Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

depresja

1246

Komentarz

  • edytowano wrzesień 2016
    Takie sa fakty.
    Czy fakt jedzenia liści drzew i kory przez zwierzęta jest bzdurą tylko dlatego że my, ludzie, kory i liści nie jemy?

    Człowiek wierzący łamiąc przykazania oddala się od kochającego Ojca. Czyż nie może to być fakt przyprawiający go o depresję? 

    My, wierzący uważamy że KAŻDY człowiek ma głęboko w sercu wpisana potrzebę pozostawania w bliskości ze Stwórcą. Można temu zaprzeczać i mamic się że miłość drugiego człowieka nas ukoi... Albo bogactwa, sława, przyjemności. ... my wiemy że to bzdura,  bo tego doswiadczylismy. Nic nie zastąpi relacji z Bogiem, bo nikt nie kocha tak jak On. Doskonale kocha.

    Mnie przyprawilo o depresję łamanie 1 przykazania. Postawiłam męża i dzieci na miejscu Boga. Ani mąż ani dzieci nie są doskonali i zawodzą.  Zawiodło mnie "zniknięcie" drugiego dziecka już, które zdążyłam pokochać.  Zawiódł mąż który nie umiał mi dać ukojenia po kolejnym poronieniu.
    Gdybym była w bliskości z Bogiem przeszła bym to doświadczenie ufając że wszystko będzie dobrze i że to jest dobre. Tymczasem się załamałam. ... ogarnęły mnie ciemności 
    Podziękowali 1AleksandraB
  • olgal powiedział(a):
    Nie ma jednej przyczyny depresji,są różne przyczyny i rodzaje depresji. Takie udogodnienie jest krzywdzące i niesprawiedliwe dla ludzi bardzo wierzących,żyjących w łasce uswiecajacej a mimo to cierpiących na depresję. 
    Tak jak są ludzie żyjący w ciężkich grzechach,którzy nie mają depresji,poczucia grzechu,ani poczucia winy nawet, dobrze się mają.
    Ja nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego że łamię 1 przykazanie... 

    Ale istotnie wrzucanie wszystkich do jednego wora jest nadużyciem 
  • edytowano wrzesień 2016
    Św. br.Albert Chmielewski, św. Tereska od Dzieciątka Jezus przezyli epizody depresji a nie żyli w ciężkich grzechach...
    Pewnie znalazło by się całe mnóstwo "świętych" i "nieświetych" przykładów.
  • edytowano wrzesień 2016
    No proszę,
    W końcu się dowiedziałam skąd się wzięła moja depresja
    Nie ważne, że psychiatra (w dodatku katolicki) twierdził coś zupełnie innego.
    Podziękowali 1E.milia
  • A jaki związek z grzechem ciężkim może mieć np.depresja poporodowa? Jakieś pomysły? :neutral: 
    Podziękowali 3OlaOdPawla E.milia Rosea
  • edytowano wrzesień 2016
    Może, że dziecko poczęto w pozycji nieprzyzwoitej i nawet przyjemnosć przy tym  była
    no bo zobaczcie - każda kobieta ma poporodową depresję? Nie. Przypadek???Nie sądzę. Zapewne mają te, które poczęły w pozycji innej, niż na misjonarza
    no przepraszam
    nie mogę tego czytać

    jakie kurde  "takie są fakty"  @Nika76 ??? 
  • edytowano wrzesień 2016
    Ale czy w Bibli nie jest napisane: 
    " Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań."
    (Wj 20, 5-6)?

    Czy sie to komu podoba czy tez nie rzeczywistosc duchowa istnieje.
    Oczywiscie przyczyny depresjii mogą byc roóżne. Ale zupełne negowanie czy wrecz wysmiewanie podłoża duchowego jest ignorancją.

