Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wczesna nauka czytania

13»

Komentarz

  • edytowano kwietnia 2012
    OK. Jakoś mi umknęło to u Corominasa. W każdym razie mój najstarszy chodzi do przedszkola, gdzie się według tegoż pana pracuje i nawyki kształci. I sylabizować wyrazy uczą się teraz, mając lat pięć.

    Natomiast chcemy Ci po prostu uświadomić, że dziecko czytające nie równa się dziecko dobrze rozwinięte. Są setki innych aspektów, bardziej kluczowych dla rozwoju w danym wieku.


  • Łucja ma ponad 3 lata, a w pisaniu prześciga Romana (7) i Kordiana(10) i robi mniej błędów.
  • edytowano kwietnia 2012
    Jeśli dziecko chce się uczyć literek to dlaczego nie? Najlepiej domowymi sposobami, a nie tam zaraz kształcić maluchy z książkami (wszechwiedzaczami).
    Moja 5 letnia Ewa bardzo lubi rysować, malować. Szaleje też na rowerze i pląsa na skakance. Ale coraz częściej siada przy stoliczku i pisze. Przybiega do kuchni i pyta:mamusia jak się pisze B? pokazuję jej na alfabecie z lodówki (z Danonków się uzbierał) i już. Przybiega zaraz i pyta: mamusia jak się pisze CZ?
    No to tłumaczę , że to dwie literki złożone.
    Po chwili przynosi dumna olbrzymi i koślawy napis na kartce:

    LUBJE  MLECZKO

    ale mnie cieszą te jej napisy!!!I to jest ważne. By małe dziecko uczące się pisać nie odbierało tego jako nauki, ale traktowało jako zabawę :)

    Ostatnio napisała jeszcze:

    KOHAM JAŚA.

    z okazji 1 urodzin braciszka :)  E tam, że błędy. Piękne pamiątki nam zostaną

    ;)
  • zapominajka, ja Cie dobrze rozumie. Ale trzeba wyczuc dziecko, a nie robic cos, bo fajnie by bylo, gdyby dziecko cos potrafilo. U nas bylo to tak: czytamy bajki: dziecko sie nudzi, mowimy o szeroko pojetej naturze: dziecko slucha, pyta, jest zainteresowane. No to czytamy ksiazki np. o katastrofach naturalnych, pokazujemy atlas itd. To dziala tylko i wylacznie w tym kierunku. Inaczej to orka na ugorze ;) Duzo pracy w to wlozysz, a efekty beda marne.
    Ale przecież kiedyś dziecko zaczyna się uczyć tego na co nie ma ochoty
    skąd wiadomo, że powinno to być jak pójdzie do szkoły
    przecież np. sprzątania uczy się wcześniej
    Jeżeli w domu się czyta to nie ma opcji że dziecko będzie się nudziło... natomiast jak jest komp i tv no to z tym nie wygrasz... zawsze będzie: Mamoooo co mam robic?
    Nieprawda!

    Też tak myślałam, ale to nieprawda!


    Mój najstarszy syn czytał bez problemów. Czytał też głośno i wyraźnie, w szkole często był wybierany do czytania.


    Usiłowałam podsuwać mu różne książki. Przeczytał  niewiele, w szkole lektury, bo wymuszam i tyle. Po prostu nudzi go to.Woli czytać gazetę czy podręcznik do biologii niż literaturę.
  • Czyli co nieprawda? Ja mam okresy, że czytam tylko autogiełde...
  • Ja mam w ogóle dosyć nauki dzieci - One się tak pięknie same uczą - i to WSZYSTKIEGO, po jaką cholerę za przeproszeniem ta "nauka"? Jak człowiek odpuści to dopiero się dzieje :)
  • I dodam, że płaczę tu tylko nad przymusowymi egzaminami w ED, więc to pewnie nie w temacie, ale muszę sobie ulżyć... @Szczurzysko - Ty to masz dobrze :)
  • Dlaczego niby mam dobrze?  :-O
    Że nie muszę egzaminami się martwić, że mogę uczyć czego chcę? No, to wielki plus. Ale wiem, że będzie mi trudno z innej strony - jak nauczyć dzieci angielskiego. Bo zasada, że mówimy w domu po polsku pozostanie nienaruszona. 
  • Tak, właśnie dlatego. W tym roku jakoś strasznie mi to zaczęło doskwierać.
    A angielskiego to w Polsce też chyba trudniej uczyć:) Jeśli nie możesz sama, to może jest ktoś kto może przychodzić do Was, albo jakiś barter...
  • Nie, nie realne jest płacić nauczycielowi. To są kosmiczne ceny. Wymiana - ciężko, bo nie mam nic do zaoferowania, a i trudno mi będzie nawiązać kontakt z innymi rodzinami uczącymi w domu z prostej przyczyny - jesteśmy Polakami, a to gorzej niż trąd ;)
  • To niech się walą  ;)

    No to "podwórko" + wycieczki do supermarketu, najwyżej będą miały specyficzne słownictwo ;)

    A korespondencyjnie? 
  • Nie, języka można się nauczyć wyłącznie poprzez kontakt w rzeczywistej sytuacji, choć kilka godzin dziennie przebywania, rozmów, nie poprzez jakies sztuczne aranżacje w stylu nauczyciel, książka, kurs.
  • Czyli co nieprawda? Ja mam okresy, że czytam tylko autogiełde...
    Że miłość do literatury, to kwestia domu.
  • Nie, nie realne jest płacić nauczycielowi. To są kosmiczne ceny. Wymiana - ciężko, bo nie mam nic do zaoferowania, a i trudno mi będzie nawiązać kontakt z innymi rodzinami uczącymi w domu z prostej przyczyny - jesteśmy Polakami, a to gorzej niż trąd ;)
    Ciężko... tia... kilka miesięcy podeszła do nas sąsiadka i zaproponowała naukę Niemieckiego w zamian za nic.

  • TawTaw
    edytowano kwietnia 2012
    Czyli co nieprawda? Ja mam okresy, że czytam tylko autogiełde...
    Że miłość do literatury, to kwestia domu.
    Ja nie pisałem o literaturze tylko o czytaniu ale siłą rzeczy wyrobi sobie gust jeżeli mają go rodzice... Nie tak dawno zapytałem przyjaciół muzyków co robic by dziecku nie popsuc słuchu?
    odpowiedzieli, słuchajcie dobrej muzyki
  • Może już gdzieś był taki wątek. To poproszę o podlinkowanie.
    Słyszałam o 3 metodach: Doman (taki wątek znalazlam), Cieszyńska, Rocławski.
    Ktoś ma praktyczne porównanie.
    Nie wiem co wybrać. W domu leży Doman, ale znalazłam tyle negatywnych opinni.
    Nie chcę zrobić z dzieci geniuszy, ale czytanie otwiera taki niesamowity świat.

    Ja myślałam, że wystarczy dać dziecku książki i opowiadać, jeśli się interesuje. A tu masz. Jakiś Doman i Bóg wie co jeszcze... Najlepiej chyba dorobić dziecku rodzeństwo, to wczesna nauka czytania przestanie być problemem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.