Zostałam zainspirowana przez Anawim, żeby założyć osobny wątek, bo sama jestem ciekawa. Może się wzajemnie zainspirujemy.
Stanowczo w naszym przypadku Triduum to najważniejszy okres w roku. Żałuję, że jest taki krótki i taki intensywny.
My bierzemy wolne na czwartek i piątek. Ostatnie zakupy robimy w środę.
Ewentualnie tylko dokupujemy chleb. Czego nie posprzątam do środy, to
zostaje niesprzątnięte. W czwartek zawsze idziemy na Msze Krzyżma (tak wiem, to
jeszcze nie Triduum).
Mamy ułożony godzinowy plan tych dni,
uwzględniający przede wszystkim dużo czasu na modlitwę (Jutrznię z
Godziną Czytań przeżywamy o świcie w Katedrze, prowadzoną przez kleryków).
Zawsze jest uroczysty obiad przed Liturgią Wieczerzy Pańskiej. Od tego obiadu
aż do powrotu z Wigilii Paschalnej post ścisły o chlebie i wodzie. Po
powrocie z Wigilii Paschalnej wypasiona, radosna kolacja, która kończy
post tych dni.
Zajęcia domowe w maksymalnym stopniu wykonane przed Wielkim Czwartkiem.
W tym roku planuję więcej nocnych, modlitewnych czuwań, szczególnie z
czwartku na piątek - "towarzyszenie" Chrystusowi w trwodze konania,
sądzie.
Tylko, że my bezdzietni, to możemy intensywniej zaplanować ten czas.
Ktoś kiedyś powiedział, że sam okres Świąt - niedziela i
poniedziałek, to radosny odpoczynek po przeżyciach Triduum - postach,
modlitwach, liturgiach, czuwaniach. I to do mnie trafiło bardzo i zawsze staram się zaplanować Triduum, żeby odpoczywać nie po sprzątaniu i gotowaniu, tylko właśnie po przeżyciach religijnych.
To co najtrudniejsze w tych dniach, to brak ciszy w kościele. Praktycznie
nie można się pomodlić w ciszy. W Wielki Piątek w ciągu dnia budują grób
i nie da się adorować Pana Jezusa w ciemnicy. W Wielką Sobotę sami
wiecie - tłumy i ciszy brak i też ciężko adorować Pana w grobie.
Potwornie mi to przeszkadzało w zeszłym roku.
Komentarz
nie można się pomodlić w ciszy. W Wielki Piątek w ciągu dnia budują grób
i nie da się adorować Pana Jezusa w ciemnicy.
Emilio, my w tym roku będziemy właśnie próbowali opracować rodzinne świętowanie tego czasu. Tak, żeby skoro przyjdą dzieciaki, dało się zaaplikować. Myślimy o czymś takim, jak Wy.
Pamiętam, jak kiedyś na rekolekcjach w okresie Triduum, ksiądz nam opowiadał o jednym "zapalonym księdzu", który się umówił ze znajomym z firmy energetycznej, aby na czas rozpoczęcia Wigilii Paschalnej we wsi wyłączyć prąd. Zgasły lampy przy kościele i 3 metrowe ognisko faktycznie rozświetliło mroki nocy
Kochani, piszcie o najmniejszych tradycjach, pomagających w przeżywaniu czasu Triduum. Niekoniecznie hardcorowych. W końcu dla chrześcijanina okres trzech dni Paschy Pana to najważniejszy czas.
Jak panienką byłam to sama zapoczątkowałam tradycję Jutrzni w Falenicy.
- nie jechać do rodziny (dopiero w niedzielę po południu),
- zrobić zakupy w czwartek przed Liturgią,
- wszystko posprzątać przed Triduum,
- w piątek wziąć urlop by świętować,
-
jeden pokój przeznaczyć na miejsce modlitwy (w piątek adoracji krzyża)
(chyba też wydrukujemy taki "dziennik Jezusa" - co się działo z Nim o
konkretnych godzinach, by modlitewnie to rozważać)
- modlić się brewiarzem (sorry, Greg, oczywiście LG) w piątek i sobotę (dni bez Mszy Świętej),
- w okolicach Niedzieli Palmowej przeczytać list okólny o świętowaniu Triduum
List
okólny serdecznie polecam. Zdecydowanie dokument posoborowy, a jednak
pomaga dobrze przygotować się i przeżyć Triduum Paschalne. http://www.koszalin.ofmconv.opoka.org.pl/czytelnia/triduum01.html
U nas Triduum zaczyna się w sumie po pracy w Wielki Czwartek. W Wielki
Piątek choćby na rzęsach mamy wolny, ograniczamy się maksymalnie do
czynności domowych.
