Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

poród naturalny po cesarce

11112131517

Komentarz

  • Znieczulenie też jest niewskazane przy porodach po cc. Może dojść do tzw. "cichego pęknięcia macicy", bo kobieta nie czuje, co się dzieje z jej ciałem.
    Wielu lekarzy nie przejmuje się tym, co niewskazane - oni mają świadomość, że do sali operacyjnej jest bliziutko, więc w razie potrzeby zrobi się cc... :-?
  • edytowano czerwiec 2013
    oxytocyna jest ogólnie niewskazana przy porodach po cc. no i jak jest oxy to wypadałoby podac tez znieczulenie
    No coś Ty ja po każdej cc ( na szczęście nie przed) dostawałam oxytocynę i podobno byłam ,,sama sobie winna" że boli. Dlatego bez wiedzy lekarzy zażerałam się ibupromem, paracetamolem i nurofenem. mając przykre doświadczenie po pierwszej cc gdy nie miałam pojęcia jak funkcjonować z bólem brzucha i non stop zajmując się dzieckiem, gdzie na oddziale nie było wózeczków tylko łożka i dziecko musiałam mieć praktycznie cały czas na rękach bo płakało.
    A może wcale to nie było związane z oxy ? Wiem, że oni oxytocynę po porodach także cesarkowych dają nie tylko na obkurczenie macicy ale na produkcję mleka.
  • Chodzi o oksytocynę na wywołanie/stymulację czynności skurczowej. Mowa o psn po cc.
  •   a cc sa im na reke  bo poco pilnowac kobiete nie wiadomo jak długo jak mozna pociac i juz ....

  • @palusia - przekonywać Cię nie będę na siłę, że korzystniejsze jest zdrowe odżywianie niż syntetyczne witaminy i minerały. Pytałaś o moje zdanie - napisałam. A Ty rób, co uważasz.
    Zrozumiałam, przyjęłam do wiadomości, więcej żreć nie będę :)
  • Twoja decyzja! :-D
  • edytowano czerwiec 2013
      a cc sa im na reke  bo poco pilnowac kobiete nie wiadomo jak długo jak mozna pociac i juz ....
    Nie zawsze. Są tacy, którzy wolą aby ta nieuchronna cesarka była jeśli już to nie na ich dużurze i odwlekają decyzję. Zależy od pacjentki i cesarki....Po za tym nie przesadzajmy- cesarka więcej kosztuje a dyrektorzy są rozliczani z ich ilości i z tego co słyszałam podpadają NFZowi jak robią ich statystycznie za dużo, zresztą WHO trąbi i te fundacje jakieś porodowe, żeby przestali ciąć tyle.
  • @Katarzyna jeszcze jedno mi chodzi po głowie...

    skoro witaminy, suplementy i inne są be, to po co lekarze każą dawać noworodkom przez 8 dni vit. K, a potem podczas całego karmienia piersią vit. D. Ponoć jej nie ma w mleku matki. Do tej pory kazali, to dawałam, ale myślę sobie, że skoro natura tworzy takie mleko, a nie inne to może nie ma takiej potrzeby, żeby faszerować dzieciątko sztucznymio dodatkami (o ile to niekonieczne, a dziecko się zdrowo rozwija).

    Kiedyś się nad tym zastanawiałam, ale jakoś tematu dalej nie drążyłam, ale skoro tu jesteś :D
  • @palusia
    W kwestii witaminy K - stwierdzono w badaniach, że bardzo słabe noworodki (np. wcześniaki) mają skłonność do wylewów wewnętrzynych. Wymyślono, że to się wiąże z małą ilością wit. K w ich ustroju. Stąd pomysł, żeby wszystkim dzieciom tę witaminę suplementować. Zetknęłam się z badaniami, z których wynika, że skutkiem podawania noworodkom wit. K jest zwiększenie ryzyka zachorowania na nowotwory krwi... Ale nazywa się, że medycyna ratuje dzieci przed nagłymi a niespodziewanymi krwotokami groźnymi dla zdrowia i życia...
    W kwestii wit. D. - ona się produkuje w ustroju przy udziale światła słonecznego. Jej suplementacja jest wskazana w przypadku osób, które mają bardzo mało kontaktu z naturalnym światłem słonecznym (np. nie wychodzą z domu, żyją w takim miejscu na ziemi, gdzie słońca jest bardzo mało). Obecnie jest taki trynd, żeby dzieci na słońce, broń Boże, nie wystawiać, a jeśli już muszą się znaleźć na podwórku, to powinny być grubo posmarowane kremem z filtrem (blokuje procesy niezbędne do wytwarzania wit. D). Dla wytwarzania prawidłowej ilości wit. D dziecko nie musi być bezpośrenio na słońcu. Całkowicie wystarczy codzienny godzinny spacer w półcieniu. W mleku matki jest jej mniej niż w mieszankach ale z aktualnych badań wynika, że znacznie lepiej się przyswaja. Co do natury, w warunkach naturalnych człowiek spędzał znaczną część swojego życia pod gołym niebem i nie smarował się kremem z filtrem. Korzystanie ze zdobyczy cywilizacji czasem pociąga za sobą konieczność odejścia od natury :-(
  • wg moich ustaleń wit K powinno sie podawac kiedy sa wskazania ku temu, a nie hurtem wszystkim. podobnie z wit D. jest ona w mleku ale słabo przekłada sie zwiekszenie spozycia wit D przez matke na ilosc w mleku. ja podawałam kiedy bylo mniej słonca, albo kiedy na słoncu nie bywalismy
  • edytowano czerwiec 2013
    Z wit. K to jakas zmora jest.