  • @kociara ;
    Faktem jest że wiele depresji jest wywołanych grzechem ciężkim 
    Znam wiele takich przypadków i księża też o tym piszą 

    Są różne depresję. Jedne są wywołane organicznie a inne nie. Przyczyny mogą być różne 
  • A ja rozumiem @Nika76 Zrobiłam dokładnie to samo. Stwierdziłam,  że do szczęścia wystarczy mi mój wspaniały mąż i zaniedbałam więź z Bogiem i wewnętrzny rozwój. Jak nietrudno się domyśleć moje wady rozrosły się tak potężnie, że nikt już nie miał siły z nimi żyć. Ani ja sama, ani mąż i dzieci. Mam depresję i zastanawiam się czy dam radę zacząć zdrowieć i naprawiać życie i małżeństwo bez leków.
    Podziękowali 1Nika76
  • Mam prośbę - przenieście ten wątek do ukrytej.
  • Swego czasu moim spowiednikiem był ks egzorcysta. Zadziwiajace jak wiele uwagi zwracał na duchowe zródło róznych problemów w moim zyciu.
  • No nie wiem, czy stwierdzenie "faktem jest..." w tym wypadku z punktu widzenia medycyny jest uprawnione.
    Faktem to może być np to, że zapalenie gardła wywołane jest bakterią bądź wirusem lub to, że złamanie kończyny jest spowodowane osteoporozą lub nieszczęśliwym upadkiem.
    W ogle mam wątpliwości, czy w odniesieniu do spraw ducha i religii można używać takiego stwierdzenia.
    No, chyba że w kategoriach typu kobieta usunęła ciążę nie widzac sposobu na wychowanie dziecka i mając przed sobą czarną dziurę zamiast przyszłosci, a po jakimś czasie dotarło do niej, że poradziłaby sobie. Tu się ewentualnie mogę zgodzić.
    Jaki grzech ciężki mógłby być wg Ciebie przyczyną depresji? Z ciekawości pytam. Może jakoś to pojmę
  • @mama_asia ; - chyba założyciel wątka może przenieść do ukrytej albo zmienić nazwę wątka...
    JA go przywołałam rzeczywiście - nie zdając sobie może sprawy jak działa na niektóre osoby...
  • Wiara jako kompulsja.

    Depresja jest chorobą, więc jest wywołana organicznie. Co nie znaczy, że opis przyczyn na poziomie biochemicznym jest wystarczający.

    Klasyfikowanie chorób wg przyczyn "duchowych" i "nieduchowych" jest jakimś totalnym odjazdem. Jesteśmy ludźmi i jakoś to niebo łączy się w nas z ziemią 24/7. Wtedy gdy się modlimy i sikamy, chorujemy na depresję i katar. 
  • I jeszcze psychoanaliza made by Tomasz z Akwinu. On wprost pisał, że smutek jest zły i po prostu trzeba go zwalczać. [cytaty za Zanderem z "Czy głupota jest grzechem?"]

     "Spośród wszystkich uczuć smutek najbardziej szkodzi ciału, a to dlatego, że sprzeciwia się życiu ludzkiemu".

    "Współczucie przyjaciela normalnie stanowi pociechę w smutku. Gdy więc człowiek widzi, że inni smucą się z powodu jego smutku, niejako wyobraża sobie, że biorą na siebie jakby część ciężaru, aby mu ulżyć, i dlatego łatwiej znosi ciężar smutku, podobnie jak to bywa, gdy trzeba znosić ciężary cielesne. Ten, komu przyjaciele współczują, ma świadomość, że jest kochany przez nich, a świadomość ta jest przyjemna. Skoro więc KAŻDA PRZYJEMNOŚĆ łagodzi smutek, to jasne także, że współczucie przyjaciół łagodzi go".

    "Jak zmęczenia cielesnego pozbywamy się przez odpoczynek ciała, tak również należy uwalniać się od zmęcznia duszy drogą odpoczynku duchowego. A ponieważ odpoczynek daje duszy przyjemność, środkiem zaradczym na zmęczenie duszy jest chwilowe oderwanie się od natężonej pracy umysłowej i zażycie jakiejś przyjemności".

    "Gdyby ktoś świadomie powstrzymywał się od picia wina ze szkodą dla zdrowia, nie byłby bez winy". 

