Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Szkoły Sternika ruszają od września 2010 po zachodniej stronie Warszawy - spotkanie informacyjne

24

Komentarz

  • Warto zaznaczyć, że z rodziców i dzieci, które uczęszczają do szkół Sternika nikt nie "zdziera kasy". Koszta, które ponosimy idą na utrzymanie i rozwój szkoły/ przedszkola, do których dobrowolnie posyłamy nasze dzieci. Żadnej rozbudowanej biurokracji itd.
  • wiem, wiem. To akurat prawda.
  • mam rok na zwiększenie swoich dochodów

    Większość ludzi na świecie by chciała zwiększyć w rok swoje dochody. Udaje się to nielicznym. Trudno odeprzeć zarzut, że Sternik preferuje najbardziej przedsiębiorczych rodziców.
  • Ja mimo wszystko będę powtarzał jak nakręcony - zapraszamy na sobotnią (bezpłatną) konferencję do Pruszkowa - wszyscy mogą dowiedzieć się więcej o systemie edukacyjnym o którym dyskutujemy.

    a to ja też jak zakręcony
    każda szkoła to pod względem zdobywania wiedzy stracony, w porównaniu z domem, czas...
  • proponowałbym popatrzeć na szkołę, jak na przechowalnię, dzięki której rodzice mogą pracować...
  • oficjalnie koło 600 zł więc jak na szkołę prywatną niedrogo.
    no... że tak powiem: chyba w domu wyjdzie nas drożej ale myślę że lepiej
  • Mieszkałam w W-wie i tam też zarabiałam. Na tamte czasy były to małe pieniądze: wręcz śmieszne, jak to w szkolnictwie plus 1000 PLN za korepetycje. Mąż miał rentę (która w dużym procencie szła na leki i lekarzy, bo przecież wiemy, że państwowo to się czeka aż pacjent umrze...) i brak możliwości zarabiania (bo by rentę stracił). I weź się człowieku utrzymaj. Nie, nie byłoby mnie stać na taką szkołe... Boję się, że i w państwowej miałabym kłopoty by zapłacić za podręczniki itp. To jest naprawdę problem. Zapisałam syna do pijarów na Mokotowie (nie pamiętam ulicy), ale jak dojeżdżać z Białołeki na Mokotów...? Zanim poszedł do szkoły, wyjechaliśmy z kraju. Problem się rozwiązał.
    Ale też myślałam o nauce w domu będąc w Polsce, choć kto by pracował...?
  • Chętnie bym tą szkołę Sternika wypróbował, ale:
    a) nie mam pieniędzy;
    b) nie ma takiej szkoły w pobliżu.
    Zresztą nie cierpię z tego powodu.
    Mój stosunek do zagadnienia jest taki:

    1) Przedszkole :
    ważne dla dziecka, które w domu i okolicy nie ma rówieśników (dlatwgo posłaliśmy naszego Ignasia, który aż przez trzy lata swojego życia nie miał rodzeństwa). W przedszkolu bardzo ważna jest osoba wychowawcy - ale nie uważam, żeby prestiżowe, prawomyślne przedszkole miało wielki wpływ na rozwój dziecka.

    2)Szkoła podstawowa:
    tutaj nawet, według mnie, LEPIEJ jeśli dziecko nie chodzi do szkoły elitarnej ale razem ze "średnią przeciętną". W ten sposób pozna i zrozumie srodowisko w którym żyje, nauczy się w nim odnajdywać. Posyłanie dziecka do elitarnej podstawówki przypomina mi wychowanie księcia w pałacu, z dala od ludzkiej nędzy. Może to owocować szokiem poznawczym bądź pogardą dla "motłochu" w późniejszych latach życia.

    3) Gimnazjum, liceum:
    Dopiero tu jest ważne, żeby dziecko poszło do dobrej szkoły, która zapewni mu wykształcenie ogólne i formację intelektualną. Na własnej skórze doświadczyłem, co znaczy dobre liceum, kiedy na studiach na UJ studiowałem razem z absolwentami z krakowskiego "Nowodworka" - inny świat, oni byli kilka lat do przodu wobec mnie, prowincjusza, który przecież również chodził do dobrego liceum, tyle że w Rybniku...
  • Pamiętaj Grzegorzu, że każde danie, nawet najlepsze, szkodzi w nadmiarze.
  • Kochani, chyba powinniśmy postulować: WIĘCEJ PRAWDZIWIE KATOLICKICH SZKÓŁ, aby coraz więcej dzieci mogło do nich uczęszczać i poznawać PIĘKNO naszej wiary i TEGO, który zwyciężył "całą nędzę życia", a nie odwrotnie. Nieprawdaż?

