Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

sowa - naszyjnik

11314151618

Komentarz

  • UJa, cudna! A co to? Dekoracja na ścianie jakiejś gospody?
  • to babeczki są :) ze strony mojewypieki.pl
  • Babeczki :-B :-B :-B

    Oczy mnie z orbit wyszły

  • edytowano październik 2012
    .w dodatku mam osobisty uraz do charyzmatyków. Nie do konkretnych osób broń Boże, ale do odnowy w ogóle.
    Moja siostra miała taki uraz aż do... skutecznych egzorcyzmów.  :D

    Kurcze, a ja to byłam umoczona....... mając kilka lat "ściągałam" ból rękami. Rodzeństwo się do mnie schodziło. Tyle, że ja nie dotykałam, tak na odległość jak dobry bioenergoterapeuta. Dla mnie to była zabawa, kpiłam sobie z tego.... aż do czasu gdy moja siostra leżała na brzuchu (nie widziała mnie, bo głowę miała odwróconą) i ja jej tak ściągałam ból z pleców i trzepałam paluszkami by chyba ten ból strzepać na podłogę. Te złe energie strzepać.. Sister mówiła, że jej już lepiej, że jej przechodzi... no myślałam, że żartuje, więc jej palcem zaczęłam kręcić kółeczko na wysokości żołądka (nie dotykając) a mi tu siostra wyjeżdża z tekstem, że żołądek ją ciśnie i że zaraz zwymiotuje. Kurka, ale się wystraszyłam. To chyba było moje ostatnie ściąganie bólu.

    Mój tatuś, guru w klubie radiestezyjnym, specjalizował się w sprawdzaniu wody (poza tym widział ludzkie choroby). To jest tak, że sprawdza różdżką, wyczuwa i potem mentalnie schodzi w głąb ziemi odliczając metry aż czuje wilgoć w stopach. Nigdy nie miał błędnego pomiaru tylko jak już był mocno zaangażowany dwa razy serce mu się zatrzymało podczas pracy i w obu przypadkach trafił do szpitala. Lekarze mówili, że zawal. On nie chciał brać leków, bo wiedział, że to nie był zawał. Zrobili mu testy wysiłkowe i okazało się, że rzeczywiście nie było zawału. Tyle, że lekarze nie wiedzieli co to... Zły ma swoje sposoby by zrujnować człowieka...

    No i u mnie w domu rodzinnym wszystko było ustawione zgodnie z ciekami, wahadełkiem itp. oczywiście tłumacząc prawami fizyki (ojciec jest inżynierem). Niestety... tak to można wodę z mozgu zrobić.
  • Nie czuję potrzeby egzorcyzmów u siebie. Czuję głód Sakramentów i modlitwy.
    Do charyzmatyków mam uraz bo u charyzmatyków byłam i widziałam jak wiele osób odchodziło z Kościoła Katolickiego i zakładało swoje własne kościoły wolnych chrześcijan. Wielu moich przyjaciół ówczesnych tak przeszło do prostestantów. Przeszkadzał mi też chaos na modlitwach i bazowanie na uczuciach/ emocjach. Nie mówię że w każdej wspólnocie OwDŚw tak jest ale trafiałam tylko na takie. Spotkałam też wielu księży którzy mieli spore wątpliwości co do tego ruchu. Nie spotkałam się też z tym zeby charyzmaty były oficjalnie uznawane przez odpowiednich księży, czy przynajmniej rozeznawane przez egzorcystów. Z tego co wiem to w KK nie każdy moze sobie ot tak wyganiać demony i ksiądz egzorcysta musi być wyznaczony przez biskupa. Może odnowa się zmieniła, nie wiem, ale nie jest to ruch dla mnie. Wolę spokojniejsze opcje. Najlepiej się czułam u OD.
  • Nie czuję potrzeby egzorcyzmów u siebie. Czuję głód Sakramentów i modlitwy.
    Do charyzmatyków mam uraz bo u charyzmatyków byłam i widziałam jak wiele osób odchodziło z Kościoła Katolickiego i zakładało swoje własne kościoły wolnych chrześcijan. Wielu moich przyjaciół ówczesnych tak przeszło do prostestantów. Przeszkadzał mi też chaos na modlitwach i bazowanie na uczuciach/ emocjach. Nie mówię że w każdej wspólnocie OwDŚw tak jest ale trafiałam tylko na takie. Spotkałam też wielu księży którzy mieli spore wątpliwości co do tego ruchu. Nie spotkałam się też z tym zeby charyzmaty były oficjalnie uznawane przez odpowiednich księży, czy przynajmniej rozeznawane przez egzorcystów. Z tego co wiem to w KK nie każdy moze sobie ot tak wyganiać demony i ksiądz egzorcysta musi być wyznaczony przez biskupa. Może odnowa się zmieniła, nie wiem, ale nie jest to ruch dla mnie. Wolę spokojniejsze opcje. Najlepiej się czułam u OD.
  • Ej, Odrobinka. Przepraszam, ale tak tylko mi się skojarzyło i napisałam. :-*
  • niezłe te "babeczki" hyhy, tylko do sów podobne jakoś
  • a wczoraj na mszy widzę taki oto piękny obrazek: rodzina trzydzieciowa, z twarzy to tak jeszcze rozwojowo im patrzyło ;), pobożnie maszerują do Komunii a tu nagle widzę, że pani na ręce czerwona nitkę sobie przewiązała na wszelki wypadek!
  • Ale np moja przyjaciółka nosi na takiej czerwonej nitce brylancik. W takiej postaci doastala to od męża. I nawet o tym rozmawialyśmy i nie udało nam sie ustalić, czy ta czerwona nitka była celowo...
  • A w naszym kościele parafialnym były wczoraj Chrzty. Masówka, ze dwanaścioro dzieci. Za rodzicami niosącymi dzieci przez nawę podążała gromada cioć/babć z wózeczkami, a na wózeczkach wszystkich - czerwone kokardki.