Sprzątanie do Niedzieli Palmowej, bo Wielki Tydzień to dla nas już święta.
Najtrudniej z gotowaniem u Mamy, bo nas sporo w święta.. ale ćwiczymy się, dzielimy i jakoś to bez nacisku na to.
Mogę zeskanować.
No w tamtym roku się przejechaliśmy strasznie. W tym roku może spróbujemy iść do innego kościoła.
A jeszcze w Wielki Piątek po Liturgii Męki Pańskiej, zamiast ciszy i adoracji w grobie, to odprawiali Drogę Krzyżową po Starówce. Gdzie sens, gdzie logika?
Jak będę miał, to dam znać.
Anawim, czyżby Ruch Światło-Życie? My po przeżyciu Triduum w formie rekolekcji opracowaliśmy właśnie nasze, małżeńskie przeżywanie Triduum.
Basja, ta książka "Nocna adoracja Pana Jezusa", to to samo, co to: http://www.voxdomini.com.pl/vox_art/noc.html?
a co jak są małe dzieci i razem nie da się ść do kościoła?
Albo w radiu (zapewne Radio Maryja będzie transmitować).
Moi rodzice mówili, że u nich np. w Wielki Piątek Liturgia Męki Pańskiej tak długo trwała, że jedno
było na początku, przez Liturgię Słowa do czasu adoracji krzyża,
ucałowało krzyż i wracało do domu, zmienić drugie i ta zmieniona osoba zdążała jeszcze
na adorację krzyża i na Komunię.
Ale może bardziej dzietni też się podzielą pomysłami.
Natomiast te rekolekcje, które współprowadziłem, były dla rodzin też. Młodzież mogła wziąć całą rodzinę, by nie rozdzielać na święta, ale też przyjeżdżały małżeństwa z dziećmi z Ruchu Światło-Życie.
I jedna rodzina z czwórką dzieciaków sobie radziła na liturgiach. Wigilia Paschalna trwała 3,5 h, więc małe dzieci spały po prostu. Tylko, że w ciągu dnia te dzieci miały katechezy dostosowane do ich wieku, tak, by się nie nudziły i wiedziały co i jak i gdzie i po co. I że to wcześniej malowały, śpiewały i w ogóle.
A w ogóle to mnie bardzo zainspirowaliście
My ostatnio zapoczątkowaliśmy nową tradycję w kaplicy - w godzinach wieczornych w Wielki Czwartek i Piątek adoracja ze śpiewem całych pieśni pasyjnych długich - np. 39 zwrotek Ogrodzie Oliwny - nawet nie wiem czy to nie na wielodzietnych wyczytałam 2 lata temu, że to tak długa pieśń śpiewana w Wielki Piątek i zaraz w życie wprowadziłam
Niestety w domu przygotowania pełną parą do niedzielnej imprezy rodzinnej, na liturgię czy adorację trzeba sie "wyrwać". Oszczędzę opisów, co robimy. Zainspirowałaś mnie jednak bardzo i muszę spróbować choć trochę wyciszyć te przygotowania w okresie Triduum - choć nie do końca to ode mnie zależy. Urlop na czwartek i piątek biorę już od kilku lat, żeby sobie pracą zawodową chociaż głowy nie zawracać w tym czasie.
Dzięki za inspirację!!!
Taką wersję właśnie otrzymałem.
