Wpadam na peron, konduktor już zagwizdał, a ja do niego "poczeka pan, bo wyprzedzałam 3 dziewczyny, które też na ten pociąg biegną" Szkoda, że nikt mi czasu nie mierzy..... )
Mam opowiedzieć, jak we wtorek wyjechałem z garażu z pojemniczkiem z moczem do analizy na dachu samochodu? O dziwo, półtorej wsi dalej przypomniało mi się, że nie mam pieniędzy, więc zawróciłem i natrafiłem na pojemniczek na podjeździe, ale pusty, bo zawartość wyciekła. Na szczęście udało się jeszcze wydusić z dziecka parę kropel...
@Maciek z moczem dobre, hehe, a z liczeniem uważaj, bo teraz częściej jeździ Pan Wind i on po prostu może ZAPOMNIEĆ się zatrzymać, czasem jak go pytam o to, co było po drodze, to mówi: nie wiem, "obudziłem się" w okolicach Pałacu Kultury.. O przytomności mojego męża z rana dziś pisałam w "humorze", to przekleję:
Moich facetów dialogi na 4 nogi ciąg dalszy. Smażę rano NALEŚNIKI, żeby dać dzieciom do szkoły. Mąż schodzi zaspany i półprzytomny, kieruje się w stronę toalety. W przedpokoju dopada go 2,5 latek z radosnym wrzaskiem: - Nale(j)-siki, nale-siki Mąż intelektualnie dalej nieobecny, ale z całkowitą powagą - Nie krzycz, właśnie idę
o tak, czasem mi się wydaje, że wszystkie jego boksy są puste... ale wtedy kocham go jeszcze bardziej, kiedy widzę, że mnie potrzebuje... i wtedy lecę z jakimś symbolicznym "obrazkiem, bibelotem, mebelkiem"... tylko, czemu on chce mnie wtedy mordować
U nas podobnie, lekcje zapomniane, składki, podpisy zaległe .... Ja szczęśliwa, że wreszcie starszaki wyszły i dostaję sms zapomniałam zeszytu itp, ale to czasem.
Wczoraj mieli przegląd jasełek w teatrze i dostaję sms o 7.40 zapomniałam uszu ze szkoły bo grała psa. Ale już nie napisała, że pani zrobiła jej te uszy z kucyków.
Zbierałam makulaturę i co jakiś czas pytalam syna, kiedy będzie zbiórka w szkole. Któregoś dnia jestem w pracy, jest godz.10.30, dzwoni syn: Mama, dziś jest zbiórka makulatury... Mówię: To przywiozę jak będę was odbierać. Nie..bo do 11.00 tylko zbierają.
Mam opowiedzieć, jak we wtorek wyjechałem z garażu z pojemniczkiem z moczem do analizy na dachu samochodu? O dziwo, półtorej wsi dalej przypomniało mi się, że nie mam pieniędzy, więc zawróciłem i natrafiłem na pojemniczek na podjeździe, ale pusty, bo zawartość wyciekła. Na szczęście udało się jeszcze wydusić z dziecka parę kropel...
Ja zrobiłam coś podobnego z dokumentami na działalność gospodarczą męża... ale byłam wtedy w ciąży i na dodatek podekscytowana, że jedziemy zakupić naszą pierwsza zmywarkę na raty :x
W środę wieczorem robiłam przegląd w tornistrze syna i wyrzuciłam z niego ok. 1,5 kg niepotrzebnych rzeczy, ale robiłam to z nim pytając o każdą rzecz. Lektura "Akademia Pana Kleksa" - Przerabiacie to? - Nie - A Pan mówił, kiedy będziecie przerabiać? - Nie - No to nie noś tego (przeczytał dawno, nosi od ok. miesiąca razem z inna książką, którą czyta w wolnej chwili), jak Pan zapowie, to weźmiesz. Wczoraj z synem nie rozmawiałam, bo jak wróciłam, to już spał Dziś rano mówi z wyrzutem - I co? Wyciągnęłaś mi Pana Kleksa, a my to wczoraj przerabialiśmy - Ach, ale to pewnie nikt nie miał książki, skoro Pan nie uprzedził - No miały 2 osoby - A skończyliście omawiać, czy dziś też będzie? - Będzie - Czyli zapakowałeś? - No nieeee... bo mi przecież wyjęłaś
Z wożeniem rzeczy na dachu - swego czasu codziennie woziłam obiad lub deser, których dzieci w przedszkolu nie zjadły. Mam nadzieję, że nikomu na szybie się nie rozbryzgał, bo pod domem już pojemniczków nie było. Ale raz, na wakacjach, przewiozłam z wsi do wsi pudełko lodów . To jest tak, jak matka samotnie odbiera dzieci skądś i jeszcze ma jakiegoś malucha, co go trzeba osobiście zapakować i wpiąć do fotelika. A do tego jest w ciąży i się nie schyli , żeby te pakunki postawić na ziemi.
