Siki mogę wylać, sika na stojąco :P trzymając wkład do nocnika, nie będę inwestowała w podstawką z Ikei "na chwilę". Kupę wali do sedesu od dawna, bo sprzątać to to z nocnika, to trzeba mieć dużo samozaparcia w sobie .
Siki mogę wylać, sika na stojąco :P trzymając wkład do nocnika, nie będę inwestowała w podstawką z Ikei "na chwilę". Kupę wali do sedesu od dawna, bo sprzątać to to z nocnika, to trzeba mieć dużo samozaparcia w sobie .
"samozaparcie" jakoś dziwnie brzmi w tym kontekście
Dobra, odpadam się uczyć, bo mnie coraz większa głupawka łapie
ja już miewam stoicki spokój, ale się czuję jak na filmach z Leslie Nilsenem... a jak za dużo, to jednak ryczę.
Ostatnio też dosypywałam cukru do cukierniczki i zamiast tam wsypać, napełniłam cały kubek cukrem. Niewiele myśląc, wsypałam jego zawartość do cukiernicy, z tym, że na dole była już kawa...
I zrobiłam jajecznicę z CAŁYCH jajek. Raz mi się udało też rozbijając jajko, żółtko wrzucić do kosza, a łupinki do misy z białkami
Siki mogę wylać, sika na stojąco :P trzymając wkład do nocnika, nie będę inwestowała w podstawką z Ikei "na chwilę". Kupę wali do sedesu od dawna, bo sprzątać to to z nocnika, to trzeba mieć dużo samozaparcia w sobie .
ee, właśnie dostałam dla Feli podeścik z Ikei po moim bracie. Niedawno skończył 14 lat...
Siki mogę wylać, sika na stojąco :P trzymając wkład do nocnika, nie będę inwestowała w podstawką z Ikei "na chwilę". Kupę wali do sedesu od dawna, bo sprzątać to to z nocnika, to trzeba mieć dużo samozaparcia w sobie .
ee, właśnie dostałam dla Feli podeścik z Ikei po moim bracie. Niedawno skończył 14 lat...
Jakby mi ktoś dał za darmo, to by Janek miał, a taki kolejny grat to mi niepotrzebny
@MonikaN ale mówimy o takim niższym czy wyższym stołeczku - bo Ikea ma dwa rodzaje - jeśli o niższym, to ja mam dwa i mogę oddać jakby co, wyższy mam tylko jeden i w użyciu - w Wwie mieszkam (Bielany)
@Aneczko08 dziękuję Ci bardzo, ale On chyba nawet z tą podstawką sobie nie da rady jeszcze, bo do tego nakładka potrzebna, a tego też nie mamy, traktując jako zbędny klamot, więc na razie niech sika jak sika, dobrze Mu idzie .
zepsuł się bojler i w sobotę mąż kupił drugi, po czym SAM (ja karmiłam na górze) przystąpił do wymiany. Zaczął od spuszczenia 100 l wody ze starego. Jak odkręcił, to już nie dało rady zakręcić, więc drze się na mnie. Ja spokojnie kończę karmienie, a tam coraz większe wrzaski, bo już mu się zapełniała misk. Więc woła - dawaj prędko wiadro. Ja podstawiam wiadro, a on chlusta wodą z miski zamiast do sedesu, to po ścianach. Armagedon. Całe rolki papieru mokre, bo facet sobie miejsca pracy uprzednio nie przygotował. Mój komentarz: - Kochanie, nie musisz już kupować wilgotnych chusteczek do pupci. On - Chciałem być bohaterem we własnym domu.
Kiedyś jeszcze śpiący poszedł do pracy i w firmie w windzie się przebudził, spojrzał na stopy - a tam dwa buty czarne ale nie od pary. A jak syna wywoził na wakacje parę lat temu 500 km autem, i mały po drodze mówił, że go jedna nóżka boli, to go zbył. Babcia na dzień dobry - ale on ma buciki nie do pary. A mąż - jak to, granatowe przecież... No ale jeden okazał się był ubiegłoroczny i nawet nie był to ten sam model
Tak, mój sobie przygotowuje miejsce swojej pracy biurowej w domu... od ok. dwóch miesięcy. Może kiedyś wreszcie dojdzie do szczęśliwego finału... Czy ja tego dożyję?
Mój M nie cierpiał mojego rodzinnego (złodziejskiego) miasta i przed kazdą wizytą u mojej Babci chorował, że KONIECZNIE mam zostawić auto na strzeżonym parkingu. Pojechliśmy kiedyś razem, auto zostawił pod blokiem - po ok 30 min u Babci zaczął szukać telefonu... Już się zdenerwował, że zostawił w aucie i miałam dzwonić nadal i nasłuchiwać a On poszedł na dół sprawdzić - wyszedł za róg i już go usłyszał - leżał na dachu samochodu razem z portfelem... nikt się nie nabrał na taką prowokację )
Tak, mój sobie przygotowuje miejsce swojej pracy biurowej w domu... od ok. dwóch miesięcy. Może kiedyś wreszcie dojdzie do szczęśliwego finału... Czy ja tego dożyję?
aaa to co innego - przygotowywanie pracy szczególnie biurowej, a zaczęcie tej pracy )
no i zabranie się za szlifowanie ciemnego drewna na środku domu - gdzie nawet zapomniane rzeczy w szafkach ten pył wyłapią...
