@Elunia nie wiem czy my nie będziemy szukali domu dla naszego brytyjczyka. Nasz syn jest prawdopodobnie na niego uczulony. Każdy kontakt z kotem kończy się ostrym kaszlem i katarem. I dopiero niedawno ten problem się u niego pojawił. Na razie dojrzewamy powoli do tej decyzji i obserwujemy syna. Więcej mogę napisać wieczorem. Kot jest biały srebrny cieniowany. Ma 4 lata.
@sylwia1974 że Cię jeszcze pomecze.. a jak takie dorosłe kotki się aklimatyzują w nowym domu? Długo to trwa?
dostaliśmy wytyczne jak je przyzwyczajać
Z najstarszą i naszą pierwszą pierwsze lody przełamywaliśmy około tygodnia przez pierwsze dni się chowała - do tego stopnia, że nie mogliśmy jej znaleźć. Potem już wychodziła na jedzenie, spacerowała swobodnie po domu. Jenak pełne zaufanie nastąpiło dopiero po kilku tygodniach, kiedy już wchodziła nam do łóżka, łasiła się, przychodziła, reagowała na wołanie...no i w końcu rano udeptywała mój brzuch ( absolutnie szczyt kociej miłości i zaufania - to miało miejsce dopiero po ok 4 - 5 miesiącach)
Druga przyszła do nas jak miała 7 miesięcy i od razu czuła się jak u siebie w domu i kochała nas od pierwszego wejrzenia, łatwo też weszła w relację ze "starą kotką" będąc jej uległą i posłuszną. Dostała kilka bęcek od niej, przyjęła je z pokorą. I było ok - spokój i równowaga.
Z trzecią kotką było najwięcej problemu. Była właśnie po stracie kociąt, ale nie przeszła jeszcze sterylizacji. Była płochliwa z jednej strony( może taki pozór, a może tylko w stosunku do nas- ludzi), z drugiej zaczęła się wyraźna rywalizacja o pierwszeństwo w stadzie. Nasza pierwsza kotka - sporo od niej starsza i z dłuższym u nas stażem...a najnowsza koteczka - pełnowartościowa - bo bez sterylizacji. Oj latały kłęby sierści w powietrzu, zaczęło się znaczenie terenu...a raz doszło do takiej walki, że rozdzielając sztywne z wściekłości kotki zostałam ugryziona przez naszą pierwszą, mega łagodną kocicę....
Traciłam już nadzieję...trwało to kilka miesięcy...próbowaliśmy różnych metod...No ciężko było. Teraz żyją w symbiozie...ale jeszcze od czasu do czasu ta co przyszła na końcu dostaje bęckę od nestorki rodziny...ale jest miłość wielka między nimi.
@kociara czy pisząc "nevki" masz na myśli rasę neva masquarade? Takie znalazłam w necie, piękne. Mogłabyś coś więcej o nich napisac?
Tak, to to samo Nevki to kolorystyczna odmiana syberyjczyka, czyli kolor point (niebieskie oczy i maska na twarzy), jednak uznana za odrębną rasę.
Z tego, co wiem, nie wykształciły się [jeszcze] inne cechy znacznie odrózniające je od syberyjczyków. A więc są to koty raczej zrównoważone, przyjacielskie, jednak nie narzucające się. Raczej nie będzie to nakolankowiec-molestator, jednak związany ze swoimi ludźmi. Bardzo chetnie będzie w pobliżu ludzi, zazwyczaj chetnie podąża za człowiekiem, i sprawdza, co on porabia i co się w domu dzieje. Umiarkowany temperament (czyli dla mnie za spokojne ) , nie będzie dzikich galopad [po domu, skakania po firankach i włażenia pod sufit.
nevki jak i syberyjczyki (oraz maine coony, norwegi, ragdole, brytyjczyki długowłose) to kot rasy półdługowłosej (w FIFe[federacja światowa kocia]jako jedyne długowłose figurują persy), uznawany za jedną z trzech ras naturalnych (czyli bez ingerencji człowieka w krzyżowaniu ras - ale w obecnych czasach ta "naturalnosć' jest mocno dyskusyjna), o takiej strukturze futra, która nie wymaga szczególnie intensywnej pielęgnacji. Mowa oczywiscie o domowych a nie wystawowych gwiazdach - takiego niewystawowego syberyjczyka wystarczy raz w tyg przeczesać (w okresie zmiany futra częściej, ale i tu bez przesady). To koty bardzo dobrze czujące sie na zewnątrz [w bezpiecznych wolierach albo na zabezpieczonych balkonach!!!!!!!!!!!!], struktrura ich futra pozwala spędzić czas na śniegu i mrozie bez zbytniego zmoczenia futerka.