    "Łzy i wzdychania z natury swej łagodzą smutek"

    "Augustyn powiada: słyszałem ,ze wyraz łaźnia pochodzi stąd, że wypędza utrapienie z duszy; a nieco dalej: Spałem, a gdy obudziłem się uświadomiłem sobie, że ból mój niemało złagodniał. Stąd wyprowadza wniosek, że spoczynek przywraca zdolność do pracy znużonym, sprawa ulgę zmęczonemu umysłowi, usuwa zmartwienia i troski".
  • A nie lepiej osobie w depresji napisać "szukaj mądrego księdza i powierzaj się Bogu", a swoje skądinąd cenne doświadczenia upakowac w jakimś innym wątku? @Kika39 powodzenia! Fajnie, że coś robisz w swojej sprawie. Psychoterapia i mądry spowiednik, leki jak potrzeba, wsparcie najbliższych i będzie dobrze! Chociaż się prawdopodobnie napracujesz:)
  • Z obserwacji to mi wychodzi, że i owszem, depresja może być powiązana z własnymi grzechami, np. zaniedbań: robienie kariery przez facetów bez chwili wytchnienia, uwięzienie matki z dzieciakami w domu bez kontaktu ze światem itd.

    I nie sądzę, by wskazywanie depresantom, że to skutek ich grzechów czemuś służy. Ale.
    Wskazywanie na aktualne patologie u innych, które zaraz mogą doprowadzić do takich, a nie innych skutków - i owszem.

    Tylko, że jakoś w kręgach "uduchowionych" często patologiczne sytuacje są traktowane jako wzór i "walkę duchową", "miłość agape" i inne takie. 
    Podziękowali 1Milagro
  • Pewnie nowotwory,alergie,cukrzyca i inne też mają takie same przyczyny duchowe?Są księża-egzorcyści,którzy takie związki wykazują ;)
    Nie żebym to obśmiewała,ale po prostu to jest zbytnie uproszczenie.
    Zgadzam się,że wiara nieraz pomaga,lepiej znosi się cierpienie,łatwiej znaleźć w cierpieniu sens,chociaż akurat w depresji może być odwrotnie.Tematy wiary,książki duchowe,niektóre kazania mogą wręcz jeszcze pogłębiać problem.Dowodem na to są osoby duchowne,gdzie takie głębokie rozgrzebywanie w sobie wszystkiego,analizowanie,siedzenie w sobie,niektóre praktyki,te problemy pogłębiają.
    Takie w miarę zdrowe podejście do tych problemów spotkałam u Jezuitów,gdzie ojcowie są doświadczonymi kierownikami duchowymi,wykształceni i teologicznie i jesli o stronę pychiki,psychologii chodzi.Tam nie usłyszy się takich bzdur,że depresja jest wywołana grzechem ciężkim.Raczej słyszy się,że człowiek składa się z duszy-ciała-psychiki.
    Można zostać "zepsutym" czy to od stony ciała czy psychiki czy też od strony duchowej.Cierpi wtedy cała osoba.
    Można z każdej z tych dziedzin doznać"urazu","zranienia","choroby".Różnie to bywa.
    Fakt,że to wszystko jest ze sobą połączone i gdy cierpi jedna z części cierpi cała osoba.
    Ale nie zawsze przyczyną jest duchowość.Wszystko może się zacząć od innej "strony" niż problemy duchowości-grzechu.
    Na pewno jak "leży" strona duchowa to przy problemach z psychiką-emocjami czy ciałem-leży wszystko.Podobnie gdy zaczyna się choroba w ciele cierpią emocje-psychika i duch,przechodzi się różne duchowe rozterki,zwątpienia,brak wiary,nadziei.
    Tak,kiedy ktoś mocno trwa w wierze,łączności z Bogiem,łatwiej znosi cierpienie w sferze ciała czy psychiki.Bywa łatwiej to znieść jako ofiarę,łatwiej jest we wszelkiego rodzaju terapiach.Można w tym wszystkim jakiś sens odszukać,pogodzić się.
    Tak to widzę,tak to rozumiem.
  • edytowano wrzesień 2016
    Każdy @Kociara

    Cudzolostwo
    Obżarstwo. .. lenistwo... niby nie?

