Mam taką beżowo-różowawą, ale najchętniej z odbiorem w Warszawie, bo dziś nie bardzo mam jak iść na pocztę. Chyba że się nie spieszy, to w przyszłym tyg. wyślę.
Nasza córka (3L) jest / będzie próżna. Lubi chodzić z torebką, posiada rózne spinki do włosów i ciągle kombinuje jekieś korale, branzoletki, pierścionki. Nie odziedziczyła po mnie
Wreszcie mąż dał mi dostęp do laptopa, bo cały dzień się ze mnie śmiał, że na odwyku jestem, bo stacjonarny zepsuty a ja pisać z komórki nie umiem a z tableta nie lubię.
Torebkę pożyczyłam od siostry ze wspólnoty, która ma wszystko. Jakby ktoś potrzebował skórę z krokodyla, pięć metrów różowego batystu albo żółte ciżemki, to tylko do Zuzy, bo ona na pewno ma. Pytałam wcześniej Was, bo Zuza była gdzieś w podróży i nie mogłam się z nią skontaktować, ale jak zadzwoniłam w końcu, to się okazało, że złota kopertówkę ma i szal ze złotym też, więc teraz mam dwa szale do wyboru i oczywiście teraz nie wiem, z którym mi lepiej.
Co do wesel: Msza jest wcześniej, niż u nas, ok 11.00 - 12.00 potem jedzie się do restauracji, najczęściej jest to bardziej zajazd, bo wskazany jest ogród. W tym ogrodzie goście sobie chodzą, rozmawiają, integrują się i jedzą "pinxos" czyli takie malutkie przystawki, które kelnerzy roznoszą na tacach i popijają lekkie drinki - szampana, wermuty z lodem, jakieś aperitify. W tym czasie państwo młodzi idą robić sobie zdjęcia. Gdy wracają, goście są zapraszani do sali weselnej na obiad. Obiad jest wielodaniowy - dwie, trzy przystawki, nie ma zupy jakieś danie rybne albo z owoców morza, potem jakieś lekkie warzywno-mięsne a na koniec danie mięsne z mięs czerwonych, do picia wino, woda lub cydr. Stosuje się osobne menu dla dorosłych a osobne dla dzieci. To dziecięce bardziej przypomina macdonalda z lodami i coca-colą, niż prawdziwe jedzenie. Potem jakiś deser, tort weselny (który zazwyczaj jest beznadziejny, do naszych tortów mu daleeeeeko), potem lampka czegoś mocniejszego - koniak, łiskacz albo patxaran. I wreszcie na końcu kawa! I do tej kawy najtrudniej mi jest dotrwać, bo dla mnie kawa powinna być do ciasta, a nie na końcu. W czasie deseru państwo młodzi chodzą od stolika do stolika i rozdają gościom pamiątkowe mini-upominki - mężczyźni dostają puro, czyli cygaro, a kobiety jakiś drobiazg - czasem to jest pięknie zapakowana czekoladka z naklejką z imionami państwa młodych i datą ich ślubu, mam też łyżeczkę ozdobną z grawerem, albo lustereczko składane do kosmetyczki (oczywiście z naklejką lub grawerem ) Od szwagierki i jej męża dostaliśmy... kostki rubika z naklejkami z ich imionami, bo obydwoje są pasjonatami tej układanki No i wtedy kelnerzy sprzątają stoły, goście zaczynają trochę łazić po sali, mężczyźni palą swoje "puros" i zmierzają do baru, który wydaje drinki - możesz sobie zażyczyć dowolny drink i oni Ci go zrobią. Potem jest czas na tańce i zabawę. Nie tańczy się w parach, tak jak u nas, nie ma zabaw z wodzirejem, leci jakaś muza z głośników i goście sobie podrygują indywidualnie Cała impreza trwa do ok. 20.00 i już nic więcej do jedzenia nie ma, tylko "barra libre" czyli bar z drinkami i napojami. Potem młodzi z przyjaciółmi i młodzieżą idą do dyskoteki, która jest gdzieś w centrum miasta i jest opłacona i zarezerwowana dla gości weselnych do godz. 24.00. W tym czasie jeszcze na koszt państwa młodych można wypić jakiegoś drinka lub dwa. Do jedzenia nie ma nic. Po północy dyskoteka jest już otwarta dla ogółu, co zazwyczaj nikomu nie przeszkadza A starsi goście (czyli tak powyżej 40 lat ) idą grzecznie do domów.