Fajne, przyjacielskie, jednak nie upierdliwe koty.
Oczywiscie należy pamietać o czym i wcześniej wielokrotnie pisałam - nawet w obrębie danej rasy(i jednego miotu) mamy egzemplarze odbiegajace od siebie i wzorca w zachowaniu i temperamencie. Pamiętać również należy , ze są osobniki, które w nowym domu (czy po adopcji z hodowli) nagle zmieniają swój charakter i osobowość - np kotka zalękniona, wycofana nagle staje się mega przytulaśna i nie odpstępuje ludzi na krok . Agresywny kocur (hormony) staje się brzuchaczem w domowych papuciach . Albo nierzucający się w oczy kociak, będący gdzieś zawsze w tyle staje się kotem dominantem.
@Elunia - tak, oczywiscie. Czasami trzeba poczekać na takiego kota, czasami trzeba wybierać z kilku sztuk róznie to bywa. Ostatnio cisza w tym zakresie.
Tylko pamiętaj proszę o tych wymogach, jakie będą stawiać.
@kociara a czy są koty jednocześnie spokojne i nakolankowe?
Ed. I nie przerażające wyglądem, jak sfinksy
yyyyyy, nie wiem ja takich nie znam żartuję, są. Najczęsciej nierasowe
Koty - pieszczochy zazwyczaj są blisko człowieka, uwielbiają mizianki i przytulanki, ale nie na rekach człowieka. Mam kotkę, która brana na rece chce zwiewać, co nie przeszkadza jej pakowac się wiecznie na człowieka lub układać się na rękach mojego siedzącego lub leżącego męża. Ale musi byc brana na rece jak dziecko , lapkami do góry-wtedy jest oki. Inaczej nie ma mowy. Ale znam też kotkę syberyjkę, która domaga się brania na rece od razu, kiedy człowiek wraca do domu-trzeba wtedy z nią chodzić i robić wszystko co się ma do roboty w domu-ale z kotem na ramionach. Znałam też abisyńczyka, który non stop leżał swojej pani na karku i zwisał, jak szal. ech, co kot to upodobanie
sfinksy uwielbiam, mają takie groźne spojrzenia i nie są wcale przerażające, słodziaki są w sumie dla mnie wszystkie koty są cudne, z tym, ze niektóre mniej ogólnie gustuję w kotach ekstremalnych i krótkowłosych lub bezwłosych, ale kocham wszystkie.
Czy istnieją czipy dla kota, które po zaginięciu kota pozwalają samodzielnie go zlokalizować?
Gdzieś mi się obiło o uszy, że są. Ale nie znam blizej tematu i nikogo, kto by taki patent zastosował u swojego kota. Cena była też konkretna-kilkaset dolarów, bo to tzreba mieć do tego specjalne oprogramowanie i sprzęt "monitorujący" zwierzaka i sprzęt do odczytu.
A mój kot chce na wolność... Po przeprowadzce na wieść wyrywa (wymyka jak tylko nadarzy się okazja) na pole. Na początku dzieci chodził z nim na smyczy, później już chodził sam po podwórku, teraz wypuszcza się co raz dalej... Niestety nie mamy ogrodzenia z jednej strony. Ja niby mam do niego zaufanie, że wróci bo jest sprytnym kotem. Ale to jednak kot, który mieszkał w mieszkaniu na 4 piętrze i chodził na spacery czasami. W ogóle dość strachliwy (więc myślałam, że będzie się bał wychodzić). Chyba się w nim obudziła krew dzikiego dachowca (jest od dzikiej mamy zabrany wraz z nią i rodzeństwem z zalanej wodą piwnicy przez Fundację). Kupiłam mu już obróżkę (by na niej napisać nr telefonu). Ma ktoś doświadczenie z przemianą kota miejskiego na wiejskiego?
A mój kot chce na wolność... Po przeprowadzce na wieść wyrywa (wymyka jak tylko nadarzy się okazja) na pole. Na początku dzieci chodził z nim na smyczy, później już chodził sam po podwórku, teraz wypuszcza się co raz nodalej... Niestety nie mamy ogrodzenia z jednej strony. Ja niby mam do niego zaufanie, że wróci bo jest sprytnym kotem. Ale to jednak kot, który mieszkał w mieszkaniu na 4 piętrze i chodził na spacery czasami. W ogóle dość strachliwy (więc myślałam, że będzie się bał wychodzić). Chyba się w nim obudziła krew dzikiego dachowca (jest od dzikiej mamy zabrany wraz z nią i rodzeństwem z zalanej wodą piwnicy przez Fundację). Kupiłam mu już obróżkę (by na niej napisać nr telefonu). Ma ktoś doświadczenie z przemianą kota miejskiego na wiejskiego?