Wielki Czwartek
Ostatnia Wieczerza
Modlitwa w Ogrójcu (do północy)
Wielki Piątek
0.00 - Pojmanie Jezusa
2.00 - Sąd Żydowski
4.00 - Zaparcie się Piotra
6.00 - Wyrok żydowski
7.30 - Śmierć Judasza, sąd rzymski u Piłata
8.00 - Barabasz, ubiczowanie
10.00 - Ukoronowanie cierniem, wyrok Piłata
11.00 - Droga Krzyżowa
12.00 - Ukrzyżowanie
15.00 - Śmierć na Krzyżu
18.00 - Józef z Arymatei u Piłata, przebicie serca Pana Jezusa,
pogrzeb;
A jak przeżywamy? Tak jak Boże Narodzenie - czas święty spędzamy sami, bez dodatków w postaci dziadków, cioć, wujków etc. Staramy się, by był to czas święty (dla ns, dorosłych) i dodatkowo czas katechezy i wtajemniczenia (dla dzieci). Dlatego o wprowadzaniu dzieci mogłabym pisać zupełnie osobno. W Wielkim Tygodniu nie sprzątamy już, nie kotłujemy się z zakupami, gotowaniem, pieczeniem etc. Tylko najpilniejsze minimum. Na stole staram się mieć symbolicznie, nie ma świętowania przez jedzenie z zasady. Więc w niedzielę będzie kupna babka, jajka i wędlina ze święconki, sałatka warzywna, biała kiełbasa i żurek, jeśli podrzuci nam zwyczajowo przyjaciel. Na deser i dla gości w Wielki Poniedziałek - zwykle mazurek.
W Czwartek mąż jest jeszcze w pracy, więc święty czas zaczynamy Liturgią Wieczerzy Pańskiej - ja tam dopiero zwalniam i wchodzę we właściwy duchowy rytm. Z dziećmi przedpołudnie spędzam na "rozgrywaniu" Ostatniej Wieczerzy. Przygotowujemy się do niej z Biblią dla dzieci, szykujemy stół, obrus, naczynia, ustawiamy uczestników... To zresztą częsta u nas inscenizacja, bo baardzo ożywia eucharystyczne wyczucie u moich dzieci - na mszy od momentu przygotowania darów są jak u siebie:)))
W Wielki Piątek staramy się o ciszę - cisza jak to wśród malców:) zdejmujemy ze ściany krzyż, odkurzamy, dzieci mogą go dotknąć, pogłaskać, umyć, Zosia w zeszłym roku tuliła jak małe dziecko. Opowiadamy sobie o Męce i Śmierci Pana Jezusa, są obrazki. Na Drogę krzyżową nie chodzę jeszcze z dziećmi, ale zrobiłam taką w domu, do której zasiadamy w każdy piątek Wielkiego Postu, więc w ten Wielki siądziemy całą rodziną. A potem Liturgia Męki Pańskiej.
Po niej jesteśmy już jako rodzice nieżywi:))))
W sobotę od rana pisanki i koszyczek. I tyle. Dla mnie to czas wielkiej bliskości z Maryją, jakoś tak mam Ją tego dnia w głowie mocno, to i z dziećmi rozmawiamy o tym, co mogła czuć, jak nagle pusto się zrobiło Jej i apostołom. W Sobotę idziemy na grób naszego Stasia, i na inne groby. Unikamy turystycznego nawiedzania Grobów Pańskich w kościołach... za to staramy się być po prostu na adoracji. Dzieciom pokazujemy przejmująco ogołoconą świątynię. Szukamy takiej:)
Kąpiemy dzieci i po modlitwie idziemy na Liturgię.
Rano robimy radosny rwetes i jeszcze wszyscy w piżamach wyciągamy gipsową postać Zmartwychwstałego, dzieci biorą swoją koronę cierniową, w której przez Wielki Post z każdym dobrym uczynkiem zamieniały cierń na kwiatek i w tej koronie u stóp stawiamy figurę na stole z białym obrusem. I tak zaczyna się dzień pierwszy nowego świata:)
Oj, piszę w chaosie wielkim, rozszarpywana na części, ale mam nadzieję, że trochę z sensem i nic nie pokićkałam.
Zabierajcie dzieci z sobą! No i wtedy oboje rodzice mogą być na Liturgii, nikt nie musi się męczyć w domu.
Już się nie mogę doczekać.