Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kobieta a ksiądz

24

Komentarz

  • Ale tu nie o mężczyzn- samców chodzi, tylko o księży. I nie chodzi o wystawianie ich na próbę, tylko o nasząÂ kulturę osobistą.
  • [cite] Joa:[/cite]Dobrze, że nie jestem już młoda.


    Dobrze, bo nieco się ustatkowałam - choć jeszcze przed trzema laty, gdy wybrałam się z księdzem i paniami z Diakonii Stałej na wycieczkę po mieście (przyjechali do miasta, żeby się obkupić) byłam ubrana w supermini.
    Tutaj, są jednak inne warunki. Ludzie mniej wścibscy, nie doszukują się na siłę cudzych grzechów.

    Niestety, w Polsce jest już mocno inaczej.
    Mam tam ojca duchowego. W tamtym czasie miałam lat 36, on trochę mniej.
    Gdy przyjeżdżałam do Polski, pomieszkiwałam na plebanii.
    Przyjechałam kiedyś dobrze po północy, a on nie słyszał (przysnął) dzwonka.
    Stanełam więc pod oknem - tam były dwie plebanie obok siebie - i zaczęłam drześ japę - ojcze, ojcze ...
    Nic. No to zawołałam - tato.
    Piorunem był przy oknie, nie on jeden zresztą.
    Zartowałam później, że księża robili sobie błyskawiczny rachunek sumienia.:bigsmile:
    Ale jemu do śmiechu nie było, bo zrobiła się z tego niezła afera.
    Po kilku dniach przechodziłam ulicą i usłyszałam dialog starszych, "pobożnych" parafianek.
    - "Pani, na własne uszy słyszałam, jak to biedne dziecko tatę wołało".
    Uświadomiłam babsztyla, że to ja byłam.
    Zrobiło się jeszcze gorzej.:sad:
  • zwracać uwagę niekulturze

    No właśnie dlatego wkleiłam ten artykuł, choć nie posądzam wielodzietnych o niekulturę ;)
  • [cite] mona:[/cite]Wiesz Kasia. Ja myślę, że "tradsi" mają łatwiej... :wink:
    A możesz to rozwinąć, bo nie zrozumiałam?
  • A ja dalej uważam że księża powinni wprost mówić dziewuchom że się zachowują nieelegancko. "Haremiki" młodych księży to najczęściej dojrzewające panienki z burzą hormonów. Powinni ich nieco asertywności w seminariach uczyć.
  • Tradycyjny ksiądz zawsze w sutannie. Poza tym (nawet nie wchodząc w całą teologię) sama nadzwyczajna forma celebracji Mszy św. czyni go kimś wyjątkowym. Nie jest taki jak my wszyscy. W salce te różnice, mimo, że widoczne, bardziej się zacierają.
    Zaznaczam. To nie jest jakaś złośliwość z mojej strony, tylko wytłumaczenie tego, co miałam na myśli.
  • Mam alergię na sformułowanie "księża powinni". :gx:
    Choć nie zaprzeczam, że czasem używam...
  • Czyli i jedno, i drugie jest ważne - postawa księdza i savoir vivre kobiet. Postawa kobiet powinna :wink: wynikać z tego kim jest kapłan, a postawa kapłana... również z tego kim jest kapłan :ek:
  • Pamiętam że poraził mnie widok pewnego księdza. Usiadłam kiedyś w lecie w ogródku piwnym a przy sąsiednim stoliku siedział młody facet w obcisłym, czarnym podkoszulku i sączył małe piwko. Zastanawiałam się skąd go znam dopóki nie przyszła para żeby ustalić z nim szczegóły swojego ślubu; wtedy rozpoznałam w nim wikarego z mojej parafii. Co by o nim nie mówić na księdza to on wyglądał najmniej:ac:
  • @Mona:
    Czyli mogę napisać, że całkowicie się z Tobą zgadzam!
    Też uważam, że księża najlepiej wyglądają w sutannie a koloratki powinni (:wink:) mieć przyrośnięte do szyi albo wytatuowane.
    Jednak jest coś, o czym pewnie nie wiesz, bo i skąd. Wprawdzie dystans teoretycznie w salce się zmniejsza, ale za to młode panny są we wspólnocie pod o wiele większym obstrzałem, niż w wielkim tłumie. Znam jedną dziewczynę, która wychowywana bez ojca bardzo upodobała sobie jednego z księży i zmniejszała dystans do minimum. Bardzo szybko została naprowadzona przez wspólnotę na właściwe tory. Ksiądz ostrzeżony i dziewczę mogło się zbliżyć do księdza jedynie w towarzystwie którejś z wdów lub mężatek.
    :cool:
  • Ja jednak wolę, aby ksiądz był normalnym człowiekiem, osobą przystępną - a nie kimś w rodzaju figurki z porcelany.
    Szywniaków i ponuraków staram się unikać.
    Teraz mam Myszola, to głowy księżom nie zawracam, - ale gdy byłam sama, fajnie było mieć świadomość, że ksiądz to taka osoba, na której pomoc (we wszystkich problemach) mogę liczyć.
    Tak chyba być powinno, aby w razie kryzysu (bytowego także) ksiądz zawsze spieszył ze swoją pomocą.

