Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nie naga i nie ubrana

145791024

Komentarz

  • Goły biust jej wisi. Na telefonie to widać, nie wierzę, że na kompie nie :| obleśne.
    Podziękowali 1mysikrolica
  • edytowano maj 2017
    toż kobita sukienkę podnosi,
    gdzie te legginsy????
     no chyba, że sama nogawka na jednej nodze B)

    edit.a może Ty fora pomyliłaś z tymi fotkami ??? ;)
  • Malgorzata powiedział(a):
    @Ida ;


    pojechałąś sobie w postach po Polkach jakie to wyuzdane poprzez stroje i niegustowne, a Norweźki takie skromne
    no właśnie widzę na fotacvh jak ta skromność wygląda w wydaniu @Idy i nie miałabym nic przeciw gdyby to rzeczywiście były skromne stroje zakrywające a takowe nie są

    nie wiem w takim razie jaką logiką skromności się prezentujesz, bo to co piszesz odbiega dość znacznie od zdjęć jakie zamieściłaś
    więc uznaję, ze chodziło tylko o pjechanie po Polkach i Ukrainkach jakie to bezguścia i rozebrane
    a Polki akurat ubierają sie świetnie, i sa jednymi z piekniejszych kobiet w Europie
    Ukrainkom  tez nie brakj urody , moze troche stroju więcej potzrebują ;)


    No niestety, ale Polki, latem, nie ubierają się świetnie. To znaczy część zapewne tak, ale ogólnie ulica, przynajmniej w Krakowie wygląda mało estetycznie i często wulgarnie, niestety.

    Jest wielka różnica między stylem typu jaskrawa miniówa ukazująca bieliznę przy siadaniu właścicielki, do tego goły brzuch, obowiązkowo z tatuażem, widoczny spod siateczkowej lub przezroczystej bluzeczki ukazującej  stanik, złote czy czerwone szpile lub koturny i czerwony pazur
    a stylem kobiecym, wysmakowanym i niewulgarnym jak na w/w fotografiach (przy założeniu, że niektóre te sukienki można lekko przerobić na skromniejsze, czy założyć lekkie bolerko).
    Zaznaczam, że mówimy o ubiorze do miasta.

  • Ktoś coś pisał o Siedlcach :) To prawda z tym wyszykowaniem się w sukienkę. Ja miałam na imprezie sukienkę z półgolfem, długim rękawem, długą do ziemi, z rozcięciem do kolan, ukazującym jedynie czarny but do kolan, a poruszenie było jakbym była o połowę młodsza i do tego atrakcyjna. Lepiej nie prowokować takim totalnym zakryciem ;)
    Podziękowali 3Aga85 Wiol Milagro
  • edytowano maj 2017
     najbardziej rozwalające są te dwa ostatnie fartuchy... dla pań bez idealnej figury :o
  • Ida powiedział(a):
    Malgorzata powiedział(a):
    @Ida ;


    pojechałąś sobie w postach po Polkach jakie to wyuzdane poprzez stroje i niegustowne, a Norweźki takie skromne
    no właśnie widzę na fotacvh jak ta skromność wygląda w wydaniu @Idy i nie miałabym nic przeciw gdyby to rzeczywiście były skromne stroje zakrywające a takowe nie są

    nie wiem w takim razie jaką logiką skromności się prezentujesz, bo to co piszesz odbiega dość znacznie od zdjęć jakie zamieściłaś
    więc uznaję, ze chodziło tylko o pjechanie po Polkach i Ukrainkach jakie to bezguścia i rozebrane
    a Polki akurat ubierają sie świetnie, i sa jednymi z piekniejszych kobiet w Europie
    Ukrainkom  tez nie brakj urody , moze troche stroju więcej potzrebują ;)


    No niestety, ale Polki, latem, nie ubierają się świetnie. To znaczy część zapewne tak, ale ogólnie ulica, przynajmniej w Krakowie wygląda mało estetycznie i często wulgarnie, niestety.

