Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Strzelanina w Poznaniu, nie żyje dwóch mężczyzn

124»

Komentarz

  • beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    Chodzi mi o małe poparcie społeczne protestów.
    I frustracje nauczycieli jako grupy zawodowej, nie poszczególnych osób. 
    Myślę, że dziś poparcie byłoby już większe. 



    Nie sądzę. 
  • Berenika powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    Chodzi mi o małe poparcie społeczne protestów.
    I frustracje nauczycieli jako grupy zawodowej, nie poszczególnych osób. 
    Myślę, że dziś poparcie byłoby już większe. 



    Nie sądzę. 
    Masz prawo do swego zdania. Widzę zgoła inne trendy,
  • malagala powiedział(a):
    Może dlatego nauczyciele ni3 mogą się dogadać z resztą społeczeństwa. Ktoś te średnie wyrabia. Ludzie się wzbogacili. A nauczyciele nie. I są sfrustrowani.
    Średnia jest 6800 brutto, czyli na rękę to jest około 4800 zł...
  • Aga85 powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    Może dlatego nauczyciele ni3 mogą się dogadać z resztą społeczeństwa. Ktoś te średnie wyrabia. Ludzie się wzbogacili. A nauczyciele nie. I są sfrustrowani.
    Średnia jest 6800 brutto, czyli na rękę to jest około 4800 zł...
    Nauczycielska? Ktoś to opublikował?
  • malagala powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    Może dlatego nauczyciele ni3 mogą się dogadać z resztą społeczeństwa. Ktoś te średnie wyrabia. Ludzie się wzbogacili. A nauczyciele nie. I są sfrustrowani.
    Średnia jest 6800 brutto, czyli na rękę to jest około 4800 zł...
    Nauczycielska? Ktoś to opublikował?
    Minister. 
  • malagala powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    Może dlatego nauczyciele ni3 mogą się dogadać z resztą społeczeństwa. Ktoś te średnie wyrabia. Ludzie się wzbogacili. A nauczyciele nie. I są sfrustrowani.
    Średnia jest 6800 brutto, czyli na rękę to jest około 4800 zł...
    Nauczycielska? Ktoś to opublikował?
    On nawet wyższe podał.
  • https://www.czerwona-skarbonka.pl/srednia-krajowa/

    Krajowa. Nie nauczycielska. Nauczyciel dyplomowany , czyli z najwyższym stopniem awansu zarabia na rękę sporo poniżej średniej. Za etat .
  • edytowano lipiec 2023
    beatak powiedział(a):
    Jednak wtedy ten kredyt dostałam. Dziś bez szans. 
    Bo to nie jest kwestia gospodarki czy zarobków, ale faza cyklu łapania na kredyty mieszkaniowe. Banki muszą dużo zarobić, zatem tworzą efekt skali poprzez okresowe udzielanie bardzo tanich kredytów. Umowy są tak skonstruowane, że te kredyty będą stopniowo drożały aż banki z nawiązką odbiorą swoje należności. Ale w trakcie niekorzystnych warunków dla istniejących kredytobiorców, bank przestaje udzielać nowych kredytów, bo jak się zmienią warunki na korzystne, bank by stracił. A tego przecież nie chce.

    Najlepiej było to widoczne przy kredytach denominowanych czyli przeliczanych na waluty obce. Niski kurs waluty i niskie oprocentowanie, to warunki do łapania jeleni. Potem następuje wzrost kursu i oprocentowania czyli dojenie jelenia. W pewnym momencie banki przestają udzielać takich kredytów, rzekomo w trosce o klienta, a naprawdę z tego powodu, ze jak przy wysokim kursie waluty i wysokim oprocentowaniu klient weźmie kredyt, to ma niemal pewność, że kurs i oprocentowanie spadnie, a on spłaci mniej niż bank pożyczył. W latach '90 miałem okazję rozmawiać z gościem który na takim kredycie w markach niemieckich zarobił ponad połowę kwoty kredytu na różnicy kursowej.

    Tak więc musisz poczekać na kolejny cykl łapania nowych klientów i wtedy bez problemu kredyt dostaniesz.

    beatak powiedział(a):
    I ja nie o minimalnej piszę. Tylko o tym , co ja dostawałam wtedy i co mogłam za to kupić oraz ile dostaję teraz i co mogę za to kupić.

    Minimalna i średnia są wartościami ogólnopolskimi dotyczącymi całego społeczeństwa. Indywidualna wypłata, jeżeli nie rośnie proporcjonalnie do powyższych, nie może być używana do porównania, bo to, że ktoś nie dostawał długo podwyżki nie jest charakterystyczne dla całego rynku tylko dla konkretnego pracodawcy.

    Do tego musisz sobie przeanalizować jakie wydatki robiłaś kiedyś a jakie dziś. Jak wzrosła liczba półproduktów czy dań gotowych, jak zmieniła się jakość produktów np. zwykły serek - serek bez laktozy czy wysokobiałkowy. Ile jedzenia wyrzucałaś kiedyś ile teraz itp. zmiany. 

    Dla przykładu u mnie jest teraz mniej zup które są tańsze, a więcej drugich dań, do tego częściej desery jemy, dużo więcej owoców. Często kupujemy różne orzechy, również te egzotyczne. Ja często kupuję też sobie obiady w pracy od firmy catheringowej, kiedyś byłem na kanapkach, albo wracałem sobie na obiad do domu. To wszystko dość mocno zwiększyło wydatki na jedzenie i proporcjonalnie wydajemy dużo więcej niż kiedyś. Nie jest to jednak wynik podwyżek, a głównie naszej polityki żywieniowej.