jak jadę do Wawy bardzo często zdarza mi sie gonić InterCity na obcasach oczywiście, czasu nie mierzyłam, ale najdłuższa zadyszka trwała do 20 km za Poznaniem
dziś skromnie: kluczami od domu uporczywie próbowałam otworzyć samochód, niestety nie dało rady
Radio Bajka u nas dyżurne podczas powrotów do domu. W ubiegłym roku, jak woziłam kolegów z klasy syna, to akurat słuchali Kulfona i Moniki legend o nazwach miast polskich i było w miarę cicho, a ja w ciąży nerwowa byłam, więc tym lepiej dla nich. Ale przedwczoraj usłyszałam długą reklamę WOŚP i jakoś mi się nieswojo zrobiło.
Ech, nerwowe ranki, to i bez dzieci były! Należę do nocnych ptaków a ranne wstawanie jest codzienną walką ze sobą. Na szczęście blisko mam do pracy (5min pieszo). Budzik, prysznic, ubieranie się prawie po ciemku, szybkie śniadanie, przygotowanie torby z materiałem na cały dzień, buty i fru biegiem do pracy! A jak jestem na miejscu, coś mi nie pasuje. Najpierw dźwiękowo: dlaczego tylko lewa noga stuka? Potem w wyczuciu. Patrzę i widzę, przerażona że noszę jeden but czarny a drugi granatowy! :O Na przerwie pobiegłam, rycząc ze śmiechu, poprawić obuwie. )
jak jadę do Wawy bardzo często zdarza mi sie gonić InterCity na obcasach oczywiście, czasu nie mierzyłam, ale najdłuższa zadyszka trwała do 20 km za Poznaniem
he he he Ostatnio w kuchni wylałam gar wody na warzywa do zupy na podłogę. Sięgając po ręczniki kuchenne, źle je złapałam i spadły całe w plamę wody. Poszłam po mopa, wróciłam z nim i, zmywając wodę, drugim końcem strąciłam szklankę z napojem. Stłukła się, zawartość dołączyła do plamy wody. Poszłam po miotłę aby zebrać szkło. Zrobiłam kupkę szkła (przy okazji z psimi kudłami), sięgając po worek na śmieci z szuflady, straciłam deskę, na której leżało odpakowane masło do ciasta i spadło oczywiście w tę kupkę szkła i kłaków.
he he he Ostatnio w kuchni wylałam gar wody na warzywa do zupy na podłogę. Sięgając po ręczniki kuchenne, źle je złapałam i spadły całe w plamę wody. Poszłam po mopa, wróciłam z nim i, zmywając wodę, drugim końcem strąciłam szklankę z napojem. Stłukła się, zawartość dołączyła do plamy wody. Poszłam po miotłę aby zebrać szkło. Zrobiłam kupkę szkła (przy okazji z psimi kudłami), sięgając po worek na śmieci z szuflady, straciłam deskę, na której leżało odpakowane masło do ciasta i spadło oczywiście w tę kupkę szkła i kłaków.
I wtedy już się poryczałam X_X
) A ja czytając opis wydarzeń odniosłam wrażenie że wykonywałaś wszystkie te czynności ze stoickim spokojem
Ja w tej ciąży będąc, wylałam siki z nocnika Janka do toalety, a potem nalałam wody i zamiast do toalety, to chlusnęłam na podłogę . Szczęsliwie, że to woda była. Ale nie raz mam przestoje mózgowe i zastanawiam się dłuższą chwilę gdzie te siki Jego wylać .
Komentarz
)
)
Moich facetów dialogi na 4 nogi ciąg dalszy.
Smażę rano NALEŚNIKI, żeby dać dzieciom do szkoły.
