Już kiedyś pisałam co zadziałało u nas: tabelka i naklejki ( takie malutkie co to arkuszami się kupuje). Za każde udane użycie nocnika szkrab może nakleić naklejkę w tabelce na dany dzień. Przy porażce można narysować "brzydką buzię" - żeby można było potem porównać z dzieckiem ilość porażek i sukcesów. Dla zębów zdecydowanie korzystniejsze od słodyczy. U nas przy opornym osobniku zadziałało bardzo szybko. Przynajmniej w ciągu dnia. W nocy to inna historia...
Maciejka, jak o swoim Maćku piszesz, to jak o moim!
Mikołaj kolejny oporny egzemplarz. Nocnikiem rzuca, pampersy sam sobie zaklada. A tu lada dzień kolejny osobnik się w rodzinie pojawi. Od 11. lat pampersy ciągle w domu.
@IDUSIA wiesz co Ci napiszę coś o moim synku. Oduczył się robić w pieluchę, nawet kupę zaczął wołać, a potem nagle po tygodniu zaczął się okropnie stresować robieniem kupy do nocnika. Przez około 2 godziny tańczył przy nocniku, wołał co chwilę kupę, wkurzał się, tańczenie ma negatywny wydźwięk tutaj, On chodził wściekły, wrzeszczał, płakał i podskakiwał, ale za nic nie chciał kupy zrobić. Sytuacja męcząca niesamowicie, ale cóż było robić, próbowaliśmy prośbą, groźbą, nagrodą, karą, nic z tego. Już sami mało nie wybuchaliśmy.
Napisałam na orga i dobre kobiety poradziły, aby pozwolić Mu robić kupę w majty, czasem nawet narobił na podłogę w salonie, w przedpokoju, ale robił, a nie wstrzymywał ze strachu. Przy tym nie gadaliśmy przy Nim o robieniu kupy, jak wołał kupa, mówiliśmy, a to chcesz siku, to siadaj i rób. Totalny luz i trochę sprzątania. Po kilku dniach normalnie siadał na nocnik również z kupą.
Co ciekawe nie raz potrzebuje zachęty, mówimy Mu wypuść, to brzuch nie będzie bolał i od razu robi.
@Idusia cierpliwości życzę, bo krzykiem i groźbą, to będzie jeszcze gorzej. Usiądź z Nią, przytul, porozmawiaj, to już jest duże i rozumne dziecko.
A tak w ogóle, to w przedszkolu nie może nosić pieluchy?
Nie może nawet jej nie wpuszczą to przedszole państwowe więc wiesz,w prywatnym z tego co wiem zgadzają się na pieluchy. A ja naprawdę muszę isć do pracy bo mi mąż każdy grosz już wylicza i jal pisałam uważa że robię to specjalnie bo mi się nie chce iść do pracy.
Założyłam małej pieluchę i nawet nie wiecie z jaką radoscią w oczach na mnie spojrzała a i ja po wybuchu ochłonełam i sprzątam do czego nie miałam sił jak co chwila widzialam kałużę na podłodze.
To teraz pozwól Jej pochodzić w pieluszce przez kilka dni, pogadaj z mężem, porozmawiaj z córeczką, ale nie dziś, daj Jej trochę odetchnąć. Nastaw się pozytywnie.
Pomyślałaś o tym, że jeśli dziecko wie, że wracasz do pracy, a sama ma iść do przedszkola, to się tego boi? I może właśnie dlatego sika wszędzie gdzie popadnie, a nie do nocnika? Że to jest Jej obrona przed tym, żeby nie iść do przedszkola, Jej mała walka o to, żeby mama została w domu?
Ustalcie wspólny front z mężem, wspierajcie się, zadnego darcia się na dziecko.
Pomyśl, jeśli Ty byś wymiotowała i nie zdążała do łazienki, a dzieci by się na Ciebie darły za to?
zgadzam sie z Monika. u mnie tez prosby, blagania, agresja nic nie dawaly. jedyne czego nie probowalam to przekupstwo ale nie mam zamiaru nawet tego stosowac. raz zawola ok, dzis np wyleciala mu kupa z nogawki w takiej bawialni ..nie ok. ale wiem ze zloscia nic nie zdzialam.
ale musze wam powiedziec, ze jak starszy zobaczyl jak codziennie rano zachwycam sie nad sucha pielucha mlodszego po nocy to dzis byla juz druga sucha noc u starszaka
Młoda ślicznie siusia jak ta lala, najbardziej spodobało jej się w przedszkolu własnie WC wiecznie wodę spłukuje.
Ale mam inny problem. Z synem.