    Nie przyjmuję argumentu, że należy "dotknąć zła, aby je odrzucić", szczególnie w przypadku dzieci. Na wiele rzeczy nie pozwalam im, właśnie dlatego, aby nie zetknęły się za wcześnie z tą nędzą, która jednak nie jest dominantą naszej rzeczywistości. Wielowiekowe doświadczenie szkół katolickich, które wydały piękny owoc w postaci świętych, jak nikt wrażliwych na ludzkie pognębienie podważa ten argument.
    Piszesz o rzekomej pogardzie owych "elit" do motłochu, a w Twojej wypowiedzi o "księciu z pałacu" wyczuwam nutę pogardy dla rodziców, którzy swą ciężką pracą, wypełniają słowa przysięgi małżeńskiej " przyjąć i po katolicku wychować potomstwo".
    Moim zdaniem właśnie w pierwszych latach życia, w okresie przedszkolnym i szkoły podstawowej, gdy dziecko jest bardzo związane z rodzicami, gdy kształtują się zręby jego osobowości ważne jest, aby uczęszczało do placówek, które wspomogą rodziców w obranym kierunku wychowawczym. Dzisiejsza podstawówka to nie ta sama szkoła do której ja uczęszczałam kilkanaście lat temu. Wszyscy o tym wiemy. Może kilkanaście lat temu zgodziłabym się z Tobą, ale nie dziś.

    :bigsmile:
  • [cite] Spioch:[/cite]Chyba zagram dzisiaj w LOTTO ... :neutral:

    zagrałem ... i przegrałem (czyli zgodnie z prawdopodobieństwem) :sad:
  • @Reakcjonista
    widziałeś fotę którą wkleiła Mona? sześcioro dzieci i jak się bawią? Każde sobie.
  • Oczywiście, nie twierdzę, że nie jest możliwe dobre wychowanie dziecka w "zwykłej " podstawówce. Jest. Pewnie to jakaś Boża mądrość, że jedni trafiają do płatnych szkół katolickich, a inni nie. Po to, by tam dawać świadectwo. Znam fantastyczną rodzinę, których synek, uczeń pierwszej klasy podstawówki muzycznej, po " zwykłym " przedszkolu zwykł dokańczać na początku lekcji różaniec, odmawiany na przerwie. Na upomnienie rodziców odrzekła: sprawdzam nauczycieli. :bigsmile:
  • Nie wierzę w katolickie szkoły.
  • Wszystkie szkoły powinny być katolickie. Wbrew demo-liberalnym postulatom jestem zwolennikiem Katolickiego Państwa Narodu Polskiego. :cool:
  • Niewierzacy i innowiercy mogli by sobie tworzyć szkoły prywtne.
  • Dobra. Przesadziłem z tymi utopiami.
  • Generalnie jestem za ED ale nie mam takich możliwości (a zwłaszcza cierpliwości...). Poza tym ja dziecka nie nauczę języka (dla mnie obcego, dla dziecka ten język staje się równym z jęz. polskim). Ale to co przniesie ze szkoły, muszę prostować, wyjaśniać. A potem syn to wszystko powtarza w szkole. Ma wg nauczyciela, na wszystko swoje zdanie i mocne opinie.
    Trochę też zgodzę się z Reakcjonistę, o tych elitach - bo jeśli to ma być elita oparta na tym, czy rodziców stać, czy nie - to ja dziękuję za taką elitę. Wiele rzeczy wartościowych kosztuje mniej niż te bezwartościowe, więc nie wszystko można przeliczać na pieniądze.
    Pewnie gdybym mieszkała dalej w W-wie, rozważałabym taką szkołę (jeśli mogłabym w ogóle pozwolić sobie na rozważanie w trudnej sytuacji finansowej). Też moje obawy by były, że dzieci z bogatych rodzin jakoś manifestowały swoje bogactwo wobec dzieci biedniejszych (dzieci niestety takie są).
    Szkołą do której chodzi mój syn jest bardzo dobrze wyposażona pod względem materialnym, są małe klasy, ciekawe zajęcia, indywidualne podejście (w klasie są 2 roczniki), jest pyszne jedzenie, o którym mój syn mówi, że takiego w domu nie ma, ale jest wychowanie liberalne, edukacja religijna na zasadzie "wszystkie religie są równe" itp. Ale to już jest miejsce do mojej pracy, do prostowania.
    Moze zważając na to kim chce być:wink: to dobry trening, by zmierzyć się z takimi problemami, moralnymi wątpliwościami id.
    Ale szkoda, że to dziej się w szk. podstawowej. Gdzie raczej dziecko powino uczyć się co jest prawdą, a nie że są różne prawdy, a potem w domu mieć to odkręcane.
  • [cite] Spioch:[/cite]Wszystkie szkoły powinny być katolickie. Wbrew demo-liberalnym postulatom jestem zwolennikiem Katolickiego Państwa Narodu Polskiego. :cool:
    Wielka Polska Katolicka ale zdaje się siła tkwi w silnej rodzinie a nie szkole...
  • @Taw. Po pierwsze silna rodzina po drugie dobra szkoła uzupełniająca ew. braki rodziców - moim zdaniem tu nie ma sprzeczności. Nie kazdy ma wiedzę, możliwosci i umiejetności do nauczania domowego, którego jak najbardziej jestem zwolennikiem.

