O jaką profanację dokładnie chodzi? Byleś tam, widziałeś na własne oczy? Bo wlaśnie rozmawiałam z osobą, ktora byla na stadionie i osoba ta jest szczerze zdziwiona doniesieniami o rzekomym skakaniu po ołtarzu.
Greg jak już będziesz w raju, to wspomnij za nami grzesznymi i wyproś miłosierdzie...jak dobrze, że Ty wszystko wiesz i otwierasz nam nasze oczy... Chwała Panu...
Jak zwykle ci, co nie byli i nie widzieli wiedzą lepiej. Z góry można było przewidzieć reakcje.
Szkoda, że ci, którzy krytykują wiedząc lepiej nie szanują wrażliwości tych, których Bóg tam dotknął. Którzy będąc tam poświęcili Bogu swoją wolną sobotę w 40 stopniowym upale. Którzy tam właśnie podjęli decyzję o wybaczeniu komuś, którzy zostali uzdrowieni, którzy poszli do spowiedzi po wielu latach.
Poza tym do mnie przemawia fakt, że o. John założył i prowadzi sierociniec dla 6 tys. dzieci, zbiera niemowlęta ze śmietników i głosi niestrudzenie, mimo ataków na niego. I wcale o tym nie mówi. I ciągle wskazuje na Boga. Z relacji ze stadionu: "Ojciec Bashobora po raz kolejny prosi fotografów, aby nie skupiali się na nim, ale na Bogu. Opowiedział historyjkę o koniu i królu. Król przyjechał na koniu, ale koń nie wszedł z nim przez bramę. Gdy po chwili koń wrócił i chciał wejść do środka usłyszał, że nie może wejść, bo nie ma na nim króla. – Ja jestem takim koniem, nie zwracajcie uwagi na konia – powiedział o. Bashobora."
PS. Wcale nie mówię, że pochwalam wchodzenie na stół ołtarzowy. I mogę wymienić jeszcze z 10 innych błędów liturgicznych, które tam widziałam. I zgadzam się, że nic tego nie usprawiedliwia. Ale skupianie się na tym, jako na istocie tego spotkania mnie głęboko wzburza. I wytaczanie tego jako argumentu, że o. John nie może być narzędziem działania Bożego. Nawet przez osła Pan Bóg przemówił. A Maria Magdalena, której wspomnienie dzisiaj obchodzimy była pierwszą, która ujrzała Zmartwychwstałego. A król Dawid - morderca i cudzołożnik napisał psalmy, którymi dzisiaj modli się sam papież i cały Kościół. Ba, nawet Pan Jezus się nimi modlił. Bardzo jestem ciekawa jaka, według krytyków, moc tam działała i jaką mocą człowiek, którego widziałam wstał z wózka i jaką mocą został osiągnięty ten pokój i radość, które były widoczne na twarzach modlących się ludzi. I nieważne 40 tys. ludzi śpiewających "Gloria in excelsis Deo".
Szanując wrażliwość tych, którym przeszkadza co tam się działo kończę swoje wypowiedzi w tym temacie.
W watku obok sporo ludzi sie smuci, ze wierni nie wiedza jak sie w kosciele zachowac. A tu ksiadz tez jakby nie za bardzo.... No skad wierni maja miec poszucie sakrum, jak ksiadz go nie ma? Ksiadz i jego zachowanie sa tu kluczowe.
Ale czy nie można po prostu przyjąć,że na dobrej drodze zdarzają się potknięcia, nawet grzechy? O.Bashobora też grzeszny, złe decyzje podejmuje czasem,jak każdy, ale to nie przekreśla możliwości działania dobra, w imieniu Pana Boga. Wszyscy święci mieli pewnie takie momenty, że kogoś gorszyli, byli kontrowersyjni. Nie to,że go kanonizuję, ale dla mnie to jakby naturalne,że nie jest idealny ani on, ani to co się wokół dzieje. A może na drugi dzień dotarło do niego,że z tym ołtarzem to była przeginka i się wyspowiadał? Co my wiemy ?!
ps. a jeszcze mam takie pytanie od wczoraj w sobie,na serio-czy żeby coś uznać za profanację, to nie musi być celowe i świadome działanie? Jak grzech ciężki?
A może na drugi dzień dotarło do niego,że z tym ołtarzem to była przeginka i się wyspowiadał? Co my wiemy ?! --- Właśnie nic nie wiemy. Jeżeli jednak założyć, że to co piszesz to prawda, to publiczny i medialny błąd należałoby publicznie i medialnie naprawić.