    Jest wielka różnica między stylem typu jaskrawa miniówa ukazująca bieliznę przy siadaniu właścicielki, do tego goły brzuch, obowiązkowo z tatuażem, widoczny spod siateczkowej lub przezroczystej bluzeczki ukazującej  stanik, złote czy czerwone szpile lub koturny i czerwony pazur
    a stylem kobiecym, wysmakowanym i niewulgarnym jak na w/w fotografiach (przy założeniu, że niektóre te sukienki można lekko przerobić na skromniejsze, czy założyć lekkie bolerko).
    Zaznaczam, że mówimy o ubiorze do miasta.

    wrzucasz gołą babę w przeźroczystej sukience i to jest niby skromny ubiór, bo to przeźroczyste coś nie jest mini?:|
  • edytowano maj 2017
    @Ida
    jaskrawa miniówa ukazująca bieliznę przy siadaniu właścicielki, do tego goły brzuch, obowiązkowo z tatuażem, widoczny spod siateczkowej lub przezroczystej bluzeczki ukazującej  stanik, złote czy czerwone szpile lub koturny i czerwony pazur

    jej, normalnie opis prostytutki, jak dla mnie



  • E tam. Strasznie cię czepiacie. Nie widać tam żadnej gołej baby, ani jednego szczegółu, który mógłby strasznie zgorszyć. Nie widać biustu, nie widać nawet nogi powyżej kolana.
    Pod taką sukienkę można założyć jedwabną, czarną haleczkę, jeśli jest przezroczysta, i po kłopocie.

    Ciekawe, że żadna z czepialskich nie skomentowała pozostałych sukienek, które mają odpowiednia długość, długie rękawy, nieduży dekolt. Tych jest więcej.
    Podziękowali 1maggie27
  • Karolinka powiedział(a):
    @Ida
    jaskrawa miniówa ukazująca bieliznę przy siadaniu właścicielki, do tego goły brzuch, obowiązkowo z tatuażem, widoczny spod siateczkowej lub przezroczystej bluzeczki ukazującej  stanik, złote czy czerwone szpile lub koturny i czerwony pazur

    jej, normalnie opis prostytutki, jak dla mnie



    No niestety widywałam takie "gwiazdy"  Krakowie.
    Bycie wyzywającą i wulgarną to nie tylko kwestia długości ciucha czy odsłaniania ciała, tylko jeszcze i stylu.


  • I jeszcze zamieszczę cytaty z bloga o katolickim savoir-vivre, przywoływanego już przeze mnie pana Krajskiego.
    Brawario oczywiście będzie przeciw, ale wszyscy wiemy jaki jest Brawario :)
    Sporo racji ma, ale też bywa, że przesadza.

    "Ten problem wywołała Pani Magdalena: A ja mam pytanie odnośnie dekoltów. Czy głębszy dekolt jest dopuszczalny w jakiejkolwiek innej sytuacji, niż wieczorowa? Nie mam na myśli oczywiście wyjątkowo mocno wyciętych dekoltów, ale coś takiego: http://img1.promgirl.com/_img/PGPRODUCTS/734492/1000/ju_ma_269429_20111909_110704.jpg
    Niektóre kobiety, szczególnie te mające pulchne ramiona, szyję i twarz, wyglądają w takim dekolcie wyjątkowo korzystnie. Czy wypada zatem nosić takie dekolty w sytuacjach innych niż wieczorowe uroczystości? Czy taki dekolt może się obronić, czy też będzie raczej źle widziany w sytuacjach codziennych?

    Wielkość i kształt dekoltu w odniesieniu do sytuacji nieformalnych i prywatnych nie są w etykiecie jakoś precyzyjnie określane. Obowiązuje tu zasada taka sama jak wobec sukni balowej: wszystko jest dozwolone byle było przyzwoite w dobrym guście i bez konfliktu z dobrym smakiem. Te trzy kategorie należy rozumieć w kontekście środowiska, w którym z dekoltem się występuje (zasada: w nikim nie może wzbudzać sprzeciwu czy zgorszenia).

