Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"W kulturze zachodniej taniec, ogólnie rzecz biorąc, NIE JEST CZYSTY"

1246

Komentarz

  • Każda cnota może zwyrodnieć przez niedomiar albo nadmiar. Ja tu widzę nadmiar umiarkowania, który może prowadzić aż do niespełnienia swego powołania. Ponieważ moim powołaniem jest małżeństwo, a nie celibat, czuję się zwolniona ze zgłębiania pism Brawario, które stać się mogą dla mnie bliską okazją do grzechu.

    O. Woroniecki nie koncentruje się na jednej cnocie, ale pokazuje, jak rozwijać cały ich wachlarz. Doktor Świętej Teologii, kapłan, wybitny nauczyciel etyki, tomista, spowiednik, ceniony przez Prymasa Wyszyńskiego, propagowany przez środowiska tradycyjne. Nie wiem, dlaczego go nie cenisz?
  • [cite] Eleonora:[/cite]

    O. Woroniecki nie koncentruje się na jednej cnocie, ale pokazuje, jak rozwijać cały ich wachlarz. Doktor Świętej Teologii, kapłan, wybitny nauczyciel etyki, tomista, spowiednik, ceniony przez Prymasa Wyszyńskiego, propagowany przez środowiska tradycyjne. Nie wiem, dlaczego go nie cenisz?
    Ależ ja cenię o. Woronieckiego. Bardzo cenię jednak też: św. Jana Vianneya, św. Franciszka Salezego, św. Pio z Pietlerciny, św. Karola Boromeusza, św. Efrema, św. Jana Chryzostoma, św. Ambrożego i wielu innych świętych i wielkich ludzi Kościoła. Mając do wyboru, z jednej strony: ich bardzo jasne i jednoznaczne wypowiedzi przestrzegające przed tańcami; z drugiej zaś strony: jedną, dwuznaczną wypowiedź o. Woronieckiego (która nota bene: nie zaprzecza tradycyjnemu przekonanie, iż tańce d-m są zazwyczaj bardzo niebezpieczne); nie mam jakichkolwiek wątpliwości za czym o wiele bardziej bezpiecznie jest iść i czego się trzymać.
    Tak też Siostro 46 do 1 :bigsmile:
    Poza tym, zauważ, że osądem posoborowego magisterium Kościoła (a więc nie jakiś tam Piusów, Vianneyów czy Ambrożych) odnośnie tańców w kulturze zachodniej jest to, że: "na ogół nie są one czyste". Czy naprawdę trzeba robić doktorat z zasad wykładni i egzegezy tekstów, by znać znaczenie słów: "Na ogół" oraz "Nie są one czyste"?
  • Tańce to nie mój problem. Chodzimy z mężem b. rzadko (może za rzadko). I z dziećmi. Wydaje mi się jednak, że wspólne wyjście na wesele to dobra okazja, by poznać lepiej przyszłego męża/żonę właśnie w kręgu rodziny czy bliskich znajomych. Może znacznie lepsza niż spacer.
    Nie odbieram wypowiedzi o. Woronieckiego jako dwuznacznej, zachęcam Brata do lektury całości, bo jako świecka nie czuję się powołana do samodzielnego streszczania nauki katolickiej.
  • Trza zapytać na najbliższym basenie, czy w burkach wpuszczają.:surfing:
  • Ja chodzę na basen w takim stroju:


    panache-brighton-navy-white-swimsuit.jpg



    Myślisz, że wypada?
  • jak dla mnie możesz tak iść na basen byleby w wodzie nie tańczyć
  • Ale przecież sama mogę...
  • [cite] Monira:[/cite]Ale przecież sama mogę...

    tylko Ci się tak wydaje
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Monira, fajną masz fotkę. Gdzie zrobiona?

    T

    Na Barbados!
  • To co by było, gdybyś prawdziwą Monirę zobaczył, a nie tylko jakąś podrzędną modelkę...:bigsmile:
  • To taka knajpa u nas na wsi...
  • To z przodu też.
  • no i panowie nie mogli przejść obojętnie nad zamieszonym zdjęciem
    a teraz cukrują że niby nic i w ogóle i wcale
  • i dzietność WZROŚNIE w weekend
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Raczej Photoshop.

    T

    od kiedy nastał kobiety są przereklamowane
  • [cite] Rafał:[/cite]no i panowie nie mogli przejść obojętnie nad zamieszonym zdjęciem
    a teraz cukrują że niby nic i w ogóle i wcale

    Co dowodzi, że Brawario ma rację...
  • [cite] Reakcjonista:[/cite]
    [cite] Rafał:[/cite]no i panowie nie mogli przejść obojętnie nad zamieszonym zdjęciem
    a teraz cukrują że niby nic i w ogóle i wcale

    Co dowodzi, że Brawario ma rację...

    kolega w błędzie trwa oznacza to tylko że koledzy to prawdziwi macho a nie części rowerowe
  • [cite] Malgorzata:[/cite]no, a basen , Brawario??
    a plaża , latem??
    normalnie nic, tylko się okopać

    "specjalne zagrożenie dla moralności jest reprezentowane przez wspólne kąpanie się na plażach ... Wspólne kąpanie się kobiet i mężczyzn, jest prawie zawsze bliską sposobnością do grzechu i zgorszenia" - oświadczenie hiszpańskiego kardynała Pla y Daniela z 1959 roku.