    Znam 2 wg mnie dobrych lekarzy i każdy mówi co innego.

    tzn - jeden sie smieje i mowi, ze absolutnie nie dawac.
    Drugi z mina grobowa - DAWAC !
  • Uf doczytałam do końca wątek, chciałam tylko optymistycznie dopisać, że zmieniło się dużo odkąd weszły nowe wytyczne do porodów w szpitalach, wiedziałam przynajmniej, że mam prawo żądać aby dziecko zostało na brzuchu po porodzie do karmienia, zdołałam się obronić przed oksytocyną przez 10 godzin pomimo słabych skurczów i dobrego ktg tylko w pozycji lezacej na lewym boku. I jak się okazało natura wiedziała co robi , bo mały urodził się w tak ciasnych szelkach, że potrzeba było tylu godzin aby rozciągnąć pępowinę, dostałam oksytocynę na 10 minut przed samym parciem i wreszcie położna stwierdziła i po co pani czekała wreszcie są skurcze i możemy rodzić, a ciekawa jestem co by się działo jak bym dostała tą oksytocynę 10 godzin wcześniej? Co do dziecka na brzuchu to najbardziej walczyła pediatra, bo okazało się , że na sali zepsuł się ssak, co wody dziecku z buzi osyssają i z nosa i nie mogli tego zrobić i sprawdzić drożności przełyku... A mój synek dwie godziny po porodzie cały czas ssał i łykał, bez komentarza... Bardzo mnie wsparła za to pani ginekolog. Parłam jednak bez potzreby parcia, na komendę, do parcia położna ubrała się jak kosmitka rękawice jakby miała poród krowie odbierać, po pachy, maska na całą twarz i fartuch spacjalny, to była starsza doświadczona położna i jej zawdzięczam, ze nie poszłam pod nóż bo znalazła pozycję w której nie zanikało tętno, kilka razy próbowała mnie pionizować, ale zawsze kończyło się zanikiem tętna niestety.

    I coś się zmienia z cesarkami po cesarce, jak leżałam na patologii ciąży przyjechała dziewczyna , była po pierwszej cesarce i przyjechała pewna, że będzie miała znowu, ale przyszedł lekarz i mówi jej, że według nowych wytycznych pierwsza cesareka nie jest wskazaniem do drugiej i u niej nie ma wskazań do cesarki, jednak bardzo się upierała i poszła na cc.

  • edytowano czerwiec 2013
    I coś się zmienia z cesarkami po cesarce, jak leżałam na patologii ciąży
    przyjechała dziewczyna , była po pierwszej cesarce i przyjechała pewna,
    że będzie miała znowu, ale przyszedł lekarz i mówi jej, że według
    nowych wytycznych pierwsza cesareka nie jest wskazaniem do drugiej i u
    niej nie ma wskazań do cesarki, jednak bardzo się upierała i poszła na
    cc.