    Dekolt na zaprezentowanym przez Panią Magdalenę zdjęciu spełnia wszystkie kryteria elegancji. Nie wydaje się, by ktoś ze świata savoir vivre mógł mieć w stosunku do niego jakiekolwiek zastrzeżenia. Tego typu dekolt może się pojawić również w formalnych sytuacjach."



  • Duży dekolt i moralność katolicka

    Temat ten wywołał Pan Antur pisząc: „Szanowny Panie Doktorze, niestety nie jest regułą, iż moralność ubioru (a więc i też jego estetyka) koniecznie łączy się z moralnością w pozostałych kwestiach, a niemoralność ubioru z niemoralnością w pozostałych kwestiach. Niestety, wolałbym widzieć na co dzień fatalnie ubranych (lecz nie nieskromnie) z grubsza dobrych katolików niż odzianych elegancko wolnomyślicieli, których jest dziś zatrzęsienie.
    Muszę także zadać Panu Pytanie: jak według Pana ma się aprobata dla damskich dekoltów, zwłaszcza w kreacjach wieczorowych, do odwiecznego nauczania Kościoła katolickiego w tej kwestii, które jest z pewnością dogmatem wchodzącym w skład Objawienia wyjaśnianego przez, co do tego nie ma wątpliwości, zwyczajne powszechne magisterium, które jest z zasady nieomylne i niezmienne, (omylne, w wyjątkowych przypadkach, może być tylko autentyczne papieskie magisterium, a ono odnośnie tego problemu nie wchodzi w grę).
    Odpowiadając na pierwsze: „Wolałbym widzieć dobrze ubranych katolików niż źle ubranych katolików. Zewnętrzny wygląd jest jak okładka książki (ktoś tak powiedział). Katolik, który wygląda jak bezdomny daje anty-świadectwo swojej wierze. Poza tym zawsze były katolickie elity. Jak się ubierała św. Jadwiga królowa?

    Drugi problem.

    Nie ma nauczania Kościoła dotyczące ubioru. Podejście katolickie do tego problemy reprezentuje najlepiej św. Tomasz z Akwinu, wielki Doktor Kościoła: ubiór nie może gorszyć; ubiór nie może wywoływać grzesznego pożądania; to jaki ubiór wywołuje zgorszenie i grzeszne pożądanie zależy od wrażliwości ludzi, od miejsca, kontekstu, okoliczności, okresu historycznego. Kobieta z arystokracji pojawiająca się wśród rolników mogłaby swoim dekoltem wzbudzić zgorszenie. Idąc do chłopów nie zakładała jednak wieczorowej sukni z dużym dekoltem. Zakładała ją na wieczór (gdy dzieci już spały; nie miały zresztą wstępu na np. bale) i nikogo z arystokracji nie gorszyła ani w nikim nie wzbudzała „grzesznego pożądania”.

    Zresztą „golizna” w świecie savoir vivre jest zawsze elegancka, a więc jakoś w istocie skromna. Nigdy nie jest wyzywająca czy prowokująca seksualnie. Tylko „golizna” wulgarna ma takie cechy.

    Katolicyzm to religia radości życia i akceptacji fizyczności i materii. Chrześcijaństwo gorszyło pogan starożytnego Rzymu twierdzeniem, że człowiek to w równym stopniu dusza i ciało, dogmatem o zmartwychwstaniu ciał (bez nich, taka jest nauka Kościoła nie jesteśmy sobą, nie jesteśmy ludźmi jesteśmy kalekami – stąd dogmat o zmartwychwstaniu ciał).

    Chrześcijaństwo zbyt surowe to chrześcijaństwo neoplatońskie – podlegające neoplatońskim – pogańskim wpływom i głoszące, że ciało jest tylko więzieniem duszy, siedliskiem zła, kloaką, w której dusza jest zanurzona.