Wczoraj szłam do pracy na 13 , wiedziałm że nie ma lkuczy to szybko pobiegłam przed pracą do szoły by mu je podać. Stwierdził że ma klucze. Wracam o 22 i słyszę że syn wrócił dopiero o 19 bo nie miał kluczy a całe popołudnie spędził u kolegi.
Pierwsza sprawa : - łamstwo mam wrażenie celowe
Druga sprawa : - nawet się nie zastanowił że od 15 kiedy mąż przychodzi do domu do 19 mąż odchodził od zmysłów gdzie on może być!!! A kończył lecje o 12.25 i tak u niego w tej szkole byłam pomyślcie ile godzin go nie było.
Ne wem już jak z nim rozmawiać, tym bardziej że teraz raczej po szkole wraca do pustego domu i dopero po 15 a czasami po 17 ktoś z nas jest w domu. Nie mam pomysłu jak sprawdzić czy jest w domu po szkole, o lekcjach i sprawdzianach nie wspomnę.
Podstawy prawne funkcjonowania świetlic szkolnych: 1. Ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz.U. z 2004 Nr 256 poz. 2572 z późn. zm.) art. 1.
[...]
2. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 21 maja 2001 r. w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół (Dz. U. z dnia 19 czerwca 2001 r. Nr 61, poz. 624 z późn. zm.) § 7. 1. Dla uczniów, którzy muszą dłużej przebywać w szkole ze względu na czas pracy ich rodziców (prawnych opiekunów), organizację dojazdu do szkoły lub inne okoliczności wymagające zapewnienia uczniowi opieki w szkole, szkoła organizuje świetlicę.[...]
Sposób funkcjonowania świetlicy szkolnej określa Regulamin pracy świetlicy, który jest częścią składową Statutu szkoły. Roczny plan działań świetlicy przyjmowany jest uchwałą rady pedagogicznej na początku danego roku szkolnego. Wszelkie działania wychowawcze zawarte również w programie wychowawczym szkoły oraz w programie profilaktyki muszą otrzymać pozytywną opinię rady rodziców, ponieważ do ustawowych kompetencji rady rodziców należy uchwalanie powyższych planów w porozumieniu z radą pedagogiczną.[...]
Każda szkoła stosuje własne standardy adekwatne do oczekiwań uczniów korzystających ze świetlicy szkolnej i ich rodziców oraz możliwości finansowych określonych przez organ prowadzący szkołę.
Jak szkoły są duże to nie dają rady pomieścić wszystkich zgłaszanych uczniów. Stąd robią ograniczenia.
Spytaj sie syna czy chce miec kuratora, który go bedzie pilnował czy woli sie pilnowac sam...
Nie szalej... Mój brat był tak zbuntowany od 2klasy podstawówki, że marzył o Domu Dziecka. Ale był to efekt błędów wychowawczych. Braku akceptacji, braku konsekwencji i nie postawienia na rozwój duchowy i samorozwój. Efektem było wczesne wąchanie kleju, nieodpowiednie towarzystwo. I nie raz wyrzekał się rodziców - nawet jako dorosły.
Tu trzeba znaleźć przyczynę, a nie tylko leczyć skutki.
W statucie nowej szkoły do świetlicy są przyjmowane dzieci z rodzin wielodzietnych, na równi z pracującymi rodzicami. Dla starszych dzieci są zajęcia w bibliotece i stóły do tenisa stołowego. 4 i 2 klasista czekają często na siebie. Zawsze się czymś zajmują w szkole.
Ja miałam problem z zachowaniem młodszego syna. Szukając przyczyny doszłam do tego, że ja go nie akceptuję. Kocham, ale nie akceptuję. Wkurzają mnie jego miny, gesty itp. I to przekładało się na jego zachowanie. Gdy sprawę zdiagnozowałam, nazwałam głośno - przyznałam przed mężem (tak, tak - trzeba zwerbalizować), i codziennie prosiłam Boga bym się nim zafascynowała. I stało się. Dziś mnie zachwyca, urzeka. I on zmienił swoje zachowanie. 9-latek, do rany przyłóż.
Podobnie było ze starszym. Z tym, że tu mój błąd polagał na ciągłej krytyce, a raczej krytykanctwie. Jak się nim zachwyciłam jako dzieckiem, nie komentowałam tego co niezbędne, jako chłopcem to S. jest anioł nie dziecko, a też w 5 klasie.
No i wspólna modlitwa. Formacja duchowa chłopaków i nasza. Bóg został zaproszony nie tylko słowami ale i w praktyce. Bez tego sami nie dalibyśmy rady.Za słabi jesteśmy. A tak, zaproszony Bóg naprawia to co nam niewyjdzie z powodu naszych nieudolności.