    Bo nigdy nie była. Chyba, że pierwsza była z niewspółmierności a drugie dziecko też jest duże. Od mierzenia tego jest specjalny przyrząd. Może jednak w sprawie tej dziewczyny co się upierała był jakiś powód z którego było pierwsze cięcie i dlatego zrobili drugie ? Sprawdzałaś jej papiery ?
    Zresztą widziałam przypadek kobiety której nie zrobiono cc, wyciskali dziecko ileś godzin co skończyło się śmiercią dziecka, kobieta przeżyła ale oszalała, mąż chciał pozabijać lekarzy a rodzice i teściowie założyli szpitalowi proces.
  • Tak sobie czytam te zalecenia dot. porodu sn po cc i PTG zaleca "ciągłe elektroniczne monitorowanie czynności serca płodu" - czyli kobieta rodzi leżąc, podpięta na stałe do KTG, a równocześnie zaleca się naturalny poród, bez wspomagania oksytocyną, etc. Czy to ma sens? Tzn. jedno z drugim mi się kłóci. Zrozumiałam z opisów vbac, że trzeba dążyć do spokojnego, nie przyspieszanego i naturalnego porodu. Poród na leżąco z pełnym monitoringiem to chyba tylko przeszkadza w sn i tak więc skończy się na cc. 
  • @MonikaMa, na szczęście nie we wszystkich szpitalach w Polsce tak się rodzi po cc.
  • Tak sobie czytam te zalecenia dot. porodu sn po cc i PTG zaleca "ciągłe elektroniczne monitorowanie czynności serca płodu" - czyli kobieta rodzi leżąc, podpięta na stałe do KTG, a równocześnie zaleca się naturalny poród, bez wspomagania oksytocyną, etc. Czy to ma sens? Tzn. jedno z drugim mi się kłóci. Zrozumiałam z opisów vbac, że trzeba dążyć do spokojnego, nie przyspieszanego i naturalnego porodu. Poród na leżąco z pełnym monitoringiem to chyba tylko przeszkadza w sn i tak więc skończy się na cc. 
    U nas w szpitalu jest ktg bezprzewodowe, czyli chodzi sie, zmienia pozycję, ale mnie to bardziej denerwowało niż 20 min i można wstać, bo każą być w tym cały czas, a pas się przesuwa, tętno zanika, znowu piszczy, że tętna nie ma i ciągle trzeba tego pilnować i poprawiać i jak tu rodzić?
  • No właśnie jest bezprzewodowe więc jesli tylko szpital takie posiada to leżeć nie trzeba. Akurat ja byłam bardzo zadowolona z tego sprzętu, i w mojej aktywności podczas porodu absolutnie mi to nie przeszkadzało. I jeszcze dodam ze w moim prawie 4h pobycie na sali porodowej podczas porodu po 2cc ktg podlaczyli tylko raz i na 20min. Nie monitorowali nas bez przerwy :)
  • Poznałam wczoraj dziewczynę, która rok temu rodzila na Żelaznej - z Krakowa. 

    Mówią, ze to ta co sie w hotelu ukrywala ;)

