A Giertych, niegdyś "pogromca pedalastwa", będzie teraz wprowadzał z Tuskiem śluby dla par jednopłciowych. Na pewno jego wuj, papieski teolog, da mu na to jakieś usprawiedliwienie, jak to było w przypadku aborcji.
A Giertych, niegdyś "pogromca pedalastwa", będzie teraz wprowadzał z Tuskiem śluby dla par jednopłciowych. Na pewno jego wuj, papieski teolog, da mu na to jakieś usprawiedliwienie, jak to było w przypadku aborcji.
Czyli trzeba policzyć głosy na zaświadczenie i porównać z liczba wydanych zaświadczeń. A potem sprawdzić, w których komisjach są zaświadczenia od tych samych osób. A potem postawić zarzuty osobom, które do tego dopuściły. Skala fałszerstw jest większa, niż przypuszczałem.
Edycja: Oczywiście zaświadczenie jest tylko jedno. Ale jeżeli ktoś je tylko pokazał, to komisja będzie miała za mało u siebie.
Będę łaskawa Ludzie mieli koce i kołdry i kubki termiczne, ponieważ Mieszkają niedaleko Zobaczyli w tivi ,że zapowiada się długa noc
Masz przekonanie o fałszerstwie, mam nadzieję że zgłosisz Chyba,że poprzestaniesz na rewelacjach typu jedna pani drugiej pani Podobno,podobno,podobno... edit. Albo ja nie widzę, albo już pan usunął
Dlaczego wszyscy Wy, którzy macie takie podejrzenia, nie byliście w komisjach wyborczych?
W całym kraju były braki, szukano po rodzinach, wśród znajomych. Niewielu chciało, choć to odpłatne.
Byłam w komisji.
Mnie zdziwiło w tym głosowaniu, ze pojawiło się bardzo dużo młodych. A znam te dzieciaki, bo to koledzy i koleżanki syna.
Poprzyjeżdżali do rodzinnych domow i wspólnie przychodzili głosować. Przychodzili moi schorowani sąsiedzi. Sąsiad sąsiadowi pomagał dojść do lokalu.
Pierwsi były przed godz 7! Czekali na otwarcie lokalu.
Akurat u nas kolejki wieczorem nie było, bo to mały obwód.
Lokal wyborczy opuściliśmy w poniedziałek ok godz 8 rano.
Jakby było jak piszesz Maćku, ze można sobie było dopasować, doliczyć, to liczenie skończyłoby się w moment. A jak widać po czasie ogłoszenia ostatecznych wyników, komisje dluuuugo liczyły.
Wszystko musiało się zgadzać. A jak w raporcie zabrakło parafki jednego członka komisji, to nam wszytko cofnięto z urzędu! Jednej parafki z kilkudziecięciu jakie musiał każdy z nas wykonać.
Jak ktoś głosował z zaświadczeniem, to musiał to zaświadczenie mieć i ono zostawało dopięte do listy. Mieliśmy osoby, które miały odejść z kwitkiem, bo nie było ich na spisie wyborców. Wykonaliśmy orgom telefonow do urzędu miasta, przy każdej najmniejszej wątpliwości (a była to choćby literówka w danych w wydrukowanej karcie, i mimo tego, ze znalałam sąsiada, to i tak był telefon do urzędu)
W raporcie było to odnotowane i liczba zaświadczeń, ilość osób na liście - wszytko musiało się zgadzać.
Każda karta, każdy głos, były wielokrotnie przeliczane, przez wiele osób.
Wszyscy siedzieliśmy w kupie, bo takie są wymogi. Nie ma czegoś takiego, żeby ktoś z plikiem kart odszedł na bok.
W momencie startu liczenia głosów, wszystkie długopisy są odkładane w jednym miejscu i to miejsce jest oddalone od tego, w którym liczy się karty, głosy.
Mieliśmy dwóch mężow zaufania. Każdy z nich był max czasu za dnia i do samego końca liczenia głosów.
Tutaj mogło być ich naprawdę wielu- tez chętnych nie było. Szkoda, bo dziś wielu krzyczy, ze były jakieś machlojki a mogli być i patrzeć na ręce.
Nasi wręcz stali nam nad plecami, musieliśmy hamować ich zapędy, bo byliby gotowi na plecy nam wejść.
Mieliśmy jeden incydent ale ostatecznie pan uciekł, wiec notatki nie udało się sporządzić.
Dot pytania o referendum.
Na szkoleniach byliśmy informowani, ze możemy pytać jak chcemy. O samo referendum a i o pozostałe karty, bo można bylo brać udział wybiórczo.
Przepisy nie były jasno sprecyzowane. Dopiero ok godz 14 był ostateczny komunikat, ze pytać nie wolno i zeby - jeśli gdzieś pytano, zaprzestać tego od momentu tego komunikatu.
