Przypadkowo trafiłam na opis fantastycznego porodu. Rodzice są nieco odlotowi, raczej nie chrześcijanie.
Poród był przed wczesny, bez pomocy położnej i .. mnie zafascynował.
Czy ktoś podziela moje uczucia?
Poniżej namiary na opis:
Urodziłam sama w domu
W noc Wielkiej Soboty nasza sypialnia, nasza świątynia miłości, zamieniła się w świątynię narodzin. Narodzin naszego syna i nas samych, na nowo.
http://marzeniacodziennoscia.pl/swieta-intymnosc/urodzilam-sama-w-domu/Ja mam to już za sobą, ale gdybym była w wieku rozrodczym, to chętnie bym przetestowała.
Czy jest tutaj jeszcze ktoś, kto miałby ochotę na podobne mistyczne doświadczenia?
Komentarz
Poród lotosowy to praktyka, w której po narodzinach dziecka i łożyska, nie przecina się i nie zaciska pępowiny. Wszystkie procesy związane z odłączeniem dziecka od łożyska przebiegają samoistnie i naturalnie. Pępowina usycha i odpada od brzuszka dziecka w ciągu od 2,5 do 10 dni.
Pierwsze lotosowe dziecko – Trimurti – narodziło się w USA w 1974 roku. Rodzącą była Claire Lotus Day – pielęgniarka, nauczycielka i jasnowidzka, nazywana również „matką porodu lotosowego”
Claire miała zdolność widzenia energetycznej struktury ciała człowieka – aury. Zaobserwowała w niej kształt przeciętej pępowiny u wielu pacjentów w tak zwanym złym stanie. Doszła do wniosku, że prawdopodobnie pępowina wcale nie musiała zostać przecięta.
Claire ostatecznie zdecydowała się podjąć próbę, zaszła w ciążę, urodziła dziecko i pozostawiła proces odłączania pępowiny naturalnemu biegowi. U narodzonego lotosowo synka zaobserwowała, że aura dziecka stawała się pełna dzięki nasyceniu siłą życiową placenty. Potem opracowała materiały na temat praktyki porodu lotosowego, żeby dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi rodzicami.
W porodzie lotosowym priorytetem jest szacunek dla dziecka oraz jego związku z placentą. Dziecko samo decyduje o momencie odłączenia od pępowiny, co wzmacnia jego siłę woli i poczucie mocy sprawczej.
Całość pod:
https://dziecisawazne.pl/porod-lotosowy-placenta/
O lotosowym kiedyś też się wypowiadała.
Jestem zaskoczona. Przecież jeszcze kilka dni temu Klarcia optowała za cesarką jako optymalnym sposobem rodzenia dzieci.
Ed. Dodam jeszcze, ze chodzi o pierwszy link i stronke: marzeniacodziennoscia.
Przyznaję bez bicia, że nie czytałam. Bardzo proszę o link.
Czy tego rodzaju porody są też praktykowane w świecie chrześcijańskim?
Z tego materiału, którym się podzieliłam wnoszę, że ci ludzie są wyznawcami New Age.
Opowiadałam się, bo porody tradycyjne postrzegam jako koszmar, a przy tym byłam pewna, że dla dziecka lepsze jest wyjęcie go i oszczędzenie mu ciężkiej harówy przy naturalnym porodzie.
Jak pisze: "Dzieci zyskały także nowych, mądrych, dorosłych, którzy towarzyszą im na ich drodze wzrastania. Jesteśmy rodziną „pachworkową”. Dzieci są tydzień u taty a tydzień u mnie. Gdy są u taty doświadczają jego obecności pełniej, a ja mam wówczas przestrzeń dla siebie, wejścia także w inne kobiece role i zagłębienia się w relację z M. Dzięki temu, gdy dzieci są u mnie, mogę być z nimi bardziej obecna, być z poczucia pełni a nie braku we mnie."
http://marzeniacodziennoscia.pl/uncategorized/rozstanie-rodzicow-a-co-z-dziecmi/
Czemu służy wklejanie takich durnych linków?
Moje obecne środowisko jest hermetyczne i tam nie znają podobnych oryginałów.
Jestem ciekawa opinii osób wierzących, ale i agnostyków jeżeli takowych tutaj mamy.
Moim zdaniem - nie.
To, co znalazłam w sieci nie jest czczym wymysłem, ale faktami istniejącymi w realu.
Pod wieloma względami podoba mi się i gdyby nie to, że poznałam już meandry duchowości, to bym propagowała dalej.
Interesuje mnie to, jak liczne jest owo środowisko. Zastanawiam się czy nie wrzucić tematu na forum gazeta.pl, gdzie jestem moderatorem, ale nie jestem pewna, czy należy ten temat propagować wśród ludzi dalekich od chrześcijańskiej wiary.
Podaj mi link, proszę, gdzie piszesz na ten temat. Nie mam tyle czasu, aby wszystkie wątki przejrzeć.
Jeśli rodzice chcą, to mogą czekać aż pępowina razem z łożyskiem sama odpadnie. Ja odradzam - upierdliwe to bardzo i nie ma żadnego korzystnego wpływu na dziecko. Co innego późne odpępnienie. Zwykle przecinamy pępowinę, gdy przestanie tętnić (co trwa nawet do godziny) lub po urodzeniu się łożyska. Dzięki temu dziecko dostaje więcej krwi i jest po porodzie w lepszym stanie.
Tylko ja za bardzo nie czaję tego co @Klarcia piszesz. W jednym wątku obrażanie, a w drugim jaranie się czym innym, ale jakbyś się nie zorientowała że jedno się wiąże z drugim...
Dobra, nie drążę, bo nie wiadomo, czego się można po Tobie spodziewać.