    Św. Tomasz z Akwinu nakazuje zamężnym kobietom stroić się, fryzować, używać pachnideł, biżuterii i mówi: jeśli nie będziecie tego robić i wasz mąż zacznie się oglądać za inną kobietą, to będziecie za to współodpowiedzialne. Żona ma się wciąż podobać mężowi (i odwrotnie).

    Elegancja to piękno, a piękno to coś, o czym katolicy mówią, że jest odblaskiem Boga.

    Dałem się wciągnąć w dyskusję na temat, który nie należy w zasadzie do savoir vivre, ale najbardziej chyba irytują mnie katolicy, którzy mi mówią (miałem już takie wypadki), że ich savoir vivre nie interesuje, „bo Chrystus nic na ten temat nie mówił”.


  • IdaIda
    edytowano maj 2017

    I to by było na tyle z mojej strony, nie mam już nic do dodania.
    Toczcie sobie teraz dyskusję beze mnie. Zawsze warto przedyskutować kwestię ciuchów w kobiecym gronie.
    Miłego popołudnia :)

  • Sukienki plażowe w moim mniemaniu to sukienki do noszenia na strój kąpielowy i służą ochronie przed opaleniem skóry, chłodem albo po prostu zakryciu nieestetycznych części ciała. Jako takie, nie nadają się do noszenia na co dzień, no może poza nadmorskim kurortem, gdzie jest jasne, że z pensjonatu itp idziemy na plażę. Dekolty uwielbiam, bo wyglądam w nich dobrze, ale jeśli sytuacja lub miejsce (kościół!) tego wymaga, biorę duży szal i zarzucam go na ramiona, nawet jeśli jest 35 stopni. Szorty są super na rower lub wycieczkę, ale nawet siedmiolatce nie pozwalam nosić szortów na gołe nogi do przedszkola (no zgrzyta mi po prostu).
  • Ja mam spostrzezenia z Niemiec takie, ze jak idzie kobiecie w zestawie mini + szpilki + cala dziwna “zrobiona“ reszta, to w 99 na 100 przypadkow kobieta mowi po polsku albo rosyjsku. Nie, zebym chciala Niemek bronic, bo ubieraja sie masakrycznie, ale masakrycznie w zupelnie inny sposob. Albo dziewczynki wystrojone w jakies kiczowate roze i brokaty. Widac w tym specyficzna wschodnia estetyke. To sa pojedyncze przypadki, wiekszosc ludzi jak najbardziej normalnie sie ubiera, ale te wyskoki bardzo latwo dopasowac do kraju pochodzenia.
    Podziękowali 1Ida
  • Pier... o Szopenie...
    w ost czasie"zaliczyłam" dwa kraje , odmienne od siebie kulturowo tez tak powiem.
    oba ciepłe, ale jeszxze nie tyle zeby nie było tu "krajów skandynawskich"
    jedt ich baaardzo duzo, bo temp i słońce nie spala ich na raczka.
    plaza czy basen - nie jestem w stanie odróżnić czy to Polka, Niemka czy Norweżka.
    oczywiscie mam na mysli ubiór.
    stringow na plazy/ basenie nie widziałam juz dawnoooo, no nie nosi sie teraz takich gaci, kilka lat temu, owszem zatrzęsienie 
    małe nosiły je tak samo Niemki, Polki, Skandynawki czy blok wschodni.
    ostatnimi czasu mam nawet wrażenie ze jest wieksza dbałość o kostium kąpielowy, ładniejsze kroje, kolory, wzory itp
    kobiety - roznie, niektóre w jednoczęściowych, inne w dwuczęściowych. Jedne bardziej zabudowane inne mniej. Jednak wciąż to strój plażowy.
    o ile do wc nikt nie zakłada sukienki plażowej, szortów to juz w pozostałe miejsca jak najbardziej. Wyjątkiem jest snack bar na środku basenu. Do pozostałych juz ciuch sie zarzuca. Nie ma nowy wejść do pomieszczenia zamkniętego ( lobby, bar w nim, czy restauracja) w kostiumie/ kąpielówkach. 
    Panowie korzystając z basenu maja na sobie kąpielówki i tutaj tylko rzeczywiście mozna "odróżnić " blok wschodni i Niemców -ale to starsi wiekowo panowie, po tzw slipkach ;) 
    poza basen maja linkowane tu .... szorty.
    nikt w takich nie pływa. 

