Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bałagan

1456810

Komentarz

  • Dochodzę do wniosku, że działam na baterie słoneczne - jak świeci, to chce mi się sprzątać, myć, szorować, nawet w zakamarkach, a jak pochmurno i wieje, to "byle ryneczek oblecieć" jak mawia moja mama. ;)
  • ja na razie im więcej mam dzieci, tym bardziej na bieżąco ogarniam.
    Egzekwowanie jest spoko nawet w miarę u nas, ale są dni, kiedy na to schodzi więcej energii i czasu, niż by zeszło na sprzątanie samej ;) 
  • Tj. ja jednak się staram, jak już wydam polecenie, to dopilnować, żeby zostało wykonane.
    A jeśli niefrasobliwie zapytam delikwenta, czy mi w czymś pomoże, to szanuję odmowę.

  • My się też uczymy czystości, bo ja z tych co w bałaganie wrzeszczą i są zmierzłe. Nic nie poradzę- na brudną deskę w wc nie siądę. Mam pedantycznego męża i pod tym względem jest jeszcze gorszy. Ja pilnuję w pokojach bo uważam, ze w bałaganie źle sie spi. Mąż po teściowej- to co widzą goście:-)  

    Dzieci w każda sobote mająmieć pokoj zabaw przygotowany do mycia podłogi i zabawki posegregowane. Jeśli nie- zabawki lądują na strychu. Efekt- mamy bawialnię bardzo montessoriańską. Od pewnego poziomu ogarniają. Jesli pół roku będą dotrzymywać umowy coś im ze strychu zniosę. Jeszcze się nie udało. Ale robię wymianki.  Najgorzej z sypialnią bo tam teżsą biurka. Wiecznie papierki... Nie mam jeszcze sposobu poza wyrzucaniem qszystkiego na środek i pilnowaniem. 

    Może jestem sadystką ale u mnie 1,5 roczny Tomek gdy coś wyleje dostaje ścierkę i sprzątamy. Efekt- ostatnio jak nakruszył kazał sobie właczyć odkurzacz i poodkurzał. 

    Dlamnie wątek mega ważny- lubię czystość i chętnie skorzystam w waszych doświadczeń!
    Podziękowali 1AgaMaria
  • Ja tam się mogę przyznać do porażki w temacie: mniej więcej do wieku dojrzewania myślałam,że to co zaszczepiłam w dzieciństwie przetrwa na wieki.A tu suprajs :ktoś mi moje czyściochy- pomagaczki  domowe podmienił i zostawił flejtuchy ,którym jak się nie nagada to zaczynają porastać dookoła kubkami,talerzami,ciuchami itp.
    Wystarczyło na trochę z oka spuścić i tadaaam: geny taty bałaganiarza wzięły górę.
    Najlepiej mi jest jak sobie gdzieś na dłużej pojadą-raz sprzątnę i czysto jest.A jak wracają zawsze jest zdziwienie:ale tu czysto.Nie na długo,nie na długo niestety...
     
  • Jeszcze się wam pochwale. Gdy mamy gości mój mąz mi pomaga. Gdy ja gadam z nimi pó.ł godziny w drzwiach, on najczęsciej zdąży nawet już pozamiatać:-) Chyba ze impreza spora, to idziemy spac:-P 
  • Mi jest trudno wymagać posorzatania u dzieci jak u mnie nie ogarniete
  • edytowano grudzień 2016
    W temacie bałagan. Nauczyłam się trzymać ubrania na krzesłach. Proporcja jest natomiast 3:1 w ilości krzeseł  :p
    3 mąż okupuje, ja jedno  :o
    Jestem wredna, bo kabluje na mężulka. Ale skoro on wiesza, to ja nie chciałam być gorsza.  :) B)
  • Nie wiem, czy to miejsce, czy jest inny wątek, ale może macie jakieś ciekawe patenty? Np. jak myć podłogę, kiedy nie wolno jej być z powody zagrożonej ciąży;) Systemy w szafkach? Ja mam mega pedantyczną kolezankę i dopiero u niej podpatrzyłam jak układać np. szale...
  • Ja mam tylko jeden, ale to nie jest patent pedanta, tylko ratujacy przed chaosem - zero pustych przebiegow. Cos jak Malgorzata z recznikami. Nie chodze na pusto, zawsze cos po drodze odnosze, wynosze. Czekajac na zagotowanie wody wkladam kubki d zmywarki albo przecieram blat. Zaden szał, ale to wszystko na co mnie w temacie patentów stac.
  • Np. jak myć podłogę, kiedy nie wolno jej być z powody zagrożonej ciąży;) 

