Weronika jest cudowna...śledzę ten wątek od początku i to ile osiągnęła swoją pracą jest wspaniałe...Ale najbardziej urzekła mnie na tym ostatnim filmiku, niesamowita radość jaka bije jej z oczu...ten błysk...no robi wrażenie. Aż gorąco robi się na sercu, bo powiem szczerze nieczęsto taką radość można zobaczyć w oczach zdrowych ludzi....
Serio @mamababcia? My widząc ją na codzien nie mamy porównania.
Teraz miała trzyvtygodnie pełnego luzu. Zero rehabilitacji. Odpoczęła.
Od juracruszamy pełną parą- aż jej wdpółczuję. I jeszcze pierwsze egzaminy w ed ją czekają w najbliższym czasie.
No i mamy juz długofalowy plan na dalszą rehabilitację az do wakacji- oby sie dało wcielić go w zycie, bo nie na wszystko od nas zalezy. No i mąz ją umówił na konsultację do jakiegoś specjalisty w Luksemburgu- na razie chisorie choroby przeglądają.
Tak @sylwia1974, to już prawie 4,5 roku... Choć nie wiadomo kiedy to zleciało, to dla nas to naprawdę dłuuuuugo.
To tysiące...godzin rehabilitacji...
Dziś miałam gorszy dzień. Czasami mam dosć.
Ale jak przypomnę sobie pierwsze diagnozy... lęk o jej życie... jak odtworzę w pamięci obraz dziecka leżącego w głębokiej śpiączce... karmionego przez sondę, z pampersem...
...przestaję dyskutować ze swoim zniechęceniem.
I patrzę, jak W. radzi sobie z życiem. Widzę ile wysiłku we wszystko wkłada- w czynności, które są dla nas proste i oczywiste. I udaje jej się coraz więcej- jak chociażby zapięcie zamka błyskawicznego, zapięcie biustonosza, samodzielne umycie włosów czy założenie cienkich rajstop... Ale walczy! Widzę, że coś, czego nie była w stanie zrobić jeszcze pól roku temu teraz jest możliwe.
Super, że jest postęp, że może coś zrobić, że powiększa zakres czynności, super... To tak dokładnie odwrotnie niż w chorobach, w których jest stałe pogorszenie, tu wielka sprawa, bo może coraz lepiej sobie radzić... A pomysł na zostanie rehabilitantką też super sprawa. (A może inną terapeutką, bo nie wiem, czy taka klasyczna fizjoterapia nie ma wymagań przy przyjęciu niemal jak na AWF?)
Przez swoje doświadczenie będzie rozumiała cierpiącego człowieka
Wsrod jej rehabilitantek jest jedna młoda pani- K., ktorej nie za bardzo "po drodze" z Kościołem. Zyje też wg modnych dzis wśród młodzieży standardów. Weronika bardzo to przezywa. Ostatnio nawet miała długą rozmowę z tą panią na temat wiary.
A dziś na nowo podjęła temat. W pierwszej chwili w ogóle nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Poprosiła: -Wydrukuj mi ten fragment "Kto sie przyzna do mnie przed ludźmi..." Ale dużymi literami!
Dla pani K. Nie odpuszcza. - Wiesz, trudno będzie. Bo cala jej rodzina jest niewierząca. Ale jak sie nawróci to i oni wszyscy sie nawrócą. I pani K. obiecała mi, ze jak już bede biegac, to zacznie chodzic do Kościoła. I na rekolekje ze mną pójdzie. :-S - A! I M. musze jeszcze nawrócic. Ale najpierw panią K. To mój chrzescijanski obowiązek! Ale wydrukuj mi ten fragment bardzo dużymi literami.
Pani niedowiarek. Biegania jej się zachciało. Jakby stan Weroniki był niewystarczający... A wiara Weroniki jest też świadectwem Waszej wiary. Dla Was wszystkich wielkie brawa. =D>
Komentarz
Jak ona urosła
Duzo ciezkiej pracy!!!
Ba...nawet statystowała w trzech scenach.
Jedt przeszczęśliwa.
I dumna...
No to mamy gwiazdę!
My widząc ją na codzien nie mamy porównania.
Teraz miała trzyvtygodnie pełnego luzu. Zero rehabilitacji. Odpoczęła.