najlepszy numer był w zeszłym roku. Śpie w najlepsze mąż już w pracy nagle za rękę szarpie mnie naj starszy -mama wychodzimy bo już wpół do 8. Ja nadal zaspana -ok i pytam dalej kanapki są . -są . -a picie -jest -to idźcie Po czym olśnienie zerkam na zegarek i nie wierze znowu zerkam nadal niewierze .Myślę komórka stanęła ..,Wstaje .Sprawdzam na wiszącym zegarze nadal nie mogę uwierzyć .W końcu uwłaczam kompa , a jednak to prawda dopiero jest w pól do siódmej
My mamy nerwowe wieczory. Mąż zwykle czegoś szuka, strasznie przy tym biegając po domu. Ranki też czasem. nauczyłam si wstawac razem z mezem, tzn. nie wstawać, a otwierać jedno oko i skopywać go z łóżka, bo inaczej pośpi sobie chłop jeszcze "2 minutki" a potem go na pkp muszę wieźć, albo biegnie na pociąg niczym (i tu brakuje mi porównania).... Gazela? Nie... gazele mają krótsze wlosy...
Ja mam 5 minut na dworzec, zwykle wychodzę wcześniej (i oczywiście wtedy pociąg się spóźnia), jednak czasem zdarzy mi się biegnąć na ostatnią chwilę (i dziwnym trafem zawsze wtedy pociąg jest punktualny ). B-)
No więc wtedy pędzę całą drogę, dobiegam do linii kolejowej (jeszcze jakieś 60m do dworca) i widzę, że szlaban się zamyka. Jak mi się uda jeszcze pod nim przebiec, to wtedy lecę po ścieżce wzdłuż torów, machając do konduktora i wrzeszcząc "jeszcze ja, jeszcze ja!!", a jak nie, to obok, ulicą- i dostaję wtedy tak niesamowitego przyspieszenia, że pewnie pobijam wszystkie rekordy świata. Wpadam na peron, konduktor już zagwizdał, a ja do niego "poczeka pan, bo wyprzedzałam 3 dziewczyny, które też na ten pociąg biegną" Szkoda, że nikt mi czasu nie mierzy..... )
boskie... ) ) )
a jak się spóźnisz to:
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami, krzyczy... W końcu pociąg znika powoli w oddali, zdyszany facet ciężko opada na ławkę. Podchodzi do niego kolejarz: - Co, spóźnił się pan na pociąg? - Nie k..wa wyganiałem go z dworca!
Z rodzicami mieszkałam w bloku tuż przy pętli autobusowej, notorycznie wychodziłam z klatki w momencie zamykania się drzwi w autobusie, wtedy goniłam go do następnego przystanku. Raz byłam wyjątkowo przed czasem wsiadłam do autobusu i przypomniałam sobie że czegoś tam zapomniałam, wiec beztrosko zostawiłam plecak w środku i poszłam, jak tylko wyszłam autobus odjechał... nie przewidziałam że to był poprzedni spóźniony, na szczęście kolega wsiadł na następnym przystanku, poznał plecak i doniósł mi do szkoły.
Zdarzało mi się też gdy czegoś zapomniałam prosić kierowcę o to żeby minutkę poczekał i biegłam do domu i czekali
Komentarz
@-)
żarcik
Ostatnio też dosypywałam cukru do cukierniczki i zamiast tam wsypać, napełniłam cały kubek cukrem. Niewiele myśląc, wsypałam jego zawartość do cukiernicy, z tym, że na dole była już kawa...
I zrobiłam jajecznicę z CAŁYCH jajek.
Raz mi się udało też rozbijając jajko, żółtko wrzucić do kosza, a łupinki do misy z białkami
Porażka.
Niedawno skończył 14 lat...
- Kochanie, nie musisz już kupować wilgotnych chusteczek do pupci.
On - Chciałem być bohaterem we własnym domu.
Kiedyś jeszcze śpiący poszedł do pracy i w firmie w windzie się przebudził, spojrzał na stopy - a tam dwa buty czarne ale nie od pary. A jak syna wywoził na wakacje parę lat temu 500 km autem, i mały po drodze mówił, że go jedna nóżka boli, to go zbył. Babcia na dzień dobry - ale on ma buciki nie do pary. A mąż - jak to, granatowe przecież... No ale jeden okazał się był ubiegłoroczny i nawet nie był to ten sam model
-są .
-a picie
-jest
-to idźcie
Po czym olśnienie zerkam na zegarek i nie wierze znowu zerkam nadal niewierze .Myślę komórka stanęła ..,Wstaje .Sprawdzam na wiszącym zegarze nadal nie mogę uwierzyć .W końcu uwłaczam kompa , a jednak to prawda dopiero jest w pól do siódmej
) )Ciekawe o której musieli wstać
) ) )
a jak się spóźnisz to:
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami,
krzyczy... W końcu pociąg znika powoli w oddali, zdyszany facet ciężko
opada na ławkę. Podchodzi do niego kolejarz:
- Co, spóźnił się pan na pociąg?
- Nie k..wa wyganiałem go z dworca!
Agga, są. Mój dzielny małż pierze sobie wieczorem koszulę w ręku, a rano ją prasuje. Prasuje sam, bo to lubi i sobie ufa.
Natomiast pralka to bardziej moja domena.
:P
Czasem i mnie prasuje rzeczy...widzicie, nie jest taki najgorszy ten mój
:P