@In Spe a pytałaś, czemu tak? Ciekawi mnie odpowiedź.
Zastanawiam się sama czemu tak jest…tak na szybko to myślę, że porwał je świat ( no bo jest coraz „ atrakcyjniejszy” - to fakt) i dodatkowo potrzebują się odstresować bo mają pracę, gdzie oprócz zwykłego zalatania towarzyszą umierającym osobom ( neurochirurgia-wiele młodych, „ niesprawiedliwych” śmierci) lub niezrównoważonym ( oddział psychiatrii więziennej, gdzie zdarzają się akty agresji wobec personelu, a pacjenci to groźni przestępcy)
Mogę zrozumieć, że młodzi nie czują akceptacji ze strony dorosłych, ale czemu nie czują się akceptowani nawet przez rówieśników? Ponoć co 10 młody w Polsce w wieku 10-19 uważa, że nie ma nikogo (!) kto by go akceptował.
Mogę zrozumieć, że młodzi nie czują akceptacji ze strony dorosłych, ale czemu nie czują się akceptowani nawet przez rówieśników? Ponoć co 10 młody w Polsce w wieku 10-19 uważa, że nie ma nikogo (!) kto by go akceptował.
Bardziej chodzi o to by imponować. Kto pojedzie na lepsze wakacje, kto będzie miał droższą wedding planerkę itd itp ( piszę o młodych pracujących, mieszkających w miastach)
A co jako rodzice jeszcze moglibyśmy zrobić? Te pojęcia są bardzo szerokie, wystarczą. Możemy jak najlepiej je realizować. Tylko i aż tyle. A sami przecież też mamy trudności i ograniczenia. Na szczęście Pan Bóg to wie. A więc jedyna nadzieja tylko w Nim i w miłosierdziu.
Najbardziej boję się tego, że dobry przykład może więcej zepsuć niz dać. Że mając przykład rodziców, którzy są zgodni, szczęśliwi uzna, że tak po prostu jest, gdy ludzie trafiają na swoją druga połówkę. A trudności, konflikty w małżeństwie to jasny znak, że się z żoną nie dobrali i lepiej sie rozejść.
no w życiu trzeba też być flexible ( jak mawiał mój dobry znajomy, spotkany na końcu świata, który wiele razy uratował mnie, gdy chciałam popełnić jakąś głupotę) każdy musi badać to swoje „ flexible” ( jakoś tak po nagielsku mi się zakodowało) też żeby się nie złamać i optymalnie dopasować
Wracając do tematu "upiększania", bo kilka kwestii mnie tu zaciekawiło (zdaję sobie sprawę, że to trochę "obok" głównego wątku).
Przemawiacie z punktu widzenia moralnej histerii, a to chyba najgorszy pomysł, by nawiązać międzypokoleniowy dialog. Sama się zastanawiam, kiedy operacje plastyczne, zabiegi i skupienie na wyglądzie staje się problemem i dostrzegam tu bardzo dużo niuansów i paradoksów.
mówicie, że to powierzchowne - miałam koleżankę na studiach, która wyglądała na b. "zrobioną", jak sztuczna lalka. Przyznaję, że początkowo trzymałam się z tego powodu trochę na dystans. Ale gdy poznałam ją bliżej, okazało się, że jest oczytana, podróżuje, interesuje się historią naturalną i działa w wolontariacie w domu dziecka. Zabiegi i kiczowaty gust w niczym nie przeszkadzały. W tym wypadku to ja okazałam się powierzchowna oceniając po wyglądzie.
kosztuje dużo - ale "dużo" to kwestia względna. Gdy rodzina klepie biedę, wiadomo, nie ma o czym mówić, ale jeżeli kobieta zarabia np. powyżej średniej krajowej i może sobie na to pozwolić?
pochłania czas - znowu, wszystko kwestią organizacji, umiejętności godzenia priorytetów, ktoś może mówić, że marnowaniem czasu jest obieranie fury ziemniaków codziennie na obiad.
wygląda tandetnie - czasem prawie naturalny efekt najtrudniej jest osiągnąć, wymaga największego nakładu środków i czasu. Kobieta mało zorientowana w trendach idzie do pierwszego lepszego salonu, gdzie jej robią brwi w dziwnym kształcie i to się rzuca w oczy, a ona nie przywiązuje wagi aż tak.