Teraz stroje - Generalnie wskazane są długie suknie, jeśli ramiona są odkryte, lub suknia nie ma rękawów to wymagany jest szal. Mantylek nikt nie nosi (może w innym regionie - ja piszę o Kraju Basków, bo tylko to znam), mężczyźni tak jak u nas - dorośli w garniakach, młodsi trochę bardziej swobodnie ale elegancko. W ogóle powiem Wam, że ludzie nawet na co dzień ubrani są świetnie - zawsze tam łapię mnóstwo inspiracji dla siebie Mają świetne wyczucie smaku i sytuacji, do jakiej się ubierają, ale też dużo polotu, swobody i świetne wyczucie tego, co z mody nadaje się na ulicę a co nie. Moim zdaniem są regionem najlepiej ubranym w całej Hiszpanii. Zawsze mam stresa, jak tam jadę, bo czuje się jak uboga krewna z Moraw. Jak już jestem na miejscu, to mi przechodzi, ale sam wyjazd dla mnie to koszmar. Teraz mam kumulację, bo zostało kilka dni do wylotu
W zeszłym roku siostra mojego Męża wzięła ślub z Hiszpanem (z Salamanki) i mieli wesele w Polsce, na podkarpaciu, po polsku. Przyjechało około 50 gości z zagranicy. Wszyscy Hiszpanie byli pod totalnie mega pozytywnym wrażeniem tego "naszego" wesela. Bawili się cudnie do samego rana. Zachwyceni tym, że na zmianę się je, tańczy i pije i tak w kółko, dzięki czemu cały czas coś się dzieje - nie jest nuuuuudno, można spalić to co się zjadło i wypiło, a dzięki temu zjeść i wypić więcej.
Co do ubierania się - potwierdzam, potrafią się ubrać, choć na tym "naszym polskim" ślubie/weselu nie było długich sukien, możliwe, że ich panna młoda uprzedziła, że nie ma takiej potrzeby.
Nasze wesele (w Polsce) też jest do dziś komentowane przez tych, którzy byli, bardzo pozytywnie. Przede wszystkim docenili serdeczność ludzi, świetnie zorganizowaną zabawę (a nic szczególnego nie było - wodzirej trochę zabaw prowadził, ale miał od nas zalecenie - żadnych sprośności i głupich tekstów) i ogromna obfitość jedzenia i picia. No i śniadanie w hotelu rano po weselu. A, jeszcze teściowej się bardzo podobało, że kobiety zmieniały kreację w czasie wesela. Ona pracowała u Balenciagi, na takie rzeczy zwracała zawsze uwagę
Komentarz
Na samą myśl spływam potem
Jutro napisze więcej, bo z komórki słabo mi idzie. Opowiem tez o hiszpańskich ślubach, obiecuję!
Nie odziedziczyła po mnie
Torebkę pożyczyłam od siostry ze wspólnoty, która ma wszystko. Jakby ktoś potrzebował skórę z krokodyla, pięć metrów różowego batystu albo żółte ciżemki, to tylko do Zuzy, bo ona na pewno ma.
Pytałam wcześniej Was, bo Zuza była gdzieś w podróży i nie mogłam się z nią skontaktować, ale jak zadzwoniłam w końcu, to się okazało, że złota kopertówkę ma i szal ze złotym też, więc teraz mam dwa szale do wyboru i oczywiście teraz nie wiem, z którym mi lepiej.