Grzech ciężki jest wtedy gdy ktoś robi go świadomie i dobrowolnie. Dziecko niepełnosprawne umysłowo, jeśli wypluje Ciało Pańskie na ziemię, nie grzeszy.
Problem, gdy kapłan nie ma poczucia sacrum i ciężko zauważyć jego wiarę w realną obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie i szacunek do Tegoż. Od kapłana jednak wymaga się braku ignorancji w tej kwestii bo do szafowania tym Sakramentem jest powołany. Można się pokusić o twierdzenie, że taka ignorancja jest zawiniona (więc jest jakimś tam grzechem), ale ja nie wyrokuję, nie mam kompetencji.
@agnieszkamama kto jak kto, ale ksiadz powinien jakas tam swiadomosc miec co przystoi, a co nie. W dysputy, czy byla to profanacja, czy nie nie chce wchodzic. Ale chodzi o same poczucie godnosci. Tak na serio mysle, ze Bogu to tak bardzo nie przeszkadza, ani Mu nie szkodzi, ale jak najbardziej szkodzi ludziom. Zatarcie granic, protestantyzacja, show, uczucia. Tak wielkie, ze i po stole oltarzowym skakac mozna. A ludzie jakby coraz mniejsza swiadomosc maja, ze przed nimi jest sam Bog.
Ale MAciejka, ja już napisałam,że być może dotarło do niego,że to nie było ok, więc nie usprawiedliwiam. A pytanie o profanację nie jest z mojej retoryczne.
Fakt profanacji jest niezależny od świadomości. Kościół takich zachowań zakazuje. Koniec, finito. nie interesuje mnie czy rzeczony xiądz o tym wie czy nie. Nieznajomość prawa nie chroni przed konsekwencjami.
Fakt profanacji jest niezależny od świadomości. Kościół takich zachowań zakazuje. Koniec, finito. nie interesuje mnie czy rzeczony xiądz o tym wie czy nie. Nieznajomość prawa nie chroni przed konsekwencjami. --- Profanacja, jeśli następuje, może, ale nie musi być grzechem śmiertelnym. Czytaj uważnie.
Jeśli ksiądz po wsi idzie z Panem Jezusem, dostanie ataku padaczki i wysypie Najświętszy Sakrament w gnojówkę to to jest profanacja czy wypadek?
W tym przypadku jest inna sytuacja, bo ksiądz okazał się ignorantem. No chyba, że był "chory", ale wtedy nie powinien pełnić posługi.
"Ludzie, słów nawet żadnych nie wymawiając, tak radosnem, a głośnem wołaniem wielbili Boga, że uszy nasze z ledwością znieść to mogły. Cóż było w sercach tych ludzi, jeśli nie wiara w Chrystusa, ta wiara, za którą św. Szczepan krew swoją wylał?"
piszac z punktu widzenia osoby, która nie gustuje zarówno w mszach stadionowych jak i mszach trydenckich nie rozumiem wiecznego narzekania i malkontenctwa tych drugich. Podstawowym obowiazkiem chrzescijanina wynikającym z wiary jest nawracanie i to Ci ludzie starają się robić. O ile wejscie na oltarz jest dla mnie osobiscie przesadą to jednak daleko mi do twierdzenia, że doszlo tutaj do profanacji. Zamiast patrzec na drzazge w oku bliźniego proponuję zrobic sobie rachunek sumienia odnośnie w/w obowiazku i zamiast marudzenia wziac się do roboty w tym zakresie.
to poproszę konkretny przepis, gdzie jest napisane że takie zachowanie to profanacja. Ogólniki i podciąganie przepisów pod to zachowanie mnie nie interesuje.
ps: czy biskup Hoser tam będący potwierdzil profanację? bo jesli nie to jest to Twoje widzimisie.
Komentarz
Chwała Panu...
Szkoda, że ci, którzy krytykują wiedząc lepiej nie szanują wrażliwości tych, których Bóg tam dotknął. Którzy będąc tam poświęcili Bogu swoją wolną sobotę w 40 stopniowym upale. Którzy tam właśnie podjęli decyzję o wybaczeniu komuś, którzy zostali uzdrowieni, którzy poszli do spowiedzi po wielu latach.
Poza tym do mnie przemawia fakt, że o. John założył i prowadzi sierociniec dla 6 tys. dzieci, zbiera niemowlęta ze śmietników i głosi niestrudzenie, mimo ataków na niego. I wcale o tym nie mówi. I ciągle wskazuje na Boga.