Od juracruszamy pełną parą- aż jej wdpółczuję.
I jeszcze pierwsze egzaminy w ed ją czekają w najbliższym czasie.
No i mamy juz długofalowy plan na dalszą rehabilitację az do wakacji- oby sie dało wcielić go w zycie, bo nie na wszystko od nas zalezy.
No i mąz ją umówił na konsultację do jakiegoś specjalisty w Luksemburgu- na razie chisorie choroby przeglądają.
Polecamy sie nadal.
Tak, Małgosiu. Naprawdę chodzi lepiej i szybciej.
Jestem z Niej dumna.
Chwała Panu!
Bardzo się cieszę z tych radosnych wieści.
Brawo Weronika Jak widzę na zdjęciu, wyrosła nam śliczna, młoda kobietka.
Brawa dla dzielnych Rodziców!
I rodzeństwa...
i wożącej Mamy...
jak przypomnę sobie pierwsze diagnozy lekarzy...
no cud podparty ciężką pracą
brawo!
Choć nie wiadomo kiedy to zleciało, to dla nas to naprawdę dłuuuuugo.
To tysiące...godzin rehabilitacji...
Dziś miałam gorszy dzień.
Czasami mam dosć.
Ale jak przypomnę sobie pierwsze diagnozy...
lęk o jej życie...
jak odtworzę w pamięci obraz dziecka leżącego w głębokiej śpiączce...
karmionego przez sondę, z pampersem...
...przestaję dyskutować ze swoim zniechęceniem.
I patrzę, jak W. radzi sobie z życiem.
Widzę ile wysiłku we wszystko wkłada- w czynności, które są dla nas proste i oczywiste.
I udaje jej się coraz więcej- jak chociażby zapięcie zamka błyskawicznego, zapięcie biustonosza, samodzielne umycie włosów czy założenie cienkich rajstop...
Ale walczy!
Widzę, że coś, czego nie była w stanie zrobić jeszcze pól roku temu teraz jest możliwe.
Dla mnie niezwykłe jest to, ze Ona NIGDY nie narzeka.
Jak tu juz nie raz było mówione Weronika ma plan, ze zosyanie rehabilitantką. Od jakiegos czasu z wlasnej inicjatywy uczy sie anatomii.
Zna już WSZYSTKIE mięśnie.
I swoją wiedzą zaskakuje rehabilitantów.
Teraz jest na etapie ukł. kostnego.
Z jej pamięcią też coraz lepiej.
Wspaniale!
=D>
Super, że jest postęp, że może coś zrobić, że powiększa zakres czynności, super...
To tak dokładnie odwrotnie niż w chorobach, w których jest stałe pogorszenie, tu wielka sprawa, bo może coraz lepiej sobie radzić...
A pomysł na zostanie rehabilitantką też super sprawa. (A może inną terapeutką, bo nie wiem, czy taka klasyczna fizjoterapia nie ma wymagań przy przyjęciu niemal jak na AWF?)
Przez swoje doświadczenie będzie rozumiała cierpiącego człowieka
Wsrod jej rehabilitantek jest jedna młoda pani- K., ktorej nie za bardzo "po drodze" z Kościołem. Zyje też wg modnych dzis wśród młodzieży standardów.
Weronika bardzo to przezywa. Ostatnio nawet miała długą rozmowę z tą panią na temat wiary.
A dziś na nowo podjęła temat. W pierwszej chwili w ogóle nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Poprosiła:
-Wydrukuj mi ten fragment "Kto sie przyzna do mnie przed ludźmi..." Ale dużymi literami!
Dla pani K.
Nie odpuszcza.
- Wiesz, trudno będzie. Bo cala jej rodzina jest niewierząca. Ale jak sie nawróci to i oni wszyscy sie nawrócą.
I pani K. obiecała mi, ze jak już bede biegac, to zacznie chodzic do Kościoła. I na rekolekje ze mną pójdzie.
:-S
- A! I M. musze jeszcze nawrócic. Ale najpierw panią K. To mój chrzescijanski obowiązek!
Ale wydrukuj mi ten fragment bardzo dużymi literami.
Nieźle kombinuje!
Ona tak sama z siebie.
Dla Was wszystkich wielkie brawa. =D>
Weronika ma tym większą motywacje do biegania.