Co do wesel:
Msza jest wcześniej, niż u nas, ok 11.00 - 12.00 potem jedzie się do restauracji, najczęściej jest to bardziej zajazd, bo wskazany jest ogród. W tym ogrodzie goście sobie chodzą, rozmawiają, integrują się i jedzą "pinxos" czyli takie malutkie przystawki, które kelnerzy roznoszą na tacach i popijają lekkie drinki - szampana, wermuty z lodem, jakieś aperitify. W tym czasie państwo młodzi idą robić sobie zdjęcia. Gdy wracają, goście są zapraszani do sali weselnej na obiad. Obiad jest wielodaniowy - dwie, trzy przystawki, nie ma zupy jakieś danie rybne albo z owoców morza, potem jakieś lekkie warzywno-mięsne a na koniec danie mięsne z mięs czerwonych, do picia wino, woda lub cydr. Stosuje się osobne menu dla dorosłych a osobne dla dzieci. To dziecięce bardziej przypomina macdonalda z lodami i coca-colą, niż prawdziwe jedzenie. Potem jakiś deser, tort weselny (który zazwyczaj jest beznadziejny, do naszych tortów mu daleeeeeko), potem lampka czegoś mocniejszego - koniak, łiskacz albo patxaran. I wreszcie na końcu kawa! I do tej kawy najtrudniej mi jest dotrwać, bo dla mnie kawa powinna być do ciasta, a nie na końcu.
W czasie deseru państwo młodzi chodzą od stolika do stolika i rozdają gościom pamiątkowe mini-upominki - mężczyźni dostają puro, czyli cygaro, a kobiety jakiś drobiazg - czasem to jest pięknie zapakowana czekoladka z naklejką z imionami państwa młodych i datą ich ślubu, mam też łyżeczkę ozdobną z grawerem, albo lustereczko składane do kosmetyczki (oczywiście z naklejką lub grawerem ) Od szwagierki i jej męża dostaliśmy... kostki rubika z naklejkami z ich imionami, bo obydwoje są pasjonatami tej układanki
No i wtedy kelnerzy sprzątają stoły, goście zaczynają trochę łazić po sali, mężczyźni palą swoje "puros" i zmierzają do baru, który wydaje drinki - możesz sobie zażyczyć dowolny drink i oni Ci go zrobią. Potem jest czas na tańce i zabawę. Nie tańczy się w parach, tak jak u nas, nie ma zabaw z wodzirejem, leci jakaś muza z głośników i goście sobie podrygują indywidualnie
Cała impreza trwa do ok. 20.00 i już nic więcej do jedzenia nie ma, tylko "barra libre" czyli bar z drinkami i napojami. Potem młodzi z przyjaciółmi i młodzieżą idą do dyskoteki, która jest gdzieś w centrum miasta i jest opłacona i zarezerwowana dla gości weselnych do godz. 24.00. W tym czasie jeszcze na koszt państwa młodych można wypić jakiegoś drinka lub dwa. Do jedzenia nie ma nic. Po północy dyskoteka jest już otwarta dla ogółu, co zazwyczaj nikomu nie przeszkadza
A starsi goście (czyli tak powyżej 40 lat ) idą grzecznie do domów.
Teraz stroje -
Generalnie wskazane są długie suknie, jeśli ramiona są odkryte, lub suknia nie ma rękawów to wymagany jest szal. Mantylek nikt nie nosi (może w innym regionie - ja piszę o Kraju Basków, bo tylko to znam), mężczyźni tak jak u nas - dorośli w garniakach, młodsi trochę bardziej swobodnie ale elegancko.
W ogóle powiem Wam, że ludzie nawet na co dzień ubrani są świetnie - zawsze tam łapię mnóstwo inspiracji dla siebie
Mają świetne wyczucie smaku i sytuacji, do jakiej się ubierają, ale też dużo polotu, swobody i świetne wyczucie tego, co z mody nadaje się na ulicę a co nie. Moim zdaniem są regionem najlepiej ubranym w całej Hiszpanii. Zawsze mam stresa, jak tam jadę, bo czuje się jak uboga krewna z Moraw. Jak już jestem na miejscu, to mi przechodzi, ale sam wyjazd dla mnie to koszmar.
Teraz mam kumulację, bo zostało kilka dni do wylotu
No i śniadanie w hotelu rano po weselu.
A, jeszcze teściowej się bardzo podobało, że kobiety zmieniały kreację w czasie wesela. Ona pracowała u Balenciagi, na takie rzeczy zwracała zawsze uwagę