Z relacji ze stadionu:
"Ojciec Bashobora po raz kolejny prosi fotografów, aby nie skupiali się na nim, ale na Bogu. Opowiedział historyjkę o koniu i królu. Król przyjechał na koniu, ale koń nie wszedł z nim przez bramę. Gdy po chwili koń wrócił i chciał wejść do środka usłyszał, że nie może wejść, bo nie ma na nim króla. – Ja jestem takim koniem, nie zwracajcie uwagi na konia – powiedział o. Bashobora."
PS. Wcale nie mówię, że pochwalam wchodzenie na stół ołtarzowy. I mogę wymienić jeszcze z 10 innych błędów liturgicznych, które tam widziałam. I zgadzam się, że nic tego nie usprawiedliwia. Ale skupianie się na tym, jako na istocie tego spotkania mnie głęboko wzburza. I wytaczanie tego jako argumentu, że o. John nie może być narzędziem działania Bożego. Nawet przez osła Pan Bóg przemówił. A Maria Magdalena, której wspomnienie dzisiaj obchodzimy była pierwszą, która ujrzała Zmartwychwstałego. A król Dawid - morderca i cudzołożnik napisał psalmy, którymi dzisiaj modli się sam papież i cały Kościół. Ba, nawet Pan Jezus się nimi modlił.
Bardzo jestem ciekawa jaka, według krytyków, moc tam działała i jaką mocą człowiek, którego widziałam wstał z wózka i jaką mocą został osiągnięty ten pokój i radość, które były widoczne na twarzach modlących się ludzi.
I nieważne 40 tys. ludzi śpiewających "Gloria in excelsis Deo".
Szanując wrażliwość tych, którym przeszkadza co tam się działo kończę swoje wypowiedzi w tym temacie.
---
Fiu fiu... Ma się autorytet... I to Murzyn jest przeca...
I pytanie zasadnicze we mnie: kto błądzi?
edit: I żeby było jasne, piszę to ze smutkiem, a nie z fochem, ironią, sarkazmem, złośliwością czy czymkolwiek innym.
A tu ksiadz tez jakby nie za bardzo....
No skad wierni maja miec poszucie sakrum, jak ksiadz go nie ma? Ksiadz i jego zachowanie sa tu kluczowe.
Wszyscy święci mieli pewnie takie momenty, że kogoś gorszyli, byli kontrowersyjni. Nie to,że go kanonizuję, ale dla mnie to jakby naturalne,że nie jest idealny ani on, ani to co się wokół dzieje. A może na drugi dzień dotarło do niego,że z tym ołtarzem to była przeginka i się wyspowiadał? Co my wiemy ?!
---
Właśnie nic nie wiemy. Jeżeli jednak założyć, że to co piszesz to prawda, to publiczny i medialny błąd należałoby publicznie i medialnie naprawić.
Grzech ciężki jest wtedy gdy ktoś robi go świadomie i dobrowolnie. Dziecko niepełnosprawne umysłowo, jeśli wypluje Ciało Pańskie na ziemię, nie grzeszy.
Problem, gdy kapłan nie ma poczucia sacrum i ciężko zauważyć jego wiarę w realną obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie i szacunek do Tegoż. Od kapłana jednak wymaga się braku ignorancji w tej kwestii bo do szafowania tym Sakramentem jest powołany. Można się pokusić o twierdzenie, że taka ignorancja jest zawiniona (więc jest jakimś tam grzechem), ale ja nie wyrokuję, nie mam kompetencji.
---
Profanacja, jeśli następuje, może, ale nie musi być grzechem śmiertelnym. Czytaj uważnie.
Jeśli ksiądz po wsi idzie z Panem Jezusem, dostanie ataku padaczki i wysypie Najświętszy Sakrament w gnojówkę to to jest profanacja czy wypadek?
W tym przypadku jest inna sytuacja, bo ksiądz okazał się ignorantem. No chyba, że był "chory", ale wtedy nie powinien pełnić posługi.
Czym się powyższy opis różni od tych modłów stadionowych?
Wbrew większości nie widzę nic tragicznego we wchodzeniu na ołtarz. Ksiądz, "drugi Chrystus" trzyma Chrystusa Pana w monstrancji stojąc na ołtarzu.
Zamiast patrzec na drzazge w oku bliźniego proponuję zrobic sobie rachunek sumienia odnośnie w/w obowiazku i zamiast marudzenia wziac się do roboty w tym zakresie.
to poproszę konkretny przepis, gdzie jest napisane że takie zachowanie to profanacja. Ogólniki i podciąganie przepisów pod to zachowanie mnie nie interesuje.
ps: czy biskup Hoser tam będący potwierdzil profanację? bo jesli nie to jest to Twoje widzimisie.