A może to nie jest kwestia znajdowania wytłumaczeń? Może po prostu paranoiczna wizja świata lansowana przez kilka osób tu na forum nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, choć oczywiście bywają pewne przypadki skrajne (osoby nawiedzone ideologicznie, przestępcy itp.), a większość osób jednak chce dla swoich i cudzych dzieci tego, co najlepsze i wyobraża to sobie dość podobnie, choć w dyskusji wychodzi od odmiennych punktów widzenia?
Tak jak napisała Kowalka, wiedza biologiczna o układzie rozrodczym człowieka jest przekazywana na istniejących przedmiotach. Po co więc edukacja seksualna? Aby pod pozorem "wiedzy" propagować skrajnie hedonistyczny model życia seksualnego, w którym wszystko jest normalne, co sprawia przyjemność, w którym nie ma szacunku dla płciowości i rodzicielstwa, a tylko przedmiotowe podejście do ciała. To nie jest żadna nauka! To światopogląd środowiska zboczeńców, którym starają się zainfekować dzieci dla własnej korzyści.
@Bambidu, nie, tych konkretnych scenariuszy nie widziałam, chętnie zobaczę, przeczytam i wtedy się odniosę. W szkołach, które znam edukacja seksualna wygląda tak, jak pisałam. Dasz jakieś źródło?
Nie muszę wybierać "ciemnogrodu", ani innej ideologii, jest jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek.
@Colargol, w szkołach jest chyba nadal wdż a nie ed. seksualna, prawda? Chodzi o inne programy zajęć, wprowadzane pod różnymi nazwami w różnych miastach a przygotowane we współpracy ze środowiskami LGBT+. Pisałam wcześniej przykładowo o programie finansowanym przez miasto Gdańsk: http://zdrovvelove.edu.pl/materialy
Tola - obejrzałam dopiero teraz, bo wcześniej nie miałam czasu, spokojnie. Pierwsza minuta - grupa roześmianych dzieci, które nie wyglądają na molestowane i krzywdzone + komentarz, że już nie mogą doczekać się zajęć. Ok, może taka propaganda. Wypowiedzi dzieci, które świadczą o kompletnym braku wiedzy wyniesionym z domu. Jedno mówi, że w domu mówili mu o bocianie, drugie nie wiedziało jak wygląda poród. Ok, może dzieci podstawione i kazali im tak mówić? Model waginy czy penisa - równie dobrze mogłyby się pojawić na lekcji biologii. W podręcznikach są obrazki narządów płciowych z opisanymi szczegółami i to chyba nikogo nie gorszy. Sztuczna macica bardzo fajna;) 2:44 - pani podkreśla, że zajęcia są przygotowywane we współpracy z rodzicami i to oni są odpowiedzialni za edukację seksualną swoich dzieci. Dalej jest mowa, że wielu rodzicom odpowiada taki program, bo wolą żeby dziecko dowiedziało się czegoś na zajęciach od dorosłej osoby niż od kolegów czy z neta - dokładnie o tym pisała wcześniej @kociara. Co mocno zwróciło moją uwagę, to to, że dzieci na zajęciach słuchają z uwagą i naturalną ciekawością. Nie podśmiewają się, nie robią min, żarcików. Oczywiście może po prostu nie widać tego w tym krótkim materiale, ale z tego co jest pokazane, intymne części ciała są traktowane normalnie, nie jak coś grzesznego, nieczystego i wstydliwego (w znaczeniu że nie wolno nawet tego narysować i o tym rozmawiać). Normalne części ciała. Podkreślasz swoje oburzenie, że dzieci rysują penisa na zajęciach...biorąc pod uwagę, że w Polsce można często je zobaczyć wśród bazgrołów na murach czy w szkolnych zeszytach (zaraz się dowiem, że obracam się wśród patologii - cóż, po prostu nieraz słyszałam o tej podstawówkowej "modzie" od innych rodziców i znajomych nauczycieli, ot taki żarcik by narysować coś w zeszycie u kolegi. @kociara - skoro jak już wiemy pracujesz w patologicznym poprawczaku, może dorzucisz coś od siebie w temacie? ). Może gdyby ci chłopcy byli bardziej wyedukowani, nie mieliby potrzeby rysowania swoich narządów płciowych? Serio, Tola? Po Twojej zapowiedzi tego filmiku spodziewałam się, że zobaczę coś o czym portale prawicowe histeryzują od lat, typu obsługa prezerwatywy przez kilkulatki, lekcje masturbacji czy te mityczne opowieści o wybieraniu sobie płci (zapewniam Cię, że nawet mnie by się to mocno nie podobało), a pokazałaś grupkę dzieci, które przyswajają normalną wiedzę i oglądają modele części ciała, które równie dobrze mogłyby oglądać na lekcjach przyrody czy biologii. Wszystko przy podkreśleniu, że rodzice dobrze znają program tych zajęć i go akceptują.