    Od uroku.
  • A u nas takie piękne sowy są :) 





    na drzewach.
  • edytowano październik 2012
    Mój tata (starszy już człowiek, wiec niełatwo mu bylo) zerwał się rano z łóżka by pojechac z moim mężem na targ rolniczy. Chciał kupić szatkowaną kapustę do kiszenia. A tu zonk. Kapusty niet, bo jest taki przesąd, że nie można szatkować przed Wszystkimi Świętymi. @-) Ale się wnerwił...
  • O kurka, w piatek szatkowalam :))
  • Jeszcze jedna rzecz nie daje mi spokoju.@Ziwa,pisałaś ,że nawet pobożni ludzie mogą być dręczeni przez złego,bo ktoś ich przeklął. Na potwierdzenie swoich słów przytaczasz mojego ulubionego Świętego,który mówił,że zło odbija się od człowieka który się modli,i wraca do tego kto przeklina.Czy nie widzisz,że sama sobie przeczysz? Ojciec Pio powiedział,że ZŁO NIE MA PRZYSTĘPU JEŚLI KTOŚ SIĘ MODLI.
    A Ty mówisz,że owszem pobożny i modlący się człowiek też może być przeklęty i dopiero egzorcyzmy pomogą...
    Ojciec Pio dobrze wiedział,co mówi.
    nie wiem jak Ty, ale ja nie daje rady cała dobę się modlić, czasami sypiam, czasem muszę się odezwać do męża, do dzieci, czasem myślę (nie koniecznie o Bożych sprawach) - mimo iż się bardzo staram to nie daję rady cały czas się modlić - dlatego też musiałam zrezygnować z NP gdyż nie da się jednocześnie modlić i tłumaczyć dziecku zawiłości matematyki
    o, i teraz jak to piszę też się nie modlę  :\">

    @Ojejuju wysyłam Ci link do konferencji o błogosławieństwie i przekleństwie tam ksiądz wydaje mi się że dobrze i jasno tłumaczy

  • kto wierzy w gusła temu doopa uschła...

    jedziemy ostatnio w pośpiechu, nerwowo, drogę przebiega czarny kot...
    Ja: no jeszcze ten kot!
    Córka: Przecież nie wierzysz!
    Ja - Nie wierzę
    Córka - No to po co mówisz...
    Ja - bo o mało go nie przejechałam, a szkoda kocmołucha by było
    Córka - acha, no ale przynosi pecha czy nie?
    Ja - jak uwierzysz, że przynosi, to przyniesie...