    Uważam, że bon edukacyjny byłby dobrym (nie idealnym) rozwiązaniem. Ale o tym pisałem wczesniej. Państwo powinno popierać nauczanie domowe. Kto sam uczy dzieci mógłby bon spienieżyć albo zapłacic nim za nauczanie np. języków obcych.
  • @ PJJF:
    1)
    Nie przyjmuję argumentu, że należy "dotknąć zła, aby je odrzucić", szczególnie w przypadku dzieci.
    Nie chodzi mi o zło, tylko o normę. Zakładasz tu a priori, że tzw. prości ludzie taplają
    się w grzechu, zaś ich życie jest "ponure, zwierzęce i krótkie". Ja nie podzielam takiej koncepcji.

    2)
    Piszesz o rzekomej pogardzie owych "elit" do motłochu, a w Twojej wypowiedzi o "księciu z pałacu" wyczuwam nutę pogardy dla rodziców, którzy swą ciężką pracą, wypełniają słowa przysięgi małżeńskiej " przyjąć i po katolicku wychować potomstwo".
    Nie piszę o rzekomej pogardzie elit, tylko o rzeczywistej pogardzie części klasy średniej. Oczywiście rzetelnych katolików raczej to nie dotyczy.
    Nie pogardzam zaradnymi rodzicami - przeciwnie, bardzo ich podziwiam i szanuję. Chodzi o to, że ktoś taki ma do wyboru:
    - albo pozwolić dziecku dorastać wśród rówieśników "z podwórka", inwestując równocześnie w jego lepszeod przeciętnego wykształcenie - np. poprzez dodatkowe zajęcia (odpowiednik dawnego wychowania w dworach szlacheckich, gdzie dziecko miało guwernantkę a równocześnie dorastało wśród czeladzi),
    - albo dziecko od "naturalnego środowiska" izolować - czego nie pochwalam.
    Dla jasności - bardzo pochwalam ideę katolickiej edukacji. Chciałbym jednak, żeby stała sie - na niższym oczywiscie stopniu, wyżej jest to niemożliwe i niecelowe - bardziej egalitarna.

    3)
    Dzisiejsza podstawówka to nie ta sama szkoła do której ja uczęszczałam kilkanaście lat temu. Wszyscy o tym wiemy. Może kilkanaście lat temu zgodziłabym się z Tobą, ale nie dziś.

    Chodziłem do fatalnej szkoły w trudnej dzielnicy.
    Kiedy byłem w starszych klasach, pojawiły sie szkoły prywatne. Rodzice byli skłonni mnie do takiej posłać. Nie chciałem. Potem nie żałowałem. W liceum chodziłem do klasy z ludźmi z tej właśnie szkoły. Owszem, troszkę wiecej umieli. Byli jednak zmanierowani, asertywni w złym tego słowa znaczeniu i bardzo dumni z faktu swej elitarności.
    No cóż, nie chciałbym, aby moje dzieci takie były. (Dla jasności - szkoła o której mówie nie była szkołą katolicką - może tam jest inaczej.)

    Nie chcę dzieciom stwarzać cieplarnianych warunków. Z domu wyniosą to co wyniosą i mają się tym bronić w świecie.
    Będę się starał wykształcic je merytorycznie jak najlepiej, ale nie chcę, żeby czuły się lepsze od kolegow z podwórka.
    Kto jest lepszy - to pokaże życie.

