No właśnie- JAK????
Być może to zbyt trudny i głęboki temat na forum, ale dla mnie w tym momencie życia- kluczowy...
Zaufać Bogu bez stawiania Mu granic, bez racjonalizowania pewnych sytuacji i..
Czy macie jakiś specjalnych świętych patronów, którzy pomagają Wam wytrwać w zaufaniu?
Ja chyba mam taki moment, że albo "skoczę" na główkę teraz albo się będę tak bujać z półśrodkami całe życie:bh: ehhhhhhhhhhhhhhhh
Komentarz
Św. Rita, Św. Faustyna.
Modlę się tak po prostu. Kilkakrotnie w życiu znalazłam się w tak trudnej sytuacji że nie mogłam zrobić nic innego niż po prostu zaufać. No owszem innym wyjściem było zostawic wszystko, rzucić wszystkim, strzelić sobie w łeb. Tylko że jak się ma dzieci, to nie jest już takim prostym wyjściem, bo odpowiedzialność i miłość każe ci w jakiś sposób zadbać o tą rodzinę.
I myślę sobie że zawsze Bóg znajdzie drogę wyjścia. Nawet jeśli ja jej nie widzę. Postawi odpowiednich ludzi, da środki do wyjścia z sytuacji, umożliwi działanie, uzbroi w cierpliwość i pozwoli pogodzić się ze swoją drogą.
To doświadczanie służy nie tylko nauce. Ale czasem jest powołaniem.
Jak mi ciężko to szukam w okolicy wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu. I czasem po prostu klękam i nic nie mówię, o nic nie proszę. Po prostu przebywam w obecności Pana. I to mnie uspokaja i daje siłę.
Potem okazalo sie, ze to nie jest raz na cale zycie...
recepty nie mam niestety. wiem teraz, ze trudna "chwila" moze ciagnac sie kilka miesiecy...
wciaz sie ucze.
codzienna Eucharystia mi kiedys bardzo pomagala.
"Potem rzekł do swoich uczniów: "Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. Życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie. Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki! Któż z was przy całej swej trosce może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia? Jeśli więc nawet drobnej rzeczy [uczynić] nie możecie, to czemu zbytnio troszczycie się o inne? Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, o ileż bardziej was, małej wiary! I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane."
Łk 12, 22-31
Ja miałam kiedyś "nerwa" na tych żydów na pustyni.
Szli, Pan ich prowadził, otworzył Morze Czerwone, karmił manną, przepiórkami, dał wodę ze skały itd.
Doświadczali dzień w dzień Bożej opieki a i tak co rusz wątpili i szemrali.
No strasznie mnie wkurzała ta ich tępota.
Aż wreszcie przyszło olśnienie - że ze mną jest zupełnie TAK SAMO!!!
A w chwilach gdzie otwiera się lodówkę i widać tylko światło pojawiają się zwątpienia i myśli które podsuwa nam szatan bo wtedy nas najłatwiej poskromić ....także na przekór WALCZ bo jest dla kogo ..... dzieci , dla mnie zawsze były i są motorem.
Jeju nie ogarniam jeszcze jak wysyła się priwy ale Tomiro odezwij sie jak będziesz chciała napewno jakoś postaram się pomóc ...
Z modlitwą Diana
A i ja też nadal wątpie ; ) , aktualnie modlę się Panie TY wiesz najlepiej czy ofiarować nam kolejne dziecko i wiesz że jestem przerażona więc ukołysz mnie , uspokój i utwierdź że ta droga którą z mężem kroczę jest słuszna.
Mi ciężko zaufać nie tylko Bogu ale też i drugiemu człowiekowi, bo takie mam zranienia i muszę nad nimi pracować. Tylko uleczenie zranień, które przeszkadzają zaufać może mi pomóc. Ja równolegle z terapią poddaje się leczniczej mocy Ducha Świętego. A to się dzieje w modlitwie. Tylko, że to ma być modlitwa, a nie "odklepanie formułek" i musi ona karmić się Słowem Bożym. Nawet jeśli przez cały czas wyznaczony na modlitwę walczę z rozproszeniami, to ma to sens.