IDUSIA - czytałam jeszcze na początku o babci... Jak teraz układają się relacje? My mieliśmy takie kłopoty z rodziną M. Jego siostra potrafiła podpuszczać dzieci przeciwko mnie, ciągle ferment wprowadzała. Więc stanęliśmy wspólnym frontem i uświadomiliśmy jej, że albo będzie działać wg naszych zasad, albo nasze drzwi będą dla niej zamknięte. Teściowa to ryczała z tego powodu, bo córcia to jej oczko w głowie. Trudno. Siostra męża i tak nie zrozumiała o co nam chodzi, ale z grubsza wytresowaliśmy ją. Oni chcieli jakiś system plemienny mieć, ale ja jestem wolny człowiek i "wolnoć Tomku w swoim domku".
Przeczytałam tylko początek wątku ale mam nadzieję ,ze się nie powtórzę.
Miałam podobne problemy i wyrosłam już z tego. Komputer sam w sobie nie zły i stosowanie takich długich kar nie przynosi dziecku i rodzicom nic dobrego . Wprowadza wyłącznie złość i bardzo dużo niepotrzebnej przewrotności z każdej ze stron .Kiedyś przypadkowo jako karę wprowadziłam terminowe kary najgorszych robót w domu typu mycie okien ,zmywanie po kolacji .szorowanie co się da ,czego się da itd. Efekt był taki ,że ja miałam dużoooo więcej czasu ,mniej pracy a przede wszystkim zaoszczedziliśmy na wspólnym gderaniu. Nic tak bardziej nie oddala od komputera jak nadmiar obowiązków.
A ja zaczynam być przerażona, bo ścieram się z z moim 8 latkiem non stop. Podoba mi się to co napisałaś Savio o tej akceptacji... bo ja chyba mam tak samo ( nie zwerbalizowałam tego jeszcze ) . Denerwuje mnie jego humor ( aktualnie bekanie , pierdzenie , i słowa typu kupa itd) mnie irytuje. Nie wiem a może chłopcy tacy są i już ....
Ja się irytowałam przy pierwszym, że takie chamidło rośnie. Pierworodnemu przeszło to drugi wskoczył w to samo w tym samym wieku. Zauważywszy powtarzalność już mnie nie emocjonują takie rzeczy. Zwracam uwagę, mówię, że w towarzystwie kobiet tym bardziej nie przystoi młodzieńcom tak się zachowywać (to ich rusza!) ale już bez irytacji.
No i argumenty typu: czy chciałbyś bym poszła do Twojej szkoły i tak beknęła na korytarzu? Albo tatuś na zebraniu rodziców? Albo gdy koledzy do Ciebie przyjdą to z nimi o pierdzeniu pogadam... Nie, nie chciałbyś? A to czemu?
Koleżanka mówiła, że ze swoją siostrą takie obrzydliwości mówiły i robiły, że strach myśleć. A teraz bardzo kulturalna osoba. Widać więc, że i dziewczyny takie bywają...
Im mniej się irytuję i wściekam tym spokojniejsze dzieci są. I bardziej przeżywaja gdy zrobią mi przykrość. Łatwiej sie dogadać. Kształtować trzeba, czasem zabronić, wyprosic z kuchni... ale irytacja to w mojej sytuacji dolewa oliwy do ognia. Nie zawsze udaje mi się zapanować nad sobą, ale jest o niebo lepiej niż kilka lat temu.
Komentarz
@IDUSIA wiesz co Ci napiszę coś o moim synku. Oduczył się robić w pieluchę, nawet kupę zaczął wołać, a potem nagle po tygodniu zaczął się okropnie stresować robieniem kupy do nocnika. Przez około 2 godziny tańczył przy nocniku, wołał co chwilę kupę, wkurzał się, tańczenie ma negatywny wydźwięk tutaj, On chodził wściekły, wrzeszczał, płakał i podskakiwał, ale za nic nie chciał kupy zrobić. Sytuacja męcząca niesamowicie, ale cóż było robić, próbowaliśmy prośbą, groźbą, nagrodą, karą, nic z tego. Już sami mało nie wybuchaliśmy.
Napisałam na orga i dobre kobiety poradziły, aby pozwolić Mu robić kupę w majty, czasem nawet narobił na podłogę w salonie, w przedpokoju, ale robił, a nie wstrzymywał ze strachu. Przy tym nie gadaliśmy przy Nim o robieniu kupy, jak wołał kupa, mówiliśmy, a to chcesz siku, to siadaj i rób. Totalny luz i trochę sprzątania. Po kilku dniach normalnie siadał na nocnik również z kupą.