My wszyscy ustaliśmy, ze pytać nie będziemy (w sumie nie musieliśmy, bo każdy kto nie chciał głośno to wyrażał odpowiednio wcześniej, i każdy czekał z podpisem nim nie odnotowaliśmy, ze nie biora udziału) bo to mogłaby być odebrane jako zachęcanie lub zniechęcenie a ani o jedno ani o drugie nikt nie chciał być podejrzewany.
Kiedyś myślałam, ze komisja to nic tylko siedzi i zagłada nam w dowody, mówi dzień dobry i dowidzenia i tyle.
Okazało się, ze to kawał ciężkiej pracy, bardzo odpowiedzialnej. Nie wiem czy będę chciała jeszcze w iść w tym udział.
Ale zachęcam każdego, zeby sie dowiedział jak to działa, jaka to odpowiedzialność. I zeby wiedział, ze mucha sie nie przeciśnie.
Kto normalny przychodzi głosować o 21, skoro ma na to cały dzień? Rozumiem, że trafi się jakiś spóźnialski, ale nie tłum młodych ludzi ze sprzętem biwakowym. To śmierdzi na kilometr.
Kto normalny przychodzi głosować o 21, skoro ma na to cały dzień? Rozumiem, że trafi się jakiś spóźnialski, ale nie tłum młodych ludzi ze sprzętem biwakowym. To śmierdzi na kilometr.
Nie wiem z jakich powodów ludzie wybierają czas w jakim przychodza głosować.
W naszym okręgu największe fale (bo to takimi falami za dnia było) były po mszach. A ze ostatnia jest o godz 12 (kiedyś były jeszcze późniejsze) to potem byli spacerowicze poobiedni.
Najpóźniej przychodzili młodzi.
Pan, który był w naszej komisji mówił (przez wieleee lat bierze udział w komisjach) ze wieczór to pora młodych, ze zawsze tak było.
Syn znów mówił, ze wielu jego znajomych (on tez był w komisji ale w innym miejscu) umawiali sie pod wieczór, żeby wspólnie iść głosować a potem na jakiś pizzę do knajpki.
Jak chodziłam głosować mieszkając już na swoim, to tez zawsze byliśmy pod wieczór.
Dostaliśmy info, ze jakby ludzie sie zebrali a byłaby już 21, to musimy każdego dopuścić do głosowania.
Kto normalny przychodzi głosować o 21, skoro ma na to cały dzień? Rozumiem, że trafi się jakiś spóźnialski, ale nie tłum młodych ludzi ze sprzętem biwakowym. To śmierdzi na kilometr.
I tak jeszcze dopisze, w miastach gdzie więcej uczelni, to właśnie wieczorami młodzi szli głosować.
A - jak wyżej napisałam- nie można ich cofnąć z kolejki.
Myśle, ze tutaj zaczęli dochodzić tez bo się głośno o tym lokalu wyborczym zrobiło, i mogli to potraktować jako element rozrywki, który połączyli ze słuszna sprawa.
Jaki jest sens takiej akcji? Ano taki, aby członkowie komisji byli zmęczeni i chcieli jak najszybciej skończyć. Myślę, że wielu tych statystów szło potem na koniec kolejki i głosowało kolejny raz.
Komentarz
Czyli jak Giertych.
To o co chodzi?
Nikogo nie oszukiwał. Promował terapię niekonwencjonalną, jak wielu innych w tej branży. Kto chciał, ten mu płacił.
https://www.rp.pl/polityka/art19226421-sprawa-lukasza-mejzy-doktor-z-meksyku-chcial-15-tys-dolarow-spolka-wiceministra-80-tys-dolarow
Proszę, kolejni, co "oszukują rodziny chorych dzieci":
https://ligawalkizrakiem.pl/rak-niekonwencjonalnie/rodzaje-terapii
Edycja:
Oczywiście zaświadczenie jest tylko jedno. Ale jeżeli ktoś je tylko pokazał, to komisja będzie miała za mało u siebie.
Zaświadczenia fałszowane
Będę łaskawa
Ludzie mieli koce i kołdry i kubki termiczne, ponieważ
Mieszkają niedaleko
Zobaczyli w tivi ,że zapowiada się długa noc
Masz przekonanie o fałszerstwie, mam nadzieję że zgłosisz
Chyba,że poprzestaniesz na rewelacjach typu jedna pani drugiej pani
Podobno,podobno,podobno...
edit. Albo ja nie widzę, albo już pan usunął
Mieliśmy osoby, które miały odejść z kwitkiem, bo nie było ich na spisie wyborców. Wykonaliśmy orgom telefonow do urzędu miasta, przy każdej najmniejszej wątpliwości (a była to choćby literówka w danych w wydrukowanej karcie, i mimo tego, ze znalałam sąsiada, to i tak był telefon do urzędu)
Wychodzi na jaw przewał za przewałem.