A ja nie zyczylabym sobie takiego programu w szkole. Rysowania penisow ani na scianach ani na zajęciach szkolnych nie popieram bo czemu to ma służyć? Na co dziewieciolatkowi wiedza o tym jak wygląda stosunek seksualny? Nawet pokazywana na modelach. To taka profilaktyka przed oglądaniem porno i szukaniem w necie? Może problem z pornografią nie jest spowodowany tym że dzieci jej szukają tylko tym że mają nieograniczony dostęp do sieci? Wiem czego na lekcjach wychowania seksualnego uczą w szwajcarskich gimnazjach i jest to dokładnie to o czym piszą media prawicowe: antykoncepcja, dowolność różnego rodzaju związków, seks jako prawo. Szczęściem te lekcje są raz na pół roku, ale moja córka była tak zniesmaczona treściami że na następną lekcję wymusiła na mnie usprawiedliwienie z powodu choroby, bo oczywiście te lekcje są obowiązkowe. Lekcja dotycząca gender też była. W szóstej klasie podstawówki.
Obejrzałam ten film i poczułam się faktycznie jak ciemnogród Ta pani edukatorka taka miła, zrównoważona, pełna szacunku dla dzieci i rodziców, te dzieci takie otwarte, swobodne, rozmawiające szczerze, bez wydurniania się czy naśmiewania z kogoś. A jednak te penisy i waginy w rękach dzieci są takie creapy! Seks to przecież bardzo intymna sfera oparta na emocjach i hormonach, których efektów dzieci nie mają szansy przeczuwać i rozumieć. Jak techniczny opis pod tytułem "mężczyzna wkłada swojego penisa w waginę kobiety" może nie być dla dziecka obleśny? Sama zastanawiam się, jak podejść do tego tematu w przypadku własnych dzieci i o ile kwestia budowy anatomicznej czy ciąży nie jest w ogóle problematyczna, o tyle informacje o technicznej stronie aktu seksualnego wydają mi się całkowicie zbędne biorąc pod uwagę dziecięcą wrażliwość i niedojrzałość.
Nie bardzo rozumiem też po co 9 latkom oglądanie porodu???
Serio po co ??
Gdzie tam masz coś o oglądaniu porodu może chodzi Ci o początek filmiku gdzie jeden chłopiec mówi, ze wcześniej nie wiedział skąd podczas porodu wychodzi dziecko.
A Wy zwolennicy chcecie w kilkulatki wcisnąć i masturbacje i porodu i wielkość penisa, i technikę gumkową , antykoncepcję i tęczę. Dorosły człowiek nie byłby w stanie tego wytrzymać na raz . Wy chcecie zaczynać z kilkulatkami.
A do kogo to wy? Na filmiku o którym teraz rozmawiamy nie ma nic o tęczy, masturbacji, antykoncepcji ani zakładaniu prezerwatywy. Kto popiera uczenie o tym 9-latków? Nie pierwszy raz odpowiadasz na coś co sama sobie wcześniej dopowiedzialas.
