    Odrobinka powiedział(a):
    Jak możesz ocenić poziom cudzej wiary?
    Jeżeli jestem z żoną tak blisko jak powinienem być, to mogę. Oczywiście jest to tylko szacunek, bo prawdziwy test wiary przechodzimy w ekstremalnych sytuacjach. Myślę jednak, że każde małżeństwo jakieś mniejsze lub większe ekstrema przechodzi, zatem jeśli rozmawia się o swojej religijności ze współmałżonkiem, to można dbać o podobne tempo rozwoju duchowego.

    Jeśli chodzi o chcenie bycia ze sobą, to kluczowe jest doprecyzowanie czy chcemy trwać nawet kiedy nie jesteśmy szczęśliwi, czy robimy wszystko aby być szczęśliwymi przez cały czas małżeństwa. Być ze sobą można ze względu na dobro innych, na poczucie obowiązku, ze względu na korzyści materialne i z wielu innych powodów. Wspólne szczęście jednak wymaga, aby obie strony miały coś co je spaja wzajemnie i powoduje rozkwit tej drugiej.

    Sytuacja w której jedna osoba jest głęboko wierząca, a druga nie, powoduje konieczność poświęcania się jednej ze stron. Następuje jednak wyłom w jedności i stopniowe oddalanie się, bo coraz więcej czasu są osobno. Inne światopoglądy to też coraz mniej rozmów, bo żeby się nie kłócić, trzeba ograniczyć tematy. Wiele ludzi tak żyje, ale czy są naprawdę szczęśliwi, albo inaczej, czy nie mogliby być jeszcze bardziej szczęśliwi?
    W małżeństwie nie chodzi o szczęście. Szczęście bywa albo nie bywa.
    Nie wiem gdzie to poświęcenie? Kwestia zrozumienia. Nie o to chodzi w małżeństwie żeby wszystko robić razem. Albo jak najwięcej rzeczy. Ja mam np. bardzo dużą potrzebę bycia samej i zainteresowania których mąż nie podziela, podobnie mąż. To nie jest przyczyną kryzysu.
  • Odrobinka powiedział(a):
    Nie o to chodzi w małżeństwie żeby wszystko robić razem. Albo jak najwięcej rzeczy. Ja mam np. bardzo dużą potrzebę bycia samej i zainteresowania których mąż nie podziela, podobnie mąż. To nie jest przyczyną kryzysu.

    Pytanie o co chodzi w małżeństwie. Czy być jak jedno ciało według definicji biblijnej czy tworzyć przyjacielski związek dwóch niezależnych jednostek.

    Do Tomasza: Brak kłótni nie jest wyznacznikiem szczęścia. To raczej wyznacznik temperamentu i umiejętności prowadzenia dyskusji.

  • Nie wiem czy taka definicja biblijna jest właściwa i czy o to w niej chodzi. Jeśli chodzi o mnie to wolę tworzyć przyjacielski związek dwóch niezależnych jednostek. Choć nie do końca niezależnych. Bo związanych sakramentem i wspólnymi obowiązkami oraz celami a dążenie do bycia jednym ciałem z definicji na takich zasadach o jakich piszesz jawi mi się jako fałsz. 
  • Tomasz i Ewa powiedział(a):
    Proste zależności = prosta recepta na (udane) życie?

    T
    Nie.

    Miałam na myśli zależności typu:

    ludzie się nie kłócą, tzn. są szczęśliwi

    małżonkowie są wierzący, więc ich małżeństwo trwa

    małżonkowie są niewierzący, więc się rozpada

    małżonkowie są zgodni, czyli są oboje wierzący albo oboje niewierzący.

    Prawo wyłączonego środka.
    Podziękowali 1Odrobinka
  • Tomasz i Ewa powiedział(a):
    @Turturek

    Kto to napisał?

    „ Inne światopoglądy to też coraz mniej rozmów, bo żeby się nie kłócić, trzeba ograniczyć tematy.”

    T

    Ja masz z kimś krańcowo różne zdanie, to albo nie poruszasz tego tematu, albo się kłócisz. Rzeczowa dyskusja takich osób może być tylko raz, bo jak wyłożą już swoje argumenty nie ma w nich miejsca na kompromis.

    Odrobinka, no i tu się różnimy, bo według mnie nie da się pogodzić przyjacielskiego związku niezależnych jednostek z sakramentem. Albo sakrament będzie traktowany z przymrużeniem oka, albo ta niezależność zacznie szwankować i coraz bardziej przeszkadzać.
  • edytowano sierpień 2021
    A dlaczego to się nie da? To kwestia definicji co uważamy za małżeństwo. Nie zauważyłam żebym przysięgała że będę jednym ciałem i że wszystko będę robić wspólnie. Raczej miłość, wierność i uczciwość oraz trwałość do śmierci. Chyba jednak ta jedność o której piszesz to daleki do spełnienia ideał niekonieczny ani do zbawienia ani dla dobrostanu związku. Wręcz przeciwnie w moim odczuciu i z mojego doświadczenia wynika że dążenie do takiego ideału jedności za wszelką cenę był dla nas niemal zabójczy, bo całkowicie rozjechał się z rzeczywistością.
    Podziękowali 1beatak
  • edytowano sierpień 2021
    A niezależność szwankuje jeśli nie ma się do siebie zaufania ewentualnie walczy się o władzę w związku. Czyli syntetyzując jeśli w związku nie ma uczciwości. Albo miłości. Bo miłość i uczciwość daje wzajemny szacunek i wolność oraz zaufanie.
    Podziękowali 1beatak
  • Ja myślę, że definicja jedności małżeńskiej byłaby przydatna w tej dyskusji. Nie jest ona oczywista.
    Podziękowali 1Odrobinka
  • Wg mnie to  wspólny front, daleko posunięta lojalność, wzrok zwrócony w tym samym kierunku. Uczciwość rozumiana jako: "mam cię we czci" jest tu kluczowa.
    Podziękowali 2Odrobinka ela99
  • edytowano sierpień 2021
    A dbanie o podobny poziom rozwoju duchowego to jest zaniżanie swojego tempa czy staranie się żeby dogonić współmałżonka?  A może pouczanie tego głupszego jak ma się zachowywać, żeby zachować prawidłowe tempo? A jak się nie udaje to co? Rozwód czy seppuku? Sorry nie potrafiłam się powstrzymać. 
    Podziękowali 2beatak Agmar
  • edytowano sierpień 2021
    @Berenika dla mnie nie trzeba szerszej definicji niż słowa przysięgi małżeńskiej. Miłość wierność uczciwość i trwałość do śmierci. 
    Podziękowali 2Berenika beatak
  • Tomasz i Ewa powiedział(a):
    Moja żona nie zgadza się ze mną w wielu sprawach. Rozmawiamy o nich czasem bez kłótni. Da się? Da. 

    T
    Zależy w jakich sprawach i jak bardzo się nie zgadza. Mówimy tu o fundamentalnych sprawach, a nie błahostkach.

    W jaki sposób na przykład widzisz wypracowanie konsensusu osoby głęboko wierzącej z antyteistą?


    Odrobinka: jeszcze raz podkreślam nie pouczanie tylko pomaganie, bez przerwy próbujesz wprowadzać działania które zawsze są szkodliwe w małżeństwie. A to szukanie winnych, a to pouczanie, no tak się nie da. Małżeństwo nie polega na takich działaniach.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.