  • edytowano wrzesień 2016
    Patrzyliscie kiedyś na przykazania jako na receptę na zdrowe i szczęśliwe życie? 

    1. Polegaj wyłącznie na Bogu. Zawsze będziesz czuł się kochany i nigdy nie braknie Ci sił by kochać innych

    2. Bóg odpowiada na wszystkie Twoje modlitwy więc nie nadużywaj Jego czujnych uszu by Cię mógł usłyszeć kiedy Go naprawdę będziesz potrzebował

    3. Niech choć jeden dzień w tygodniu będzie świętem i czasem spedzonym z najbliższymi. To wzmacnia więź i poczucie spełnienia.  Przypomina po co pracujemy cały tydzień 

    4. Bądź wdzięczny swoim rodzicom i szanuj ich a nauczysz tego samego własne dzieci

    5. Żyj i daj żyć innym. Każdy dzień jest nam dany po to byśmy byli szczęśliwi 

    6. Bądź wierny a zapewnisz szczescie swojej żonie i zdrowie swojemu ciału 

    7. Szanuj rzeczy innych tak, jakbyś chciał by inni szanował twoje

    8. Dbaj o relacje z ludźmi i bądź uczciwy a nigdy nie zabraknie ci przyjaciół 

    9. Doceniaj każdy dzień który twoja żona ofiarowała tobie i bądź jej wdzięczny. Wtedy jej miłość będzie cię koic wiele lat

    10. Zobacz ile masz wokół siebie wspaniałych darów.  Tyloma rzeczami wciąż możesz się dzielic. Kiedy się dzielisz - zachęcasz innych by dzielili się również z tobą w swojej wdzięczności 
    .....

  • Ad 1. Co najmniej nadużycie. Nie zawsze będziesz się czuł kochanym. Strapienie duchowe wg św Ignacego albo noc duszy u św Jana jak rozumiem z niepolegania na Bogu. 
    Ad 2. Bzdura. Co to znaczy, nadużywanie czujnych uszu? Jak to się ma do zaleceń żeby modlić się w każdym czasie? 
    Ad 3. Niech świętem będzie piątek. Każdy piątek. Lubię świąteczne pasztetu, których mistrzem jest mój ojciec, i zawsze je stawia na stół. Jedzmy i bawmy się, w Wielki Piątek spokojnie można wyprawic wesele, nie bedzie tłumów...a jaka radość z najbliższymi! 

    I tak dalej. Majdrowanie przy przykazaniach i zmienianie ich na jakąs pseudoterapeutyczna sieczke jest... Słów mi brakuje. 

  • edytowano wrzesień 2016
    @E.milia
    Można wszystko robić wierząc że to da nam szczęście.  Do czasu

    Szczęściem nazywam niekończący się stan radości. Grzech daje radość krótkotrwałą
    Takie jest moje doświadczenie 
  • Niekończący się stan radości to w niebie albo na dobrych prochach, QED.




  • Z Duchem Św można trwać w radości. 

    Bo albo się człowiek cieszy że jest dobrze albo ufa że będzie dobrze

    Nie mowie oczywiscie o stanach idealnych bo idealny to jest tylko Bóg 
    Co nie znaczy ze szczęścia nie ma.

    Ja szczęście w stanie bez grzechu odróżniam od chwil uciechy w grzechu. Wy nie musicie przecież tego odróżnić, nie zmuszam was 
  • niekonczacy sie stan... to jeszcze w sektach  ..nieustanna stymulacja do zadowolenia
  • 1 list do Tesaloniczan:
    16
     Zawsze się radujcie, 17 nieustannie się módlcie! 18 W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. 19 Ducha nie gaście,20 proroctwa nie lekceważcie! 21 Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie! 22 Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła.
    http://www.nonpossumus.pl/ps/1_Tes/5.php