"A do kogo to wy? Na filmiku o którym teraz rozmawiamy nie ma nic o tęczy, masturbacji, antykoncepcji ani zakładaniu prezerwatywy. Kto popiera uczenie o tym 9-latków? Nie pierwszy raz odpowiadasz na coś co sama sobie wcześniej dopowiedzialas." -------------------- np. Ty Paprotko, niczego nieświadoma mamusiu.
Jakoś nie kojarzę, żebym ja jako dziecko miała chęć na zabawę pluszowymi mózgami, wątrobami czy stopami. A przecież gdyby chodziło o poznanie ciała, to takie elementy mogłyby być. Jakoś nie ma. Co to za zabawa z tymi genitaliami? Diabelstwo.
Ano pewnie ma to jakis związek z ciaglym przesciganiem się w uatrakcyjnianiu wszystkiego,co dotyczy bombelków . I ciągłego wyścigu w łapaniu klientów . A co do tych rysunkow penisów to niestety potwierdzam-i w zeszytach i na ławkach i na ścianach w szatniach czy toaletach. U mlodszych dzieci to rodzaj głupiej zabawy-narysowac koledze w zeszycie czy ćwiczeniach. Nie jest to jakieś moze masowe zjawisko, ale i tez nie raz na pięć lat Biustu samego nie widuje,za to calkiem niezlą kreską zrobione sylwetki nagiej kobiety. Niestety nie namierzylam autora,bo bym mu od razu zaproponowala zajęcia dodatkowe z rysunku
Tola, a czy ta kobieta w filmie używa zdrobnień i uczy ich dzieci? Z tym zdrabnianiem wszystkiego łącznie z narządami płciowymi spotkałam się nieraz w wykonaniu rodziców którzy po prostu infantylizują wszystko co związane z ich bombelkami i nie ma to nic wspolnego z pedofilia, litości. Wkleilas wyznanie molestowanej kobiety. Typowe jesli chodzi o wspominanie o poczuciu winy i wieloletniej traumie. Jakie Ty wnioski wyciagnelas z tej historii? Jaki konkretnie widzisz związek między edukacja seksualna, o której w tym tekście zreszta nie ma słowa, a tym ze 13-latke molestował starszy oblech? Wypatrzyłas zdanie ze w jej domu seks nie był tematem tabu, i co z tego, co to ma wspolnego z tym ze była molestowana?
Obejrzałam filmik i nie widzę tam tego, czym straszycie. Kontrowersyjnym elementem są te pluszowe narządy, moim zdaniem bardziej śmieszne to i głupie niż niebezpieczne. Raczej wyobrażam sobie zgraję dzieciaków, która się tym ze śmiechem okłada niż jakieś niebezpieczeństwo "demoralizacji"
Pluszowe narządy płciowe na pewno zdemoralizuja dzieci...Eh prawdziwej szkody moglaby raczej narobić histeria rodziców, ze dziecko widziało COŚ TAKIEGO
Tola, również uczyłam córkę ze nie świecimy bielizna gdy ma sukienkę, wiedziala od maleńkości ze nikomu nie wolno jej tam dotykać, wie co to miejsca intymne. Rozumiem to co piszesz na ten temat i popieram. Ale zauważ ze granice dzieci nie są łamane, nikt nie każe im pokazywać miejsc intymnych, nie zmusza do niczego. Robisz z tego filmiku aferę jakby ktoś zmuszał dzieci do rozbierania się. A reakcje dzieci naprawdę fajne, widać ze podchodzą do tematu normalnie, jak do zwykłych części ciała. bez podtekstów, śmieszkow itd. Mam wrażenie ze większe emocje te pluszaki i rysunki budzą u dorosłych, moze dlatego ze nie potrafią na nie spojrzeć tak jak to widzi dziecko, bez miliona skojarzeń.