Ja mam Co prawda miejski tylko dlatego że w bloku mieszkałam, bo miejscowość ta sama została. Tydzień po przeprowadzce musiałam go z drzewa u sąsiadów ściągać bo nie umiał zejść Jest samodzielny, dzieli się z nim łupami , wychodzi na noc wraca rano najczęściej
Moj maz wczoraj wrocil od weterynarza i bal sie ze urodze z tej smiechawy, ale od poczatku. We wrzesniu (mieszkalismy jeszcze w bloku) ktos podrzucil pod blok kotka - miauczal jak zly, dziki nie dal sie zlapac ale w koncu go zlapali i do piwnicy - powoli oswoil sie z dziecmi i moim tatem - do mnie nie. Tu przed sama wyprowadzka zawiezlismy go na wies do stodoly bo kot na wsi nie zginie nawet jak ucieknie. No i zadomowil sie kot i w koncu zamienil stodole na piwnice z piecem. Ale zaczal sie podejrzanie zaokraglac, pewnie kotka (my sie nie znamy) ale zaczql sie drapac wiec maz go do weterynarza takiego lokalnego - wet stwierdzil ze swierzb koci kropelki dal i patrzy na meza i kota i pyta czy cos go jeszczeniepokoi. Maz ze brzuch taki podejrzany wet pomacal i stwierdzil ze to ciaza i to juz za polowa wiec w grudniu sie okoci. Wiec czekamy, czekamy i nic. W czwartek corke zaprowadzic poszlam na autobus szkolny a kotka a nami i siedziala z nami az ludzie nie zaczeli podchodzic wtedy uciekla. Corka pojechala a ja wracam i wolam a kotki nie ma. Nic ide do domu pewnie wroci. No nie wrocila, dzieci w placz, zaloba w domu - pewnie pod auto wpadla albo pies jądorwal bo taka gruba ciezko sie ruszala. Ale na drugi dzien dzwoni sasiadka czy kot nam nie zginal bo biega po przystanku jakdzieci przyjezdzaja ze szkoly. Maz pojechal kota nie ma, poszlismy na piechote kota nie widac ale Z sie odezwala kot od razu wybiegl, wzielam go na rece (ze strachem bo nie mam przeciwcial na toxo) i niose do domu bo jak sie przestrasy i znow ucieknie placz bedzie. Doszlismy do domu kot od razu do piwnicy prowadzi zeby go wpuscic no ale patrzymy z mezem cis ten brzuch mniejszy. Kurcze okocila sie i dala wziac? Dzwoni do weterynarza ale tym razem innego i pyta czy mozliwe zeby sie okocila i po czym to poznac. Kazal przyjechac. Maz wzial Z i pojechali. Wrocil i mowi to juz po wszystkim (no to se mysle ladnie gdzies sie okocila nie wiadomo gdzie a ze lowna i szczury lapie to chetnych duzo na kotki bylo trzeba bedzie sie tlumaczyc) i pytam zalamana okocila sie? A maz patrzy namnie i mowi nie, to kot jest nie kocica A. Ile placzu bylo ze kotkow nie bedzie, ja zas az sie ze smiechu zachodzilam, kazalam mezowi wybrac sie do tego pierwszego weterynarza niech szuka przyczyny czemu grydzien minal a kotka sie nie okocila
No jakoś tak byłam pewna, że właśnie taki kolor podasz Wszyscy chcą mieć niebieskie brytki, no wszyscy
To nie BritCatLand - hodowca specjalizuje się w pointach lub czekoladach Maluchy niebieskie jeszcze niedawno były w Kociej Labie i będą dostepne w okolicach połowy lutego
@kociara kotka-dziewczynka Chloe z hodowli Cabernet z Rzeszowa u nas została przechrzczona na Luna. Maine Coony to rzeczywiście cudowne koty. Drugi dzień a ona już pięknie prosi o głaski, je jedzonko, zwiedzila cały dom. Gorzej z naszym brytkiem. Jest zdezorientowany, bacznie ja obserwuje i chce zajadac stres, ciągle głodny. Póki co jest drugi dzień, więc kotki spią osobno, bo brytek by chyba nie zasnął, jest niczym przyczajony tygrys, ukryty smok wieczorem jak go córka bierze do siebie to pada z wrażenia, nadrabia przytulasy.
