To tylko tak się wydaje, że "ważne, aby był dobrym człowiekiem". W rzeczywistości związki z bardzo dużą różnicą w wykształceniu i światopoglądzie, nawet gdy ta osoba gorzej wykształcona dochodzi do lepszych pieniędzy, rzadko kiedy mają szansę na powodzenie. To nie jest nic fajnego widzieć, że ze swoim mężem nie możesz porozmawiać głębiej na żaden interesujący Cię temat, że nie rozumie Twoich działań i aspiracji, że Twoi znajomi uśmiechają się z pobłażaniem, gdy wypowiada głosem znawcy tezy, które budzą śmieszność, wierzy w zabobony. W dodatku zaniedbania edukacyjne mogą prowadzić np. do powielania niebezpiecznych mitów medycznych czy nierozsądnego dysponowania pieniędzmi,co może narazić rodzinę na spore kłopoty.
ten artykuł to majstersztyk manipulacji. sugeruje że to wina mężczyzn, że kobiety nie znajdują!!! partnerów!!!
póki co to mężczyzna oświadcza się kobiecie, która zostaje jego żoną, a nie partnerką. tak byłem nauczony.
dawniej to cnota była w cenie, a teraz wykształcenie i pieniądze. tak, mój świat jest prosty. na szczęście.
Amisz, póki co to mężczyzna się oświadcza kobiecie a ona może go, kolokwialnie mówiąc, spuścić na drzewo i wcale nie musi zostać jego żoną, może mieć jakieś oczekiwania i wymagania. Coś poza cnotą - może chcieć żeby lubił dzieci, umiał gotować, mieć mieszkanie lub ładnie pachnieć. I ma do tego prawo.
Pewnie że kobieta może odmówić. To jednak mężczyzna najpierw proponuje małżeństwo. A artykuł kłamliwie sugeruje że to kobiety mają wybierać mężczyzn. W dodatku partnera, nie męża. I do posiadania dzieci, a nie do założenia RODZINY. To mężczyzna wybiera kobietę. Kobieta zgadza się lub odmawia. I żadne fantazje póki co tego nie zmienią.
Typowe programowanie Polek. W duchu tego świata. Mieszanie podstawowych pojęć.
zacytuję św. Szarbela : Człowiek zdobywa coraz więcej wiedzy i coraz mniej mądrości. To tyle o wartości dzisiejszego "wykształcenia".
i powtórzę za jednym z listów św. Pawła: kobieta, która chce się czegoś nauczyć, niech zapyta swego męża w domu.
Mówiąc o wykształceniu dla mnie w tym kontekście było oczywiste, że nie chodzi wyłącznie o tytuł magistra z byle jakiej uczelni, ale szerzej pewne zainteresowania i predyspozycje intelektualne, pewne działania podejmowane w celu zdobywania wiedzy i rozwoju intelektualnego.
Oczywiście, że to nie jest tak, że kobieta z wyższym wykształceniem nie może być w szczęśliwym związku z mężczyzną "tylko" ze średnim. Jeżeli jedno się nie wywyższa, a drugie jest otwarte na zdobywanie wiedzy i ciekawe świata, to jak najbardziej. Jest wiele różnych historii - sama zanim poznałam swojego męża krótko spotykałam się z mężczyzną, który rzucił jednolite studia magisterskie na ostatnim roku, w konsekwencji został ze średnim, a był jednym z najbardziej inteligentnych ludzi, jakich znałam - napisał kilka prac magisterskich za swoich kolegów, potrafił pilotować małe samoloty, naprawdę dobrze znał się na inżynierii. (Rozstaliśmy się właśnie przez jego depresję, intelektualnie mnie fascynował).
Jeżeli jednak ona jest ambitną doktorantką zafascynowaną sztuką i teatrem, a on skończył jedynie byle jaką zawodówkę, wykonuje proste prace fizyczne i nie ma żadnych zainteresowań intelektualnych, po pracy tylko mecz i piwko - tu prawdopodobnie ta przestrzeń będzie zbyt ogromna. Sam pociąg seksualny nie wystarczy na długo, trzeba też ze sobą o czymś rozmawiać. Musi być jakaś przestrzeń, żeby się również intelektualnie ze sobą spotkać. Jak w twoim otoczeniu są ludzie na określonym poziomie, to nie zainteresujesz się Mirkiem "hehe lala od razu mówię że ja książek nie czytam".