    "Nigdy nie powinno się zezwalać na wspólne kąpiele obojga płci. Jeżeli szkoły urządzają kąpiele obowiązkowe, to dozór ma mieć osoba tej samej płci. Popisowe pływania dziewcząt i kobiet nie powinny się odbywać. Na kąpieliskach z plażą (rzeka, jezioro) trzeba nalegać na całkowite rozdzielenie płci, oddzielne przebieralnie, do których zorganizowania należy skłonić miejscowe władze, oraz przyzwoite ubiory kąpielowe i stały nadzór. Tego samego należy domagać się odnośnie licznie pojawiających się plenerowych obiektów kąpieli słonecznej, o to zarówno dla dorosłych jak dzieci". - deklaracja konferencji biskupów Austrii i Niemiec z 1925 r.

    Dodam, iż w starożytności istniał zwyczaj bardzo podobny do dzisiejszych mieszanych plaż i basenów, a mianowicie wspólne przebywanie ze sobą mężczyzn i niewiast w publicznych łaźniach. Kościół pierwszych wieków zdecydowanie piętnował ów zwyczaj.
    Osobiście sądzę, iż natura ludzka zasadniczo nie zmieniła się ani od czasów starożytności, ani od 1925 czy 1959 roku. My mężczyźni lubimy patrzeć na młode, odsłonięte, atrakcyjne ciała płci przeciwnej; zaś niewiasty lubią pokazywać swe wdzięki mężczyznom. W tym objawiają się. m.in., rany grzechu pierworodnego. Mężczyźni lubią patrzeć, a kobiety lubią się pokazywać.
    I na tym polega właśnie niebezpieczeństwo tkwiące w miejscach typu plaże. Niby chodzi o słońce, piasek i wodę, ale który z facetów nie jest kuszony by popatrzeć na przechadzające się tam piękności w bikini? Ba, który z facetów będąc na plaży, nie spojrzy to tu, to tam??? I w ten sposób ludzie są pchani do cudzołóstwa, pożądliwości i lubieżności. Oczywiście, nie zawsze objawia się to w bardzo jawny sposób, ale kto zna życie, ten wie o czym mówię. Jesteś na plaży; widzisz niemało atrakcyjnych ciał.
    Rzecz jasna, jeśli ktoś idąc na plażę, zazwyczaj nie rzuca wzrokiem na piękności w bikini, to może na nie chodzić. Sądzę jednak, że prawdopodobieństwo czegoś takiego nie jest wiele większe od przeglądania CKM z jednoczesnym konsekwentnym unikaniem gołych zdjęć tam obecnych (pismo to drukuje też teksty i zdjęcia dotyczące motoryzacji, polityki, etc.).
    Muszę też powiedzieć, iż chociaż Twe wypowiedzi są utrzymane w duchu prześmiewczym, to jednak dobrze wyczuwasz o co chodzi.
    Pan Jezus mówił, że jeśli ręka lub oko jest nam powodem do grzechu, to mamy się nich pozbyć. Oczywiście, tradycyjnie wykłada się ten werset, jako pewną przenośnię, a mianowicie wskazówkę, iż nieraz odcięcie się od okazji do grzechu będzie wydawało się nam tak ciężkie i trudne do zrealizowania, jak dokonanie samookaleczenia się czy zamknięcia się w pustelni...
  • Jako, że dyskusja nieco odbiegła od tematu wątku, pozwolę sobie do niego wrócić.

    Mam następujące pytanie do obrońców tańców mieszanych (a więc tych, którzy twierdzą, że niebezpieczeństwo w nich występujące jest marginalne, znikome, że większość z nich nie niesie za sobą zła).
    Otóż osądem posoborowego magisterium Kościoła (a więc nie jakiś tam Piusów, Vianneyów czy Ambrożych) odnośnie tańców w kulturze zachodniej jest to, że: "na ogół nie są one czyste". Jak rozumiecie słowa: "Na ogół" oraz "Nie są one czyste"?
  • [cite] Brawario:[/cite]Jako, że dyskusja nieco odbiegła od tematu wątku, pozwolę sobie do niego wrócić.