    I co? Tego dnia odnalazłam blender, którego szukałam przez kilka dni oraz odzyskałam znaczną część danych z rozwalonego telefonu. Tadam!
  • Tez bym dziś kota przejechała :)
  • A kto Cię zapędza?
    Jeżeli "klątwa dopada" człowieka, dzieje się tak z dopustu Bożego - ergo: nie ma się czego bać, tylko robić swoje. Modlić się i pościć, wiadomo, że na niektóre złe duchy to jedyna rada :)

    Na marginesie: nie wydaje mi się, aby ludzie żyjący wiarą znajdowali się naprawdę w poważnym zagrożeniu - tak jak ludzie rozumni, choć otoczeni przez: ostre narzędzia, samochody, okna do wypadania przez.... ;) znajdowali się w poważnym zagrożeniu życia. Co jednak nie oznacza, że zagrożenia nie ma.

    Tak mi mówi mój mały rozumek :)
  • O kurka, w piatek szatkowalam :))
    No to się dorobiłaś. :D

  • Na marginesie: nie wydaje mi się, aby ludzie żyjący wiarą znajdowali się naprawdę w poważnym zagrożeniu
    Ja też tak myślę... tzn. ludziom pobożnym (szczególnie takim w formacji, a jeszcze lepiej z kierownikiem duchowym) raczej nie grodzi poważne zniewolenie duchowe. Może być inny problem - tym razem realny - zniewolenie nastąpiło zanim nastąpił wzrost duchowy. Ale i wtedy droga prowadzi do Boga, choć jest bardzo trudna.
  • @Savia, a Twoi Rodzice już z tego wyszli? z tej radiestezji w sensie
  • edytowano październik 2012
    @Savia, a Twoi Rodzice już z tego wyszli? z tej radiestezji w sensie
    Wiesz co... Przestali praktykować, natomiast mentalnie nie wyszli z tego. Tzn oni wciąż twierdzą, że to jest zgodnie z nauką, że w tym nic złego nie ma i że... nie przesadzajmy. Twierdzą, że niemal wszystkie zjawiska da się fizycznie wytłumaczyć. I że oni nie traktują tego magicznie (i to akurat jest prawda) Choć z drugiej strony tata ciągle dłubie temat w rozmowach jakby jednak go coś niepokoiło albo po prostu wiedział, że czegoś zgłębić nie potrafi. Ale i w drugą stronę to działa - na ile my (w sensie rodzeństwo) wzrastamy na tyle przenika to do ojca i jego przemienia. To takie nieudolne porównania, ale dają jakiś obraz.

    Ks. egzorcysta mówił (niejeden zresztą), że to co się u mnie w domu rodzinnym działo to potężny kaliber. Egzorcysta jeszcze mówił, że więzy krwi są tak silne, że można to porównać do naczyń połączonych. Mówił, że dopóki ojciec w tym jakoś siedzi (gdy żyje rzecz jasna) dopóty nam dzieciom (choć dorosłym i niezależnym) trudno będzie się całkowicie uwolnić. Nie chodzi tu o zagrożenie potępieniem, ale objawia się to większymi niż przeciętna trudnościami w poszukiwaniu Boga, w praktykowaniu...
  • @Savia, to co piszesz o tym naukowym podejściu przypomina mi mojego Dziadka. Bardzo go wszyscy kochaliśmy, był wspaniałym, mądrym człowiekiem, autorytetem. Był też bardzo pobożny, miał duże nabożeństwo do NMP, na wsi swojej ufundował nawet Grotę MB, codziennie odmawiał Różaniec, póki mógł chodził na Mszę, codziennie się modlił... 
    I mimo to miał wahadełko. I zadawał mu różne pytania. Wszyscy traktowaliśmy to mocno z przymrużeniem oka, ale Dziadek pytał a to, czy leki zapisane mu są ok, a to czy jakiś człowiek jest dobry... itd. 