    Pozdrawiam.
  • Taw:Wielka Polska Katolicka ale zdaje się siła tkwi w silnej rodzinie a nie szkole...
    Silna rodzina... Mi się wydaje że czas przedszkolny to czas, kiedy dziecko potrzebuje przede wszystkich rodziców i rodzeństwa. Potrzebuje budowania silnej więzi w RODZINIE, a nie w najlepszym nawet katolickim przedszkolu. Niegdyś określało się je nawet ochronką i zbierano tam tylko sieroty.
  • Podsumowując: kogo stać na szkołę prywatną niech do niej dzieci posyła, Sternika bardzo polecam.
    Kogo nie stać niech nie posyła, bo jeśli ma na nią zasuwać po godzinach to po prostu bierze udział w wyścigu szczurów. To jak z kredytem - albo wchodzisz w kredyt ponad swoje możliwości ryzykując założenie sobie pętli na szyję albo myślisz realnie i bierzesz mniejszy.

    Liczenie że Bóg ci dołoży kasy bo przecież posłałeś dzieci do szkoły katolickiej jest cokolwiek naiwne. Jeśli masz zamiar zarobić na nią swoją ciężka pracą albo uda ci się znaleźć lepiej płatną - bardzo dobrze. Jeźeli jednak masz ograniczyć czas spędzany z rodziną kosztem dodatkowego lub bardziej intensywnego zajęcia - to bierzesz udział w wyścigu szczurów.
  • [cite] Taw:[/cite]Nie wierzę w katolickie szkoły.
    Mam w dalszej rodzinie dwójkę, która skończyła LO u pijarów i co?

    Ich wypowiedzi:
    "Demokracja to najlepszy ustrój"
    "Dobrze, że Green Peace uratował Dolinę Raspudy" itd
    głosowali na PO, na UE
    a rodzice tych dzieci posyłali je na dodatkowe korepetycje z matematyki

    Dziękuję za taką szkołę:angry:
  • [cite] agaga:[/cite]Ale, ale!
    Szkoła nie może być polityczna.
    Ja dziękuję za szkołę, która wychowuje elektorat tej lub innej partii.

    ????
    A co to znaczy "nie-polityczna" szkoła?
  • To jest oferta naprawdę tylko dla tych, którzy chcą aktywnie uczestniczyć w przedszkolnym/ szkolnym życiu swoich dzieci.

    Tym bardziej jest to szkoła dlao sób które mają zarówno pieniądze jak i czas.
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]
    [cite] Taw:[/cite]Nie wierzę w katolickie szkoły.
    Mam w dalszej rodzinie dwójkę, która skończyła LO u pijarów i co?

    Ich wypowiedzi:
    "Demokracja to najlepszy ustrój"
    "Dobrze, że Green Peace uratował Dolinę Raspudy" itd
    głosowali na PO, na UE
    a rodzice tych dzieci posyłali je na dodatkowe korepetycje z matematyki

    Dziękuję za taką szkołę:angry:
    głosowali zapewne na ślachetnego rodu kremówkę
  • [cite] Reakcjonista:[/cite]
    [cite] agaga:[/cite]Ale, ale!
    Szkoła nie może być polityczna.
    Ja dziękuję za szkołę, która wychowuje elektorat tej lub innej partii.

    ????
    A co to znaczy "nie-polityczna" szkoła?
    tzn. neutralna światopoglądowo:crazy:
  • [cite] agaga:[/cite]Kasa to nie najgorsze, co Sternik wyciąga z rodziców :wink:
    Dużo trudniej sprostać oczekiwaniom zaangażowania w sprawy organizacyjne.
    To jest oferta naprawdę tylko dla tych, którzy chcą aktywnie uczestniczyć w przedszkolnym/ szkolnym życiu swoich dzieci.

    Jest takie powiedzenie: czas to pieniądz. Ktos kto ma duzo pieniędzy ma również duzo czasu. ktoś kto zarabia pieniądze na ogól nie ma czasu. Sugerujesz, ze szkolnictwo Sternika jest dla ... rentierów?
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]
    [cite] Reakcjonista:[/cite]
    [cite] agaga:[/cite]Ale, ale!
    Szkoła nie może być polityczna.
    Ja dziękuję za szkołę, która wychowuje elektorat tej lub innej partii.

    ????
    A co to znaczy "nie-polityczna" szkoła?
    tzn. neutralna światopoglądowo:crazy:

    :rolling:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.