    Mam następujące pytanie do obrońców tańców mieszanych (a więc tych, którzy twierdzą, że niebezpieczeństwo w nich występujące jest marginalne, znikome, że większość z nich nie niesie za sobą zła).
    Otóż osądem posoborowego magisterium Kościoła (a więc nie jakiś tam Piusów, Vianneyów czy Ambrożych) odnośnie tańców w kulturze zachodniej jest to, że: "na ogół nie są one czyste". Jak rozumiecie słowa: "Na ogół" oraz "Nie są one czyste"?

    tańce na ogół są groźne ze względu na niebezpieczeństwo przerodzenia się partnerki w tańcu w żonę a to już inna bajka
  • [cite] Rafał:[/cite]
    [cite] Brawario:[/cite]Jako, że dyskusja nieco odbiegła od tematu wątku, pozwolę sobie do niego wrócić.

    Mam następujące pytanie do obrońców tańców mieszanych (a więc tych, którzy twierdzą, że niebezpieczeństwo w nich występujące jest marginalne, znikome, że większość z nich nie niesie za sobą zła).
    Otóż osądem posoborowego magisterium Kościoła (a więc nie jakiś tam Piusów, Vianneyów czy Ambrożych) odnośnie tańców w kulturze zachodniej jest to, że: "na ogół nie są one czyste". Jak rozumiecie słowa: "Na ogół" oraz "Nie są one czyste"?


    tańce na ogół są groźne ze względu na niebezpieczeństwo przerodzenia się partnerki w tańcu w żonę a to już inna bajka
    Ale ja nie o to pytam
  • cenię demokracje ponad wszystko i mam prawo odpowiadać tak jak mi się podoba a nie jak postawiono pytanie
  • [cite] Rafał:[/cite]cenię demokracje ponad wszystko i mam prawo odpowiadać tak jak mi się podoba a nie jak postawiono pytanie
    :bigsmile:
  • Jakbym nie poszła z prawie-nieznajomym na wesele, to też teraz mogłabym studiować pisma jak Brawario, zamiast myśleć jak zorganizować narodziny dzieciaka.
  • [cite] Eleonora:[/cite]Jakbym nie poszła z prawie-nieznajomym na wesele, to też teraz mogłabym studiować pisma jak Brawario, zamiast myśleć jak zorganizować narodziny dzieciaka.
    Ale to jest słaby argument. Zdecydowana większość małżeństw było poprzedzonych nierządem (szacuje się, że prawie 70 procent zawieranych małżeństw ma już dziecko w drodze). I co, należy z tego wyciągać wniosek, że nierząd jest OK i pomaga ludziom zawrzeć małżeństwo? Oczywiście, tańce d-m to jeszcze nie jest nierząd, jednak myślę, że bez ich udziału, małżeństwa też by powstawały i co więcej owe małżeństwa te byłyby lepsze i trwalsze. Osobiście, najbardziej szczęśliwe, kochające się i zgodne małżeństwo, jakie znam, nie było poprzedzone ANI JEDNYM tańcem.
  • Wypraszam sobie. Jednak dyskusja z Tobą jest bezsensowna.
  • [cite] Eleonora:[/cite]Wypraszam sobie.
    Najmocniej przepraszam jeśli Cię tym wpisem uraziłem. Oczywiście ufam, że tworzysz dobre i szczęśliwe małżeństwo. Dzieje się tak jednak, nie dzięki tańcom przedmałżeńskim, ale POMIMO nim.
  • Kolejny raz piszę - uważam, że jesteś tanecznym i seksualnym frustratem. I popieram Eleonorę - dyskusja z Tobą jest bezsensowna.
  • No cóż, ja też poniekąd w tańcu męża poznałam... Małżeństwo MIMO TO udane i miejmy nadzieje trwałe.:fingersear:
    A wczoraj byliśmy na "Dziadku do orzechów", niestety uwspółcześnionym tanecznie i okazuje się , że tańce w pojedynkę, w balecie też bywają nie OK. Chwilami żałowałam, że wzięliśmy dzieci.
    Myślę, że to nie taniec sam w sobie jest nieczysty, tylko w tańcu wychodzi co kto ma w głowie...
  • [cite] Barbara:[/cite]No cóż, ja też poniekąd w tańcu męża poznałam... Małżeństwo MIMO TO udane i miejmy nadzieje trwałe.:fingersear:
    Niech Bóg wam błogosławi. Sama jednak podkreśliłaś słowa "MIMO TO".
    [cite] Barbara:[/cite]A wczoraj byliśmy na "Dziadku do orzechów", niestety uwspółcześnionym tanecznie i okazuje się , że tańce w pojedynkę, w balecie też bywają nie OK. Chwilami żałowałam, że wzięliśmy dzieci.
    Myślę, że to nie taniec sam w sobie jest nieczysty, tylko w tańcu wychodzi co kto ma w głowie...
    Tańce nie -damskomęskie bywają nie OK. Tańce damsko-męskie zazwyczaj nie są OK.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.