    Takze naprawde ciezko jest mi napisać ze wulgarnie  na basenie wyglądają Polki czy Niemki, a Norweżki czy inne Skandynawki to obraz skromności zakutany w bele materiału.
    wieczorami, w restauracjach, barach czy nawet disco nie widziałam wulgarności 
    no chyba, ze dla kogos szorty to wulgarny ciuch ;)
    dla mnie nie, wiec u mnie w kategorii wulgarności noe ma szortów ani koszulek na ramiączkach czy innych kiecek o takim kroju.

    coz bardziej sie skłaniam ze opisanie Polek jako wulgarnie ubranych to zwykle dostanie, choc dziwne ze jedak padło z ust Polki. 
  • Ja też tutaj nie odróżniam Polek od reszty nacji. Tzn. Szwajcarki ubierają się fatalnie, totalnie ciotkowato, ale tu akurat ich stosunkowo mało widać. Okropnie ubierają się Portugalki i je widać wszędzie i z reguły to są mega obcisłe rurki i miniówy a dupy jak szafy czterodrzwiowe. Polki, które znam ubierają się klasycznie i raczej lepiej wypadają na tle innych nacji. W ogóle Słowianki mają bardzo piękny typ urody. Na pierwszy rzut oka to widać muzułmanki. Co prawda nie w burkach bo nie wolno ale w hidżabach. Niektóre lepiej wyglądają niż Europejki. Golizny tu nie widuję. Poza Portugalkami z gołymi brzuchami, ale u nich to dość nieestetyczne bo brzuchy im często wiszą. Dużo sukienek widuję. Sama lubię i kupuję z reguły francuskie z butików, bo nie dość że często taniej niż w sieciówkach to na pewno ładniej. Dziś mam taką
     https://scontent-mxp1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/r270/18767717_1387033988046424_8690788694954609609_n.jpg?oh=54c8b08f43c815269275579abd6cbf2b&oe=59BAF352
    Co do sh. Zawsze lubiłam. Nawet tutaj się zaopatruję w sh.

  • Mnie nie dziwi wcale że padło z ust Polki ;) z reguły lubimy sobie dosrywać.
    Podziękowali 1Hope
  • Niektore kobiety sa "przerysowane w swej elegancji" ale to nie zalezy od narodowosci 
    tylko hmmm nie wiem od czego  :D
  • edytowano maj 2017
    Hmmm i może prowokacyjnie to zabrzmi ale ja się lubię podobać nie tylko mężowi. To znaczy nie jest moim celem zwracanie uwagi na siebie, ale po prostu cieszy mnie jeśli widzę męskie reakcje. To znaczy żem jeszcze nie stara i nie zniszczona totalnie. Mężowi też się podoba kiedy się podobam. I to nie znaczyu zaraz że mam być wulgarna, w kusej mini i z gołym brzuchem. Tak samo nie pozwalam na to córce. W sumie jak byłam stosunkowo młoda to się ubierałam bardzo kuso. To znaczy brzucha raczej nie odsłaniałam, ale bardzo krótkie mini nosiłam.  To co pasuje młodej niezamężnej kobiecie nie pasuje dojrzałej mężatce ani nastolatce. I może jeszcze należy nosić strój stosowny do sytuacji. I to nie znaczy że ma być niekobiecy. A dres jest niekobiecy. Jest dla mnie albo do sportu albo do sprzątania. Choć mnie się najlepiej sprząta w kusej mini. ;)
  • A jednak się odezwę, ponieważ mi się coś przypomniało.