    Dziadek był dla mnie taką osobą, że absolutnie nie byłabym w stanie go pouczać, ale jednak zaniepokojona byłam tym wszystkim po tym jak już się nasłuchałam Tekielego. Wysłałam Męża ;) M. zapytał Dziadka, czy rozmawiał o tym z księdzem itd. Dziadek zadziwiony, czemu z księdzem, przecież to nauka, żadne tam duchowe rzeczy... Był w tym taki niewinny totalnie.

    Dziadek już nie żyje.  W nocy poczuł się źle i razem z ciocią pojechali do szpitala, tam do rana nie mógł sobie miejsca na łóżku znaleźć, był słaby bardzo, ale czuwał jakby na coś czekał. Ciocia wezwała księdza. Ksiądz udzielił mu ostatniego namaszczenia, dał Komunię, odwrócił się i nie zdążył do drzwi dojść, jak Dziadek umarł - z Jezusem w sercu. Jestem pewna, że jest w Niebie.
  • Widzisz, ja uważam, że jak ktoś jest człowiekiem modlitwy (lepszej, gorszej ale jest) to w ostateczności trafi do czyśćca, bo jak to powiedział mój spowiednik - nic plugawego nie może przylgnąć do Boga.

    Mój ojciec od zawsze był człowiekiem wnikliwym, niestandardowym i poszukującym. Przez tę swoją wyjątkowość nie był łatwy. [Trochę mam to po nim ;) ] Nam, dzieciom ciągle stawiał trudne pytania (teraz ja mu zadaję aż z czaszki się kurzy, hi, hi), kiedyś jak go w domu naszli Jehowi to zaprosił, posadził dalej od drzwi i wszedł w rozmowę. Jego znajomość Pisma i lotność umysłu była tak potężna, że oni już błagali by mogli iść a on dalej swoje, że skoro już przyszli to nie mogą dyskusji w połowie przerywać. Przetrzymał ich kilka godzin. Na następne 10 lat mieliśmy spokój. :-) Tata ma olbrzymią wiedzę religijną, ale (wg mnie) to że zszedł gdzieś na manowce nie pozwoliło mu na osobiste spotkanie z Jezusem. Tata mój jest człowiekiem pobożnym, ale ostatnio spowiednik mi uzmysłowił czym jest wiara, a czym pobożność, bo okazuje się że to dwie różne opcje.
  • http://tygodnik.onet.pl/32,0,78382,1,artykul.html

    przeczytałam właśnie i polecam
    Tygodnik Powszechny to taka Chrześcijańska Wyborcza? ;)
  • http://tygodnik.onet.pl/32,0,78382,1,artykul.html

    przeczytałam właśnie i polecam

    nadal szukasz egzorcysty ?
  • edytowano październik 2012
    A mnie TP zalatuje...

    "KS. JACEK PRUSAK: Oznacza to tylko tyle, że diabeł może nas kusić. Nie
    odrzucam możliwości opętania, ale rozumiem je jako skrajną postać
    oddalenia od Boga powstałego na skutek fascynacji złem.
    "

    no, Mała Arabka, Annelise Michel na pewno fascynowały się złem.

    KS. JACEK PRUSAK: Za czasów Jezusa również nie było egzorcystów w dzisiejszym rozumieniu.

    @-) ; toz uczniowie mieli wyganiać złe duchy tylko nie zawsze sobie radzili

    Oj, przykłady moznaby mnożyć...

    Najmocniej przepraszam, ale dla mnie to zlepek pojedynczmądrych zdań (by brzmiało) i pomiędzy kicz.

    Niektórzy ewidentnie zaprzeczają doświadczeniu najbardziej szanowanych egzorcystów.


  • ps. no i marna jakość treści rzeczywiście pasuje do onetu. Przepraszam marysiapszczela....
  • Sprawa Annelise Michel, jak zrozumiałam - a znam egzorcystę, który analizował jej przypadek - to było dobrowolne przyjęcie na siebie cierpienia związanego z opętaniem dla ratowania innych. Demony były uwięzione w jej ciele i nie mogły atakować innych, słabych dusz. Egzorcyzmy się udały, ale one potem znowu wróciły, za jej pragnieniem.

    P.S. Dziś mi znów przebiegł drogę czarny kot i znów jechałam z córką.  ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.