No jeśli kobieta żyje w ciągłym strachu o zdrowie i życie to normalny mąż żyje z nią w ciągłym strachu. Ja rozumiem ze faceci są różni ale chyba żaden wam nie powie: a w dupie, najwyżej żona mi umrze a ja zostanę radosnym wdowcem z trójką dzieci...
Rzepraszam, ale czy w takim przypadku ten cały seks jest wart tego ciąglego stresu???
Skoro wiadomo, ze nie ma metod 100% pewnych, to teoretycznie kazde współzycie niesie jakies "ryzyko". Naprawde nie wyobrazam sobie tego ciągłego stresu. I szczerze współczuje tym, ktorzy sie stresują.
Dziewczyny, ja stosuję NPR od prawie 9 lat z powodzeniem. I nie mam wątpliwości co do skuteczności i wiem, że płodne dni to z dużym zapasem ok 10 dni. Chodzi mi o to, że stres związany z podejmowaniem decyzji o współżyciu, kiedy kolejny bobas to co najwyżej zmiana planów i w gruncie rzeczy radość, a wizja śmierci i osierocenia dzieci to naprawdę jest ciężar. I chodzi mi o to, żeby nie oceniać czyjegoś strachu, wątpliwości, ale wypowiedzieć się z dobrą radą. Bo miałam wrażenie, że dyskusja zaczyna toczyć się o stosowanie NPR albo nie. No i wybaczcie, ale stosowanie NPR po porodzie to nie jest banał. Człowiek karmi, jest zmęczony, niewsypany. Okresu brak np. 6 miesięcy... Taki LadyComp u mnie przynajmniej miałby mi po prostu pomagać, bo się boję. Cieszę się, że piszecie o jego nieskuteczności, bo weszłam na ten wątek poszukując właśnie takich ( albo przeciwnych ) informacji.
@Aga85 mogę Ci ze swojej perspektywy powiedzieć, że nie da się tego przeżyć na spokojnie, bez stresu, jeśli nie zaufa się Panu Bogu. ALE TO JEST MEGA TRUDNE. My chcemy wszystko kontrolować, zabezpieczyć się na wszystkie sposoby. Myślę, że tego się trzeba uczyć codziennie. My ze swojej perspektywy mamy zrobić wszystko ( np. poznać metody NPR - na bazarku właśnie sprzedaję książki, tak btw), ale musimy uznać, że dawcą życia jest Bóg. I nie będzie nam robił na złość
No jeśli kobieta żyje w ciągłym strachu o zdrowie i życie to normalny mąż żyje z nią w ciągłym strachu. Ja rozumiem ze faceci są różni ale chyba żaden wam nie powie: a w dupie, najwyżej żona mi umrze a ja zostanę radosnym wdowcem z trójką dzieci...
Moze tez byc taki ktory ma wieksza ufnosc wiare i otwartosc i strachy mu nie straszne. Zreszta i zony takie sa. Osobiscie nie mialam cc i nie doswiadczylam tego rodzaju zagrozen. Wiem tylko jak to jest zachodzic w ciaze i szybko ja konczyc krwotokiem jedna po drugiej, wiec rozumiem niechec do zachodzenia w ciaze. Jak kobieta ma pragnienie kolejnego dziecka to moze to byc kolejna nadzieja ale jak nie ma pragnienia kolejnego dziecka to moze byc tylko kolejne traumatyczne przezycie bo nie dosc ze krwotok to jeszcze strata jak by nie bylo potencjalnie przyszlego czlowieka i niekoniexznie mozna to sobie wytlumaczyc ze Bog dal i Bog zabral bo jednak mozna miec na to wplyw zeby uniknac.
Ooo właśnie, nurtuje mnie podobny "przypadek" @asiao... bliscy nam ludzie tak mają że wręcz przed zajsciem muszą brać leki, monitorować stan zdrowia. 3 poronienia w wywiadzie. Niemal nie mogą bez wiedzy lekarzy starać się o dziecko bo je prawdopodobnie stracą. Wybaczcie głupie porownanie... na tę chwilę wolę moje 3cc i pewna "beztroske" we współżyciu, niż stres że zajde w ciążę bez leków i niechybnie ją stracę. Technicznie zostaje faza poowulacyjna. Dla nich caly czas i dla nas (w przyszłości?)... ale wiadomo mniej fajna. To jest jakiś krzyż gdy się dzieci pragnie... zresztą jeśli nie to też może być trudne. Taki nadzór nad seksem, szkiełko i oko jak ten LC.
