O! Te kartofle z ogniska mi przypomniały...
Zjedliśmy raz dziadkowi pół parnika ziemniaków w łupinach, ugotowanych dla świń.
Pół wsi się z nas śmiało, że mieszczuchy przyjechały i świńskie żarcie jedzą.
Do dziś uwielbiam ziemniaki w mundurkach...
Oj , ale temat ...
kogiel - mogiel (również wersja z kakao i wersja z cytryną)
pomidorowa mojej mamy z makaronem kwadracikami (domowym)
domowe tory mojej mamy
domowe lody waniliowe babci
ciasto jabłkowo - orzechowe babci
smażone maślaki z cebulką i kanie
a najgorsze , że nie zdążyłam wziąć od mamy przepisów
To wszystko co napisaliście i jeszcze...
- kukułki z metalowej puszki a w niedzielę kupowane w budce po spacerze ciastko / chyba rodzaj ptysiowego/ w kształcie łabędzia z bita śmietaną w środku lub z taką białkową masą - kremem.
No i lody bambino. I na plaży napój cytrynowy / cytrynada/ sprzedawany w foliowych woreczkach.
Jeszcze landryny- takie duże, słodko kwaśne, zupełnie inne od tych, sprzedawanych teraz. Były chyba ręcznie wyrabiane, bo jakieś takie mało kształtne.
Sprzedawali to tylko w jednej budce, przy dworcu w Krakowie.
Teraz ani budek, ani landrynek.
[cite] Monika73:[/cite]a właśnie - lody calipso sprzedawane na bałtyckiej plaży !
i ten Pan co wołał: " Lody! lody! Bambino lody! Kto w nocy nie może temu lód pomoże !!!"
... a ja się dopytywalem rodziców czego nie może, ... a rodzice pytali retorycznie: a co sie robi w nocy? ... no tak ... pewnie kto w nocy spać nie może :bigsmile:
"zupa nic" Mamy (takie ciepłe mleko wymieszane z żółtkiem + cukier, a na wierzchu piana z białka=smak lodów ale na ciepło)
Visolvit na sucho, niestety był na receptę... mama mojego kolegi z przedszkola była lekarzem i on kiedyś jak miał urodziny to przyniósł zamiast cukierków właśnie Visolvit
naleśniki z cukrem, najlepiej śp. cioci Broni
ser smażony - również c.Broni
ciasto z jagodami, które Mama upiekła w prodiżu, gdy byliśmy na wczasach nad morzem
czekoladowe bombki i Mikołaj - dostawałam co roku w paczce z Niemiec od przyjaciół mojej Babci... teraz takie Mikołaje stoją w sklepach od listopada do stycznia i są ohydne, ale wtedy to była taka atrakcja, że sreberko delikatnie zdejmowałam i służyło mi jako zakładka do książki, a bombki były dzielone po równo dla mnie i moich kuzynów
lody kręcone przy dworcu w Gdańsku Oliwie jak jechaliśmy do Babci -wspaniałe
a u drugiej Babci zawsze czekała na mnie pyszna pomidorówka z ryżem i kopytka,
niedzielna jajecznica Mamy(to co Mama "gotowała"najlepiej)
Taty zrazy były wspaniałe.......ach
fajnie było być dzieckiem,a jakie wspomnienia będą miały nasze dzieci???? oby tak pyszne jak nasze:bigsmile:
O tak, gumy Donald! Zbierałam nawet te historyjki .
Czerwona oranżada wypijana hektolitrami na weselach....
Woda sodowa z domowego syfonu / zawsze sama chciałam włożyć nabój/
Koniec lata na działce u babci i sucha makówka...Jak pyszny był mak wysypywany z tej makówki na dłoń:)
Moja mama zdobyła dla mnie banana od sąsiadki, która wróciła z Czechosłowacji. Miałam koło 3 lat. Ugryzłam i powiedziałam: "Malgalyny nie będę jeść" :-D
Zapomniałem o rosole babci, dziadek kazał sobie nalewać tyle, żeby się aż nie mieściło w talerzu, potem jeszcze prosił o dokładkę. To był smak i ten domowy makaron. Dziadek z kolei robił zawsze cytrynówkę, ale mi nie dawali:sad:
Jeździłam z Dziadziusiem na jarmarki / Wy zapewne na odpusty, więc pewnie będziecie tez pamiętali ten smak/ . Kupowaliśmy cukierki - białe migdałowe, żółte o smaku anyżu i czerwone posypane makiem. A i jeszcze takie miętowe laseczki biało zielone. No i wata cukrowa. Jak ona mi wtedy smakowała!
Komentarz
i z zasmażką...
Zjedliśmy raz dziadkowi pół parnika ziemniaków w łupinach, ugotowanych dla świń.
Pół wsi się z nas śmiało, że mieszczuchy przyjechały i świńskie żarcie jedzą.
Do dziś uwielbiam ziemniaki w mundurkach...
uZM1Z813Eak
kogiel - mogiel (również wersja z kakao i wersja z cytryną)
pomidorowa mojej mamy z makaronem kwadracikami (domowym)
domowe tory mojej mamy
domowe lody waniliowe babci
ciasto jabłkowo - orzechowe babci
smażone maślaki z cebulką i kanie
a najgorsze , że nie zdążyłam wziąć od mamy przepisów
- kukułki z metalowej puszki a w niedzielę kupowane w budce po spacerze ciastko / chyba rodzaj ptysiowego/ w kształcie łabędzia z bita śmietaną w środku lub z taką białkową masą - kremem.
No i lody bambino. I na plaży napój cytrynowy / cytrynada/ sprzedawany w foliowych woreczkach.
Sprzedawali to tylko w jednej budce, przy dworcu w Krakowie.
Teraz ani budek, ani landrynek.
i ten Pan co wołał: " Lody! lody! Bambino lody! Kto w nocy nie może temu lód pomoże !!!"
... a ja się dopytywalem rodziców czego nie może, ... a rodzice pytali retorycznie: a co sie robi w nocy? ... no tak ... pewnie kto w nocy spać nie może :bigsmile:
a u drugiej Babci zawsze czekała na mnie pyszna pomidorówka z ryżem i kopytka,
niedzielna jajecznica Mamy(to co Mama "gotowała"najlepiej)
Taty zrazy były wspaniałe.......ach
fajnie było być dzieckiem,a jakie wspomnienia będą miały nasze dzieci???? oby tak pyszne jak nasze:bigsmile:
A
Czerwona oranżada wypijana hektolitrami na weselach....
Woda sodowa z domowego syfonu / zawsze sama chciałam włożyć nabój/
Koniec lata na działce u babci i sucha makówka...Jak pyszny był mak wysypywany z tej makówki na dłoń:)
od zwykłego umoczonego w wiadrze z wodą do rzadkiego ze śmietaną
orenżada w proszku, kamyczki
orzechy laskowe w czekoladzie, mieszanka wedlowska
i banan, którego się wspominało przez lata...