Karolina też chciała wytrwać w czystości, miała takie pragnienie, żeby być dziewicą do końca życia i służyć mieszkańcom wioski. Broniła więc i życia, i czystości, i swojego powołania.
Aha, jeszcze jest coś takiego, że często coś, co było wzorem świętości ileś set lat temu, teraz jest raczej bulwersujące. Bł. Juta z Bielczyn - owdowiała, oddała dzieci na wychowanie do klasztoru (jak to w średniowieczu), i ruszyła w świat służyć ubogim. Jej pustelnia jest koło Chełmży. Teraz, kiedy przeżywamy kryzys rodziny, powiedzielibyśmy: "Ej, no jaki wzór świętości?". Ale wtedy, kiedy zakony przeżywały kryzys, a opieka nad chorymi i ubogimi pozostawała wiele do życzenia - taka Juta to była jak Matka Teresa.
Uważacie, że zgwałcona pozbawiona jest czystości? Myślałam, że wykroczenia przeciwko temu muszą być dobrowolne. I sądziłam też, że dziewictwo w takich sytuacjach pojmuje się w kategoriach psychiczno-duchowych.
Nie powiem, gdzie to jest u św. Tomasza z Akwinu, ale w jakiejś książce "dla narzeczonych" (Pulikowski? Meissner?) autor cytował jego słowa, że takie osoby w oczach Boga są czyste.
Ja też miałam z tym problem zastanawiałam się czy dziewictwo jest wartością wyższa niż życie? Czy stawianie za wzór takiej osoby jest słuszne? Mam obiekcje czy chciałabym aby moje córki żyły w przekonaniu że w oczach Kościoła lepiej zostać zamordowaną niż do opuścić do gwałtu.
Ja też miałam te same wątpliwości co wy, kiedy usłyszałam po raz pierwszy o tej tragicznej historii.
1. Skoro taka obrona przed gwałtem miała jej zapełnić świętość, to czy gdyby w pewnym momencie przestała się bronić w nadziei na uratowanie życia, byłaby "gorsza"? 2. Skoro gwałt nie narusza czystości ofiary, to dlaczego mówi się, że zginęła w jej obronie, wykazując się heroizmem? (W sensie, jak napisała mader, biedna dziewczyna broniła się instynktownie tak jak dziesiątki tysięcy innych w jej sytuacji.) 3. A gdyby oprawca zdołał ją zgwałcić i zabił, zostałaby także świętą ze względu na swoje wcześniejsze zasługi? (Nie da się uciec od tego myślenia, że te, które "dały się" zgwałcić, są gorsze, bo trzeba było choćby zginąć, aby uniknąć "hańby". Narracja z dawnych czasów-nie mówię, że konkretnie w tym przypadku, ale ogólnie - bywała taka, taka, że zgwałcona została "zhańbiona". Dla mnie to strasznie toksyczna dla ofiary narracja.)
1 Potem ujrzałem: A oto Baranek stojący na górze Syjon, a z Nim sto czterdzieści cztery tysiące, mające imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach. 2 I usłyszałem z nieba głos jakby głos mnogich wód i jakby głos wielkiego gromu. A głos, który usłyszałem, [brzmiał] jak gdyby harfiarze uderzali w swe harfy. 3 I śpiewają jakby pieśń nową przed tronem i przed czterema Zwierzętami, i przed Starcami: a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy - wykupionych z ziemi. 4 To ci, którzy z kobietami się nie splamili: bo są dziewicami; ci, którzy Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie; ci spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka, 5 a w ustach ich kłamstwa nie znaleziono: są nienaganni.
Zachowanie dziewictwa jest uznawane za formę życia, w jakiej będziemy żyć po śmierci. I w takim kluczu rozumienia jest większą wartością niż jego brak. Nie wiem jak jest to obecnie, ale na pewno przez całe wieki dziewictwo było uważane w Kościele za doskonalszy stan. Zresztą i św. Paweł pisał, że lepiej zostać bezżennym, co oznaczało oczywiście życie w dziewictwie.
Myślę, że na etapie rozpoznawania sprawy podczas procesu beatyfikacyjnego brano wszystkie Wasze wątpliwości pod uwagę - jest funkcja adwokata diabła, który wysuwa wszelkie wątpliwości i jest z założenia "osobą przeciwną" beatyfikacji. Ostatecznie postawa Kózkówny musiała zostać uznana za heroiczną, skoro proces zakończył się pozytywnie.