Tylko prawdziwa miłość do Boga i wiara w to, że On mnie kocha mają moc zmienić moje życie. Tylko z prawdziwej miłości wypłynie zaufanie. Także nie trzeba zaciskać zębów i starać się za wszelką cenę zaufać, tylko po prostu robić wszystko, żeby coraz bardziej kochać Boga. Reszta przyjdzie sama.
Także polecam codziennie wyznaczoną ilość czasu spędzać przed obliczem Boga. Choć na pewno o ten czas będzie trzeba walczyć.
PS. Polecam trylogię Davida Torkinhtona - naprawdę zmieniła absolutnie mój sposób patrzenia na wiarę.
Demon nie śpi...
Na przekór jemu.. za wszystkich wątpiących +++
:bigsmile:
A czuję mocno, że dopiero jak puszczę kierownicę(obiema rękami, a nie na niby)to Pan Bóg będzie mógł zacząć czynić dla nas prawdziwe cuda...
i tam było też ze Bóg pomaga w ostatniej sekundzie
jak kazał Abrahamowi złożyć syna w ofierze i powstrzymał go gdy miał nóż w górze
ludzie składali swiadectwa ze też pomógł w ostatniej sekundzie
i o maryji ze zaufała Bogu czyli fiat
http://www.psj.net.pl/?0603,artykul,ChcianeINiechcianeDziecko
To teraz wystarczy zrobić kurs do zbawienia?
Kiedyś to uczyli, że "łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna", a teraz kurs. Jak to ułatwiają teraz człowiekowi
jeszcze mi sie przypomniało ze bóg obiecał abramowi potomstwo liczne nawet to wczoraj było na kazaniu
a dopiero spełnił jak mieli po 90 lat
to jest dopiero ostatnia sekunda czas umierać a tu im dziecko się rodzi
dla boga nie ma nic niemożliwego
To też dla mnie ostatnio trudniejsze, bo częściej myślę o śmierci, częściej pojawia się pokusa, by wątpić w obietnicę życia wiecznego...
Dziękuję za świadectwa i modlitwę!
"Panie, choćbyś mnie zabił, ja Ci ufać będę...
Choćby się ziemia usunęła spod stóp moich nie przestanę Ci ufać,
bo poznałam Cię, że jesteś Bogiem miłosierdzia i Twoja wola jest samym Miłosierdziem."
Agnieszko, bardzo Cie rozumiem, dlugo tak mialam - jesli chcesz aby cos bylo (dobrze) zrobione, zrob to sam. Tylko stosowalam te maksyme rowniez i tam, gdzie absolutnie nie nalezy jej stosowac. Bardzo frustrujace!!!
Odkad zrozumialam, ze Bog kocha szalencow, odkad "puscilam kierownice", tak duzo sie zmienilo na lepsze! Dopero wtedy zaczelam doswiadczac cudow malych i duzych.
Wiem, ze Ty tez niedlugo do tego etapu dojdziesz, to czuc po Twoich wpisach. Wlasciwie to juz zaczelas te kierownice puszczac, ale jeszcze chwilami probujesz ja lapac. Przejdzie Ci ten zapal kontrolowania sytuacji, i poczujesz sie wolna
Badz dzielna - wlasciciwie jak na to co przeszlas i jak niedawno to bylo, jestes bardzo dzielna!
Usciski i pamietam w modlitwie :iq:
przysłali z http://www.piotrskarga.pl/
Kiedyś zaufać -znaczyło dla mnie ni mniej ni więcej, tylko wierzyć, że będzie dobrze, tzn tak jak ja chcę.
Potem przyszła choroba syna i koszmarny kryzys, bo nie było ani dobrze, ani tak jak ja chciałam. I teraz dla mnie zaufać , to uznać, że Pan Bóg wie lepiej. I że ma to pod kontrolą a ja nie muszę wiedzieć, dlaczego jest tak a nie inaczej.
To powiedzieć:Bądź wola Twoja.