Mam nadzieje, ze rodzice przebadani a Was poinstruowano o np echo serca?
Komentarz
Z najstarszą i naszą pierwszą pierwsze lody przełamywaliśmy około tygodnia
przez pierwsze dni się chowała - do tego stopnia, że nie mogliśmy jej znaleźć.
Potem już wychodziła na jedzenie, spacerowała swobodnie po domu. Jenak pełne zaufanie nastąpiło dopiero po kilku tygodniach, kiedy już wchodziła nam do łóżka, łasiła się, przychodziła, reagowała na wołanie...no i w końcu rano udeptywała mój brzuch ( absolutnie szczyt kociej miłości i zaufania - to miało miejsce dopiero po ok 4 - 5 miesiącach)
Druga przyszła do nas jak miała 7 miesięcy i od razu czuła się jak u siebie w domu i kochała nas od pierwszego wejrzenia, łatwo też weszła w relację ze "starą kotką" będąc jej uległą i posłuszną. Dostała kilka bęcek od niej, przyjęła je z pokorą. I było ok - spokój i równowaga.
Z trzecią kotką było najwięcej problemu.
Była właśnie po stracie kociąt, ale nie przeszła jeszcze sterylizacji. Była płochliwa z jednej strony( może taki pozór, a może tylko w stosunku do nas- ludzi), z drugiej zaczęła się wyraźna rywalizacja o pierwszeństwo w stadzie. Nasza pierwsza kotka - sporo od niej starsza i z dłuższym u nas stażem...a najnowsza koteczka - pełnowartościowa - bo bez sterylizacji.
Oj latały kłęby sierści w powietrzu, zaczęło się znaczenie terenu...a raz doszło do takiej walki, że rozdzielając sztywne z wściekłości kotki zostałam ugryziona przez naszą pierwszą, mega łagodną kocicę....
Traciłam już nadzieję...trwało to kilka miesięcy...próbowaliśmy różnych metod...No ciężko było.
Teraz żyją w symbiozie...ale jeszcze od czasu do czasu ta co przyszła na końcu dostaje bęckę od nestorki rodziny...ale jest miłość wielka między nimi.
Nevki to kolorystyczna odmiana syberyjczyka, czyli kolor point (niebieskie oczy i maska na twarzy), jednak uznana za odrębną rasę.
Z tego, co wiem, nie wykształciły się [jeszcze] inne cechy znacznie odrózniające je od syberyjczyków.
A więc są to koty raczej zrównoważone, przyjacielskie, jednak nie narzucające się. Raczej nie będzie to nakolankowiec-molestator, jednak związany ze swoimi ludźmi. Bardzo chetnie będzie w pobliżu ludzi, zazwyczaj chetnie podąża za człowiekiem, i sprawdza, co on porabia i co się w domu dzieje. Umiarkowany temperament (czyli dla mnie za spokojne ) , nie będzie dzikich galopad [po domu, skakania po firankach i włażenia pod sufit.
nevki jak i syberyjczyki (oraz maine coony, norwegi, ragdole, brytyjczyki długowłose) to kot rasy półdługowłosej (w FIFe[federacja światowa kocia]jako jedyne długowłose figurują persy), uznawany za jedną z trzech ras naturalnych (czyli bez ingerencji człowieka w krzyżowaniu ras - ale w obecnych czasach ta "naturalnosć' jest mocno dyskusyjna), o takiej strukturze futra, która nie wymaga szczególnie intensywnej pielęgnacji. Mowa oczywiscie o domowych a nie wystawowych gwiazdach - takiego niewystawowego syberyjczyka wystarczy raz w tyg przeczesać (w okresie zmiany futra częściej, ale i tu bez przesady). To koty bardzo dobrze czujące sie na zewnątrz [w bezpiecznych wolierach albo na zabezpieczonych balkonach!!!!!!!!!!!!], struktrura ich futra pozwala spędzić czas na śniegu i mrozie bez zbytniego zmoczenia futerka.
Fajne, przyjacielskie, jednak nie upierdliwe koty.
Oczywiscie należy pamietać o czym i wcześniej wielokrotnie pisałam - nawet w obrębie danej rasy(i jednego miotu) mamy egzemplarze odbiegajace od siebie i wzorca w zachowaniu i temperamencie.
Pamiętać również należy , ze są osobniki, które w nowym domu (czy po adopcji z hodowli) nagle zmieniają swój charakter i osobowość - np kotka zalękniona, wycofana nagle staje się mega przytulaśna i nie odpstępuje ludzi na krok . Agresywny kocur (hormony) staje się brzuchaczem w domowych papuciach . Albo nierzucający się w oczy kociak, będący gdzieś zawsze w tyle staje się kotem dominantem.