    Nie tylko ja takowej doświadczałam, ale wszyscy, którzy byli w potrzebie.
    Np. w naszej okolicy na autostradzie był straszny wypadek, jedna osoba zginęła, dwie ranne trafiła do szpitala ( Polacy). Niemcy zawiadomili księdza w Ośrodku.
    Dosłownie z biegu pojechał do szpitala i zaopiekował się poszkodowanymi.
    Ocalałych wziął do Marianum, gdzie zostali otoczeni troskliwą opieką, pomógł im załatwić formalności związane z przewiezieniem zwłok.
    Niestety, ale na pomoc Konsulatu - w takich sytuacjach - nie bardzo można liczyć.

    Przy tym, fajnie jest wiedzieć, że w razie potrzeby ksiądz "zrobi mi Mszę św", a w razie choroby, w każdej chwili przyjdzie z kapłańską posługą.
  • Co by o nim nie mówić na księdza to on wyglądał najmniej
    ---
    Również uważam, że koloratka to minimalne minimum.
  • C&P. Nie chodzi mi o naprowadzanie przez wspólnotę, ale o samą świadomość tego kim jest ksiądz.
  • Czyżby były jakieś różnice w rozumieniu roli księży we wspólnocie i u tradsów?
  • Tak myślałam, że na tym się skonczy. Pisałam o tym w poście powyżej.
    [cite] mona:[/cite]Tradycyjny ksiądz zawsze w sutannie. Poza tym (nawet nie wchodząc w całą teologię) sama nadzwyczajna forma celebracji Mszy św. czyni go kimś wyjątkowym. Nie jest taki jak my wszyscy. W salce te różnice, mimo, że widoczne, bardziej się zacierają.
    Zaznaczam. To nie jest jakaś złośliwość z mojej strony, tylko wytłumaczenie tego, co miałam na myśli.
  • Ja powiem, że sama celebracja Mszy św. czyni go kimś wyjątkowym. Co ma nadzwyczajny ryt do tego to nie wiem...
  • [cite] mona:[/cite] Pisałam o tym w poście powyżej.
    Aha.
  • Prezbiter â?? bo tak, zgodnie ze starochrześcijańskim nazewnictwem, określa się księdza w Neokatechumenacie â?? jest bratem we wspólnocie. Mówi się więc do niego per "ty". To usuwa dystans związany w rolą księdza, utrwalony w polskiej mentalności, daje mocne poczucie akceptacji i umożliwia żywe reakcje na wszystko, co się mówi i czyni; reakcje pozytywne w sensie pochwał, jak i ostrej krytyki. Księdzu bardzo ciężko jest zdjąć z siebie ciężar powinności bycia wzorem do naśladowania dla świeckich. Mnie ten ciężar pomogła zdjąć właśnie wspólnota. Doświadczyłem, że bardziej mnie kochają i potrzebują takiego, jaki jestem, niż takiego, jakim według ogólnie przyjętych standardów powinienem być. To uwalnia, umożliwia prawdziwy rozwój bez świadomego czy podświadomego aktorstwa.