Dlaczego obłęd? Uważasz, że kobieta powinna wiązać się z kimkolwiek, z kimś w kim nie jest zakochana, kto jej nawet nie fascynuje, nie ciekawi, byleby się rozmnożyć?
Lepiej sobie jeździć na wakacje z koleżanką.
Ta... mam nawet w rodzinie taką jedną - ślubu z nią nie brałem, ale jestem zmuszony się martwić, kto się nią zajmie, jak będzie stara i niedołężna. A jak jeszcze trafiali się chłopaki, co by ją chcieli, to żaden dla niej nie był dobry - no brakowało białego konia, albo chociaż białego Mercedesa...
Pewnie że kobieta może odmówić. To jednak mężczyzna najpierw proponuje małżeństwo. A artykuł kłamliwie sugeruje że to kobiety mają wybierać mężczyzn. W dodatku partnera, nie męża. I do posiadania dzieci, a nie do założenia RODZINY. To mężczyzna wybiera kobietę. Kobieta zgadza się lub odmawia. I żadne fantazje póki co tego nie zmienią.
Typowe programowanie Polek. W duchu tego świata. Mieszanie podstawowych pojęć.
zacytuję św. Szarbela : Człowiek zdobywa coraz więcej wiedzy i coraz mniej mądrości. To tyle o wartości dzisiejszego "wykształcenia".
i powtórzę za jednym z listów św. Pawła: kobieta, która chce się czegoś nauczyć, niech zapyta swego męża w domu.
Nasza zgoda lub odmowa to właśnie nasz wybór, a nie wasz.
To od kobiety zależy czy związek będzie czy nie.
I Twoje chcenie, fantazje o panu i niewolnicy tego nie zmienia Ale bujaj dalej w swoim niebie.
Dajesz nam tutaj sporo momentów, w których się uśmiechamy. A wiadomym, ze lepiej się śmiać niż płakać
hipolit powiedział(a): Nasza zgoda lub odmowa to właśnie nasz wybór, a nie wasz.
To od kobiety zależy czy związek będzie czy nie.
I Twoje chcenie, fantazje o panu i niewolnicy tego nie zmienia
Trudno o głupszą dyskusję... ulegacie podstępnej, programowej eskalacji konfliktu płci, kreowanego żeby zniweczyć boski plan. Zamiast dyskutować, kto jest lepszy/zdolniejszy pomyślcie, kto, dlaczego i jak nasila ten konflikt. Widać tu dobrze znany modus operandi, czyli zło pod pozorem dobra, albo nawet trochę prawdziwego dobra (sic!) dla zyskania wiarygodności. W naszych czasach jest wiele rzeczy, które wydają się wspaniałe w porównaniu do "dawnych czasów" - ale po latach widać owoce i widać, co jest naprawdę dobre. Ale podstęp działa, wielu nadal chętnie w to wierzy, w te pozory dobra... aczkolwiek tu trudno nie zauważyć, że niestety to szanowne panie są bardziej naiwne - dlatego częściej tak zaciekle, i złośliwie bronią tych "zdobyczy cywilizacji" ale pewnego dnia bieda rozum przywróci, już wkrótce...
hipolit powiedział(a): Nasza zgoda lub odmowa to właśnie nasz wybór, a nie wasz.
To od kobiety zależy czy związek będzie czy nie.
