Bardzo wielu Polaków żyje ponad stan. I nie chodzi tu o tych, którzy zadłużają się aby np. wybudować dom, kupić mieszkanie, czy zapłacić za leczenie. Nasi sąsiedzi, kuzynki, koleżanki i przyjaciółki pożyczają pieniądze na przyjemności. Zarabiają, ale nie stać ich na zagraniczne wojaże, kupno najnowszego telewizora, czy super modnych ciuchów. Zadłużają się więc w bankach, punktach kredytowych czy u znajomych, na karcie płatniczej robią debet i wydają pieniądze na to, o czym właśnie marzą. Jeden kredyt pokrywają drugim, często na bieżąco nie płacą rachunków, nie odkładają na później, bo nie mają z czego. Bywa, że brakuje im na spłacanie zaciągniętych długów. Mimo to nadal wydają nie swoje przecież pieniądze.
Komentarz
Jest dobrze jak wystarcza "na styk"
dla mnie trochę nie ma znaczenia, czy mieszkanie czy ciuchy na kredyt. To jest zawsze życie na kredyt, nie za swoje. Określanie swojej przyszłości, zjadanie ciastka na rachunek wystawiany za parę lat.
można mówić, że mieszkanie to co innego, że to inwestycja itd. ale to nieprawda, bo mieszkanie dla siebie to co innego niż mieszkanie pod inwestycję. a już na pewno wykończenie mieszkania.
myślę, że powszechność kredytów mieszkaniowych przyzwyczaja ludzi do kredytów w ogóle.
w dalszej rodzinie miałam przypadek takiej spirali zadłużenia, że to było nie do pomyślenia. Nie wiedzieli nawet w pewnym momencie podstawowej sprawy: "ile?" bo było ze 20 kart, pożyczek, debetów, kont i nie wiadomo, czego jeszcze. tak się złożyło, że pomogłam im się w tym odnaleźć, ale spłacają do dzisiaj. Np. użytą 3 razy frytkownicę.
A że czasem nie ma z czego zaoszczędzić... Na pewno czasem tak jest. O oszczędzaniu najwięcej mówią osoby zarabiające x razy średnią krajową (w moim otoczeniu).
Przejadanie pieniedzy na ciuchy, auta, wczasy to zupelnie inna bajka.
Jak nie, to wynajmujesz, czyli pieniadze ida w kosmos. Z kredytem co miesiac tyle samo placisz na swoje.
Rodzice dostali komunalne. 50 metrów, na 6 osób. Jakoś nie dorobili sie niczego, czym mogliby sie chwalić. Samochodu nie mieli. Wyobrażasz teraz sobie, że każde z nas rodzeństwa zakłada rodzinę i do mamusi???
2) w dużym, a nawet małym mieście bez samochodu da się. Gorzej na wsi.
Kuriozalne jest to, ze ceny wynajmu w Pl są większe bądź porównywalne z wysokoscia raty kredytu na mieszkanie na 25-30lat.
i to jak banki grabia na dodatkowych oplatach - splaca sie 1,5 albo 2 mieszkania...
@Maciejka nie wiem, gdzie ani kiedy kupiłaś to mieszkanie.
Ja to liczę ostatnio dla Warszawy i nie wiem, czy się opłaca. Jeśli się chce wziąć kredyt na całość, to nawet przy obecnych stopach procentowych i zalozeniu rata+czynsz = koszt wynajmu kredyt trzeba brać na 30 lat, nie da się wziąć rat malejących przy takiej kwocie, więc po 15 latach można się obudzić z mieszkaniem wartym tyle, co w dniu zakupu... a jak się ma istotny wkład własny, to już jest zamrożenie tego kapitału.
jak się nie ma kredytu łatwiej się przeprowadzić, zmienić standard życia, pracę, mieszkanie, kiedy w pobliżu wybudują spalarnię śmieci
e: w mieszkaniu dość duży koszt to wykończenie/wyposażenie, które się szybko zużywa, i którego często nie wlicza się w koszty przy kalkulacjach "na sucho"
kurde, wychodzi na to, ze z mezem sie w zlych rodzinach urodzilismy, kiepskie losowanie;)
wynajmujemy, ale jakos i tak jestesmy szczesliwi calkiem z tym;)
a pomieszkiwanie młodego małżeństwa u jednych albo drugich... no nie wiem, chyba ciąży bardziej niż ten kredyt
Nie dziwię się że ludzie kupują mieszkania na kredyt gdy nie ma perspektywy ze się je dostanie, a gnieździć się z rodzicami na ich 50 m to jakaś abstrakcja, a i rodzeństwo ze swoimi rodzinami tez musi gdzieś mieszkać. Myślę że czasem nie ma innego wyjścia .
