Czy Wasza młodzież w szkole średniej zgłaszam niechęć do uczęszczania na religię?
Powodów mają kilka - min:
1. słabi katecheci
2. po raz n-ty tajemnice różańca w październiku
3. brak dialogu, tylko monolog katechety
4. inne
Nie chcę zwalać wszystkiego na program i prowadzących ale obecnym stanem raczej nie zainteresują młodzieży.
Syn z racji bycia ministrantem albo "musi" odpowiadać" na wszystkie pytania albo nudzi się jak mops. A jako zadanie domowe mają przygotowanie prezentacji w powerpoincie....
Jak to jest u Was?
Komentarz
U jednego dziecka cala klasa, u drugiego tylko 1 chetny zostal, ale też potem zrezygnował.
Motywacja rozna. Czesto chęć zaoszczedzenia 2 h w przeladowanym grafiku, bunt przeciwko tej ciembej stronie KK, bunt przeciwko Czarnkowej wizji oświaty
jednego roku nie chodził syn bo dojazd był bardzo późny, a na religię czekałby 2 lekcyjne. Jednak nie uważam tego za wystarczające usprawiedliwienie tej decyzji.
Potem już w LO w zasadzie Bractwo nie ma pomysłu na katechezę specjalnie dla młodzieży, więc mają chodzić na katechezę dla dorosłych po Sumie w niedzielę o godz. 10. Nie wychodzi nam to, więc zachęcam ich do odsłuchiwania w internecie. Co jakiś czas to wychodzi. Przesyłam linki najstarszemu na konto i chyba odsłuchuje hurtem co którąś niedzielę.
Dla młodzieży godna polecenia jest "Historia Kościoła katolickiego dla młodzieży" bł. ks. Archutowskiego.
pragna powrotu religii do salek przykościelnych, bo tak argumentują- to będzie pożytek dla ich dzieci.
Mój M. po kursie Bractwa ma wiedzę solidną, poukładaną logicznie. Ale z licealistami jest kłopot, przydałyby się może jakieś dyskusje filozoficzne, takie klasyczne scholastyczne, z argumentacją za i przeciw.
Jak zerknęłam do katechizmu z 1 LO w naszej diecezji (warszawsko-praskiej), to się załamałam... wywiad z byłym gwałcicielem, gorszące to było dla mnie, przez ponad 40 lat nie potrzebowałam poznawać rodzajów pornografii. Nie jest to młodzieży potrzebne wg mnie i nie pozwoliłabym czytać swoim.
Jedyne, co wydaje mi się działać, to skauci. Tam jest i zaangażowanie liturgiczne i budowa środowiska i bliskie relacje z duszpasterzami. Poczucie, że jestem częścią Kościoła,
Może materiał dochodzi do poziomu współczesnego seminarium, ale na pewno nie tradycyjnego. To tylko świadczy o nikłej wiedzy religijnej, którą posiadamy w dzisiejszym Kościele.
Oczywiście, że wiedza nie wystarczy. Potrzebne jest życie sakramentalne, ministranci czy skauci też pomagają.
90% społeczeństwa nie wie, co to jest nieomylność papieża, o innych kwiatkach nie wspominając. Kościół mógłby chociaż zaproponować jakieś lekcje odkłamujące mity na temat historii KK.
Człowiek po maturze powinien być w stanie chociaż orientować się, co jest oficjalnym nauczaniem Kościoła i gdzie je odnaleźć. Wtedy brawaryzm nie budziłby aż takich emocji.
Można rozumowo uzasadnić wiarę, a można też rozumowo ją odrzucić, co wiele osób robi. Dużo trudniej jest odrzucić dowody działania Boga w swoim życiu, w swojej historii.
Nie zapominajmy też o nadprzyrodzonym charakterze wiary. Kościół nazywa ją cnotą teologalną, którą otrzymujemy od Boga.
Łatwo manipulować człowiekiem nie znającym swojej wiary.
Coś za bardzo pod górkę robią ci, którzy jednak nie powinni
Nie wiem, co autor miał na myśli. Kard. Gasparri pisze tak:
Więcej: https://www.piusx.org.pl/katechizm/10
> nie wolno zaniedbywać wytrwałej pracy (nauki katechizmu)
Władzę nauczania ma w Kościele Papież, pozostający z nim w jedności biskupi oraz księża. To nauczanie odbywa się wieloma kanałami, poprzez homilie, konferencje, rekolekcje, naukę spowiednika, lekturę Pisma Świętego, różnorodne wydawnictwa, w tym także dokumenty papieskie i katechizm. Źródeł jest wiele i każdy powinien wybrać najlepsze dla siebie.