@wiesia zgadzam się z Tobą. Wolę swoją sytuację bez wątpienia niż płacz z powodu niemożności zajścia w ciążę tudzież z powodów o których piszesz. Płodność jest łaską. Jednak uczucia, które się rodzą, w tym strach, to emocje po prostu. Każdy ma swój krzyż i musimy szanować swoje wątpliwości i problemy nawzajem.
@Gozdkowa, ja mam wrażenie, że mamy stanąć w punkcie, w którym nikt nie może nic powiedzieć, bo ktoś się poczuje dotknięty. Ty piszesz o sytuacji wyjątkowej, która dotyka jakiś procent małżeństw. Dziewczyny piszą o większości zdrowych ludzi, którym zdrowie nie szwankuje. Słowa wiary są jakie są, Ojciec Pio mówił wprost, bez ogródek. Mozna je przyjąć, mozna je przekręcać, można je odrzucić. Tu każdy ma swoją wolną wolę, swój rozum i rozeznanie w tym, co robi i będzie robił. Ale warto pisać i mówić jak powinno być - właśnie dla tych zdrowych. I naprawdę nie ma w tym braku poszanowania dla problemów innych, czasem ogromnych problemów.
@Ania D. myśle, że źle mnie rozumiecie. Bardzo dobrze, że się wypowiadamy. Może i ja źle zrozumiałam niektóre wypowiedzi. Miałam wrażenie, że bagatelizuje się problem autorki, która się jakoś przestała wypowiadać... Temat to LadyComp i jego suteczność, tak?
Mnie się wydaje, że temat wygasł i ciągnie ty jest offtop Wątek dla mnie już nieaktualny (zakładałem go rok temu) Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi i podpowiedzi. Zwłaszcza te na temat
Na testach owulacyjnych (tych, z którymi ja się spotkałam), zaznacza się, że ich stosowanie polecane jest przy planowaniu poczęcia, nie zaleca się ich w celu odłożenia ciąży.
próbowałam używać testów owulacyjnych starając się o ciaze. Generalnie wychodziło ze owulacje mam w 10 dniu cyklu a w rzeczywistości miałam później wiec nasze starania były bezowocne. Zaszłam w ciaze w cyklu kiedy maz wyjechał i nie było go w czasie owulacji teoretycznej. Wrocil akurat na to prawdziwa i się A. poczela w 17 dc.
Ja osobiście mam od 6 miesięcy aplikacje na telefon i cały czas nie mogę wyjść z podziwu, że organizm taki niesamowity jest. Ale ja debiutantka jestem.
Ciekawe jak takie apki i sprzety radza sobie w okresie premenopauzy i karmienia piersia kiedy organizm wariuje. Coz pozostaje ? Białe małżeństwo - niestety nie kazdy jest na nie gotowy. Otwartość na zycie?
Wiecie co mnie ostatnio zasmuca? W rożnych szczerych rozmowach z księżmi i zakonnikami mówią oni otwarcie,ze nie lubią dzieci,ze im przeszkadzają a jak musza z nimi pracować to traktują jak pokutę ... znam kilku,którzy lubią ,ale bardziej z zamierzchłych czasów ... Przerażajace ... Jak nie lubią dzieci ,to juz dzieci ze specjalnymi potrzebami pewnie w ogóle nie sa w stanie polubić ... Odnoszę to do mojego syna jakos - po prostu w głowie mi sie to nie mieści ...
@Pax - a ja troche rozumiem, ze nie lubia, bo sama nie przepadam za dziecmi - szczegolnie za cudzymi, ktore nie zawsze wypada mi dyscyplinowac - meczy mnie bardzo ich niesubordynacja. Bardziej nie rozumiem, ze zamiast pracowac nad soba i swoimi relacjami z dziecmi i ich rodzicami, opowiadaja o tym, ze nie lubia dzieci.
Ale bywają też dorośli (w tym duchowni) tak zafiksowani na sobie, na swoim wysokim poziomie intelektualnym, duchowym i głębokiej kulturze osobistej, że nie są w stanie znieść obecności tych, którzy ich z uniesienia wytrącają.
Nasz ksiądz uwielbia dzieci ,podrzuca małe starsze po czuprynach tarmosi .Szczerze kocha dzieci. Kiedyś w żartach do mnie powiedział ,jak mnie zamkną to poproszę o paczki Takie czasy nastały.