@Elunia - tak, oczywiscie. Czasami trzeba poczekać na takiego kota, czasami trzeba wybierać z kilku sztuk róznie to bywa.
Ostatnio cisza w tym zakresie.
Tylko pamiętaj proszę o tych wymogach, jakie będą stawiać.
ja takich nie znam
żartuję, są. Najczęsciej nierasowe
Koty - pieszczochy zazwyczaj są blisko człowieka, uwielbiają mizianki i przytulanki, ale nie na rekach człowieka. Mam kotkę, która brana na rece chce zwiewać, co nie przeszkadza jej pakowac się wiecznie na człowieka lub układać się na rękach mojego siedzącego lub leżącego męża. Ale musi byc brana na rece jak dziecko , lapkami do góry-wtedy jest oki. Inaczej nie ma mowy.
Ale znam też kotkę syberyjkę, która domaga się brania na rece od razu, kiedy człowiek wraca do domu-trzeba wtedy z nią chodzić i robić wszystko co się ma do roboty w domu-ale z kotem na ramionach.
Znałam też abisyńczyka, który non stop leżał swojej pani na karku i zwisał, jak szal.
ech, co kot to upodobanie
sfinksy uwielbiam, mają takie groźne spojrzenia
i nie są wcale przerażające, słodziaki są
w sumie dla mnie wszystkie koty są cudne, z tym, ze niektóre mniej
ogólnie gustuję w kotach ekstremalnych i krótkowłosych lub bezwłosych, ale kocham wszystkie.
Gdzieś mi się obiło o uszy, że są. Ale nie znam blizej tematu i nikogo, kto by taki patent zastosował u swojego kota. Cena była też konkretna-kilkaset dolarów, bo to tzreba mieć do tego specjalne oprogramowanie i sprzęt "monitorujący" zwierzaka i sprzęt do odczytu.
Możesz wrzucić linki do hodowli na priv?na raty tez sprzedają, sporadycznie co prawda-ale sprzedają
Po przeprowadzce na wieść wyrywa (wymyka jak tylko nadarzy się okazja) na pole.
Na początku dzieci chodził z nim na smyczy, później już chodził sam po podwórku, teraz wypuszcza się co raz dalej... Niestety nie mamy ogrodzenia z jednej strony.
Ja niby mam do niego zaufanie, że wróci bo jest sprytnym kotem. Ale to jednak kot, który mieszkał w mieszkaniu na 4 piętrze i chodził na spacery czasami. W ogóle dość strachliwy (więc myślałam, że będzie się bał wychodzić). Chyba się w nim obudziła krew dzikiego dachowca (jest od dzikiej mamy zabrany wraz z nią i rodzeństwem z zalanej wodą piwnicy przez Fundację).
Kupiłam mu już obróżkę (by na niej napisać nr telefonu).
Ma ktoś doświadczenie z przemianą kota miejskiego na wiejskiego?
obiecałam kiedyś pokazać moją kotkę
oto ona
Ogólnie bardzo chętny do zabawy, mało strachliwy kociak.
piękny kot! Jaki dostojny
Nominacja do Oskara za rolę pierwszoplanową...
Nie no domyślam się że uwielbia kartoniki
Na necie się naogladalismy i wyciągnęłam z szafki to akwarium...
Doczekałałyśmy się!
Co prawda miejski tylko dlatego że w bloku mieszkałam, bo miejscowość ta sama została.
Tydzień po przeprowadzce musiałam go z drzewa u sąsiadów ściągać bo nie umiał zejść
Jest samodzielny, dzieli się z nim łupami , wychodzi na noc wraca rano najczęściej
Instynkt to potęga;)
Porzondam info - skąd??? Może być na priv
No i gratulacje
Kocia Laba
Royal Secret
Srebrny Pył
i nie z samego Poznania, a z Inowrocławia - BritCatLand
Jakis konkretny kolor ma być?
Pytam, bo hodowle brytków zazwyczaj specjalizują sie w określonych kolorach
Wszyscy chcą mieć niebieskie brytki, no wszyscy
To nie BritCatLand - hodowca specjalizuje się w pointach lub czekoladach
Maluchy niebieskie jeszcze niedawno były w Kociej Labie i będą dostepne w okolicach połowy lutego
mco to największa rasa kota rasowego
Nawet nie chce myśleć co będzie jak naszym coś się stanie