Jak dla mnie rzeczywiście problem pojawia się, kiedy:
zmiany dokonujemy nie z wewnętrznej potrzeby, tylko po to, by się komuś przypodobać - bo to świadczy o dużej niepewności, często jest oznaką tkwienia w toksycznej relacji.
korzysta się z niesprawdzonych metod, klinik, usług osób bez odpowiednich uprawnień, ryzykuje by oszczędzić.
pojawiają się zachowania kompulsywne, uzależnienia.
Myślę jedynie, że jest ryzyko wrzucenie wszystkiego, co jest inne od naszego, do wielkiego worka "ZŁO ", to jest jedyny problem i ryzyko... Ale czasem to inne to jest faktycznie ZŁO albo chociaż wielki nieporządek...
Kiedyś myślałam trochę podobnie do Ciebie, natomiast moje podejście mocno zmieniły rozmowy z chirurgami i ludźmi ze środowiska lekarskiego, których mam w bliskiej rodzinie - ich zdaniem operacje plastyczne należą do najmniej inwazyjnych operacji, w porównaniu z tymi, które wykonują. Oczywiście, istnieje ryzyko powikłań, ale często odbierane mocno przesadnie.
Ja bym chyba przyjęła ze spokojem (chociaż akurat w naszej rodzinie wszystkie kobiety mają spore biusty, co też bywa kłopotem). Namawiałabym ją po prostu do tego, by się dobrze zastanowiła, była pewna, a jeżeli już byłaby na 100% zdecydowana, pomogła szukać dobrej kliniki.
Z tym biustem, to już chyba trochę lepiej powiększać niż zupełnie likwidować. Wydaje się że jeden z drugim pomysłem ma wspólne źródło: poczucie winy. Bo to przecież nie jest drobny zabieg, do tego trzeba mieć motywację
Kiedyś myślałam trochę podobnie do Ciebie, natomiast moje podejście mocno zmieniły rozmowy z chirurgami i ludźmi ze środowiska lekarskiego, których mam w bliskiej rodzinie - ich zdaniem operacje plastyczne należą do najmniej inwazyjnych operacji, w porównaniu z tymi, które wykonują. Oczywiście, istnieje ryzyko powikłań, ale często odbierane mocno przesadnie.
Śmieszne i przykre. Widać jak medycyna schodzi na psy, ale czego się nie robi dla kasy?
I nie licytujmy się ilu kto zna ludzi ze „ środowiska lekarskiego” bo mogłabyś się zdziwić
Biust lub usta powiększają sobie kobiety, które patrzą na siebie oczyma innych i oceniają same siebie według pewnego uśrednionego lansowanego w mediach modelu.
Zmiana... gdyby to jeszcze była kwestia pstryknięcia palcami, moglabym to zrozumieć. Dzisiaj pomaluję usta czerwoną szminką, jutro brazową... ale to jest poważna ingerencja. Trzeba być poważnie zmotywowanym. Naprawdę.
Ps: oczywiście, że plastyka daje mniej powikłań... zasadniczo operuje się tu zdrowe (na ciele, na umyśle niekoniecznie) osoby, srednia wieku tez robi swoje... w przeciwieństwie do reszty chirurgii.
Mi się smutno robi gdy słyszę o tych wszystkich małżeństwach, związkach, które są a potem ich nie ma. Wiadomo, są przypadki gdzie trzeba odejść, jak partner jest przemocowy, ale jednak wiele przypadków to związki na siłę, w których wkłada się energię na nic, albo zdrady, dziecko z inną osobą. Niby się wydaje, że takie rzeczy tylko w telewizji, ale potem jak się z kimś porozmawia, to dotyczy to niemałej grupy osób. Znam osobę, bardzo wierzącą, która ma rozwód z partnerką i to musi być bolesne dla obu stron. Jak tutaj komuś zaufać?