I Twoje chcenie, fantazje o panu i niewolnicy tego nie zmienia
Trudno o głupszą dyskusję... ulegacie podstępnej, programowej eskalacji konfliktu płci, kreowanego żeby zniweczyć boski plan. Zamiast dyskutować, kto jest lepszy/zdolniejszy pomyślcie, kto, dlaczego i jak nasila ten konflikt. Widać tu dobrze znany modus operandi, czyli zło pod pozorem dobra, albo nawet trochę prawdziwego dobra (sic!) dla zyskania wiarygodności. W naszych czasach jest wiele rzeczy, które wydają się wspaniałe w porównaniu do "dawnych czasów" - ale po latach widać owoce i widać, co jest naprawdę dobre. Ale podstęp działa, wielu nadal chętnie w to wierzy, w te pozory dobra... aczkolwiek tu trudno nie zauważyć, że niestety to szanowne panie są bardziej naiwne - dlatego częściej tak zaciekle, i złośliwie bronią tych "zdobyczy cywilizacji" ale pewnego dnia bieda rozum przywróci, już wkrótce...
Ale o czym tu dyskutować? Nie ma o czym.
To my wybieramy kto zostanie naszym mężem i ojcem naszych dzieci.
Oj ciężko się wam panowie pogodzić z taka oczywistością
Czyli już nie chodzi o zrealizowanie powołania do jakiego powołuje nas Bóg. Tylko żeby 'partner' spełniał oczekiwania. Jak nie znajdę takiego co spełnia, to nie wyjdę za mąż. To tak jak powiedzieć że nie pójdę do żadnego zakonu, bo żaden mi nie pasuje. Słowo powołanie jest już niemal zapomniane. Teraz liczy się samorealizacja. Przez powyższy tok rozumowania wiele osób nie idzie do zakonu i nie wybiera małżeństwa. Żeby żyli samotnie w czystości byłoby ok, tak jednak bardzo często nie jest. Najprostsza droga do piekła.
a św. Szarbel mówił tak: Sam wybieraj sobie ścieżki na tym świecie, nie pozwól żeby to one cię wybierały. Czyli że to ty masz zdecydować w jakim żyjesz powołaniu a nie przypadek (czy spotkasz 'odpowiedniego' kandydata czy nie).
Ej. Facetów jest tyle, że jednak jakaś szansa jest. Wybrać właściwego. Ja mam poczucie, że jednak wybierałam. Miałam powodzenie i mogłam zdecydować inaczej. Ciekawe, czy z ginekologiem z Jamajki miałabym lepsze życie. No już nie sprawdzę.
Możecie tylko zgodzić się lub odmówić jak wam mężczyzna zaproponuje małżeństwo. To mężczyzna wybiera kobietę, której proponuje małżeństwo. Taka jest prawda.
Zbyt często kobiety odmawiają, a mężczyźni zbyt rzadko proponują. Dlatego jest coraz mniej małżeństw. Obie strony mają wygórowane oczekiwania.
Możecie tylko zgodzić się lub odmówić jak wam mężczyzna zaproponuje małżeństwo. To mężczyzna wybiera kobietę, której proponuje małżeństwo. Taka jest prawda.
Oboje się wybierają. Po co dziewczyna/chlopak ma się spotykac z kimś, z kim nie chce wspólnego życia?
Inicjatywa mężczyzny przenosi ciężar odpowiedzialności za małżeństwo na męża i to jest prawidłowe. To on ją wybrał a ona się zgodziła, nie odwrotnie. Zawsze przychodzi trudny moment gdy to jest istotne, wręcz fundamentalne. A tak pół żartem, pół serio kobieta zawsze może odpowiedzieć mężowi że "widziały galy co brały".
Inicjatywa mężczyzny przenosi ciężar odpowiedzialności za małżeństwo na męża i to jest prawidłowe. To on ją wybrał a ona się zgodziła, nie odwrotnie. Zawsze przychodzi trudny moment gdy to jest istotne, wręcz fundamentalne. A tak pół żartem, pół serio kobieta zawsze może odpowiedzieć mężowi że "widziały galy co brały".
Oboje są odpowiedzialni, bo oboje siebie wybrali. Przecież to nie jest tak, że obcy gość podchodzi i pyta "czy zostaniesz moją żoną?". To jest wspólny czas, poznawanie się i okres decyzji, czy to jest właśnie ta osoba, z którą chce spędzić życie. Decyzję podejmują obie strony!