Wiecie co, ja w zasadzie tez nie mam nic przeciw, zeby dziecko wiedziało, bo wiedza ogolnie pomaga. Ale, co mnie uderzyło - dzieci maja mowic o miejscach intymnych „normalnie”, bo sa tak samo normalne jak ręka czy noga. Ale rzecz w tym, ze jednak nie bez przyczyny sa jednak szczególne, intymne, czyli nie do dyskutowania w szerokim gronie. Naturalna wstydliwość dzieci od pewnego wieku tez może być tu wskazówka, ze dzieci same wyczuwają, ze to jednak szczególne organy.
Ja uczę tak, ze są szczególne w znaczeniu intymne oraz przekazujące życie, a mówienie normalnie rozumiem tak, ze uzywamy poprawnych nazw a nie zdrobnień które mi osobiście kojarzą się ze skrajnym infantylizmem. Żadnych bułeczek czy jak ostatnio przeczytałam na fb na spotted madka, lulusiow, brrr
Komentarz
@Colargol, w szkołach jest chyba nadal wdż a nie ed. seksualna, prawda?
Chodzi o inne programy zajęć, wprowadzane pod różnymi nazwami w różnych miastach a przygotowane we współpracy ze środowiskami LGBT+.
Pisałam wcześniej przykładowo o programie finansowanym przez miasto Gdańsk:
http://zdrovvelove.edu.pl/materialy
Pierwsza minuta - grupa roześmianych dzieci, które nie wyglądają na molestowane i krzywdzone + komentarz, że już nie mogą doczekać się zajęć. Ok, może taka propaganda.
Wypowiedzi dzieci, które świadczą o kompletnym braku wiedzy wyniesionym z domu. Jedno mówi, że w domu mówili mu o bocianie, drugie nie wiedziało jak wygląda poród. Ok, może dzieci podstawione i kazali im tak mówić?
Model waginy czy penisa - równie dobrze mogłyby się pojawić na lekcji biologii. W podręcznikach są obrazki narządów płciowych z opisanymi szczegółami i to chyba nikogo nie gorszy. Sztuczna macica bardzo fajna;)
2:44 - pani podkreśla, że zajęcia są przygotowywane we współpracy z rodzicami i to oni są odpowiedzialni za edukację seksualną swoich dzieci. Dalej jest mowa, że wielu rodzicom odpowiada taki program, bo wolą żeby dziecko dowiedziało się czegoś na zajęciach od dorosłej osoby niż od kolegów czy z neta - dokładnie o tym pisała wcześniej @kociara.
Co mocno zwróciło moją uwagę, to to, że dzieci na zajęciach słuchają z uwagą i naturalną ciekawością. Nie podśmiewają się, nie robią min, żarcików. Oczywiście może po prostu nie widać tego w tym krótkim materiale, ale z tego co jest pokazane, intymne części ciała są traktowane normalnie, nie jak coś grzesznego, nieczystego i wstydliwego (w znaczeniu że nie wolno nawet tego narysować i o tym rozmawiać). Normalne części ciała.
Podkreślasz swoje oburzenie, że dzieci rysują penisa na zajęciach...biorąc pod uwagę, że w Polsce można często je zobaczyć wśród bazgrołów na murach czy w szkolnych zeszytach (zaraz się dowiem, że obracam się wśród patologii - cóż, po prostu nieraz słyszałam o tej podstawówkowej "modzie" od innych rodziców i znajomych nauczycieli, ot taki żarcik by narysować coś w zeszycie u kolegi. @kociara - skoro jak już wiemy pracujesz w patologicznym poprawczaku, może dorzucisz coś od siebie w temacie? ). Może gdyby ci chłopcy byli bardziej wyedukowani, nie mieliby potrzeby rysowania swoich narządów płciowych?
Serio, Tola? Po Twojej zapowiedzi tego filmiku spodziewałam się, że zobaczę coś o czym portale prawicowe histeryzują od lat, typu obsługa prezerwatywy przez kilkulatki, lekcje masturbacji czy te mityczne opowieści o wybieraniu sobie płci (zapewniam Cię, że nawet mnie by się to mocno nie podobało), a pokazałaś grupkę dzieci, które przyswajają normalną wiedzę i oglądają modele części ciała, które równie dobrze mogłyby oglądać na lekcjach przyrody czy biologii. Wszystko przy podkreśleniu, że rodzice dobrze znają program tych zajęć i go akceptują.