Mąż schodzi zaspany i półprzytomny, kieruje się w stronę toalety. W przedpokoju dopada go 2,5 latek z radosnym wrzaskiem:
- Nale(j)-siki, nale-siki
Mąż intelektualnie dalej nieobecny, ale z całkowitą powagą
- Nie krzycz, właśnie idę
tylko, czemu on chce mnie wtedy mordować
U nas podobnie, lekcje zapomniane, składki, podpisy zaległe .... Ja szczęśliwa, że wreszcie starszaki wyszły i dostaję sms zapomniałam zeszytu itp, ale to czasem.
Wczoraj mieli przegląd jasełek w teatrze i dostaję sms o 7.40 zapomniałam uszu ze szkoły bo grała psa. Ale już nie napisała, że pani zrobiła jej te uszy z kucyków.
Któregoś dnia jestem w pracy, jest godz.10.30, dzwoni syn: Mama, dziś jest zbiórka makulatury...
Mówię: To przywiozę jak będę was odbierać. Nie..bo do 11.00 tylko zbierają.
Lektura "Akademia Pana Kleksa"
- Przerabiacie to?
- Nie
- A Pan mówił, kiedy będziecie przerabiać?
- Nie
- No to nie noś tego (przeczytał dawno, nosi od ok. miesiąca razem z inna książką, którą czyta w wolnej chwili), jak Pan zapowie, to weźmiesz.
Wczoraj z synem nie rozmawiałam, bo jak wróciłam, to już spał
Dziś rano mówi z wyrzutem
- I co? Wyciągnęłaś mi Pana Kleksa, a my to wczoraj przerabialiśmy
- Ach, ale to pewnie nikt nie miał książki, skoro Pan nie uprzedził
- No miały 2 osoby
- A skończyliście omawiać, czy dziś też będzie?
- Będzie
- Czyli zapakowałeś?
- No nieeee... bo mi przecież wyjęłaś
Ale raz, na wakacjach, przewiozłam z wsi do wsi pudełko lodów .
To jest tak, jak matka samotnie odbiera dzieci skądś i jeszcze ma jakiegoś malucha, co go trzeba osobiście zapakować i wpiąć do fotelika. A do tego jest w ciąży i się nie schyli , żeby te pakunki postawić na ziemi.
popłakałam się z Waszych opowieści
Milargo
)
jak jadę do Wawy bardzo często zdarza mi sie gonić InterCity na obcasach oczywiście, czasu nie mierzyłam, ale najdłuższa zadyszka trwała do 20 km za Poznaniem
dziś skromnie: kluczami od domu uporczywie próbowałam otworzyć samochód, niestety nie dało rady
Należę do nocnych ptaków a ranne wstawanie jest codzienną walką ze sobą. Na szczęście blisko mam do pracy (5min pieszo).
Budzik, prysznic, ubieranie się prawie po ciemku, szybkie śniadanie, przygotowanie torby z materiałem na cały dzień, buty i fru biegiem do pracy!
A jak jestem na miejscu, coś mi nie pasuje. Najpierw dźwiękowo: dlaczego tylko lewa noga stuka? Potem w wyczuciu. Patrzę i widzę, przerażona że noszę jeden but czarny a drugi granatowy! :O
Na przerwie pobiegłam, rycząc ze śmiechu, poprawić obuwie.
)
Ostatnio w kuchni wylałam gar wody na warzywa do zupy na podłogę. Sięgając po ręczniki kuchenne, źle je złapałam i spadły całe w plamę wody. Poszłam po mopa, wróciłam z nim i, zmywając wodę, drugim końcem strąciłam szklankę z napojem. Stłukła się, zawartość dołączyła do plamy wody. Poszłam po miotłę aby zebrać szkło. Zrobiłam kupkę szkła (przy okazji z psimi kudłami), sięgając po worek na śmieci z szuflady, straciłam deskę, na której leżało odpakowane masło do ciasta i spadło oczywiście w tę kupkę szkła i kłaków.
I wtedy już się poryczałam
X_X
o nie nie
L-)
ja tylko mierzę długość zadyszki po biegu - najdłuższa utrzymywała się aż za Swarzędz
no ale za skromna byłam
bo przecież
dziś jeszcze
10 min po wyjściu m. i dzieci dostałam telefon, że
w szkole jest balik
temat: lata 60,70
8-X
miałam więc jeszcze nieplanowana wycieczkę do szkoły z przebraniem
:-??
)
A ja czytając opis wydarzeń odniosłam wrażenie że wykonywałaś wszystkie te czynności ze stoickim spokojem