Ja piekę od razu 4 bochenki chleba na raz. Dopasowałam specjalnie 4 blaszki by mi wszystko weszło. Duża oszczędność prądu, zawsze coś tam po chlebach jeszcze upiekę, bo już mam rozgrzany piec.
O, mam podobny patent jak Ty, Doruniu, choć chleba (jeszcze! ) nie piekę. Przeważnie piekę dwie rzeczy jedną po drugiej, żeby wykorzystać nagrzany piekarnik. W ostateczności wkładam do gorącego deski do krojenia i drewniane łyżki - wyobrażam sobie, że to autoklaw
@AnkaAso - masz zdolnego męża, gratulacje Sądzę, że masz rację z mrożonkami - nigdy nie wiemy na 100% czy te sklepowe nie rozmroziły się gdzieś po drodze.
dziewczyny, dajcie jakiś prosty przepis na chleb:) ja jestem totalne beztalencie kulinarne, ale tak strasznie mi się marzy własny chlebek:)
my w sumie żyjemy od wpłaty do wypłaty, ale jak sobie tak policzyłam ile mogłabym zaoszczędzić dzięki waszym pomysłom to wychodzi mi, że i na kolejne dziecko by wystarczyło i na kredyt na mały domek:)
500 g mąki pszennej typu 650 lub razowej typu 1850 500 g mąki żytniej najlepiej typu 720 700 ml letniej wody 50 g drożdży świeżych 1 łyżka miodu (można zastąpić jedną łyżką cukru) 4 łyżki oleju 2 płaskie łyżeczki soli Opcjonalnie słonecznik, siemię lniane, płatki owsiane (jeśli robimy chleb na mące typu 650)
Rozrabiamy drożdże z wodą i miodem/cukrem, dodajemy mąkę pszenną, mieszamy dokładnie (można mikserem), odstawiamy na 1 godzinę. W międzyczasie przygotowujemy dwie foremki keksówki - wysmarować dokładnie olejem trzeba. Po godzinie dokładamy mąkę żytnią, sól, olej i wyrabiamy ręką lub robotem z hakiem (nie posiadam) dokładnie cały chleb. Dzielimy ciasto na dwie foremki i dłonią zamoczoną w wodzie wygładzamy bochenki. Ostawiamy na około 50 min. Piecyk nagrzewamy do temperatury 220 stopni i pieczemy około 35-40 min obydwa bochenki na raz.
Muszę wreszcie spróbować Wprawdzie na jedną paszczę nie jest to opłacalne, ale... mój Dziadek był piekarzem, chciałabym nawiązać do rodzinnej tradycji No i bardzo podobała mi się książka pani Lynch "Nie samym chlebem"... )
Dorunia - dzięki ci dobra kobieto:) Powiedz mi tylko jeszcze co robić po upieczeniu - wyciągać z piekarnika od razu, trzymac w zamkniętym aż sam wystygnie?
@beatasb, ja robiłam taki http://pracowniawypiekow.blogspot.com/2009/02/zakwas-zytni-krok-po-kroku.html niemniej jednak teraz jak mi zakwas umrze to robię bez wylewania części zakwasu. I też wychodzi. Tylko codziennie mąki daję mniej (dwie/trzy łyżki), bo bym chyba w wiadrze musiała robić. A! i ja zamykam słoik, w którym robię zakwas, jak nie zamykałam to mi nabój gnił parszywie. edit:linka poprawiłam
potem jak się dwa razy rąbnęłam i nie odlałam przy robieniu chleba, to robiłam od zera ale już na oko;-)
w przepisie @Predikaty zastanawia mnie bardzo duża ilość mąki dot tego zakwasu...
Aha i odróżnijmy zakwas od zaczynu - Zaczyn oznacza (przynajmniej wg mojej wiedzy), że odkładamy na następny chleb trochę ciasta z poprzedniego. Zaczyn jest gęsty i nie postoi za długo 10 dni 2 tyg max. Natomiast zakwas jest pod koniec hodowania lejący i może stać znacznie dłużej, a można go przedłużać w nieskończoność dokarmiając np łyżeczką mąki żytniej.
Jak chcę robić chleb to 2-3 dni wcześniej zaczynam ożywianie zakwasu, ze 2-3 razy dodaję do niego po 1-2 łyżki mąki w odstępach najpierw ok 18-24h potem 12h.
Ja długo robiłam przy pomocy zaczynu ale potem przeszłam na zakwas jest znacznie lepiej.
Niesamowite jesteście! Z tym pieczeniem...może coś w tym jest. Ostatnio sporo E odkryłam na metce takiego standardowego chleba z niedużej zresztą podłódzkiej piekarni.
Jeden patent - nie wchodzić do księgarni! Nie wchodzić do ciuchów, gdzie są promocje itp. W ogóle omijać sklepy szerokiem łukiem, przeszukać raczej to, co jest w domu - w naszym jest dużo...
aaaaaaaaaa!!!!! poczytałam o chlebie, zajrzałam w linki zamieszczone przez Was i przepadłam w otchłaniach internetu o wypiekach... a teraz jestem rozbita, bo nie wiem co upiec najpierw... :-?
mam za sobą pierwszy miesiąc świadomego życia z ołówkiem w dłoni, a raczej komputerem. Przez cały miesiąc spisywałam każdy najmniejszy nawet wydatek dzięki czemu: - przekonałam się ze nasze utrzymanie kosztuje mniej niż się spodziewałam - wiem na co za dużo wydajemy - wiem na czym możemy przyoszczędzić - wiem jakie są różnice cenowe na poszczególnych produktach w różnych sklepach - wiem który obiad wychodzi taniej a który drożej
a dzięki forum nauczyłam się wykorzystywać jedzenie do końca i nie marnować resztek:)
W październiku mam zamiar sprawdzić czy uda mi się nabytą wiedzę spożytkować w praktyce i zmniejszyć nasze wydatki.