Co ciekawe nie raz potrzebuje zachęty, mówimy Mu wypuść, to brzuch nie będzie bolał i od razu robi.
@Idusia cierpliwości życzę, bo krzykiem i groźbą, to będzie jeszcze gorzej. Usiądź z Nią, przytul, porozmawiaj, to już jest duże i rozumne dziecko.
A tak w ogóle, to w przedszkolu nie może nosić pieluchy?
Nie może nawet jej nie wpuszczą to przedszole państwowe więc wiesz,w prywatnym z tego co wiem zgadzają się na pieluchy. A ja naprawdę muszę isć do pracy bo mi mąż każdy grosz już wylicza i jal pisałam uważa że robię to specjalnie bo mi się nie chce iść do pracy.
Założyłam małej pieluchę i nawet nie wiecie z jaką radoscią w oczach na mnie spojrzała a i ja po wybuchu ochłonełam i sprzątam do czego nie miałam sił jak co chwila widzialam kałużę na podłodze.
To teraz pozwól Jej pochodzić w pieluszce przez kilka dni, pogadaj z mężem, porozmawiaj z córeczką, ale nie dziś, daj Jej trochę odetchnąć. Nastaw się pozytywnie.
Pomyślałaś o tym, że jeśli dziecko wie, że wracasz do pracy, a sama ma iść do przedszkola, to się tego boi? I może właśnie dlatego sika wszędzie gdzie popadnie, a nie do nocnika? Że to jest Jej obrona przed tym, żeby nie iść do przedszkola, Jej mała walka o to, żeby mama została w domu?
Ustalcie wspólny front z mężem, wspierajcie się, zadnego darcia się na dziecko.
Pomyśl, jeśli Ty byś wymiotowała i nie zdążała do łazienki, a dzieci by się na Ciebie darły za to?
bo juz jarzyła, ale ciagle twierdzila ze sie jej nie chce
Młoda ślicznie siusia jak ta lala, najbardziej spodobało jej się w przedszkolu własnie
WC wiecznie wodę spłukuje.
Ale mam inny problem. Z synem.
Wczoraj szłam do pracy na 13 , wiedziałm że nie ma lkuczy to szybko pobiegłam przed pracą do szoły by mu je podać. Stwierdził że ma klucze. Wracam o 22 i słyszę że syn wrócił dopiero o 19 bo nie miał kluczy a całe popołudnie spędził u kolegi.
Pierwsza sprawa : - łamstwo mam wrażenie celowe
Druga sprawa : - nawet się nie zastanowił że od 15 kiedy mąż przychodzi do domu do 19 mąż odchodził od zmysłów gdzie on może być!!! A kończył lecje o 12.25 i tak u niego w tej szkole byłam pomyślcie ile godzin go nie było.
Jaka kara bo nie mam sił do tej małpy?
Grać ale karę na komputer już ma . :-(
Zastanawiam się czy nie pojechać z grubej rury i nie odebrać mu gier na stałe?
Podstawy prawne funkcjonowania świetlic szkolnych:
[...]1. Ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz.U. z 2004 Nr 256 poz. 2572 z późn. zm.) art. 1.
2. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 21 maja 2001 r. w
sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych
szkół (Dz. U. z dnia 19 czerwca 2001 r. Nr 61, poz. 624 z późn. zm.)
§ 7. 1. Dla uczniów, którzy muszą dłużej przebywać w szkole ze względu
na czas pracy ich rodziców (prawnych opiekunów), organizację dojazdu do
szkoły lub inne okoliczności wymagające zapewnienia uczniowi opieki w
szkole, szkoła organizuje świetlicę.[...]
Sposób funkcjonowania świetlicy szkolnej określa Regulamin pracy
świetlicy, który jest częścią składową Statutu szkoły. Roczny plan
działań świetlicy przyjmowany jest uchwałą rady pedagogicznej na
początku danego roku szkolnego. Wszelkie działania wychowawcze zawarte
również w programie wychowawczym szkoły oraz w programie profilaktyki
muszą otrzymać pozytywną opinię rady rodziców, ponieważ do ustawowych
kompetencji rady rodziców należy uchwalanie powyższych planów w
porozumieniu z radą pedagogiczną.[...]
Każda szkoła stosuje własne standardy adekwatne do oczekiwań uczniów
korzystających ze świetlicy szkolnej i ich rodziców oraz możliwości
finansowych określonych przez organ prowadzący szkołę.