  • IdaIda
    edytowano maj 2017
    Maciejka powiedział(a):
    Ja mam spostrzezenia z Niemiec takie, ze jak idzie kobiecie w zestawie mini + szpilki + cala dziwna “zrobiona“ reszta, to w 99 na 100 przypadkow kobieta mowi po polsku albo rosyjsku. Nie, zebym chciala Niemek bronic, bo ubieraja sie masakrycznie, ale masakrycznie w zupelnie inny sposob. Albo dziewczynki wystrojone w jakies kiczowate roze i brokaty. Widac w tym specyficzna wschodnia estetyke. To sa pojedyncze przypadki, wiekszosc ludzi jak najbardziej normalnie sie ubiera, ale te wyskoki bardzo latwo dopasowac do kraju pochodzenia.

    No dokładnie @Maciejka Maciejka, Ma -ciejka, tutaj jest tak samo.
    Bardzo zrobione, ubrane w mini i szpile (nie na imprezę, tylko w biały dzień) bywają tutaj głównie różne Mariolki i Laryssy.
    Szybko jednak muszą się dostosować do tutejszego dress-codu. Po prostu muszą.

    Ale jakoś dziwnie panie z forum "nie widzą różnicy", może to dlatego, że trzeba dłużej pomieszkać za granicą, żeby tę różnicę zobaczyć.


    Przypomniała mi się historia dosłownie mrożąca krew w żyłach.
    Była tutaj kiedyś afera z jedną Polką, która był amatorką seksownego stylu wschodniego i najwyraźniej uznała, że w Norwegii może go bezpiecznie kontynuować. A pewnie i była przekonana, że wywołuje wrażenie będąc zrobioną na tzw. kobietę atrakcyjną.

    Odprowadzając swoją córeczkę do szkoły przychodziła wymalowana (rano!) w makijaż wieczorowy, typu smoking-eyes, wielkie czarne sztuczne rzęsy, czerwona pomadka i pomalowane paznokcie. Plus odpowiedni do stylu wschodniego ubiór.
    No niestety nie wywołała wrażenia, o jakie jej zapewne chodziło i nie została uznana za osobę zadbaną i elegancką.
    Rodzice, którzy stali razem z nią przed szkołą zawiadomili barnevernet, że dziewczynka, która chodzi do klasy z ich dziećmi wychowywana jest przez prostytutkę.
    Prostytucja jest w Norwegii zakazana prawnie (przy czym w tym zakazie nie chodzi o seks, tylko jest to zwycięstwo feministek walczących o prawa kobiet, które w NO nie mogą być ani dyskryminowane, ani tym bardziej traktowane jako towar).

    I tak przez uparte trzymanie się seksownego stylu (zamiast wpasowania się w otoczenie) ta kobieta miała na głowie barnevernet i do tego biedaczka najadła się strasznego wstydu.
    Szczerze żal mi jej, bo pewnie to była zwykła żona, jakich wiele, normalna kobieta, ale wyuzdany styl ją zgubił.
    Czaicie? Barnevernet gmerał jej po rodzinie i pouczał jak wychowywać dzieci, bo ... się niewłaściwie nosiła i były podejrzenia złamania prawa. Pewnie była i przesłuchiwana przez policję, jak sądzę.
     

  • A ja lubię widzieć mężczyzn


  • edytowano maj 2017
    @Ida
    Ty zmień towarzystwo, albo patrz  w inną stronę,
     ja tam tego nie widzę, żadnego wschodniego  czy tam krakowskiego stylu nie widzę

    opisujesz strój pań lekkich obyczajów  i nazywasz go stylem wschodnim
    niepojęte :(

    ale zauważam pewna prawidłowość, Ci którzy wyjechali z Polski nie mogą o niej mówić bez emocji B)

  • hipolit powiedział(a):

    (...)

    plaza czy basen - nie jestem w stanie odróżnić czy to Polka, Niemka czy Norweżka.
    oczywiscie mam na mysli ubiór.
    stringow na plazy/ basenie nie widziałam juz dawnoooo, no nie nosi sie teraz takich gaci, kilka lat temu, owszem zatrzęsienie 
    małe nosiły je tak samo Niemki, Polki, Skandynawki czy blok wschodni.