@Berenika To prawda. Czasami po czasie jednak okazuje, się że jest za ciężko albo cytując klasyka „nie warto było”. Najbardziej chyba bolesne są sytuacje, gdy ktoś jest razem z kimś, a źle się czuje w tym związku albo ucieka do innej osoby i z nią ma nową rodzinę bo przemoc to wiadomo, nie ma co się zastanawiać tylko wiać.
Znam kobiety, które nijak nie umiały zaakceptować biuru w rozmiarze zero. Które poddały sie innym zabiegom, bo taka czuły potrzebę. Nie dla kogoś, nie z braku akceptacji. Ale chociażby z wygody.
Ani nie są to osoby okaleczone przez życie ani zadufane w sobie.
Każda ma twarzą większy komfort.
Sama mam makijaż permanentny. Stosuje botoks.
Makijaż pozwala mi zaoszczędzić czas, zawsze wyglądam na tyle ok, ze reszty nie muszę robić Botoks złagodził mi rysy twarzy poprzez zlikwidowanie lwiej zmarszczki.
Jakby miała więcej wolnych środków, to zrobiłabym sobie lifting i zmniejszenie biustu.
Powoli zaczynam się przekonywać do operacji powiek. I będę na to sobie odkładać.
Czy jestem próżna? Nie bardziej niż inne kobiety.
Wszystkie chcemy dobrze wyglądać. Kupujemy ubrania ładnie (dla nas), malujemy włosy, paznokcie, usta, dbamy o nasze ciała. Nie każdy człowiek został sprawiedliwie przez naturę obdarzony ale tez pójście za wszelka cenę w naturę nie zawsze jest korzystne.
A co do wierności?
Wychowujemy nasze dzieci do pewnego momentu. Potem zbieramy owoce.
Małżeństwo to skomplikowana instytucja.
I w małżeństwie nie ma „ja-ona/ja-on” tylko jesteśmy my.
Rozpad związku to praca dwóch stron.
Pomijam tu skrajne przypadki jak totalna przemoc ale z drugiej strony, przemocowiec nie staje się nim z godziny na godzinę, z dnia na dzień.
Jak ktoś uważa, ze „wychowa sobie małżonka” to już jest na straconej pozycji
mnie wychowuje się dorosłych ludzi. Bierze się ich takimi jacy są. Z pełna tego świadomością
Są kobiety, które nawet będąc starsze i ze zmarszczkami mają piękne twarze, bo od zawsze były ładne i moim zdaniem, te które poznałam bądź widziałam, nie potrzebowały botoksu. Lecz jeśli ktoś chce i ma pieniądze, to niech robi, ale według mnie nie powinno się tylko tego robić dla faceta. Facet zawsze może to olać i uciec do kochanki. Tak samo odwrotnie, kobieta może stwierdzić, ze męskie zabiegi i farbowanie wlosow nic nie da, bo trafił się młodszy i przystojniejszy.
Komentarz
lub niezrównoważonym ( oddział psychiatrii więziennej, gdzie zdarzają się akty agresji wobec personelu, a pacjenci to groźni przestępcy)
Kto pojedzie na lepsze wakacje, kto będzie miał droższą wedding planerkę itd itp
( piszę o młodych pracujących, mieszkających w miastach)
Możemy jak najlepiej je realizować. Tylko i aż tyle.
A sami przecież też mamy trudności i ograniczenia. Na szczęście Pan Bóg to wie.
A więc jedyna nadzieja tylko w Nim i w miłosierdziu.