Tak, oboje. Jednak ciężar tej odpowiedzialności jest rozłożony nierówno. Sama natura, kobiety i mężczyzny na to wskazuje. Przykładem może być chociażby macierzyństwo, kobieta potrzebuje ochrony i opieki męża.
Komentarz
póki co to mężczyzna oświadcza się kobiecie, która zostaje jego żoną, a nie partnerką. tak byłem nauczony.
dawniej to cnota była w cenie, a teraz wykształcenie i pieniądze. tak, mój świat jest prosty. na szczęście.
To mężczyzna wybiera kobietę. Kobieta zgadza się lub odmawia. I żadne fantazje póki co tego nie zmienią.
Typowe programowanie Polek. W duchu tego świata. Mieszanie podstawowych pojęć.
zacytuję św. Szarbela : Człowiek zdobywa coraz więcej wiedzy i coraz mniej mądrości. To tyle o wartości dzisiejszego "wykształcenia".
i powtórzę za jednym z listów św. Pawła: kobieta, która chce się czegoś nauczyć, niech zapyta swego męża w domu.
A jak jeszcze trafiali się chłopaki, co by ją chcieli, to żaden dla niej nie był dobry - no brakowało białego konia, albo chociaż białego Mercedesa...
Ale bujaj dalej w swoim niebie.
Zamiast dyskutować, kto jest lepszy/zdolniejszy pomyślcie, kto, dlaczego i jak nasila ten konflikt.
Widać tu dobrze znany modus operandi, czyli zło pod pozorem dobra, albo nawet trochę prawdziwego dobra (sic!) dla zyskania wiarygodności.
W naszych czasach jest wiele rzeczy, które wydają się wspaniałe w porównaniu do "dawnych czasów" - ale po latach widać owoce i widać, co jest naprawdę dobre. Ale podstęp działa, wielu nadal chętnie w to wierzy, w te pozory dobra...
aczkolwiek tu trudno nie zauważyć, że niestety to szanowne panie są bardziej naiwne - dlatego częściej tak zaciekle, i złośliwie bronią tych "zdobyczy cywilizacji"
ale pewnego dnia bieda rozum przywróci,
już wkrótce...
Te czasy już minęły, na szczęście bezpowrotnie
Tylko żeby 'partner' spełniał oczekiwania.
Jak nie znajdę takiego co spełnia, to nie wyjdę za mąż.
To tak jak powiedzieć że nie pójdę do żadnego zakonu, bo żaden mi nie pasuje.
Słowo powołanie jest już niemal zapomniane. Teraz liczy się samorealizacja.
Przez powyższy tok rozumowania wiele osób nie idzie do zakonu i nie wybiera małżeństwa. Żeby żyli samotnie w czystości byłoby ok, tak jednak bardzo często nie jest. Najprostsza droga do piekła.
a św. Szarbel mówił tak: Sam wybieraj sobie ścieżki na tym świecie, nie pozwól żeby to one cię wybierały.
Czyli że to ty masz zdecydować w jakim żyjesz powołaniu a nie przypadek (czy spotkasz 'odpowiedniego' kandydata czy nie).
Ja mam poczucie, że jednak wybierałam. Miałam powodzenie i mogłam zdecydować inaczej.
Ciekawe, czy z ginekologiem z Jamajki miałabym lepsze życie.
No już nie sprawdzę.
Zbyt często kobiety odmawiają, a mężczyźni zbyt rzadko proponują. Dlatego jest coraz mniej małżeństw. Obie strony mają wygórowane oczekiwania.
Dlaczego nie możemy!?
Zwyczajnie zaproponowałam by się ze mna ożenił i jesteśmy małżeństwem 24 lata.
Oboje się wybierają. Po co dziewczyna/chlopak ma się spotykac z kimś, z kim nie chce wspólnego życia?
A tak pół żartem, pół serio kobieta zawsze może odpowiedzieć mężowi że "widziały galy co brały".
Nie widzę inaczej
Mężczyzna nie jest nadludziem.
To jest wspólny czas, poznawanie się i okres decyzji, czy to jest właśnie ta osoba, z którą chce spędzić życie. Decyzję podejmują obie strony!