Wiem czego na lekcjach wychowania seksualnego uczą w szwajcarskich gimnazjach i jest to dokładnie to o czym piszą media prawicowe: antykoncepcja, dowolność różnego rodzaju związków, seks jako prawo. Szczęściem te lekcje są raz na pół roku, ale moja córka była tak zniesmaczona treściami że na następną lekcję wymusiła na mnie usprawiedliwienie z powodu choroby, bo oczywiście te lekcje są obowiązkowe. Lekcja dotycząca gender też była. W szóstej klasie podstawówki.
Ta pani edukatorka taka miła, zrównoważona, pełna szacunku dla dzieci i rodziców, te dzieci takie otwarte, swobodne, rozmawiające szczerze, bez wydurniania się czy naśmiewania z kogoś.
A jednak te penisy i waginy w rękach dzieci są takie creapy!
Seks to przecież bardzo intymna sfera oparta na emocjach i hormonach, których efektów dzieci nie mają szansy przeczuwać i rozumieć. Jak techniczny opis pod tytułem "mężczyzna wkłada swojego penisa w waginę kobiety" może nie być dla dziecka obleśny? Sama zastanawiam się, jak podejść do tego tematu w przypadku własnych dzieci i o ile kwestia budowy anatomicznej czy ciąży nie jest w ogóle problematyczna, o tyle informacje o technicznej stronie aktu seksualnego wydają mi się całkowicie zbędne biorąc pod uwagę dziecięcą wrażliwość i niedojrzałość.
--------------------
np. Ty Paprotko, niczego nieświadoma mamusiu.
A co do tych rysunkow penisów to niestety potwierdzam-i w zeszytach i na ławkach i na ścianach w szatniach czy toaletach.
U mlodszych dzieci to rodzaj głupiej zabawy-narysowac koledze w zeszycie czy ćwiczeniach.
Nie jest to jakieś moze masowe zjawisko, ale i tez nie raz na pięć lat
Biustu samego nie widuje,za to calkiem niezlą kreską zrobione sylwetki nagiej kobiety. Niestety nie namierzylam autora,bo bym mu od razu zaproponowala zajęcia dodatkowe z rysunku
Wkleilas wyznanie molestowanej kobiety. Typowe jesli chodzi o wspominanie o poczuciu winy i wieloletniej traumie. Jakie Ty wnioski wyciagnelas z tej historii? Jaki konkretnie widzisz związek między edukacja seksualna, o której w tym tekście zreszta nie ma słowa, a tym ze 13-latke molestował starszy oblech? Wypatrzyłas zdanie ze w jej domu seks nie był tematem tabu, i co z tego, co to ma wspolnego z tym ze była molestowana?
prawdziwej szkody moglaby raczej narobić histeria rodziców, ze dziecko widziało COŚ TAKIEGO
Tola, również uczyłam córkę ze nie świecimy bielizna gdy ma sukienkę, wiedziala od maleńkości ze nikomu nie wolno jej tam dotykać, wie co to miejsca intymne. Rozumiem to co piszesz na ten temat i popieram. Ale zauważ ze granice dzieci nie są łamane, nikt nie każe im pokazywać miejsc intymnych, nie zmusza do niczego. Robisz z tego filmiku aferę jakby ktoś zmuszał dzieci do rozbierania się. A reakcje dzieci naprawdę fajne, widać ze podchodzą do tematu normalnie, jak do zwykłych części ciała. bez podtekstów, śmieszkow itd. Mam wrażenie ze większe emocje te pluszaki i rysunki budzą u dorosłych, moze dlatego ze nie potrafią na nie spojrzeć tak jak to widzi dziecko, bez miliona skojarzeń.