Ja po ludzku rozumiem , ale czemu tak mówią?Ze nie cierpią na mszy dzieci,ze najlepiej jak ich nie ma i rodzice oddzielnie przychodza bez nich, ze jak sa w gościnie a dzieci biegają to starają sie umawiac jak dzieci śpią badz szybko kończą wizyty, ze lubią wyjazdy z dorosłymi, jak maja święty spokoj. Nie chodzi mi o to by mówili,ze kochają wszystkie dzieci itd - ja to rozumiem,ze żyją w samotności czesto i z innymi dorosłymi i nie sa przyzwyczajeni , ale chyba sa poslani do wszystkich co nie???!!Jak maja parafie to od najmłodszych do najstarszych . Kaplanstwo to służba ,nieprawdaż?I potem jak słyszę ckliwe teksty o dzieciach z ich ust ...albo rady ... zwłaszcza jak ostatnio usłyszałam ,ze jak bede bardziej stanowcza wobec Vincenta to on bedzie pokorny jak baranek ...tak ...z autyzmem ...
Komentarz
I szczerze współczuje tym, ktorzy sie stresują.
@Aga85 mogę Ci ze swojej perspektywy powiedzieć, że nie da się tego przeżyć na spokojnie, bez stresu, jeśli nie zaufa się Panu Bogu. ALE TO JEST MEGA TRUDNE. My chcemy wszystko kontrolować, zabezpieczyć się na wszystkie sposoby. Myślę, że tego się trzeba uczyć codziennie. My ze swojej perspektywy mamy zrobić wszystko ( np. poznać metody NPR - na bazarku właśnie sprzedaję książki, tak btw), ale musimy uznać, że dawcą życia jest Bóg. I nie będzie nam robił na złość
Zreszta i zony takie sa.
Osobiscie nie mialam cc i nie doswiadczylam tego rodzaju zagrozen.
Wiem tylko jak to jest zachodzic w ciaze i szybko ja konczyc krwotokiem jedna po drugiej, wiec rozumiem niechec do zachodzenia w ciaze.
Jak kobieta ma pragnienie kolejnego dziecka to moze to byc kolejna nadzieja ale jak nie ma pragnienia kolejnego dziecka to moze byc tylko kolejne traumatyczne przezycie bo nie dosc ze krwotok to jeszcze strata jak by nie bylo potencjalnie przyszlego czlowieka
i niekoniexznie mozna to sobie wytlumaczyc ze Bog dal i Bog zabral
bo jednak mozna miec na to wplyw zeby uniknac.
Niemal nie mogą bez wiedzy lekarzy starać się o dziecko bo je prawdopodobnie stracą.
Wybaczcie głupie porownanie... na tę chwilę wolę moje 3cc i pewna "beztroske" we współżyciu, niż stres że zajde w ciążę bez leków i niechybnie ją stracę.
Technicznie zostaje faza poowulacyjna. Dla nich caly czas i dla nas (w przyszłości?)... ale wiadomo mniej fajna. To jest jakiś krzyż gdy się dzieci pragnie... zresztą jeśli nie to też może być trudne. Taki nadzór nad seksem, szkiełko i oko jak ten LC.
Wątek dla mnie już nieaktualny (zakładałem go rok temu)
Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi i podpowiedzi. Zwłaszcza te na temat
Coz pozostaje ? Białe małżeństwo - niestety nie kazdy jest na nie gotowy. Otwartość na zycie?
znam kilku,którzy lubią ,ale bardziej z zamierzchłych czasów ...
Przerażajace ...
Jak nie lubią dzieci ,to juz dzieci ze specjalnymi potrzebami pewnie w ogóle nie sa w stanie polubić ... Odnoszę to do mojego syna jakos - po prostu w głowie mi sie to nie mieści ...
chyba mało który mężczyzna nie mający swoich dzieci lubi obce i potrafi do nich coś zagadać, zająć się, zainteresować
chocby z racji stanu nie powinien glosno sie przyznawac
Kiedyś w żartach do mnie powiedział ,jak mnie zamkną to poproszę o paczki
Takie czasy nastały.
Kaplanstwo to służba ,nieprawdaż?I potem jak słyszę ckliwe teksty o dzieciach z ich ust ...albo rady ... zwłaszcza jak ostatnio usłyszałam ,ze jak bede bardziej stanowcza wobec Vincenta to on bedzie pokorny jak baranek ...tak ...z autyzmem ...