Nie szalej... Mój brat był tak zbuntowany od 2klasy podstawówki, że marzył o Domu Dziecka. Ale był to efekt błędów wychowawczych. Braku akceptacji, braku konsekwencji i nie postawienia na rozwój duchowy i samorozwój. Efektem było wczesne wąchanie kleju, nieodpowiednie towarzystwo. I nie raz wyrzekał się rodziców - nawet jako dorosły.
Tu trzeba znaleźć przyczynę, a nie tylko leczyć skutki.
Nie czytałam całego wątku. Doczytam to powiem więcej. Ale Savia ma rację trzeba znaleźć PRZYCZYNĘ.
A przyczyna najprawdopodobniej jest w nas dorosłych.
Mam takiego 10 latka. U nas przyczyną było późno zdjagnozowane zagrożenie dysleksją a co za tym idzie niepotrzene emocje z naszej strony.
Spokojnie
W statucie nowej szkoły do świetlicy są przyjmowane dzieci z rodzin wielodzietnych, na równi z pracującymi rodzicami. Dla starszych dzieci są zajęcia w bibliotece i stóły do tenisa stołowego. 4 i 2 klasista czekają często na siebie. Zawsze się czymś zajmują w szkole.
Podobnie było ze starszym. Z tym, że tu mój błąd polagał na ciągłej krytyce, a raczej krytykanctwie. Jak się nim zachwyciłam jako dzieckiem, nie komentowałam tego co niezbędne, jako chłopcem to S. jest anioł nie dziecko, a też w 5 klasie.
No i wspólna modlitwa. Formacja duchowa chłopaków i nasza. Bóg został zaproszony nie tylko słowami ale i w praktyce. Bez tego sami nie dalibyśmy rady.Za słabi jesteśmy. A tak, zaproszony Bóg naprawia to co nam niewyjdzie z powodu naszych nieudolności.
IDUSIA - czytałam jeszcze na początku o babci... Jak teraz układają się relacje? My mieliśmy takie kłopoty z rodziną M. Jego siostra potrafiła podpuszczać dzieci przeciwko mnie, ciągle ferment wprowadzała. Więc stanęliśmy wspólnym frontem i uświadomiliśmy jej, że albo będzie działać wg naszych zasad, albo nasze drzwi będą dla niej zamknięte. Teściowa to ryczała z tego powodu, bo córcia to jej oczko w głowie. Trudno. Siostra męża i tak nie zrozumiała o co nam chodzi, ale z grubsza wytresowaliśmy ją. Oni chcieli jakiś system plemienny mieć, ale ja jestem wolny człowiek i "wolnoć Tomku w swoim domku".
Miałam podobne problemy i wyrosłam już z tego.
Komputer sam w sobie nie zły i stosowanie takich długich kar nie przynosi dziecku i rodzicom nic dobrego .
Wprowadza wyłącznie złość i bardzo dużo niepotrzebnej przewrotności z każdej ze stron .Kiedyś przypadkowo jako karę wprowadziłam terminowe kary najgorszych robót w domu typu mycie okien ,zmywanie po kolacji .szorowanie co się da ,czego się da itd. Efekt był taki ,że ja miałam dużoooo więcej czasu ,mniej pracy a przede wszystkim zaoszczedziliśmy na wspólnym gderaniu.
Nic tak bardziej nie oddala od komputera jak nadmiar obowiązków.
Ja się irytowałam przy pierwszym, że takie chamidło rośnie. Pierworodnemu przeszło to drugi wskoczył w to samo w tym samym wieku. Zauważywszy powtarzalność już mnie nie emocjonują takie rzeczy. Zwracam uwagę, mówię, że w towarzystwie kobiet tym bardziej nie przystoi młodzieńcom tak się zachowywać (to ich rusza!) ale już bez irytacji.
No i argumenty typu: czy chciałbyś bym poszła do Twojej szkoły i tak beknęła na korytarzu? Albo tatuś na zebraniu rodziców? Albo gdy koledzy do Ciebie przyjdą to z nimi o pierdzeniu pogadam... Nie, nie chciałbyś? A to czemu?
Koleżanka mówiła, że ze swoją siostrą takie obrzydliwości mówiły i robiły, że strach myśleć. A teraz bardzo kulturalna osoba. Widać więc, że i dziewczyny takie bywają...
Im mniej się irytuję i wściekam tym spokojniejsze dzieci są. I bardziej przeżywaja gdy zrobią mi przykrość. Łatwiej sie dogadać. Kształtować trzeba, czasem zabronić, wyprosic z kuchni... ale irytacja to w mojej sytuacji dolewa oliwy do ognia. Nie zawsze udaje mi się zapanować nad sobą, ale jest o niebo lepiej niż kilka lat temu.