    (...)

    Takze naprawde ciezko jest mi napisać ze wulgarnie  na basenie wyglądają Polki czy Niemki, a Norweżki czy inne Skandynawki to obraz skromności zakutany w bele materiału.
    wieczorami, w restauracjach, barach czy nawet disco nie widziałam wulgarności 
    no chyba, ze dla kogos szorty to wulgarny ciuch ;)
    dla mnie nie, wiec u mnie w kategorii wulgarności noe ma szortów ani koszulek na ramiączkach czy innych kiecek o takim kroju.

    coz bardziej sie skłaniam ze opisanie Polek jako wulgarnie ubranych to zwykle dostanie, choc dziwne ze jedak padło z ust Polki. 

    Hipolit , napisałaś sporo, ale cały czas o basenie.
    Ja nigdzie nie twierdziłam, że na basenie czy plaży Polki to wulgarne a Norweżki skromne cnotki. No tak nie jest.
    Norweska plaża, powtarzam to raz jeszcze, choć chłodniejsza niż inne, to zniesie wszystko: i bikini, i burkini. I toppless (rzadko tu widziałam, choć nie jest karalny jak we Włoszech), i czador. I kostiumy jednoczęściowe, i zwiewne tuniczki.

    Ja o tych sukieneczkach już kiedyś pisałam w innym wątku, jako o fajnym pomyśle na plażę jak się ma bikini i chce się pochodzić.
    Mnie np. krępuje łażenie w staniku i w majtach publicznie, nawet jeśli to się bikini nazywa (z kolei w jednoczęściowym kostiumie bywa nieraz za gorąco, one są dość grube).
    Tak samo strasznie krępuje mnie widok obcych facetów w obcisłych slipkach ...

    Natomiast nigdy nigdzie nie twierdziłam jakoby te sukieneczki służyły strikte do pływania. Bo nie są do tego. Choć popływać się w nich da, widziałam i takie pływaczki ;)
    Ale nie sądzę, żeby to był jakiś trend.


    Tak, że Hipolit, chyba nie doczytałaś dokładnie, bo o różnicy w stylach to ja pisałam odnośnie polskiej a norweskiej ulicy, a nie plaży.

  • To może do Niemiec i Norwegii takie polskie chamki z Krakowa jadą. Bo ja nie widzę tego u Polek tutaj. Przez 5 lat widziałam może jedną taką Polkę jak opisywana.
  • IdaIda
    edytowano maj 2017

    No ale ja też nie twierdzę, że jakieś niesamowite zatrzęsienie tych bezguści tutaj przyjeżdża. Zdarzają się, nie za często, ale są po prostu widoczne, bo się wyróżniają.
    A jeśli nawet - to szybko się dostosowują.



    Odrobinka, mam przyjaciółkę, mieszka w Szwajcarii i mówiła dokładnie to samo co ja. Właściwie to ona pierwsza mi zwróciła uwagę na ten styl wschodni, a ma dobre oko i gust, bo jest po szkole artystycznej.
    Mówiła, że jak odwiedza Polskę w lecie, to razi ją ten styl okropnie. I krytykowała polskie pilotki w autokarach, jedna jej szczególnie zalazła za skórę z powodu kozaczków w lecie w zestawieniu z miniówą i siateczkowym żakietem, plus czerwony pazur.
    Taki strój ewentualnie na imprezę wieczorno-nocną. Nie w biały dzień i nie do pracy!
  • Ida powiedział(a):

    No ale ja też nie twierdzę, że jakieś niesamowite zatrzęsienie tych bezguści tutaj przyjeżdża. Zdarzają się, nie za często, ale są po prostu widoczne, bo się wyróżniają.
    A jeśli nawet - to szybko się dostosowują.



