"Zaczęłam chwalić męża za wszystko i stał się cud. Latami prosiłam aby coś w domu zrobił a on nic. A teraz robi wiele rzeczy o których nawet nie wiedziałam, że potrafi zrobić."
To są moje obserwacje i doświadczenia, każdy ma własne i na pewno nie będę podważać cudzych.
Mam wrażenie, że kobieta jest nadmiernie obciążona odpowiedzialnością osobista, za rodzinę, za utrzymanie, podczas gdy ponosi ogromny wysiłek związany z wydaniem na świat dzieci, a jej zegar biologiczny zupelnie inaczej niz zegar mezczyzny. Wymagania społeczno-prawne wobec kobiet są podobne jak wobec mężczyzn. To się tak jakby nie może udać, nigdy się to nie zepnie. Jeśli kobieta w tym świecie nie chce przegrać, zostać na lodzie, bedac jednoczesnie kowalem wlasnego losu, to zwykle musi zrezygnować z posiadania potomstwa. I to chyba nie są moje wymysły, tylko bezlitośnie pokazują to statystyki krajów rozwiniętych.
A co do rozwagi przy wyborze... Mi chodzi właśnie o to, że ten wybór w przypadku kobiety niesie zupełnie dalej idące konsekwencje niż w przypadku mężczyzny, pisząc z perspektywy życia doczesnego. Nawet to, co piszesz, trochę mnie drażni- musi być rozważna... kobieta jest w sytuacji bez wyjścia. Musi powierzyć komuś swoje życie, powiesić je na zaufaniu do mężczyzny. Czy jeśli ja zostawi, to znaczy, że była nierozwazna? Czy może po prostu mężczyzna zawiódł, nie stanal na wysokosci zadania? Tu jest dla mnie ta odpowiedzialność, o którą mi chodzi
Absolutnie nie uważam, ze jesli mezczyzna okaze sie nieodpowiedzialny i zostawi rodzinę, to wine ponosi kobieta! Rozumiem, że Cie to drażni, mnie w sumie też ale jaki masz na to sposób? Kiedyś był straszny patriarchat, kobieta mniej znaczyła i często nie mogła stanowić o swoim losie. Jeśli źle trafiła, w zasadzie nie miała optymalnego wyjścia, powierzała życie innym I trochę była zdana na łaskę ojca, potem męża. Dziś wiele się zmieniło. Nie ma już tak dużej zależności. Niemniej macierzyństwo i dom zdecydowanie bardziej spoczywa na barkach kobiet. W jakiś sposób wyłącza je (czasowo) z życia zawodowego, ale też trochę społecznego...
Nie ma właśnie żadnego sposobu. Jedynym "sposobem" jest wg mnie nieustanne podkreślanie, promowanie odpowiedzialności mężczyzny, oddawanie mu odpowiedzialności. Rodzenie dzieci zawsze będzie spoczywało na kobietach i od tego nie uciekniemy.
A zmiana sytyacji kobiet jest moim zdaniem pozorna, przynajmniej w przypadku wielodzietnym. Bo jakie praktyczne wyjście ma teraz kobieta z kilkorgiem drobiazgu, u której się okazuje, że źle trafiła? Albo starsza, która nie pracowała zawodowo? Dodatkowo istnieje teraz dużo większe przyzwolenie na zostawienie żony. Przy obecnych statystykach rozwodowych wielodzietność to dla kobiety gra w rosyjską ruletkę
Przede wszystkim problem polega na tym, że się przepychamy kto ma gorzej, ciężej, kto więcej ryzykuje. W momencie ślubu nie ma już kobiety i mężczyzny, jest rodzina.
@KatolickiAmisz Żona która czuje się niekochana przez własnego męża nie chce mieć z nim dzieci, jest złośliwa, gruba i źle gotuje. Nie przyjmuje też wartości i światopoglądu męża bo widzi, że są dla niej krzywdzące. Jeśli chcesz tego uniknąć to zrób wszystko co w Twojej mocy by żona czuła się przez Ciebie kochana i pożądana.
Amisza nic nie obchodzą uczucia ..on już wie co kobieta ma czuć ..jego poglądy nie różnią się niczym od poglądów przywódców sekt ..pozornie chce dobra i "bezpieczeństwa" moralnego, a w praktyce pogwałci z premedytacją umysł i ciało niewinnej niewiasty nazywając to jedyna, sluszną drogą do zbawienia. Niestety wszyscy podobni "oświeceni" kończą w obłąkaniu
Komentarz
jakie znacie alternatywy?
mrowisko i rój pszczół?
natknąłem się przed chwilą na Interii
Jedynym "sposobem" jest wg mnie nieustanne podkreślanie, promowanie odpowiedzialności mężczyzny, oddawanie mu odpowiedzialności. Rodzenie dzieci zawsze będzie spoczywało na kobietach i od tego nie uciekniemy.
A zmiana sytyacji kobiet jest moim zdaniem pozorna, przynajmniej w przypadku wielodzietnym. Bo jakie praktyczne wyjście ma teraz kobieta z kilkorgiem drobiazgu, u której się okazuje, że źle trafiła? Albo starsza, która nie pracowała zawodowo? Dodatkowo istnieje teraz dużo większe przyzwolenie na zostawienie żony. Przy obecnych statystykach rozwodowych wielodzietność to dla kobiety gra w rosyjską ruletkę
Niestety wszyscy podobni "oświeceni" kończą w obłąkaniu