Ale tez nie rozumiem strachu przed kredytem. A teraz calkiem spory wzielismy, spie spokojnie. Mieszkanie/dom zawsze mozna sprzedac przed koncem splaty kredytu (tak zrobilismy z pierwszym mieszkaniem), to nie jest problem. Nawet ostatnio jakies wypowiedzi ekspertow mi mignely, ze jednak nieruchomosc to najlepsza inwestycja.
@Dorotak, jak będziesz następym razem za mąż wychodzić ( ) to juz wiesz.
Takie mieszkanie można było później wykupić
Większość tak też zrobiła
CZęść zaczęła budowy domów
Kiedy "dzieci wyszły z domów" to rodzice się przeprowadzali do tych domów i albo (kilka znanych mi przypadków) dzieliły pieniądze ze sprzedaży mieszkania na wszystkie dzieci albo mieszkanie na wynajem, czy sprzedaż i zarobek szedł w dom
Zauważcie, że dziś ogrom domów klocków z 9 pokojami
w wiekszości to są domy które były budowane "dla dzieci"
Dzieci założą rodziny i zostaną z rodzicami
Dziś te domy stoją puste
i nikt nie chce dać za nie mawet 250 tys
Wszak taka chałupa to koszty!!!!!!
@Dorotak
Jakaś specyficzna grupa ci Twoi znajomi
W śród moich znajomych (mój roczniki +/- 2 lata) mało kto dostał coś od rodziców
Jedna z moich koleżanek wprawdzie dostała dom (jej brat też) ale taki "bardziej przypadek" niż dorobek
Dostali w spadku kawałek pola, potem sprzedali bo market tam stawiali
Gdyby nie to, to koleżanka z bratem by nic nie dostali
I takich co nic nie dostali jest jednak zdecydowanie większa liczba
Dziś w sumie też mało kto dostaje, wręcz przeciwnie nawet jak jest z czego dać, to nie dają żeby dzieci same doszły do czegoś, zeby potrafiły zapracować
No, temat mieszkania to temat ktory mnie uwiera odrobine;) Za 2 lata mamy sie starac o kredyt, a jakze, przeciez z nieba nam rodzice z mieszkaniem nie spadna;)
Jak zarabiasz zbyt mało, to żaden bank nie da kredytu
moze to tez mnie uwiera, wiec szczegolnie takie przypadki wylapuje;)
Ale pokazcie ceny mieszkan/wynajmu swoim rodzicom, ciociom i dziadkom, ktorzy cale zycie sa na swoim za grosze i na panstwowkach.
syty glodnego i te sprawy;)
zresztą przy inwestycji w nieruchomości czeka się na dobry moment albo wybiera dobre miejsce, a przy kupowaniu mieszkania dla siebie - zwykle chodzi już o konkretną lokalizację i bliższą perspektywę czasową.
Poza tym nie wiem, czy dalej jesteś w DE, ale my niedawno wróciliśmy do Polski i tu jest zupełnie inna perspektywa niż za granicą (a propo spania spokojnie) nawet miny się nam zmieniły, ale to na inny wątek...
Przy kredytach hipotecznych wystarczy kilka zasad żeby spać spokojnie:
- zawsze w walucie w której się zarabia
- trzeba mieć min 20 % wkładu własnego
- rata kredytu nie może wynosic wiecej niż 1/3 dochodu rodziny(a najlepiej 1/4)
- trzeba mieć oszczędności na min 6 rat naprzód w razie jakiś problemów, np utraty pracy
- ubezpieczenia na życie
- opracowane jakieś wyjście awaryjne w razie dużego kryzysu
Wiadomo, że kredyty to nic fajnego, ale czasem mniejsze zło niż wynajmowanie.