leczenie stomatologiczne.... brrr drogie i nie sposób ominac.. szczególnie ze mi sie po ostatniej ciazy zeby posypaly
Do 40 dni po porodzie gratis, znaczy się każdy buli na zus.:( Pouczyła mnie pani dentystka i skorzystałam, trafiła mi się kanałówka( oj, bolało), skończyła dnia 39
Komentarz
@AnkaAso - masz zdolnego męża, gratulacje
Sądzę, że masz rację z mrożonkami - nigdy nie wiemy na 100% czy te sklepowe nie rozmroziły się gdzieś po drodze.
my w sumie żyjemy od wpłaty do wypłaty, ale jak sobie tak policzyłam ile mogłabym zaoszczędzić dzięki waszym pomysłom to wychodzi mi, że i na kolejne dziecko by wystarczyło i na kredyt na mały domek:)
500 g mąki pszennej typu 650 lub razowej typu 1850
500 g mąki żytniej najlepiej typu 720
700 ml letniej wody
50 g drożdży świeżych
1 łyżka miodu (można zastąpić jedną łyżką cukru)
4 łyżki oleju
2 płaskie łyżeczki soli
Opcjonalnie słonecznik, siemię lniane, płatki owsiane (jeśli robimy chleb na mące typu 650)
Rozrabiamy drożdże z wodą i miodem/cukrem, dodajemy mąkę pszenną, mieszamy dokładnie (można mikserem), odstawiamy na 1 godzinę. W międzyczasie przygotowujemy dwie foremki keksówki - wysmarować dokładnie olejem trzeba. Po godzinie dokładamy mąkę żytnią, sól, olej i wyrabiamy ręką lub robotem z hakiem (nie posiadam) dokładnie cały chleb. Dzielimy ciasto na dwie foremki i dłonią zamoczoną w wodzie wygładzamy bochenki. Ostawiamy na około 50 min. Piecyk nagrzewamy do temperatury 220 stopni i pieczemy około 35-40 min obydwa bochenki na raz.
A z prostych i pysznych chlebów (na moim zdjęciu wyżej):
http://www.mojewypieki.com/przepis/chleb-wieloziarnisty
z tą różnicą, ze drożdże rozpuszczam w letniej wodzie i to wlewam do suchych składnikow.
A! ziaren daje dokładnie szklankę w zależności co mam. Nie mierze na łyżki
niemniej jednak teraz jak mi zakwas umrze to robię bez wylewania części zakwasu. I też wychodzi. Tylko codziennie mąki daję mniej (dwie/trzy łyżki), bo bym chyba w wiadrze musiała robić. A! i ja zamykam słoik, w którym robię zakwas, jak nie zamykałam to mi nabój gnił parszywie.
edit:linka poprawiłam
http://www.chleb.info.pl/zakwas-porady-praktyczne/jak-zrobic-zakwas
potem jak się dwa razy rąbnęłam i nie odlałam przy robieniu chleba, to robiłam od zera ale już na oko;-)
w przepisie @Predikaty zastanawia mnie bardzo duża ilość mąki dot tego zakwasu...
Aha i odróżnijmy zakwas od zaczynu - Zaczyn oznacza (przynajmniej wg mojej wiedzy), że odkładamy na następny chleb trochę ciasta z poprzedniego. Zaczyn jest gęsty i nie postoi za długo 10 dni 2 tyg max.
Natomiast zakwas jest pod koniec hodowania lejący i może stać znacznie dłużej, a można go przedłużać w nieskończoność dokarmiając np łyżeczką mąki żytniej.
Jak chcę robić chleb to 2-3 dni wcześniej zaczynam ożywianie zakwasu, ze 2-3 razy dodaję do niego po 1-2 łyżki mąki w odstępach najpierw ok 18-24h potem 12h.
Ja długo robiłam przy pomocy zaczynu ale potem przeszłam na zakwas jest znacznie lepiej.
Zatem soda i kwasek
Niesamowite jesteście! Z tym pieczeniem...może coś w tym jest. Ostatnio sporo E odkryłam na metce takiego standardowego chleba z niedużej zresztą podłódzkiej piekarni.
Jeden patent - nie wchodzić do księgarni! Nie wchodzić do ciuchów, gdzie są promocje itp. W ogóle omijać sklepy szerokiem łukiem, przeszukać raczej to, co jest w domu - w naszym jest dużo...
Origami tak, tu sporo porad, ale też jak za długo siedzę przy kompie, to też zużycie prądu rośnie...
W ogóle z wiekiem można sobie wiele z wydatków odpuścić, ale są inne...leczenie stomatologiczne, okulary, lekarze itp.
drogie i nie sposób ominac..
szczególnie ze mi sie po ostatniej ciazy zeby posypaly
poczytałam o chlebie, zajrzałam w linki zamieszczone przez Was i przepadłam w otchłaniach internetu o wypiekach... a teraz jestem rozbita, bo nie wiem co upiec najpierw...
:-?
- przekonałam się ze nasze utrzymanie kosztuje mniej niż się spodziewałam
- wiem na co za dużo wydajemy
- wiem na czym możemy przyoszczędzić
- wiem jakie są różnice cenowe na poszczególnych produktach w różnych sklepach
- wiem który obiad wychodzi taniej a który drożej
a dzięki forum nauczyłam się wykorzystywać jedzenie do końca i nie marnować resztek:)
W październiku mam zamiar sprawdzić czy uda mi się nabytą wiedzę spożytkować w praktyce i zmniejszyć nasze wydatki.