  • Wg mnie to jest jedna z przyczyn depresji: długotrwałe robienie rzeczy, które mogą dać szczęście zamiast rzeczy, które uszczęśliwiają (oczywiście w potocznym rozumieniu, czyli dają przyjemność i radość).
    Do sensownego życia, osiągania celów itd. konieczna jest umiejętność odraczania gratyfikacji, ale jeśli ktoś przeciąga okresy frustracji (np. robiąc karierę, budując wymarzony dom, zajmując się domem i dziećmi - zaznaczam, każdą tą rzecz można robić bez nadmiernego stresu/nadmiernej frustracji, ale chodzi mi o przypadki, gdy ktoś ma nie tyle, że ciężki tydzień, czy miesiąc czy parę miesięcy, ale permanentnie trwa w takim stanie i jeszcze poziom zniechęcenia i smutku jest dla niego miarą świątobliwości i heroizmu)... no to zbierze tego owoce.
    Jak to mówi anonimowa mądrość: Bóg wybacza zawsze, człowiek czasami, a natura nigdy.
  • Ja chcę te prochy, @Marcelina :P

    Zagram z innej strony: jak jest depresja, to z reguły wiara leży i kwiczy. Weź tu powiedz osobie, która brnie w depresji: 16 Zawsze się radujcie, to właściwie już lepiej dać jej stryczek do ręki.

    A ten międzypokoleniowy ciąg przyczynowo-skutkowy jest jasny i prosty jak konstrukcja cepa. I nie ma w tym nic nadprzyrodzonego.

    Przykład: jak facet był alkoholikiem, jasne jest to, że odbije się to na psychice córki i jej poczuciu wartości. Dajmy na to córka przez to będzie pracoholiczką bo bycie potrzebnym za wszelką cenę uzasadnia jej istnienie (bo przecież nie poczucie jej wartości coś pozwoli jej uzasadnić). W stosunku do swojej córki będzie oschła i surowa, no bo niby skąd mogła wiedzieć, że można inaczej? Ta córka córki (nadążacie?) a, niech będzie, że się trafi osobnik nadwrażliwy, potrzebujący dużo miłości i poczucia bezpieczeństwa którego nie dostaje. Dostaje namiastkę tego czego potrzebuje, gdy jest idealna w stosunku do oczekiwań matki. W związku z czym  zostaje perfekcjonistką, w dodatku perfekcyjnie chowającą emocje, bo one nie podobają się jej mamie. Córki córki córki, czyli prawnuczki faceta z początku wywodu, być może słabiej odczuwają tego skutki, no ale odczuwają to, że ich mamusia z kolei tak fantastycznie kontroluje wszystkie emocje, że wybucha co jakiś czas z siłą Krataktau. No więc one też się fantastycznie uczą kontrolować - takie zdolności adaptacyjne.

     I tak dalej... Na każdym z tych etapów może się pojawić depresja.
    No i nic nadprzyrodzonego tu nie ma, a odciąć takie zależności można mądrym leczeniem.

     

  • edytowano wrzesień 2016
    W depresji nie ma "czucia radości" i tutaj jest problem właśnie. Nie ma zdolności odczuwania radosci,ta funkcja nie działa. To tak jakby niewidomemu kazać zobaczyć albo temu kto nie ma nogi iść-doprowadzi to do frustracji,izolacji,poczucia bycia niezrozumianym i jeszcze bardziej zapadnięciu się w depresji.
    Nawet w zwykłym "starapieniu duchowym" cytowanym wyżej nikt nie będzie czytał cierpiącemu tych kawałków z Pisma św. pt."radujcie się".
    Raczej kierownik duchowy pociesza,współczuje,towarzyszy,pomaga ten stan przejść,przetrwać.
    W prawdziwej depresji jeszcze trudniej niż w zwykłym smutku,strapieniu,czasem konieczne są leki aby taki stan przerwać i tutaj nie ma dyskusji,bo może to doprowadzić do dramatu.
    Tak jak niewidomy uczy się żyć bez wzroku,tak jak ktoś bez nogi uczy się żyć z protezą,tak jak głuchoniemy uczy się żyć z aparatem słuchowym,tak ktoś z depresją na terapii nabywa umiejętności życia z tak trudnymi emocjami i jakby mimo,obok nich.
    Leki są zazwyczaj konieczne.
    Na terapii szuka się przyczyn,a to wcale nie muszą być ciężkie grzechy.Często grzechy to też jedynie skutek uciekania od przyczyn.