    Należy ją myć cudzymi rękami :) Albo kogoś poprosić, albo komuś zapłacić, no innego wyjścia nie ma.
    Wskazane jest również by ciężarne w zagrożonej ciąży nie przejmowały się podłogą :)
    Podziękowali 2Aga85 madzikg
  • Albo nie myć
  • Widziałam mopa samobieżnego, jakby cudzych rąk zabrakło :D
  • Aga85 powiedział(a):
    Widziałam mopa samobieżnego, jakby cudzych rąk zabrakło :D
    W ulotce Lidla widzialam niedawno :)
  • Burczę dzisiaj, bo za sprzatanie u chłopców się wzięłam:
    -zostawię was wszystkich i pójdę sobie...
    Mąż: -a ja za tobą!
    Ja: - no pewnie, ty za mną, a za tobą ogony, to już wolę w domu!
    Mąż entuzjastycznie obejmując mnie: -WITAJ!

    ale nawyrzucałam, pozmieniałam i mi lepiej ;)
  • @Marcelina też wyznaję brak wolnych przebiegów, uczę tego chłopa i dzieci. Jak masz piętro to chodzenie z pustyni rekami jest jeszcze bardziej irytujące.
    Podziękowali 3edytam Marcelina annabe
  • Ale jak się nagadać trzeba, żeby inni też stosowali brak wolnych przebiegów i zabrali po drodze to co leży...
  • Ja kiedyś, w chwili desperacji (bałagan!Bałagan wszędzie) zmierzyłam, ile rzeczywiście zajmują mi rozmaite prace domowe. Typu zmywarka/ składanie prania/ mycie WC/ podłogi w kuchni itp. Okazało się, że wiele z tych rzeczy to kwestia 5-10 min. I jak następnym razem STRASZNIE mi się nie chciało, albo byłam jeszcze STRASZNIEJ zmęczona ;), to stosowałam autokop wzmocniony monologiem wewnętrznym: pamiętasz, to tylko 5 min!
    I już. 
    To także dobrze działa, jak akurat jest przerwa w różnych zajęciach i za "grube" porządki nie ma się co zabierać. Wtedy szybko jest czysto - po kawałeczku.
    k. 
  • i tak nie podniesą z nieprzymuszonej, nieprzymuszona nie istnieje!
    Podziękowali 1Rosea
  • Ja podobnie kiedyś zrobiłam jak @kowalka - dokładnie pomierzyłam co ile zajmuje, tylko w moim przypadku nie służyło to do motywacji, ale do wykorzystywania "pustego czasu". Jak np. wstawię wodę na kawę i wiem, że gotuje się 3 minuty - to wiem, że zdążę np. rozładować 2/3 zmywarki. Później znowu na coś czekam i nie stoję bez sensu tylko wykorzystuję każdy moment. Jak coś się drukuje to ja szybko wstawię zmywarkę, jak czekam na tosta, to wrzucę ciuchy do pralki itp.
    Takie oszacowanie też pozwalało mi lepiej organizować czas - np. kiedy wiedziałam, że to i to zajmuje tyle i tyle minut, to mogłam precyzyjnie obliczyć o ile wcześniej muszę np. wrócić do domu żeby posprzątać przed gośćmi, albo o ile wcześniej muszę wstać, jak nie zdążyłam z czymś wieczorem.
    To teoria, w praktyce różnie :)
    Podziękowali 3czekolada AgaMaria Nika76
  • Ja kiedyś też prowadziłam takie pomiary jak @kowalka, ale ostatnio mi silna wola siadła i słabo mnie to motywuje. Ale mam nową, wyższą motywację do porządkowania nie tylko domu, ale tak wszystkiego w zyciu- że lad i porządek to coś doskonałego, Bożego -tak jak kosmos, świat i dlatego powinniśmy do niego dążyć. Chaos, bałagan we wszystkich dziedzinach to domena złego. Taki tekst ostatnio od księdza usłyszałam i dał mi mocno do myślenia. 
  • No to ja mam niestety wprost przeciwną teorię.Że jeśli ktoś ma nieskazitelny porządek wokół siebie to ma ogromny bałagan w sobie.
    I nie żebym była zwolenniczką  chaosu i brudu ale nieład czy lekki bałagan mi nie przeszkadza.Szczególnie u kogoś.
    Podziękowali 3hipolit AgaMaria Milagro
  • Wg psychologów zdrowsi psychicznie są bałaganiarze, a nie pedanci :)
  • Oj ja to dopiero mam bałagan :(
  • edytowano grudzień 2016
    @kowalka dzielenie zadań na drobne kawałki stosuję do wielu spraw, nie tylko do porządków  :)
  • kasha powiedział(a):
     geny taty bałaganiarza wzięły górę.