    Ogromnie miła i śliczna dziewczyna. 
  • Tak sobie czytam te zalecenia dot. porodu sn po cc i PTG zaleca "ciągłe elektroniczne monitorowanie czynności serca płodu" - czyli kobieta rodzi leżąc, podpięta na stałe do KTG, a równocześnie zaleca się naturalny poród, bez wspomagania oksytocyną, etc. Czy to ma sens? Tzn. jedno z drugim mi się kłóci. Zrozumiałam z opisów vbac, że trzeba dążyć do spokojnego, nie przyspieszanego i naturalnego porodu. Poród na leżąco z pełnym monitoringiem to chyba tylko przeszkadza w sn i tak więc skończy się na cc. 
    Ja tak rodziłam pierwsze dziecko - nie mam pojęcia dlaczego byłam non stop pod ktg. Z jednej strony niby ti bezpieczne, z drugiej mogłam chodzić najwyżej na metr w te i wewte - gdzie tu aktywny poród? Skończyło się cc. 
    Teraz po cc pewnie mogę się też spodziewać ktg cały czas, choć zobaczymy.
  • Utwierdzona w słuszności mych zamiarów przez podczytywanie forum zamierzam mojego profesora załatwić pytaniem o sn po 3 cc. Zanim mnie spopieli za kolejną ciążę i wygłosi jakże mi znany tekst o niebezpieczeństwach i nieodpowiedziałności. Muszę to wymodlić i obgadać z mężem, żeby mnie czymś prof. nie zaskoczył. Z powodów finansowych idę tam dopiero za trzy tygodnie ale jak możecie to westchnijcie w tej intencji
  • edytowano czerwiec 2013
    @just8 kurka a musisz do niego chdzic? jedna z naszych siostr wspolnotowych miala 4 cc - o 4 ciazy chodzila do normalnej strarszej ginki ktora nie komentowala nie straszyla... moj za to 3 cc - tez normalnie mnie traktowal ... absolutnie nie ganil ani nie rzucal gromow
    Gdzie Wy znajdujecie tych lekarzy- to chodzące skarby. Reszta to jacyś powaleni naturaliści, którzy myślą, że jak ktoś jest predysponowany do cesarki to powinien albo się wyskrobać za każdym razem albo wcześniej zamontować spirale.
  • U nas niestety taki trend, Ja już jestem właściwie trup
    :((
     Gdyby nie mój mąż i modlitwa to byłabym w wariatkowie, ale czasem w nocy jak mnie dopadnie....
  • Mój prowadzący przećwiczony przez siostry ze wspólnoty nie dziwi się wielodzietności ani domowym ani mojej kolejnej cesarce. Problem polega na przejściu do szpitala, on już tam ne pracuje. ostatnio też trafiliśmy do ordynatora w wojewódzkim, było miło, jeszcze nalepka lekarz więc się przejmowali. ale za rączkę trzymali i mówili, że to juz koniec. A ostatnio przy podejrzeniu kolki nerkowej wysłuchałam madrości na temat: ja się pani dziwię, ja na pani miejscu...Na klinicznej, gdzie mnie znaja od studiów też w oczy nic nie powiedzieli, ale mój ulubiony i kochany anestezjolog po drugimcc wyszedł do męża i powiedział, że nie powinniśmy. jednak myśle ze ta klinika to jedyne miejsce, gdzie może zechcą rozmawiać o sn - to tam obecny prof. wprowadzał mojego męża jako studenta medycynt, którym jako zywo nie był, na salę porodową, by mół być ze mną, to tam wychodziłam po dwóch godzinach od porodu do domu i tam na izbie przyjęć mnie szył po domowym, bo nie mógł przyjechać( moze się bał) a nikogo innego akurat nie było- sezon urlopowy wśród domowych. Czasem go na coś namówię i czasem wykracza poza utarte szlaki. No chyba, ze masz kogoś konkretnego kto będzie ze mną normalnie rozmawiał nawet nie osn ale wogóle o tym porodzie. Czasami tracę odwagę...
  • ja chcę urodzić naturalnie po cesarce
    no i w związku z tym wymyśliliśmy z mężem, że do porodu weźmiemy sobie położną
    no i oczywiście będziemy rodzić na Żelaznej
    termin porodu za miesiąc i właśnie kolejna (4) położna - polecona przez panią Irenę -
    stara się nas zniechęcić i właściwie odmawia
    normalnie płakać mi się chce
  •  A dlaczego, jeśli można wiedzieć? W większości przypadków nie ma żadnych problemów, żeby rodzić tam sn po cc...
  • po dziecko na pewno będzie duże jak poprzednie (J. miał prawie 5 kg)
  • @zapominajka - jak chcesz, to napisz mi na priv więcej szczegółów (zarówno dot. poprzedniego porodu, jak i tej ciąży, a także, z którymi położnymi rozmawiałaś). Może wspólnie coś uradzimy?
  • edytowano sierpień 2013

    @zapominajka, mój synek miał 3680, to też aż taki malutki nie był. A ten teraz na USG z połowy lipca (czyli miesiąc do terminu porodu) drugi syn - ten z brzucha, waży już 2900 nie wiem czy dużo to czy mało było, podobno 1 kg może spokojnie jeszcze utyć. I moja położna o tym wszystkim wie i nie robi problemu.

    Dodatkowo ma być mąż, ma być wanna, mam paranoję na punkcie swojej wady wzroku, więc Ona to wszystko ogarnia i nie ma żadnych wątpliwości by ze mną urodzić (że tak powiem). 

    Aktualniejszego USG nie posiadam, jak do 13 sierpnia nie urodzę, to pewnie mi machną. Jak na razie tylko jeden lekarz mnie namawiał do CC, ale jak sam to określił: "Właśnie w tym tygodniu zrobiłem 5 CC, także proponowałbym CC". A że pracuje w szpitalu, w którym cytuję: "50 % ciąż zakończonych jest CC", to dla Niego CC, to już rutyna. Ale na moje argumenty dał sobie spokój i z uśmiechem życzył powodzenia w porodzie SN.


    BTW Położna z Żelaznej oczywiście :)

    I pisz do @Katarzyny i do @Kerimy (że tak pozowlę sobie Was zareklamować :D )

  • edytowano sierpień 2013

    Nie no, 5 CC tej samej kobiecie. 

    Taki młody nie jest, żeby dopiero piąte CC w karierze ;).

  • Mam pytanie do @katarzyna - czy uważasz, że przy dużym dziecku, tak jak tutaj ok. 5 kg, większe ryzyko jest przy porodzie (sn po cc), czy też w ogóle dotyczy to samej ciąży po wcześniejszym cc?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.