    I taki przykład,autentyczny,z terapii-kobieta cierpi na depresję poporodową,rodzi dziecko,na które czekała wiele lat,które jest upragnione,wytęsknione,wymarzone.Rodzi a potem zapada w smutek,lęki,nie ma radości,nie ma żadnych przyjemnych uczuć z przytulania,karmienia,patrzenia na dzieciątko,wręcz niechęć,lęk,rozpacz.
    Zaczyna się leczyć-leki,terapia,po wielu sesjach dochodzi do problemu.Jako mała dziewczynka była na pogrzebie swojej kilkudniowej siostry,którą nieżywą,w trumnie,przed zakopaniem pokazano jej.Wtedy nie czuła nic,popatrzyła,zamknięto trumnę,zakopano.Nikt o tym z nią nie rozmawiał,szybko zapamniała,niby...
    Prawdopodobnie te emocje były dla niej tak silne i bolesne,że ich nie była w stanie przeżyć,wyparła do podświadomości,niby zniknęły.Uaktywniły się dopiero po urodzeniu swojego dzicka.Nawet tego nie wiązała,nie kojarzyła.Dzięki terapii udało się je przeżyć,nazwać,nauczyć żyć mimo nich,zrozumieć,mimo,że do końca nie zniknęły.Ta osoba nie lubi oglądać noworodków,ale już wie dlaczego.Nikt nie będzie jednak w stanie jej zmusić do czucia radości na widok niemowlęcia,nikt,a jakiekolwiek frazy typu "raduj się" wręcz wpędzą w poczucie winy,że nie umie się cieszyć takim wspaniałym,tak długo oczekiwanym darem Bożym jakim jest to upragnione dziecko...
    Nie ma to nic wspólnego z żadnym grzechem ciężkim,ot,trauma dzieciństwa,która odbija się nerwicą,depresją.
    Potrzeba leczenia,żeby dotrzec do przyczyn stanu,jesli się da i nauczyć jakoś żyć z tym bagażem,albo mimo takiego bagażu przeszłości.



  • Depresja odcina zdolność odczuwania świata w sposób dostępny zdrowemu, niedotkniętemu depresją człowiekowi.
    @Nika76 - noszzzz kurcze kobieto, aż tracę cierpliwość , noo

    Każ ociemniałemu zachwycać sie zachodem słońca a niesłyszącemu pięknem odgłosów natury.

    Zachęcaj człowieka w depresji do pogłebinej modlitwy i opowiadaj mu, jakimże to ukojeniem jest przytulenie się do Boga...mhm, a jakże -  zdrowia szczęście i wesołych świąt życzę

    Nie miałam wiele do czynienia z tym zagadnieniem, jednak na tyle dużo, by wstrząsnęły mną słowa koleżanki, którą mąż ściągnął z parapetu.
    "Ten ból istnienia jest nie do zniesienia. Po prostu chcesz go nie czuć ze wszystkich sił, z całej swojej obolałej duszy, z całego rozerwanego niewyobrażalnym bólem wnętrza. Przy tym bólu najgorszy fizyczny ból blednie. Nic cię nie obchodzi, nic. Nic nie jest ważne - ukochana córka, ukochany wspaniały mąż. Chcesz po prostu nie być, chcesz, by przestało tak cholernie boleć". 

    Człowiek w cieżkiej depresji nie reaguje na nic, co Ty tu proponujesz. Bóg jest niczym, Bóg jest samym złem, skoro do tego dopuszcza. Boga nie ma, nie ma nic, jest tylko ból, ból i chęć, by przestało boleć
    Podziękowali 4Monika73 zoja Rosea AgaMaria
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.