  • Turturek, doceniam Twe długie posty broniące tego, co teraz na miejsce w gospodarce. Ale mnie nie przekonujesz,  bo nie mają absolutnie przełożenia na moje życie. Żyję tak jak żyłam, a szczerze mówiąc bardziej oszczędnie. Gotuję codziennie. Na mieście jem sporadycznie . Na tydzień wakacji za granicą pracuję kilka miesięcy. kupuję tylko owoce sezonowe i produkty z promocji. Ja gotowców nie kupuję. Wszystko jest o wiele droższe. Chleb , który rok temu był za 4 zł dziś jest za 8 (mam na myśli ten, który jem). Mleko droższe. Wędliny i mięso też. Ryby, warzywa, owoce - ci co kupuję, to wiedzą. Jogurty? Bez porównania. 

    Rachunki za prąd i gaz - z jakieś 70 procent więcej. 
    Ma to przełożenie na czynsz. Z niecałe 700 zł wzrosło do ponad 1000. Ja dam sobie radę, bo pracuję na 2 etaty, ale zastanawiam się jak dają sobie radę emeryci w moim bloku.

    Więc możesz smarować posty chwalące tę władzę i gospodarczy cud, a zwykły zjadacz chleba wie, jak jest. Może Tobie jest lepiej. Mnie nie . I o tym piszę. Faktem jest, że mieszkam w bardzo drogim do życia mieście.
  • beatak powiedział(a):
    Więc możesz smarować posty chwalące tę władzę i gospodarczy cud,

    Nie chwalę władzy, socjalistów nie lubię chronicznie, nawet jak podszywają się pod prawicę. Podaję fakty. Wyliczenia konkretnych cen i konkretnych parametrów wypłat.


    beatak powiedział(a):
    Chleb , który rok temu był za 4 zł dziś jest za 8 (mam na myśli ten, który jem).

    No właśnie, o tym mówiłem. Przyzwyczajenia konsumpcyjne wcale nie korespondują ze zmianami w gospodarce. Konkretny chleb może zdrożeć 100% w ciągu roku, ale nie jest to skutkiem inflacji czy innych czynników gospodarczych. jaki jadłaś 10 czy 20 lat temu? Ja jem chleb wieloziarnisty który kosztuje ok. 3,70 zł i jakoś nie zauważyłem znacznych różnic cenowych na przestrzeni ostatniego roku. Wygląda, że Twój obecny jest z kategorii dobra luksusowe :)

    Co do mleka już przytaczałem dane, że obecnie można sobie kupić więcej litrów niż kiedyś. Wędliny też można kupować szynkę po 30 zł/kg, a można jakąś po 60 zł/kg czy jeszcze droższą. Tylko jaki sens ma porównywanie produktów które są niszowe i ich cena zależy bardziej od producenta niż gospodarki.
  • U mnie najtańsza wędlina kosztuje powyżej 35 zł. Nie robisz codziennych zakupów, skoro mówisz o wędlinach za 30 zl. Takich nie ma, chyba, że najmarniejszej jakosci. Nie kupuję nic za 50 i 60 zł /kg bo mnie nie stać. Chleb wieloziarnisty za ponad 7 zł. Możesz mi napisać w jakiej piekarni kupujesz taki za 3.7 zł? Chętnie sie wybiorę i na zapas kupię. Napisalam Ci o swych zakupach. Nigdy nie było mnie stać na towary z wyższej półki. Nie wiem czego nie rozumiesz i nie rozumiem, czemu zaprzeczasz faktom. A one są takie, że nawet, a może zwłaszcza produkty pierwszej potrzeby podrożały bardzo. I większość ludzi stać na mniej niż rok temu. 
  • beatak powiedział(a):
    U mnie najtańsza wędlina kosztuje powyżej 35 zł. Nie robisz codziennych zakupów, skoro mówisz o wędlinach za 30 zl. Takich nie ma, chyba, że najmarniejszej jakosci.

    W Carrefourze jest wyspa z wędlinami i tam mój ulubiony baleron kosztuje niecałe 30 zł/kg., polędwica sopocka dużo lepszej jakości niż w plastikowych opakowaniach 35 zł/kg.

    Chleba nie kupuję w piekarni, bo żadnej po drodze nie mam. A w biedronce chleb wieloziarnisty PANO lub w Carrefourze (nie pamiętam jakiej firmy) taki ok 4 zł jest, ale wolę ten biedronkowy, takie zielonkawe opakowanie ma.


    beatak powiedział(a):
    I większość ludzi stać na mniej niż rok temu. 
    No nie tak bardzo, bo minimalna dużo szybciej rośnie niż Twoja pensja, zatem większość ludzi ma relatywnie coraz lepiej niż Ty.


    beatak powiedział(a):
    i nie rozumiem, czemu zaprzeczasz faktom.
    Nie zaprzeczam, podaję je ;)
    Artykuły podrożały, ale różnie w różnych sklepach. Inaczej płacą ludzie w małych osiedlowych sklepikach, inaczej w marketach, a inaczej w hipermarketach. Sporo namieszał podatek od cukru, bo jak ktoś dużo słodkiego miał w diecie bardziej to odczuł niż ten kto odżywia się zdrowiej.

    Na przykładzie mojej teściowej emerytki, mogę powiedzieć, że kilka lat temu ciągle wchodziła na debet, a ostatnio jest leciutko na plusie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.