Najbardziej boję się tego, że dobry przykład może więcej zepsuć niz dać. Że mając przykład rodziców, którzy są zgodni, szczęśliwi uzna, że tak po prostu jest, gdy ludzie trafiają na swoją druga połówkę. A trudności, konflikty w małżeństwie to jasny znak, że się z żoną nie dobrali i lepiej sie rozejść.
każdy musi badać to swoje „ flexible” ( jakoś tak po nagielsku mi się zakodowało)
też żeby się nie złamać
i optymalnie dopasować
Przemawiacie z punktu widzenia moralnej histerii, a to chyba najgorszy pomysł, by nawiązać międzypokoleniowy dialog. Sama się zastanawiam, kiedy operacje plastyczne, zabiegi i skupienie na wyglądzie staje się problemem i dostrzegam tu bardzo dużo niuansów i paradoksów.
- mówicie, że to powierzchowne - miałam koleżankę na studiach, która wyglądała na b. "zrobioną", jak sztuczna lalka. Przyznaję, że początkowo trzymałam się z tego powodu trochę na dystans. Ale gdy poznałam ją bliżej, okazało się, że jest oczytana, podróżuje, interesuje się historią naturalną i działa w wolontariacie w domu dziecka. Zabiegi i kiczowaty gust w niczym nie przeszkadzały. W tym wypadku to ja okazałam się powierzchowna oceniając po wyglądzie.
- kosztuje dużo - ale "dużo" to kwestia względna. Gdy rodzina klepie biedę, wiadomo, nie ma o czym mówić, ale jeżeli kobieta zarabia np. powyżej średniej krajowej i może sobie na to pozwolić?
- pochłania czas - znowu, wszystko kwestią organizacji, umiejętności godzenia priorytetów, ktoś może mówić, że marnowaniem czasu jest obieranie fury ziemniaków codziennie na obiad.
- wygląda tandetnie - czasem prawie naturalny efekt najtrudniej jest osiągnąć, wymaga największego nakładu środków i czasu. Kobieta mało zorientowana w trendach idzie do pierwszego lepszego salonu, gdzie jej robią brwi w dziwnym kształcie i to się rzuca w oczy, a ona nie przywiązuje wagi aż tak.
Jak dla mnie rzeczywiście problem pojawia się, kiedy:Moralna histeria
Halo. Chodzi o OPERACJĘ powiększania biustu, zwykle normalnego kobiecego biustu
To boli. Daje ryzyko komplikacji. Wiąże sie z rekonwalescencja Itd itp
Jakby kiedyś moja córka zrobiła sobie OPERACJĘ CHIRURGICZNĄ żeby mieć większe cycki... Jejuś, miałam mega doła. Pytałabym w kółko "dlaczego???"
Kiedyś myślałam trochę podobnie do Ciebie, natomiast moje podejście mocno zmieniły rozmowy z chirurgami i ludźmi ze środowiska lekarskiego, których mam w bliskiej rodzinie - ich zdaniem operacje plastyczne należą do najmniej inwazyjnych operacji, w porównaniu z tymi, które wykonują. Oczywiście, istnieje ryzyko powikłań, ale często odbierane mocno przesadnie.
Ja bym chyba przyjęła ze spokojem (chociaż akurat w naszej rodzinie wszystkie kobiety mają spore biusty, co też bywa kłopotem). Namawiałabym ją po prostu do tego, by się dobrze zastanowiła, była pewna, a jeżeli już byłaby na 100% zdecydowana, pomogła szukać dobrej kliniki.
Ps: oczywiście, że plastyka daje mniej powikłań... zasadniczo operuje się tu zdrowe (na ciele, na umyśle niekoniecznie) osoby, srednia wieku tez robi swoje... w przeciwieństwie do reszty chirurgii.
"Mały Książę" - lis, róża etc.
Wielu teraz chce szybko i darmo.
Botoks złagodził mi rysy twarzy poprzez zlikwidowanie lwiej zmarszczki.
Nie każdy człowiek został sprawiedliwie przez naturę obdarzony ale tez pójście za wszelka cenę w naturę nie zawsze jest korzystne.
mnie wychowuje się dorosłych ludzi. Bierze się ich takimi jacy są. Z pełna tego świadomością