    Odrobinka, mam przyjaciółkę, mieszka w Szwajcarii i mówiła dokładnie to samo co ja. Właściwie to ona pierwsza mi zwróciła uwagę na ten styl wschodni, a ma dobre oko i gust, bo jest po szkole artystycznej.
    Mówiła, że jak odwiedza Polskę w lecie, to razi ją ten styl okropnie. I krytykowała polskie pilotki w autokarach, jedna jej szczególnie zalazła za skórę z powodu kozaczków w lecie w zestawieniu z miniówą i siateczkowym żakietem, plus czerwony pazur.
    Taki strój ewentualnie na imprezę wieczorno-nocną. Nie w biały dzień i nie do pracy!
    Co wakacje wyjeżdżam za granicę na wycieczki zorganizowane i polskie pilotki są najbardziej zadbane i gustowne ze wszystkich.
  • IdaIda
    edytowano maj 2017
    Malgorzata powiedział(a):
    @Ida wykazuję Twą niekonsekwencję w rozumieniu skromnego stroju, 
    jeśli ta sukienka z postu o godzinie  00:32 , czarna,  przeźroczysta , w róże , ma pod spodem legginsy, to ja jestem Chińczyk 
    buahahaha
    albo zmień okulary z norweskich różowych na bardziej obiektywne  B)




    Tak się jeszcze dokładniej przyjrzałam tej sukience i z przykrością muszę stwierdzić, że Małgorzata ma rację.
    Ja nie zauważyłam, że ona jednak jest w jakimś stopniu prześwitująca, obrazek nie jest duży a nie dało się go powiększyć i nie przyuważyłam. Nie zamieściłabym jej.

    Niemniej jednak krój i styl bardzo mi się podoba. Dekolt bym zmieniła i tkaninę. Na nieprzejrzystą.

  • edytowano maj 2017
    Każda praktycznie kultura europejska wywodzi się ze wsi a tylko Polacy się wstydzą. Serio siedząc tutaj naprawdę nie wiem czego. Polska jest kulturalnie dużo bogatsza niż taka Szwajcaria i Belgia. W polskich miastach jest gdzie wyjść, jest taka energia niespotykana. Z Polakami iest o czym pogadać bo nie boją się mieć poglądów wlasnych i bujnego temperamentu. Nie ma w nich tchórzostwa ani lizusostwa. Polacy się interesują różnymi rzeczami poza sportem i turystyką tudzież pracą. Przynajmniej takich spotykam. Co nie znaczy że się z nimi pogladowo zgadzam. Gdzie Polacy tam dyskusja. O polityce, religii, świecie... Rozmawiam czasem z innymi nacjami i są po prostu grzeczni i nie potrafią dyskutować. Chowają swoje poglądy dla siebie. I z grzeczności przytakują rozmówcy. A to poczucie wyższości jest nieraz śmieszne. Bo ci bardziej zachodni dzielą się z nami swoją arcywysoką kulturą. I uważają że my, Polacy niczego nie mamy do zaoferowania poza pracą. I najgorsze jest to że liczni rodacy takie myślenie o sobie kupują i stają się bardziej szwajcarscy niż Szwajcarzy...
  • edytowano maj 2017
    @Ida może ta Twoja koleżanka mieszka na wsi wśród Szwajcarek które styl mają naprawdę ciotkowo babciowy. Polki do pracy chodzą umalowane. Nie wyzywajaco ale w normalnym dziennym makijażu. Są zadbane. Nie wyjdą w byle czym na ulicę. Szwajcary mam wrażenie czasem wkładają to co mają pod ręką. Włosy w babciowych fryzurach. Buty tragedia. Gdyby nie obcy element to nie byłoby na czym oka zawiesić same wyplowiale kolory. Zero pomyslunku czy to do mnie pasuje. I serio widzę wulgarny styl u Portugalek, czasem u dziewczyn z byłej Jugosławii ale nie u Polek. Mam wrażenie że Szwajcarki w ogóle nie potrafią się bawić strojem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.