Inna rzecz, że do procesu bada się całe życie Sługi Bożego, a szczególnie (chyba) ostatnie dziesięc lat (ale w tym mogę się mylić). I raczej nie ma tak, że ostatni akt życia nawet mega heroiczny prowadzi do beatyfikacji, jesli wczesniej nie było oznak świątobliwego zycia.
Chociaz Pan Jezus sobie akurat na to pozwolił w odniesieniu do sw. Łotra.
@Ojejuju , pisalam o Karolince artykul. Rosjanin. Ona biegla wzdluz lasu, zeby ktos ja ze wsi zibaczyl i przybyl z pomoca. Wskoczyla na bagna, zeby wojakowi w buciorach i szubie bylo ciezko. Rzeczywiscie, prawdopodobnie najpierw chcial ja zgwalcic, a potem sie wsciekl i cial ja szabla, ktira dosuegnela plecow. Karolinka sie odwrocila, probowala dlonia wstrzymac szable - stad kolejna rana. Nie udalo sie. A potem uderzyl ja w szyje. Upadla, wtedy ja zostawil. Wykrwawila sie na tych bagnach. Dlugo jej szukali. Na pogrzebie byla nie tylko cala wioska, ale i wojska rosyjskie. Tylko tego wojaka nigdy nie odnaleziono.
Bylam w jej domu rodzinnym i przy grobie. W kosciele parafialnym trafilismy na jakies czuwanie - pelno ludzi. Niesamowite, wzruszajace miejsce.
Aha, jeszcze jest coś takiego, że często coś, co było wzorem świętości ileś set lat temu, teraz jest raczej bulwersujące. Bł. Juta z Bielczyn - owdowiała, oddała dzieci na wychowanie do klasztoru (jak to w średniowieczu), i ruszyła w świat służyć ubogim. Jej pustelnia jest koło Chełmży. Teraz, kiedy przeżywamy kryzys rodziny, powiedzielibyśmy: "Ej, no jaki wzór świętości?". Ale wtedy, kiedy zakony przeżywały kryzys, a opieka nad chorymi i ubogimi pozostawała wiele do życzenia - taka Juta to była jak Matka Teresa.
Czy ja wiem, czy jest to takie bulwersujące? Wdowa, domyślam się, że uboga, mogła mieć trudności z jednoczesnym utrzymaniem i wychowaniem potomstwa. O.Kentenich (koniec XIX wieku!) został oddany do sierocińca przez matkę - brzmi okropnie, prawda? Tylko że ona właśnie była wdową z nędznymi możliwościami.
Tak jego relikwie były w kościele Dominikanów w czasie ŚDM. Ale odświeżę sobie życiorys. Śmieszną historia jest z nim związana że na początkowych zdjęciach bywał z papierosem a potem wretuszowali .
Marta Robin chyba znana? Przeciekawa osoba. Ponoć Pan Jezus miał jej powiedzieć, że już nikt do końca świata nie będzie tyle cierpiał, co ona...
Nie wiem, na jakim etapie jest proces, ale beatyfikacji ciągle nie było.
No i polecam nieustannie o. Wenantego Katarzyńca. Wyjednuje cuda. Widziałam.
A z powszechnie znanych - św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Jeśli się tak wczyta od serca w to, co opisywała, to serce się koi i kroi z zachwytu, bólu, wspólczucia i podziwu... Mała droga tak na serio to hardcor. Nikt tak naprawdę nie chce być ostatni, zapomniany, ukryty i iść z pustymi rękami do nieba, licząc tylko na Miłosierdzie Boże. Jak ta Kobieta TAK zrozumiała Boże Serce, to pojąć nie mogę. (Wiecie, że ona, gdyby to było możliwe, to chciała iść do piekła, by tam kochać Pana Jezusa, bo tam Go nikt nie kocha?).
A znacie Alicję Lenczewską, umarła 6lat temu w Szczecinie. Mistyczka jej zapisy rozmów z Panem Jezusem rozkładają mnie na łopatki. Są wydane , mają imprimatur.
A znacie Alicję Lenczewską, umarła 6lat temu w Szczecinie. Mistyczka jej zapisy rozmów z Panem Jezusem rozkładają mnie na łopatki. Są wydane , mają imprimatur.
Znamy, mamy nawet kupione zapisy, jeszcze nieprzeczytane.