Rozmawiamy o nauczaniu katechezy w szkole średniej. Czy warto posyłać na religię, jaką religię, jak uczyć katechizmy, czy uczyć młodzież, czy sama wchłonie, dostąpi nadprzyrodzonego wlania wiedzy, czyż nie tak?
Co mi jeszcze nie podobało się w podręczniku do religii dla kl. 1 LO - rozwijanie tematu mieszkania chłopaka z dziewczyną przed ślubem. List od zbuntowanego nastolatka z jego argumentacją i tłumaczenie, dlaczego Kościół naucza inaczej. Moim zdaniem to przedwczesne rozbudzanie seksualności, tematów, które w ogóle nie zaprzątają głowy 14-latka czy 15-latka. Wrzucanie dzieci wychowanych po katolicku w taką tematykę w tym wieku, może jeszcze (z pewnością) w grupie, gdzie ta tematyka jest już niestety na czasie prowadzi do demoralizacji i niepotrzebnego przełamywania bariery intymności naszej młodzieży.
> nie zaprzątają głowy 14-latka czy 15-latka.
Nie chciałbym niszczyć Twoich wyobrażeń, ale połowa dzieci w tym wieku ma już za sobą pierwszy kontakt z pornografią, a spora część jest jej nałogowymi konsumentami (źródło).
Także wiek przyzwolenia (15 lat) na uprawianie seksu oznacza, że pewna część młodzieży w tym wieku prowadzi aktywne życie seksualne.
Autorzy podręczników reagują więc na realne problemy i dopasowują program do rzeczywistości. Fiksowanie się w momencie na katechizmie i wtłaczanie do głowy dziecka zagadnień, które dla świeckiego nie są do niczego potrzebne, jest zamiataniem ich pod dywan.
To jest najbardziej pociągający temat, temat tabu, ciągnący grzech. Parę lat temu chłopaki sami się przyznawali że oglądają filmy pornograficzne, dziewczyny zakładały miniówki na zajęcia, wiele się nie zmieniło.
*Moje dzieci takich filmów nie oglądają, sito u nas w domu jest bardzo gęste jeśli chodzi o to... ale za to mają w najbliższej rodzinie ciocie, które mieszkają ze swoimi chłopakami. Muszę temat poruszać.
W kwestii homoseksualizmu tradycyjnie polecam naszą pogadankę.
A stawianie barier, to dzisiaj iluzja. Dajesz dziecku komórkę, żeby mieć kontakt i żeby mogło sprawdzić rozkład autobusów, a ono ma już dostęp do najbardziej wynaturzonej pornografii.
i argumentów przeciw jest więcej niż tylko ten, że "to nie po chrześcijańsku"
o ile głębokich zranień i złamanych żyć byłoby mniej gdyby ludzie byli w tym temacie bardziej roztropni i wstrzemięźliwi...
Pan Bóg chce naszego dobra, nie wymyślił listy zakazów po to by nas tresować jak w cyrku, ale dał nam prawo moralne, by nas chronić przed tym co dla człowieka nienaturalne, szkodliwe
Dla niektórych ateistów np to postrzeganie może być inne I choc może warto tolerować/akceptować to, że ktoś poszedł inaczej to warto uświadamiać, że idąc z Bogiem tak nie można.
Życzę ci szczerze powodzenia, masz rację, że Bóg nie wymyślił zakazów bez powodu.
Pamietam rozmowy z moimi uczniami z rodzin bardzo wierzacych rodziców - mieli pretensje do nich, ze tak im ciagle o tej czystości mówią a sami wcale czystości nie dochowali.
I oczywiście, ja rozumialam rodzicow tych ale i tez te dzieciaki.
Pamietam, jak jeden podsumowal :wie pani... Ja po prostu robic tak jak oni... Poużywam zycia a potem mnie cudownie olsni, nawroce sie i tez swoje dzieci będę namawiał do czystości i udawal przed nimi jak oni teraz przede mną, jakim to ja świętoszkiem bylem...
No coz, nie sposób przyznać racji, jak dzieciak wiedzial, ze mamusia z nim w brzuchu do ołtarza szla a inny tatus wcale nie byl pierwszym..
Wi