    KOBIETO! weź mnie nie strasz! to jest moja zmora zyciowa: że na flejskie geny mego małżonka nie poradzi żadne moje przyuczanie do porządku (Ślązaczką jestem, tak na marginesie wspomnę). nienienie! walka z genami!!

    @Katia wspominała o slob vision. az do teraz nie wiedziałem, że to co dolega memu meżu ma jakas konkretna nazwę :D  niestety jest to chyba nieuleczalne.
    Podziękowali 2AgaMaria Rosea
  • @rosea ja myśle ze każdy musi sam do tego dojść. My juz prawie 2 lata mieszkamy w domu z piętrem. Przez 1,5 roku sprzątanie tego metrażu doprowadzało mnie do rozpaczy. I tak zawsze efekt był kiepski. 
    A od września,  od 3 mcy ( musiałam chyba gdzies w głowę sie uderzyć ;) ) nauczyłam sie umieć ogarniać. Najpierw mentalnie nastawilam sie w końcu na pomoc sprzątająca ale nie dojdzie chyba do skutku... 

    Najpierw nie mogłam dojść do tego co zaczelam robić inaczej ze nagle zrobiło sie łatwiej.. A potem rzeczywiscie zauważyłam ze zaczelam zbierać, sprzątać na bieżąco. Nic sie nie pietrzy. A jak mam wolną extra godzinę to biorę sie za cos extra. 

    I co co najwazniejsze i chyba od tego sie zaczęło ;) Moja mama zmotywowała mnie do ogarniania blatu kuchennego na bieżąco. Za każdym razem z przyjemnością wchodzę do kuchni. 

    No musiałam mieć jakiś uraz bo inaczej nie umiem wyjaśnić ;)
  • Nie no, pożytek z piętrowego domu to ja mam taki, że ogarniam tylko dół. Góry nie widzę, a wieczorem chodzi tylko o to, żeby dostać się do sypialniz godnością i ponad bałaganem. Czyli wysłać najpierw dzieci żeby łaskawie poprzymykały drzwi do pokojów ;) Skoro mam ogarnąć tylko dół to już mi jakoś tak lepiej.

    Aha, jeszcze u nas na WSZYSTKICH działa peien sposób, sprawdzony wielokrotnie: zapowiedziani goście:)
  • U mnie zapowiedziani goscie sprawiaja, ze ruchy mam szybsze, a czas plynie wolniej. Normalnie tak sie nie da. :smiley: 
  • U nas tez gora i dol. Dziala fakt ze maz wyniosl z domu koniecznosc czystosci str oficjalnej. Tam odkurzacz jest chowany tykko jak ktos sie zapowie. Zakaz znoszenia zabawek. Ale ja lubie czystta gore. Poki co nieco odpuszczam...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.