Wracając na chwilę do Karolinki, bardzo mnie porusza, że u podstaw jej świętości stała rodzina; zwykli ludzie blisko Boga i siebie nawzajem. Na jej procesie beatyfikacyjnym żyjące koleżanki mówiły, że dzieci ze wsi lubiły tam przychodzić, że przyjaciele Karolci bardzo dobrze się tam czuli; siostry zeznawały, jak się wspólnie bawiły (dwie siostry dożyły beatyfikacji). Mama prenumerowała czasopisma katolickie, dużo razem czytali (przy pracy na wsi!). Można tak zwyczajnie się lubić i dać komuś ogromne zapasy na całe życie.
A z drugiej strony Pan Bóg nieraz powołuje świętych z tak trudnych miejsc, że naprawdę widać, że tylko Jego mocą można tę świętość osiagnąć. Ostatnio pisałam mały artykuł o bł. Janie Beyzymie - misjonarzu na Madagaskarze. Jego ojciec brał udział w powstaniu styczniowym i musiał sie ukrywać, a rodzina się ich wyparła. Ostatecznie mama z 5 dzieci schroniła się u brata. Kiedy dorośli, Janek poczuł głos powołania, poszedł do jezuitów... a jego rodzeństwo zajęło się odzyskiwaniem straconego majątku. Trwali w kręgu żalu, pretensji. A Janek? Najpierw był ukochanym wychowawcą w konwikcie dla młodzieży, potem misjonarzem na MAdagaskarze, a potem chciał jeszcze pojechać na Sachalin, ale zmarł z wyczerpania. Pan Bóg poszerzał jego serce, ciągnęło go do najbardziej opuszczonych. Ostatecznie podczas masakry wołyńskiej cały majatek Beyzymów przepadł. A las i ogród, który ojciec Jan posadził w wiosce dla trędowatych, cały czas funkcjonuje.
Ja jeszcze dodam o Alicji Lenczewskiej kto ma FB polecam stronę " Alicja Lenczewska słowo pouczenia" codziennie albo co drugi dzień wrzucają cytat.
I chciałam się wytłumaczyć jeśli przed imieniem świętego zamiast św pojawia się u mnie świat to telefon mi tak poprawia, nie zawsze zauważam a potem całkowicie bez sensu zdania wychodzą.
Komentarz
1. Skoro taka obrona przed gwałtem miała jej zapełnić świętość, to czy gdyby w pewnym momencie przestała się bronić w nadziei na uratowanie życia, byłaby "gorsza"? 2. Skoro gwałt nie narusza czystości ofiary, to dlaczego mówi się, że zginęła w jej obronie, wykazując się heroizmem? (W sensie, jak napisała mader, biedna dziewczyna broniła się instynktownie tak jak dziesiątki tysięcy innych w jej sytuacji.) 3. A gdyby oprawca zdołał ją zgwałcić i zabił, zostałaby także świętą ze względu na swoje wcześniejsze zasługi? (Nie da się uciec od tego myślenia, że te, które "dały się" zgwałcić, są gorsze, bo trzeba było choćby zginąć, aby uniknąć "hańby". Narracja z dawnych czasów-nie mówię, że konkretnie w tym przypadku, ale ogólnie - bywała taka, taka, że zgwałcona została "zhańbiona". Dla mnie to strasznie toksyczna dla ofiary narracja.)
Ale zetknęłam się z informacjami, jakoby miała być patronką czystości. To już w ogóle do mnie nie przemawia...
Bł. Karolina Kózkówna jest patronką Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (KSM) i Ruchu Czystych Serc
Jest taki fragment w Apokalipsie:
14
A oto Baranek stojący na górze Syjon,
a z Nim sto czterdzieści cztery tysiące,
mające imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach.
2 I usłyszałem z nieba głos jakby głos mnogich wód
i jakby głos wielkiego gromu.
A głos, który usłyszałem, [brzmiał] jak gdyby harfiarze uderzali w swe harfy.
3 I śpiewają jakby pieśń nową przed tronem
i przed czterema Zwierzętami, i przed Starcami:
a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć
prócz stu czterdziestu czterech tysięcy -
wykupionych z ziemi.
4 To ci, którzy z kobietami się nie splamili:
bo są dziewicami;
ci, którzy Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie;
ci spośród ludzi zostali wykupieni
na pierwociny dla Boga i dla Baranka,
5 a w ustach ich kłamstwa nie znaleziono:
są nienaganni.