    To zbratanie ze świeckimi wiąże się z bardzo mocną i często podkreślaną Neokatechumenacie świadomością, że prezbiter sprawujący Eucharystię, sakrament pokuty czy przewodniczący Liturgii Słowa działa in persona Christi.
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]Ja powiem, że sama celebracja Mszy św. czyni go kimś wyjątkowym. Co ma nadzwyczajny ryt do tego to nie wiem...
    Mówi się "trudno" i żyje się dalej :wink:
  • No i co w tym dziwnego?
    Św. Augustyn powiedział "Dla was jestem biskupem z wami jestem chrześcijaninem".

    Nie potrafię znaleźć w cytowanym tekście niczego niestosownego.
  • Kasia spokojnie. Pisałam tylko, że tradsom łatwiej znaleźć dystans wobec księży (cbdu), a nie, że neoni są "niestosowni".:cool:
  • http://www.prezbiter.pl/ :ai::ai::ai::av::fl:
    Trudno mi nawet skomentować...
  • Jestem oazą spokoju.:bigsmile:
    Zgadzam się, że księżom-tradsom łatwiej, bo naturalna bariera jest bardzo daleko postawiona.
  • [cite] Cart&Pud:[/cite]Jestem oazą spokoju.:bigsmile:
    Zgadzam się, że księżom-tradsom łatwiej, bo naturalna bariera jest bardzo daleko postawiona.
    I o to chodzi.
  • Szczurku...koszmar!
    :cry::cry::cry:
  • jakos z doswiadczenia widze,ze diecezjalnym ksiezom jakos latwiej przychodzi miec "haremik" czy chodzic na dyskoteki itd, jakos zakonnicy z wielu przyczyn inaczej sie zachowuja,chodza czesciej w habitach itd.
  • Mają śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Kapłan ślubów nie składa :bl:

    BTW byłem na imprezie, gdzie gdybym nie wiedział, że koleś w sztruksach i oczojebnej pomarańczowej koszulce jest dominikaninem, to bym nigdy na to nie wpadł.:ew:
  • "Decus clericorum" podaje zasady i formy współżycia z ludźmi dla duchowieństwa. Etyka towarzyska została napisana z myślą o młodzieży seminaryjnej, przygotowującej się do pracy i życia kapłańskiego.
    Ostatni podręcznik dobrego zachowania się dla osób duchownych w języku polskim pt. "Zwyczaje towarzyskie" ks. biskupa Pelczara ukazał się w 1931 r. i jest dziś zupełnie wyczerpany.
    Ponieważ nadto zwyczaje towarzyskie ulegają z biegiem czasu różnym zmianom, dlatego nowe ich ujęcie i opracowanie w ostatnich latach uważano powszechnie za konieczne.
    Nowe ujęcie i opracowanie zwyczajów towarzyskich dla duchowieństwa jest tym bardziej potrzebne, że w ostatnim czasie ukazało się szereg doskonałych podręczników z tej dziedziny dla osób świeckich.
    Etyka towarzyska została opracowana na podstawie polskiej (przede wszystkim uwzględnia powszechnie przyjęte zasady ks. bpa Pelczara) i obcej literatury przedmiotowej.


    >> więcej
  • Na kursie przedmałżeńskim ksiądz (nota bene, naprawdę wspaniały kapłan, który kiedyś bardzo mi i mojemu, wówczas, narzeczonemu pomógł) opowiadał taką historię: był środek lata, upał, sutanna i koszule z koloratką w praniu, a on musiał gdzieś pojechać metrem. Ubrał się więc w jakieś świecki strój. W wagonie metra zwrócił uwagę na jakąś ładną dziewczynę i nie mógł się powstrzymać przed zerkaniem na nią, a ponieważ był bez koloratki, czuł się trochę bezkarny... Kiedy pociąg się zatrzymał, dziewczyna skierowała się do wyjścia, ale, zanim opuściła wagon, popatrzyła księdzu prosto w oczy i powiedziała "Szczęść Boże"....
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.