Zachowanie dziewictwa jest uznawane za formę życia, w jakiej będziemy żyć po śmierci. I w takim kluczu rozumienia jest większą wartością niż jego brak. Nie wiem jak jest to obecnie, ale na pewno przez całe wieki dziewictwo było uważane w Kościele za doskonalszy stan. Zresztą i św. Paweł pisał, że lepiej zostać bezżennym, co oznaczało oczywiście życie w dziewictwie.
Myślę, że na etapie rozpoznawania sprawy podczas procesu beatyfikacyjnego brano wszystkie Wasze wątpliwości pod uwagę - jest funkcja adwokata diabła, który wysuwa wszelkie wątpliwości i jest z założenia "osobą przeciwną" beatyfikacji. Ostatecznie postawa Kózkówny musiała zostać uznana za heroiczną, skoro proces zakończył się pozytywnie.
Inna rzecz, że do procesu bada się całe życie Sługi Bożego, a szczególnie (chyba) ostatnie dziesięc lat (ale w tym mogę się mylić). I raczej nie ma tak, że ostatni akt życia nawet mega heroiczny prowadzi do beatyfikacji, jesli wczesniej nie było oznak świątobliwego zycia.
Chociaz Pan Jezus sobie akurat na to pozwolił w odniesieniu do sw. Łotra.
Dlugo jej szukali. Na pogrzebie byla nie tylko cala wioska, ale i wojska rosyjskie. Tylko tego wojaka nigdy nie odnaleziono.
Bylam w jej domu rodzinnym i przy grobie. W kosciele parafialnym trafilismy na jakies czuwanie - pelno ludzi. Niesamowite, wzruszajace miejsce.
Ale odświeżę sobie życiorys.
Śmieszną historia jest z nim związana że na początkowych zdjęciach bywał z papierosem a potem wretuszowali .
Św. Brat Albert Chmielowski
Bł x Jerzy Popiełuszko
Bł Piotr Frassati
moim faworytem jest św.Maksymilian Kolbe
Nie wiem, na jakim etapie jest proces, ale beatyfikacji ciągle nie było.
No i polecam nieustannie o. Wenantego Katarzyńca. Wyjednuje cuda. Widziałam.
A z powszechnie znanych - św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Jeśli się tak wczyta od serca w to, co opisywała, to serce się koi i kroi z zachwytu, bólu, wspólczucia i podziwu... Mała droga tak na serio to hardcor. Nikt tak naprawdę nie chce być ostatni, zapomniany, ukryty i iść z pustymi rękami do nieba, licząc tylko na Miłosierdzie Boże.
Jak ta Kobieta TAK zrozumiała Boże Serce, to pojąć nie mogę. (Wiecie, że ona, gdyby to było możliwe, to chciała iść do piekła, by tam kochać Pana Jezusa, bo tam Go nikt nie kocha?).
Są wydane , mają imprimatur.
Tu posłuchajcie ten zespół odtwarza muzykę z oryginalnych zapisów świat Hildegardy.
Można tak zwyczajnie się lubić i dać komuś ogromne zapasy na całe życie.
A z drugiej strony Pan Bóg nieraz powołuje świętych z tak trudnych miejsc, że naprawdę widać, że tylko Jego mocą można tę świętość osiagnąć. Ostatnio pisałam mały artykuł o bł. Janie Beyzymie - misjonarzu na Madagaskarze. Jego ojciec brał udział w powstaniu styczniowym i musiał sie ukrywać, a rodzina się ich wyparła. Ostatecznie mama z 5 dzieci schroniła się u brata. Kiedy dorośli, Janek poczuł głos powołania, poszedł do jezuitów... a jego rodzeństwo zajęło się odzyskiwaniem straconego majątku. Trwali w kręgu żalu, pretensji. A Janek? Najpierw był ukochanym wychowawcą w konwikcie dla młodzieży, potem misjonarzem na MAdagaskarze, a potem chciał jeszcze pojechać na Sachalin, ale zmarł z wyczerpania. Pan Bóg poszerzał jego serce, ciągnęło go do najbardziej opuszczonych. Ostatecznie podczas masakry wołyńskiej cały majatek Beyzymów przepadł. A las i ogród, który ojciec Jan posadził w wiosce dla trędowatych, cały czas funkcjonuje.
I chciałam się wytłumaczyć jeśli przed imieniem świętego zamiast św pojawia się u mnie świat to telefon mi tak poprawia, nie zawsze zauważam a potem całkowicie bez sensu zdania wychodzą.